OP przeszedłem w sumie kilka razy, ale ostatnio zrobiłem to... osiem lat temu... jaki kurna wstyd...
w czerwcu się z Magdą puścilismy od Kuźnic przez Murowaniec na Zawrat
ale siły starczyło tylko do Skrajnego...
Na zejściu naprawdę miałem już dość.
We wrześniu padła druga część z bonusem, tzn miała paść cała w sumie...
Na Krzyżne to bez problemów było, też od Murowańca zresztą...
Na Buczynowych hojraka strugałem, jeszcze miałem białe spodnie, bo niedziela!
Na Granatach mi chrupneło w kolanie (byłem dwa lata po zerwaniu więzadeł) i żeśmy się Kulczyńskim musieli wycofać... A tam pierdyknąłem dopiero, miałem takie fajne buty marki asolo, niezniszczalne, ale podeszwa to była zdarta do bólu. Jak jebłem to w sumie nie do końca pamiętam jak, ale z relacji świadków to się zsuwałem kilkanaście metrów w tym cholernym żlebie, dopóki pazurami nie wyhamowałem.
W sumie nic mi się nie stało, ale minę miałem nietęgą i humor też ciulaty.
No i kurczę, od tego czasu nie byłem na Orlej...
W sumie nie wiem zupełnie, dlaczego...?
Byłem z dziewczynami na Zadnim Granacie i na Krzyżnem w późniejszych czasach, ale to wszystko...
Jakbyś więc chciał wrócić na ten szlak, a najlepiej trzepnąć go w całości w 2020, to daj znać, bo właśnie sobie uświadomiłem, że mam z OP porachunki do wyrównania...
