Szlakiem dawno zdobytych już szklanic (2019)
Szlakiem dawno zdobytych już szklanic (2019)
09- 09- 2019-poniedziałek- dzień pierwszy - Wycieraczka Day
13:10, poniedziałek. Wręczony wypis ze szpitala. 14:10, poniedziałek, godzina później. Spakowany do wyprawy samochód do zadań specjalnych (czyt. Punto-transformers rocznik 1998) i natychmiastowy wyjazd z Bielska w jedynym słusznym kierunku. Bieszczady i Beskid Niski. Czyli część druga opowieści galicyjskich według Darkheusha i Vidraru.
Nocleg zaklepany w Smerekowcu, aby podzielić odległą trasę na dwa dni. Oczywiście nie może być normalnie. Od Mszany Dolnej aż za Nowy Sącz - ściana deszczu. Nie widać nawet pasów na drodze.
Co gorsze zaczynają nam padać wycieraczki, a tu jeszcze 200 km do celu (Ustrzyk Grn.) Jakimś ślepym trafem (dosłownie) udaje nam się dotrzeć do Uścia Gorlickiego do Bartosza w Radwanówce - googlajcie, koniecznie trzeba to miejsce odwiedzić i poznać Gospodarza.
Masza
09-10 -2019 wtorek - dzień drugi – Coraz bliżej Bieszczadu
Z wycieraczkami, które zatrzymały się w pół szyby docieramy do Radwanówki, o poranku świat wygląda na szczęście bardziej pozytywnie. Magicznym dotykiem walczy z nimi mechanik z Uścia. Możemy jechać dalej.
Przewalamy się przez Słowację, konkretnie przez offroadowe okolice Becherova. Ciekawe, czy konstruktorzy fiata Punto przewidzieli takie terenowe zastosowania tegoż samochodu…? Szutrówa? A gdzie tam – wertepy, jakich mało, kamole łoją po nadkolach, a przecież to tylko normalna droga między wsiami.
Pogoda i światło dnia jest przepiękne. Dookoła wzgórza przetykane laskami sosnowymi i stadka krów rozleniwionych przedpołudniowym ciepłem… Panuje tu spokój i sielskość, wlewa się w duszę wszystkimi możliwymi drogami, zaczyna się jesień obrazowana przy drogach pożółkłymi liśćmi i ciszą…
Varadka - cerkiew Opieki Matki Bożej, obecnie prawosławna.
Wracamy w tereny znane i ukochane lata wcześniej. Krempna. Ostatnim razem, 2 lata temu w remoncie, dziś mamy szansę zobaczyć ją od środka, ponieważ jest otwarta. Jest to jedna z najpiękniejszych cerkwi, jakie udało nam się odwiedzić, a było ich sporo…
Ktoś kiedyś powiedział ( wiem kto, ale nie przytoczę nazwiska ani ksywy), że sama podróż jest częścią wyprawy. Istotnie. Cudowny krajobraz…
Dalsza droga prowadzi nas na wschód przez malowniczą dolinę ku Chyrowej, gdzie znajduje się Cerkiew Opieki Bogurodzicy, obecnie kościół rzymskokatolicki p.w. NMP. Udaje nam się wejść do środka i znów dowiedzieć się kilku ciekawych rzeczy dotyczących obrządku mszy (greckokatolickiego porządku świąt, m.in.)
Czym byłaby wyprawa w te rejony, gdyby nie odwiedzić kultowego wodospadu w Iwli? Dlaczego kultowego? Dlatego, że w tym uroczym miejscu kręcono jeden z naszych najukochańszych na świecie filmów – „Wino truskawkowe” Dariusza Jabłońskiego na podstawie książki „Opowieści galicyjskie” Andrzeja Stasiuka. Tam kąpała się Lubica wraz z panem posterunkowym
Kolejnym miejscem na trasie (drodze dojazdowej) jest Wisłok Wielki – cerkiew św. Onufrego w Wisłoku Wielkim (1850-53), zaniedbana i jakby zapomniana. Tydzień później dowiemy się od mieszkańców Jaślisk, że ksiądz z Wisłoka prosił długo o przeniesienie do innej parafii, bowiem na nabożeństwa do cerkwi przychodziło ledwo kilka osób a sama świątynia prawie się sypie i wymaga dość poważnego remontu. Niestety to prawda. Księdza przeniesiono a cerkiew zamkniono.
Ostatnim punktem przystankowym na trasie w Bieszczady jest cerkiew pw. św. Mikołaja w Rzepedzi. Niestety zamknięta, ale bardzo urocza i pięknie położona, wśród lasów przedbieszczadzkich, nad strumieniem, w ciszy gór i z dala od dróg.
Teraz już tylko kilkadziesiąt kilometrów zakrętów i za szybą samochodu wyskakują znajome garby bieszczadzkich połonin. Witają nas Rawki, Wetlińska, cycki Caryny i Tarnica w tle.
Refleksje – pod sklepem w Ustrzykach Górnych nawiązują się nowe, kolejne znajomości Tak musiało się wydarzyć, inaczej nie byłyby to „właśnie moje Bieszczady”. Pierwszy nocleg w stodole na sianie i zimno jak cholera w nocy. Przenosimy się na Camping 150 PTTK. Przy ognisku na polu namiotowym dzień później i dwa dni później również sympatycznie się działo i zaowocowało bardzo miłymi znajomościami. Ale co na polu namiotowym – zostaje na polu namiotowym
09-11 – 2019 – środa - dzień trzeci – Bieszczad nieco inny
Ileż można jeździć w Bieszczady, by oglądać tylko połoniny? Tym razem inne plany. Lecimy na Chmiel, do cerkwi (obecnie kościoła) Przeniesienia Relikwii św. Mikołaja z 1906 roku. Cerkiew ta w 1968 roku miała zostać spalona na potrzeby realizacji filmu Jerzego Hoffmana „Pan Wołodyjowski”, jednak zamysł w ostatniej chwili zablokował wojewódzki konserwator zabytków w Rzeszowie. Całe szczęście. Z oryginalnego wyposażenia świątyni niestety już prawie nic nie zostało, jednak sam budynek na planie krzyża greckiego i przyległy cmentarz z nagrobkami w języku starocerkiewnosłowiańskim robią wrażenie.
Kierujemy się na Zatwarnicę. Tutaj, w Dolinie Sanu, na potoku Hylatym znajduje się cudny malowniczy wodospad Szepit. Co ciekawe, sam wodospad pierwotnie znajdował się około 30m niżej, jednak w czasie budowy drogi i pozyskiwania piaskowca w tamtym rejonie przez żołnierzy KBW ze Śląska, w naturalny sposób podniósł się w obecne miejsce, w górę potoku.
Od Zatwarnicy zaczyna się offroad. Do Rezerwatu Wsi Krywe (Криве). Znajduje się tam ruina dawnej cerkwi murowanej greckokatolickiej pw. św. Paraskiewii z 1842 roku oraz cmentarz. Cerkiew położona jest w niebywale malowniczej dolinie, pośród wzgórz dawnej wsi Krywe. Wokół doliny rozległe bobrowiska i pasące się na łąkach konie, pierwsze oznaki jesieni w rudziejących liściach brzóz i czerwieniejącym dzikim winie oplatającym drzewa. Upał i cisza – wrzesień w Bieszczadach, z widokiem na wał Otrytu i leśne pagóry…
Dwie godziny później zjeżdżamy naszym turbolotem na miejsce biwakowe w Zatwarnicy, na kawę. Myjąc kubki w Sanie budzę ogromne zainteresowanie maleńkich rybek usiłujących za wszelką cenę wpłynąć do wnętrza mytych naczyń
Wracamy przez Chmiel, zatrzymując się przy okazji nad punktem widokowym przy Przełomie Sanu. Jest pięknie…
Wieczorem obowiązkowo ognisko na polu namiotowym i kiełbaska z kratki grillowej z chłopakami spod Radomia. „To właśnie moje Bieszczady”…
09 – 12 – 2019 – czwartek - dzień czwarty – Polska się skończyła
Odkładany wiecznie na później, na inny czas, na inną okoliczność, w końcu musiał się wydarzyć – a właściwie musieliśmy tam w końcu postawić stopę. Narożnik…
„Świat się kończy w Sokolikach, dalej tylko las…” (Соколіки)
Nam się skończył po kilkukilometrowej wycieczce po wertepach i kamolach w Bukowcu na parkingu. Po trzech miesiącach niechodzenia po górach przed nami 22 kilometry. Głupia baba nie zabrała kijów i klnie, ale pomijając ów fakt – jest przepięknie. Urocza dolina Górnego Sanu – po lewej już tylko i aż Ukraina, po prawej ponad polami i skoszonymi łąkami – Kińczyk Bukowski, Rozsypaniec, Halicz i Krzemień oraz malowniczo rozwalone na łąkach wały siana przygotowane do zwinięcia na kiszonkę. I pociągi mknące po ukraińskiej stronie Sanu… „Druty na granicy dzielą nacje dwie, dzieli ściana nienawiści i przeraża mnie…”
„San jest taki płytki, gdzie Beniowej brzeg…”
Jest i cerkwisko w Beniowej (Беньова). Kiedyś mieszkało tutaj 617 osób. Dziś między krzyżami hula tylko wiatr i grasują wiewiórki… Jest i podstawa kamiennej chrzcielnicy z wizerunkiem ryby, pozostałość po cerkwi z 1779 roku. Droga przez las pośród skrzypów i milczących traw, przez drewniane mostki, nad głową co chwilę przemyka sójka, kruk czy sroka… Niewielu tu dziś ludzi. Po chwilowym wyjściu z lasu – monotonny, prawie godzinny odcinek szutrówką w pełnym upale i wreszcie rest przy wiatce Lasów Państwowych. Stąd już „tylko” jakieś 2,5 godziny do Źródeł Sanu… Po drodze Grób Hrabiny i pozostałości folwarku Stroińskich…
Po lewej otwiera się rozległa panorama na Sianki (Сянки) – linię kolejową i wieś będącą kiedyś wsią doskonale prosperującą turystycznie – było tutaj schronisko PTT, stoki narciarskie, w 1945 roku wysiedlono wszystkich mieszkańców polskiej części wsi i ustanowiono granicę pomiędzy PRL i ZSRR. Dziś nie ma już polskiej części Sianek, jest ukraińska – widoczna ze szczytu Wierszek na granicy…
Bolą nogi. Jeszcze 40minut – mówi drogowskaz – ku umownym źródłom Sanu (które de facto znajdują się na Ukrainie). I tak se idziemy, idziemy, wlecemy i… nagle nam się Polska skończyła!...
Koniec planszy Przeszliśmy Mario w lewo i doliczyliśmy do nieskończoności… dwa razy…
15 minut odpoczynku i wariacki powrót, prawie biegiem, bo robi się nieco późno, a jeszcze trzeba uzupełnić zakupy i zwieźć chłopaków spod Radomia, jak obiecaliśmy dzień wcześniej z Pszczelin. Ogólnie trasa powrotna zajęła nam niecałe 2,5 h, choć po drodze przypomina nam się pewien mem: „Gałganiarze wracają z Narożnika wieczorem. 1842 komary lubią to, 786 wezmą udział w wydarzeniu”. No k…a znowu krwawicy utoczonej… Na drodze spotykamy sznurówkę, która po pomacaniu ofukała i osyczała, po czym spierdoliła w trawę.
Na parkingu w Bukowcu jesteśmy o 18-tej podchodzą do nas mijani wcześniej pod źródłami dwaj plecakowcy. Czy jedziemy do Tarnawy? No pewnie, zabierajcie się. Zmęczenie jest okrutne, dziady z nas się zrobiły, głównie przez niedospanie i szarpaninę ostatniego tygodnia. Zwozimy chłopaków do Tarnawy i… wieczorem spotykamy się w Ustrzykach na polu namiotowym! Ale co na polu namiotowym – zostaje na polu namiotowym
Wieczór kończy się około 2:30 w nocy przy dźwiękach etno, metalu, Pink Floyd i wycia wilków.
CDN
Wakacje wg Vidraru
13:10, poniedziałek. Wręczony wypis ze szpitala. 14:10, poniedziałek, godzina później. Spakowany do wyprawy samochód do zadań specjalnych (czyt. Punto-transformers rocznik 1998) i natychmiastowy wyjazd z Bielska w jedynym słusznym kierunku. Bieszczady i Beskid Niski. Czyli część druga opowieści galicyjskich według Darkheusha i Vidraru.
Nocleg zaklepany w Smerekowcu, aby podzielić odległą trasę na dwa dni. Oczywiście nie może być normalnie. Od Mszany Dolnej aż za Nowy Sącz - ściana deszczu. Nie widać nawet pasów na drodze.
Co gorsze zaczynają nam padać wycieraczki, a tu jeszcze 200 km do celu (Ustrzyk Grn.) Jakimś ślepym trafem (dosłownie) udaje nam się dotrzeć do Uścia Gorlickiego do Bartosza w Radwanówce - googlajcie, koniecznie trzeba to miejsce odwiedzić i poznać Gospodarza.
Masza
09-10 -2019 wtorek - dzień drugi – Coraz bliżej Bieszczadu
Z wycieraczkami, które zatrzymały się w pół szyby docieramy do Radwanówki, o poranku świat wygląda na szczęście bardziej pozytywnie. Magicznym dotykiem walczy z nimi mechanik z Uścia. Możemy jechać dalej.
Przewalamy się przez Słowację, konkretnie przez offroadowe okolice Becherova. Ciekawe, czy konstruktorzy fiata Punto przewidzieli takie terenowe zastosowania tegoż samochodu…? Szutrówa? A gdzie tam – wertepy, jakich mało, kamole łoją po nadkolach, a przecież to tylko normalna droga między wsiami.
Pogoda i światło dnia jest przepiękne. Dookoła wzgórza przetykane laskami sosnowymi i stadka krów rozleniwionych przedpołudniowym ciepłem… Panuje tu spokój i sielskość, wlewa się w duszę wszystkimi możliwymi drogami, zaczyna się jesień obrazowana przy drogach pożółkłymi liśćmi i ciszą…
Varadka - cerkiew Opieki Matki Bożej, obecnie prawosławna.
Wracamy w tereny znane i ukochane lata wcześniej. Krempna. Ostatnim razem, 2 lata temu w remoncie, dziś mamy szansę zobaczyć ją od środka, ponieważ jest otwarta. Jest to jedna z najpiękniejszych cerkwi, jakie udało nam się odwiedzić, a było ich sporo…
Ktoś kiedyś powiedział ( wiem kto, ale nie przytoczę nazwiska ani ksywy), że sama podróż jest częścią wyprawy. Istotnie. Cudowny krajobraz…
Dalsza droga prowadzi nas na wschód przez malowniczą dolinę ku Chyrowej, gdzie znajduje się Cerkiew Opieki Bogurodzicy, obecnie kościół rzymskokatolicki p.w. NMP. Udaje nam się wejść do środka i znów dowiedzieć się kilku ciekawych rzeczy dotyczących obrządku mszy (greckokatolickiego porządku świąt, m.in.)
Czym byłaby wyprawa w te rejony, gdyby nie odwiedzić kultowego wodospadu w Iwli? Dlaczego kultowego? Dlatego, że w tym uroczym miejscu kręcono jeden z naszych najukochańszych na świecie filmów – „Wino truskawkowe” Dariusza Jabłońskiego na podstawie książki „Opowieści galicyjskie” Andrzeja Stasiuka. Tam kąpała się Lubica wraz z panem posterunkowym
Kolejnym miejscem na trasie (drodze dojazdowej) jest Wisłok Wielki – cerkiew św. Onufrego w Wisłoku Wielkim (1850-53), zaniedbana i jakby zapomniana. Tydzień później dowiemy się od mieszkańców Jaślisk, że ksiądz z Wisłoka prosił długo o przeniesienie do innej parafii, bowiem na nabożeństwa do cerkwi przychodziło ledwo kilka osób a sama świątynia prawie się sypie i wymaga dość poważnego remontu. Niestety to prawda. Księdza przeniesiono a cerkiew zamkniono.
Ostatnim punktem przystankowym na trasie w Bieszczady jest cerkiew pw. św. Mikołaja w Rzepedzi. Niestety zamknięta, ale bardzo urocza i pięknie położona, wśród lasów przedbieszczadzkich, nad strumieniem, w ciszy gór i z dala od dróg.
Teraz już tylko kilkadziesiąt kilometrów zakrętów i za szybą samochodu wyskakują znajome garby bieszczadzkich połonin. Witają nas Rawki, Wetlińska, cycki Caryny i Tarnica w tle.
Refleksje – pod sklepem w Ustrzykach Górnych nawiązują się nowe, kolejne znajomości Tak musiało się wydarzyć, inaczej nie byłyby to „właśnie moje Bieszczady”. Pierwszy nocleg w stodole na sianie i zimno jak cholera w nocy. Przenosimy się na Camping 150 PTTK. Przy ognisku na polu namiotowym dzień później i dwa dni później również sympatycznie się działo i zaowocowało bardzo miłymi znajomościami. Ale co na polu namiotowym – zostaje na polu namiotowym
09-11 – 2019 – środa - dzień trzeci – Bieszczad nieco inny
Ileż można jeździć w Bieszczady, by oglądać tylko połoniny? Tym razem inne plany. Lecimy na Chmiel, do cerkwi (obecnie kościoła) Przeniesienia Relikwii św. Mikołaja z 1906 roku. Cerkiew ta w 1968 roku miała zostać spalona na potrzeby realizacji filmu Jerzego Hoffmana „Pan Wołodyjowski”, jednak zamysł w ostatniej chwili zablokował wojewódzki konserwator zabytków w Rzeszowie. Całe szczęście. Z oryginalnego wyposażenia świątyni niestety już prawie nic nie zostało, jednak sam budynek na planie krzyża greckiego i przyległy cmentarz z nagrobkami w języku starocerkiewnosłowiańskim robią wrażenie.
Kierujemy się na Zatwarnicę. Tutaj, w Dolinie Sanu, na potoku Hylatym znajduje się cudny malowniczy wodospad Szepit. Co ciekawe, sam wodospad pierwotnie znajdował się około 30m niżej, jednak w czasie budowy drogi i pozyskiwania piaskowca w tamtym rejonie przez żołnierzy KBW ze Śląska, w naturalny sposób podniósł się w obecne miejsce, w górę potoku.
Od Zatwarnicy zaczyna się offroad. Do Rezerwatu Wsi Krywe (Криве). Znajduje się tam ruina dawnej cerkwi murowanej greckokatolickiej pw. św. Paraskiewii z 1842 roku oraz cmentarz. Cerkiew położona jest w niebywale malowniczej dolinie, pośród wzgórz dawnej wsi Krywe. Wokół doliny rozległe bobrowiska i pasące się na łąkach konie, pierwsze oznaki jesieni w rudziejących liściach brzóz i czerwieniejącym dzikim winie oplatającym drzewa. Upał i cisza – wrzesień w Bieszczadach, z widokiem na wał Otrytu i leśne pagóry…
Dwie godziny później zjeżdżamy naszym turbolotem na miejsce biwakowe w Zatwarnicy, na kawę. Myjąc kubki w Sanie budzę ogromne zainteresowanie maleńkich rybek usiłujących za wszelką cenę wpłynąć do wnętrza mytych naczyń
Wracamy przez Chmiel, zatrzymując się przy okazji nad punktem widokowym przy Przełomie Sanu. Jest pięknie…
Wieczorem obowiązkowo ognisko na polu namiotowym i kiełbaska z kratki grillowej z chłopakami spod Radomia. „To właśnie moje Bieszczady”…
09 – 12 – 2019 – czwartek - dzień czwarty – Polska się skończyła
Odkładany wiecznie na później, na inny czas, na inną okoliczność, w końcu musiał się wydarzyć – a właściwie musieliśmy tam w końcu postawić stopę. Narożnik…
„Świat się kończy w Sokolikach, dalej tylko las…” (Соколіки)
Nam się skończył po kilkukilometrowej wycieczce po wertepach i kamolach w Bukowcu na parkingu. Po trzech miesiącach niechodzenia po górach przed nami 22 kilometry. Głupia baba nie zabrała kijów i klnie, ale pomijając ów fakt – jest przepięknie. Urocza dolina Górnego Sanu – po lewej już tylko i aż Ukraina, po prawej ponad polami i skoszonymi łąkami – Kińczyk Bukowski, Rozsypaniec, Halicz i Krzemień oraz malowniczo rozwalone na łąkach wały siana przygotowane do zwinięcia na kiszonkę. I pociągi mknące po ukraińskiej stronie Sanu… „Druty na granicy dzielą nacje dwie, dzieli ściana nienawiści i przeraża mnie…”
„San jest taki płytki, gdzie Beniowej brzeg…”
Jest i cerkwisko w Beniowej (Беньова). Kiedyś mieszkało tutaj 617 osób. Dziś między krzyżami hula tylko wiatr i grasują wiewiórki… Jest i podstawa kamiennej chrzcielnicy z wizerunkiem ryby, pozostałość po cerkwi z 1779 roku. Droga przez las pośród skrzypów i milczących traw, przez drewniane mostki, nad głową co chwilę przemyka sójka, kruk czy sroka… Niewielu tu dziś ludzi. Po chwilowym wyjściu z lasu – monotonny, prawie godzinny odcinek szutrówką w pełnym upale i wreszcie rest przy wiatce Lasów Państwowych. Stąd już „tylko” jakieś 2,5 godziny do Źródeł Sanu… Po drodze Grób Hrabiny i pozostałości folwarku Stroińskich…
Po lewej otwiera się rozległa panorama na Sianki (Сянки) – linię kolejową i wieś będącą kiedyś wsią doskonale prosperującą turystycznie – było tutaj schronisko PTT, stoki narciarskie, w 1945 roku wysiedlono wszystkich mieszkańców polskiej części wsi i ustanowiono granicę pomiędzy PRL i ZSRR. Dziś nie ma już polskiej części Sianek, jest ukraińska – widoczna ze szczytu Wierszek na granicy…
Bolą nogi. Jeszcze 40minut – mówi drogowskaz – ku umownym źródłom Sanu (które de facto znajdują się na Ukrainie). I tak se idziemy, idziemy, wlecemy i… nagle nam się Polska skończyła!...
Koniec planszy Przeszliśmy Mario w lewo i doliczyliśmy do nieskończoności… dwa razy…
15 minut odpoczynku i wariacki powrót, prawie biegiem, bo robi się nieco późno, a jeszcze trzeba uzupełnić zakupy i zwieźć chłopaków spod Radomia, jak obiecaliśmy dzień wcześniej z Pszczelin. Ogólnie trasa powrotna zajęła nam niecałe 2,5 h, choć po drodze przypomina nam się pewien mem: „Gałganiarze wracają z Narożnika wieczorem. 1842 komary lubią to, 786 wezmą udział w wydarzeniu”. No k…a znowu krwawicy utoczonej… Na drodze spotykamy sznurówkę, która po pomacaniu ofukała i osyczała, po czym spierdoliła w trawę.
Na parkingu w Bukowcu jesteśmy o 18-tej podchodzą do nas mijani wcześniej pod źródłami dwaj plecakowcy. Czy jedziemy do Tarnawy? No pewnie, zabierajcie się. Zmęczenie jest okrutne, dziady z nas się zrobiły, głównie przez niedospanie i szarpaninę ostatniego tygodnia. Zwozimy chłopaków do Tarnawy i… wieczorem spotykamy się w Ustrzykach na polu namiotowym! Ale co na polu namiotowym – zostaje na polu namiotowym
Wieczór kończy się około 2:30 w nocy przy dźwiękach etno, metalu, Pink Floyd i wycia wilków.
CDN
Wakacje wg Vidraru
Ostatnio zmieniony 2019-09-19, 19:02 przez vidraru, łącznie zmieniany 2 razy.
To cud, że wreszcie skonczyli remont w Krempnej! Ciekawe czy znowu będą ją poprawiać?
A o co chodzi z tym zamykaniem cerkwi w Wisłoku? Jak dla mnie obiekt wyglądał całkiem nieźle. Ksiądz narzekał, że mało kto chodzi na msze? Niech się przyzwyczaja, jak tak wszędzie ludzie zaczną ich kopać w dupę to ciekawe gdzie wtedy się przeniesie?
A o co chodzi z tym zamykaniem cerkwi w Wisłoku? Jak dla mnie obiekt wyglądał całkiem nieźle. Ksiądz narzekał, że mało kto chodzi na msze? Niech się przyzwyczaja, jak tak wszędzie ludzie zaczną ich kopać w dupę to ciekawe gdzie wtedy się przeniesie?
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Ta relacja to niespodzianka dla sokoła - on uwielbia takie klimaty.
Transformers trzyma się dzielnie, chociaż błędnie sądziłem, że z forum to ja na co dzień poruszam się najstarszym pojazdem. Zazdroszczę Wam spania na sianie, zwłaszcza bezpośrednio po sianokosach. A coś bliżej o polu namiotowym w UG, np. fotki. Może skuszę się na nie zamiast obiektu PTTK bez klimatu...
Transformers trzyma się dzielnie, chociaż błędnie sądziłem, że z forum to ja na co dzień poruszam się najstarszym pojazdem. Zazdroszczę Wam spania na sianie, zwłaszcza bezpośrednio po sianokosach. A coś bliżej o polu namiotowym w UG, np. fotki. Może skuszę się na nie zamiast obiektu PTTK bez klimatu...
Bo kto ma, temu będzie dodane, i nadmiar mieć będzie; kto zaś nie ma, temu zabiorą również to, co ma. /Mt 13,12/
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
Pudelek pisze:o co chodzi z tym zamykaniem cerkwi w Wisłoku
Dowiedzieliśmy się tylko tyle, że ponoć 3-5 osób chodziło na msze w Wisłoku, dach świątyni się ledwo trzyma i ogólnie jest w kiepskim stanie i ksiądz poprosił o to, żeby go przenieść do innej parafii, bonie "opłacało się" odprawiać mszy w sypiącym się kościele dla trzech osób. I tak sobie stoi i niszczeje a pieniędzy na remont nie ma. Nie ona jedna na tych terenach wymaga remontu zresztą. A Krempną jeszcze coś tam dłubią, ciężko jest z tym dofinansowaniem cerkwi. Chyba trzeba wymodlić podkowce (nietoperze) jak ksiądz z Dubnego, żeby dostać dofinansowanie na siedlisko/ostoję
ceper pisze:Zazdroszczę Wam spania na sianie, zwłaszcza bezpośrednio po sianokosach. A coś bliżej o polu namiotowym w UG, np. fotki. Może skuszę się na nie zamiast obiektu PTTK bez klimatu...
Sianko akurat było już odleżane, bezpośrednio po sianokosach jako alergik pewnie nie dożyłabym rana
Zdjęć z pola akurat nie posiadam, bo zjawialiśmy się tam zazwyczaj po ciemku już. Pole pomieści ze 200 namiotów, dodatkowo są 4 pawilony z pokojami 2-osobowymi i osobny pawilon o standardzie hotelowym, domki też są, więc dla każdego coś dobrego. Kilka palenisk na ognisko, restauracja, 200m dalej 3 karczmy.
http://www.hotel-pttk.pl/pl/camping
Ostatnio zmieniony 2019-09-17, 15:08 przez vidraru, łącznie zmieniany 2 razy.
Varadka - cerkiew Opieki Matki Bożej, obecnie prawosławna.
Zatrzymaliśmy się tam jak wracaliśmy z Bieszczad ze dwa lata temu, fajne miejsce.
Fajny ten wasz wypad, podróż jak na drugi koniec świata też miałem Punto 1 z 94 roku o ile dobrze pamiętam, trzy drzwiowa torpeda, jak to fajnie zapir..lało.
Na polu namiotowym też spaliśmy, największy plus to rzeka za płotem po całym dniu w upale ... Eeeech aż mi się ciepło zrobiło jak sobie to przypomnę
Obiekt sprzątany co rano, mili młodzi ludzie z obsługi, jest sklep na terenie pola i kawałek do centrum. Bardzo fajne miejsce nawet w sezonie.
Ach Bieszczady ...
vidraru pisze:A Krempną jeszcze coś tam dłubią, ciężko jest z tym dofinansowaniem cerkwi.
ale to są przecież wszystko kościoły rzymskokatolickie dzisiaj, to nie powinno być problemu otrzymanie kasy od dobrej zmiany. Ogólnie to mi się wydaje, że w małopolskim lepiej sobie z tym radzą, świątynie w lepszym stanie, a w podkarpackim... tam walczą z LGBT, więc nie mają czasu na pierdoły.
Ostatnio zmieniony 2019-09-17, 15:56 przez Pudelek, łącznie zmieniany 1 raz.
- telefon 110
- Posty: 2046
- Rejestracja: 2014-09-20, 22:32
vidraru pisze:Dowiedzieliśmy się tylko tyle, że ponoć 3-5 osób chodziło na msze w Wisłoku, dach świątyni się ledwo trzyma i ogólnie jest w kiepskim stanie i ksiądz poprosił o to, żeby go przenieść do innej parafii, bonie "opłacało się" odprawiać mszy w sypiącym się kościele dla trzech osób. I tak sobie stoi i niszczeje a pieniędzy na remont nie ma.
Mimo wszystko w lepszym stanie zabytkowa cerkiewka niż setki kościołów na terenie Ukrainy.
http://www.studiowschod.pl/artykuly/pol ... ka-je-los/
Adrian 17 pisze: też miałem Punto 1 z 94 roku o ile dobrze pamiętam, trzy drzwiowa torpeda, jak to fajnie zapir..lało.
Serio auto do zadań specjalnych
Adrian 17 pisze: największy plus to rzeka za płotem
Tak, pięknie tam jest:)
Adrian 17 pisze:Obiekt sprzątany co rano, mili młodzi ludzie z obsługi, jest sklep na terenie pola i kawałek do centrum
Tu trochę bym się kłóciła, brudno akurat było.
Pudelek pisze:nie powinno być problemu otrzymanie kasy od dobrej zmiany.
Dobrej zmiany? Zastanów się...
laynn pisze:Kurde, ja lata już nie mogę dotrzeć w Biesy, a Ci takie teksty
Super zazdroszczę Sanu i krańca Polski! Brawo.
Nie zazdrość tylko jedź i przejdź Warto, pięknie tam.
telefon 110 pisze:Mimo wszystko w lepszym stanie zabytkowa cerkiewka niż setki kościołów na terenie Ukrainy.
Na Słowacji też w stanie prawie opłakanym
- Tępy dyszel
- Posty: 2924
- Rejestracja: 2013-07-07, 16:49
- Lokalizacja: Tychy
Skąd to zamiłowanie do turystyki cerkiewnej ?
Jesteście wyznania prawosławnego/grekokatolickiego ?
Co prawda architektonicznie, kompletnie nie moje klimaty ale relacja napisana w ten sposób, że to co z pozoru nieciekawe, może wydać się interesujące.
P.s. Preferuje styl gotycki.
Jesteście wyznania prawosławnego/grekokatolickiego ?
Co prawda architektonicznie, kompletnie nie moje klimaty ale relacja napisana w ten sposób, że to co z pozoru nieciekawe, może wydać się interesujące.
P.s. Preferuje styl gotycki.
Ostatnio zmieniony 2019-09-18, 18:27 przez Tępy dyszel, łącznie zmieniany 1 raz.
Tępy dyszel pisze:Skąd to zamiłowanie do turystyki cerkiewnej ?
Jesteście wyznania prawosławnego/grekokatolickiego ?
Nic z tych rzeczy. Oboje jesteśmy osobami niewierzącymi, a na pewno niepraktykującymi. Bardziej kręci nas historia tych terenów, ale również kręci nas odkrywanie tych perełek architektury drewnianej.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 116 gości