Nocne wejście na Baranią Górę ... a potem już za dnia na inn
-
- Posty: 338
- Rejestracja: 2019-05-12, 19:59
Nocne wejście na Baranią Górę ... a potem już za dnia na inn
Dzień wyprawy : 14.09.2019
Traf tak chciał iż w piątek 13 rano dostałem telefon , bym w przyszłym tygodniu stawił się na operację (w końcu , bo już x razy przekładali termin , oby tym razem znów nie przełożyli) . Po operacji niestety będę musiał się rozstać z górskimi szczytami na ok.3 miesiące (oby nie dłużej)
Na szybko więc postanowiłem zrobić sobie zapas górskich widoków ... padło na moją ulubioną Baranią Górę .
Wiele razy już byłem na Baraniej Górze ,a jeszcze nigdy tak , by wejść tam po ciemku ... jeszcze przed wschodem słońca .
W końcu postanowiłem zrealizować ten plan .
Spakowałem się . Nastawiłem budzik na 3:00 rano . Lecz coś zasnąć nie mogłem ...a tu jeszcze prze snem grają w TV "Crazy It's my life" :) . Cóż nocne szwendanie po górach to też swego rodzaju szalony pomysł ... spontaniczne "nie w pełni zdrowe" pomysły to może być przygoda .
W końcu zasnąłem ... lecz po 3godzinach i 20min pobudka . Włączam muzykę , a tam "Przerywam noc , byt ciężki sen ..." . 3:30 ruszam autem do miejsca skąd zamierzam startować - Kamesznica Złatna (Pętla) . Wita mnie lekka mrzawka , lecz na szczęście szybko znika . Po drodze jadąc autem ponownie muzyka mi gra ,a tam tekst "Czuję jak faaalalala , przepływa przeze mnie ... "
Coś w tych tekstach było , toż pierwszy raz tak szedłem ... by wyjść w nocy , by dotrzeć na szczyt jeszcze przed wschodem na Baranią Górę .
Idę poza szlakiem tak jak lubię . Moją ulubioną trasą przez Barański Groń sobie zaplanowałem . Uzbrojony w dwie latarki , nóż i kijki gnam do przodu . Ciśnienie chyba miałem 200/150 :)
Kto nie chodził po ciemku po górach to nie wie jakie to uczucie ...
... gdy kolejny ścięty konar wydaję się zwierzem
... gdy światełka odblaskowe na przydrożnych barierkach w oddali wydają się wpatrzonymi w nas oczami
... lub gdy w pewnym momencie ujrzy się światełko w tunelu . Aż nachodziły człeka myśli iż chwile temu przeniósł się na tamten świat :haha . Na szczęście "światełko w tunelu" przejechało bokiem , okazując się autem z grupą myśliwych .
Przez myśl mi przeszły nie dawne informacje : o widzianym na czerwonym szlaku w Żabnicy niedźwiedziu , bądź też o wilkach krążących między Czerwieńską Grapą i Małą Baranią ... brrr aż się włos jeżył na rękach .
Kulminacją wybuchowego ciśnienia było darcie ryja przez jelenia ... po odgłosie można by rzec było to blisko . Włączyłem wtedy 7 bieg i błyskawicznie znalazłem się na Barańskim Groniu .
Podejście na Barański Groń jak i dalsza droga do Baraniej Góry od pętli łagodnie pnie się w górę to też bardzo przyjemnie się tędy chodzi ... za dnia :)
Na Barańskim Groniu w tamtejszym domku myśliwskim trwa imprezka lokalnych myśliwych
Kawałek za domkiem myśliwskim odbijam w prawo . I tak sobie idę grzbietem Barańskiego Gronia aż po sam szczyt Baraniej Góry . Delektując się po drodze widokami
Tak sobie idąc dostrzegam w oddali od Glinnego po Baranią karawanę mrugających światełek . No pięknie sobie pomyślałem , mam omamy... górska fatamorgana :D
Na szczęście byłem zdrów , bo okazało się iż jest to Baran Trial Race , czyli górskie bieganie na 60 km (ze startem i metą w Węgierskiej Górce)
W Końcu docieram na szczyt Baraniej , jest godzina 5:45 . Myślałem iż uda mi się spędzić czas na Baraniej w samotności ...a tu ludzi od groma się przewinęło .
Na Baraniej się porządnie zasiedziałem . Ponad 90min jak nic ... Zjadłem śniadanie , a przy okazji delektowałem się dynamicznie zmieniającymi widokami . A to za sprawą mgły , która krążyła to w jedną to w druga stronę . Po rozmowie z pewnym biegaczem doszliśmy do wniosku iż to nie mgła ,a kurz ...z ich winy powstał , bo tak szybko biegną
Tu na wprost widoczna ścieżka grzbietem Barańskiego Gronia , którą wchodziłem
...a gdy idę w góry sam to syn prosi bym Stefana zabrał , bym nie szedł w samotności ...
Czas ruszyć swoje 4 litery i ruszyć dalej , bo jeszcze chwila a zapuściłbym tam swoje korzenie ... co by nawet pasowało do mojego nazwiska :)
Następnym moim celem , była Hala Barania . Szedłem szlakiem w kierunku Magurki Wiślanej . Mniej więcej w połowie drogi odbiłem w prawo w kierunku mojego następnego celu . Jesień tuz tuż , co raz bardziej widoczna wokół .
W oddali widoczny mój następny cel ...
Docieram na Hale Baranią . Kilka zdjęć i ruszam dalej bez postoju . Miałem w planie zajrzeć na chwile do tamtejszej bacówki , lecz wyczułem w niej pewne ruchy ... więc sobie odpuściłem :)
Następny spontaniczny cel (pierwotnie miałem iść tylko na Baranią i nazot :) ) to Magurka Radziechowska . Idę tam ścieżką poniżej Hali Baraniej . Omijam więc szczyt Magurki Wiślanej .
Na tamtejszej pewnej znanej skale (nie jednokrotnie mylonej z tą na Malinowskiej Skale ) zrobiłem sobie przerwę na drugie śniadanie ... i tak po raz kolejny zasiedziałem się ponad godzinę . Delektując się nie tylko swym prowiantem ,ale i widokami wokół . Zbierając je na zapas ...
Potem pognałem w kierunku Hali Radziechowskiej . Po raz kolejny schodząc ze szlaku ... kawałek za wspomnianą skałą odnajdując ledwo widoczną ścieżkę odbijającą w prawo .
borówek po drodze nadal sporo , nie które sporych rozmiarów
Docieram w końcu na Hale Radziechowską gdzie spotykam pierwszych turystów dzisiejszego dnia (2 osoby , nie wliczam zawodników biorących udział W Baran Trial Race) .
Trochę zdjęć zrobiłem , trochę widoków na zapas złapałem . Mogłem więc ruszyć dalej . Odnalazłem kolejną dziką ścieżkę i ruszyłem ku mecie , czyli do miejsca gdzie auto w nocy zostawiłem . Co rusz idąc wzdłuż kolejnego strumyka i ... spotykając pewnego grzybiarza .
Więcej zdjęć w albumie na FB : Nocne wejście na Baranią Górę i ...
Fajnie było ... choć pogoda mogła być ciut lepiej przejrzysta :)
Jak się wszystko ułoży i będę mógł ponownie wrócić na szlak to za jakiś ponownie ruszę na Baranią Górę . Tym razem w planach mając zachód słońca i nocny powrót do domu :)
A jak się coś spieprzy to cóż ... będę szukał sobie gór i górek gdzie da się wjechać wózkiem inwalidzkim (ot ryzyko tejże operacji , choć i bez operacji bym jeszcze szybciej na tych 4 kołach wylądował)
Niby pesymistycznie ,a jednak optymistycznie kończę relację :haha
Przede wszystkim fajnie, ze w końcu idziesz się pociąć, oby wszystko poszło zgodnie z planem.
Zdjęcia tym razem masz zupełnie inne. Jakby innym sprzętem robione.
Nie znaczy gorsze, ale inne.
Chociaż... jakbyś statyw miał, to chyba byś więcej wyciągnął z tych zdjęć przed świtem.
Tak czy inaczej - fajna wycieczka, ja bym się samemu bał iść.
Jeszcze raz - dużo zdrowia!
Zdjęcia tym razem masz zupełnie inne. Jakby innym sprzętem robione.
Nie znaczy gorsze, ale inne.
Chociaż... jakbyś statyw miał, to chyba byś więcej wyciągnął z tych zdjęć przed świtem.
Tak czy inaczej - fajna wycieczka, ja bym się samemu bał iść.
Jeszcze raz - dużo zdrowia!
Kolejne potwierdzenie, że chmury na zdjęciach to piękno wcielone.
Powodzenia w szpitalu. Mi trzy lata temu, też we wrześniu, próbowali odciąć rękę. Dwa miesiące byłem jednoręczny ale obecnie jest wszystko ok. Trzymaj się.
Powodzenia w szpitalu. Mi trzy lata temu, też we wrześniu, próbowali odciąć rękę. Dwa miesiące byłem jednoręczny ale obecnie jest wszystko ok. Trzymaj się.
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- kristoff73
- Posty: 606
- Rejestracja: 2019-05-15, 20:47
- Lokalizacja: ST SD KGR TK SB
Fasola, jak zwykle, świetna relacja! Wycieczka z przytupem przed przerwą, oby jak najkrótszą!
Fasola i Adrian, życzę zdrowia i optymizmu! Jestem w podobnej sytuacji - na rozdrożu. Z jednej strony - opis badania rezonansem pozwoliłby mi chyba starać się o rentę , a z drugiej - kilka dni w rejonie świętokrzyskim (zbieram się do napisania relacji), gdzie przeszedłem ok. 75 km, dają jakieś promyki nadziei.
Fasola i Adrian, życzę zdrowia i optymizmu! Jestem w podobnej sytuacji - na rozdrożu. Z jednej strony - opis badania rezonansem pozwoliłby mi chyba starać się o rentę , a z drugiej - kilka dni w rejonie świętokrzyskim (zbieram się do napisania relacji), gdzie przeszedłem ok. 75 km, dają jakieś promyki nadziei.
Бродяга. Снусмумрик. Бомж.
Najwyżej zmienimy nazwę forum na bardziej realną.Adrian 17 pisze:Jak tak dalej pójdzie, to nie będzie miał kto w góry chodzić
Na kolorowym forum za nazwanie go Klubem Zniewieściałych Emerytów (jako kos) dostałem upomnienie i to był dopiero początek dobrej zabawy. Dali się chłopcy wkręcać jak małe dzieci do zabawy w piaskownicy.
Bo kto ma, temu będzie dodane, i nadmiar mieć będzie; kto zaś nie ma, temu zabiorą również to, co ma. /Mt 13,12/
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
ceper pisze:Najwyżej zmienimy nazwę forum na bardziej realną.Adrian 17 pisze:Jak tak dalej pójdzie, to nie będzie miał kto w góry chodzić
Na kolorowym forum za nazwanie go Klubem Zniewieściałych Emerytów (jako kos) dostałem upomnienie i to był dopiero początek dobrej zabawy. Dali się chłopcy wkręcać jak małe dzieci do zabawy w piaskownicy.
U nas nie ma kolorowych, tęczowych i innych, są czystej krwi wilki górskie i nawet bez jednej łapy pójdą dalej ... Chyba brzmi optymistycznie ? Nic nie zmieniamy
-
- Posty: 338
- Rejestracja: 2019-05-12, 19:59
Za życzenia powodzenia z powrotem do zdrowia nie dziękuje ... bo a nóż coś się zje... :P :haha
---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Trochę mi ta zwariowana mgła (kurz po biegaczach) przeszkadzała , bo po cichu liczyłem na coś lepszego :) Lecz jak na pierwszy raz na Baraniej Górze o tej porze było ok
Hale Radziechowską jak najbardziej polecam . Tym bardziej iż możesz tam wybrać kilka wariantów trasy ... a i widoki przy dobrej pogodzie są tam wyśmienite .
Jakoś musiałem przetrawić te tłumy . Z nie jednym uczestnikiem udało się nawet pogadać ... o górach :) . Na szczęście przed 7 zniknęli na dobre ... i jeszcze chwile miałem te widoki tylko dla siebie :) W sumie to i oni się ze mnie śmiali iż tak jak i oni spać nie mogę i się szwendam po górach nocą :)
Mam nadzieje iż znów mi nie przełożą w ostatniej chwili ... bo ileż to można czekać i czekać
Obiektywu nadal nie naprawiłem ,a ten co miałem , bał się robić zdjęć po zmroku :haha
Też się bałem ... lecz jak to ktoś kiedyś rzekł trzeba przezwyciężać strach ... w granicach zdrowego rozsądku . Tylko to nocne łażenie po nocy rozsądne to nawet w grupie nie będzie :) Choć w grupie pewniejsze . Mniejsze jest wtedy prawdopodobieństwo iż to właśnie ciebie zeżre jakiś zwierz :haha
Może kiedyś na wschód i potem powrót nocą uda mi się kogoś przekonać (najlepiej takiego wolniejszego i grubszego ode mnie ... by zwierz nim się zajął :haha )
O dziwo tym razem będąc ponad 90min na Baraniej kilka razy byłem na tamtejszej wieży i ani razu mój lęk wysokości nie dał o sobie znać ... pewnie strach przed spotkaniem po ciemku dzikiego zwierza przyćmił cały pozostały strach :haha
To kuruj się tam i wracaj na szlak :)
A co do strachu ... to pisałem już w odpowiedzi do posta Sokoła :)
Chmury , chmurki i mgła jakieś roztrzepane i niezdecydowane były tegoż poranka . Latały tam i z powrotem ...
Mi na szczęście nic nie chcą obcinać ... będą wymieniać wadliwe oryginalne naturalne części na nieoryginalne zamienniki tytanowe , czy jakoś tak . Tylko to ryzyko choć o trochę się pomylą przy wymianie to będę już nie do naprawienia :-/
Dzięki iż choć trochę się podobały
Maniek spoko taki unikatowy toż pierwszy raz takowego widzę ;)
Relacja mogła być dłuższa , lecz nie lubię się rozpisywać :)
Nie wiem jak ja przetrwam te minimum 3miesiące . Ja co rusz muszę choć na mała górkę się przejść . A tu taka długa pokuta pooperacyjna
Też o tym myślałem toż w szpitalu jest kilka pięter ... i nie jest aż taki mały to mogę się trochę poszwendać serwując sobie podejścia i zejścia raz za razem . Po za tym z tegoż szpitala niemal z każdego okna widać góry ... i do szlaku nawet blisko jest . To się może uda wymknąć jakoś przed operacją :haha
---------------------------------------------------------------------------------------------------------
laynn pisze:Przede wszystkim zdrowia życzę!
Co do wycieczki, te chwile przed świtem, są najbardziej niesamowitą, dla mnie porą dnia. Fajnie.
Hala Radziechowska, widzę, warta do odwiedzenia!
Trochę mi ta zwariowana mgła (kurz po biegaczach) przeszkadzała , bo po cichu liczyłem na coś lepszego :) Lecz jak na pierwszy raz na Baraniej Górze o tej porze było ok
Hale Radziechowską jak najbardziej polecam . Tym bardziej iż możesz tam wybrać kilka wariantów trasy ... a i widoki przy dobrej pogodzie są tam wyśmienite .
Pudelek pisze:Chmury zwłaszcza robią wrażenie!
No i trochę szkoda, że nie było Ci dane delektować się samemu tymi widokami, tylko jakieś tłumy rajdowe ;)
I powodzenia z operacją :ok
Jakoś musiałem przetrawić te tłumy . Z nie jednym uczestnikiem udało się nawet pogadać ... o górach :) . Na szczęście przed 7 zniknęli na dobre ... i jeszcze chwile miałem te widoki tylko dla siebie :) W sumie to i oni się ze mnie śmiali iż tak jak i oni spać nie mogę i się szwendam po górach nocą :)
sokół pisze:Przede wszystkim fajnie, ze w końcu idziesz się pociąć, oby wszystko poszło zgodnie z planem.
Zdjęcia tym razem masz zupełnie inne. Jakby innym sprzętem robione.
Nie znaczy gorsze, ale inne.
Chociaż... jakbyś statyw miał, to chyba byś więcej wyciągnął z tych zdjęć przed świtem.
Tak czy inaczej - fajna wycieczka, ja bym się samemu bał iść.
Jeszcze raz - dużo zdrowia!
Mam nadzieje iż znów mi nie przełożą w ostatniej chwili ... bo ileż to można czekać i czekać
Obiektywu nadal nie naprawiłem ,a ten co miałem , bał się robić zdjęć po zmroku :haha
Też się bałem ... lecz jak to ktoś kiedyś rzekł trzeba przezwyciężać strach ... w granicach zdrowego rozsądku . Tylko to nocne łażenie po nocy rozsądne to nawet w grupie nie będzie :) Choć w grupie pewniejsze . Mniejsze jest wtedy prawdopodobieństwo iż to właśnie ciebie zeżre jakiś zwierz :haha
Może kiedyś na wschód i potem powrót nocą uda mi się kogoś przekonać (najlepiej takiego wolniejszego i grubszego ode mnie ... by zwierz nim się zajął :haha )
O dziwo tym razem będąc ponad 90min na Baraniej kilka razy byłem na tamtejszej wieży i ani razu mój lęk wysokości nie dał o sobie znać ... pewnie strach przed spotkaniem po ciemku dzikiego zwierza przyćmił cały pozostały strach :haha
Adrian 17 pisze:O Kruca! Zdjęcia piękne, miło było oglądać. Ale po nocy ... Sam ... Miał bym stracha, brawo Ty
No to jesteśmy obaj w tej samej sytuacji, tylko że ja już po. od 2 tygodni. Powodzenia i szybkiego powrotu do zdrowia i na szlaki :)
:brawo1
To kuruj się tam i wracaj na szlak :)
A co do strachu ... to pisałem już w odpowiedzi do posta Sokoła :)
Dobromił pisze:Kolejne potwierdzenie, że chmury na zdjęciach to piękno wcielone.
Powodzenia w szpitalu. Mi trzy lata temu, też we wrześniu, próbowali odciąć ;) rękę. Dwa miesiące byłem jednoręczny ale obecnie jest wszystko ok. Trzymaj się.
Chmury , chmurki i mgła jakieś roztrzepane i niezdecydowane były tegoż poranka . Latały tam i z powrotem ...
Mi na szczęście nic nie chcą obcinać ... będą wymieniać wadliwe oryginalne naturalne części na nieoryginalne zamienniki tytanowe , czy jakoś tak . Tylko to ryzyko choć o trochę się pomylą przy wymianie to będę już nie do naprawienia :-/
Izabela 16 pisze:Wycieczka, zdjęcia i poranek w chmurach super !
Nam towarzyszy podczas wycieczek,Maniek :)
Dzięki iż choć trochę się podobały
Maniek spoko taki unikatowy toż pierwszy raz takowego widzę ;)
kristof73 pisze:Fasola, jak zwykle, świetna relacja! Wycieczka z przytupem przed przerwą, oby jak najkrótszą!
Fasola i Adrian, życzę zdrowia i optymizmu! Jestem w podobnej sytuacji - na rozdrożu. Z jednej strony - opis badania rezonansem pozwoliłby mi chyba starać się o rentę ;) , a z drugiej - kilka dni w rejonie świętokrzyskim (zbieram się do napisania relacji), gdzie przeszedłem ok. 75 km, dają jakieś promyki nadziei.
Relacja mogła być dłuższa , lecz nie lubię się rozpisywać :)
Nie wiem jak ja przetrwam te minimum 3miesiące . Ja co rusz muszę choć na mała górkę się przejść . A tu taka długa pokuta pooperacyjna
Piotrek pisze:Fasola, twardy chłop z Ciebie, będziesz jeszcze chaszczował wiele lat.
Gorzej jak z niecierpliwości zaczniesz po szpitalu łazić :)
Też o tym myślałem toż w szpitalu jest kilka pięter ... i nie jest aż taki mały to mogę się trochę poszwendać serwując sobie podejścia i zejścia raz za razem . Po za tym z tegoż szpitala niemal z każdego okna widać góry ... i do szlaku nawet blisko jest . To się może uda wymknąć jakoś przed operacją :haha
Ostatnio zmieniony 2019-09-16, 23:14 przez FasolaNaSzlaku, łącznie zmieniany 1 raz.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 94 gości