Wakacyjnie na Spiszu
Piotrze, mój powrót to wina sokoła. Ma mnie tu z dobrodziejstwem inwentarza. Następnym razem 2x się zastanowi.
Dzięki Adrian. Pisałem, że nie ma się czym chwalić, bo jesteśmy na walizkach.
Dzięki Adrian. Pisałem, że nie ma się czym chwalić, bo jesteśmy na walizkach.
Bo kto ma, temu będzie dodane, i nadmiar mieć będzie; kto zaś nie ma, temu zabiorą również to, co ma. /Mt 13,12/
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
A tam, nasycenie, jak to Sprocket mawia, lato jest, ma być zielono. Specjalnie to ja przy tych zdjęciach nie majsterkowałem, bo tego nie umiem za dobrze, ale troszkę pogrzebałem w aparacie, mnie tam się podoba.
W poniedziałek trzeba było ruszyć dupę. Miała być Kieżmarska, ale w Tatrach zimno się zrobiło, tośmy podjechali do Niedzicy.
Od razu uciekliśmy od tłumów na zamku i weszliśmy na czerwony szlak. Pieniny Spiskie dzisiaj będą.
Dziesięć minut i mamy widoki.
Widać zamek w Czorsztynie, szkoda, ze słońca nie ma, zdjęcia byłyby lepsze...
Tu widok na Niedzicę. Niedzica i Niedzica-Zamek to dwie różne sprawy, jak się okazuje,,,
I znów byliśmy obserwowani. Tym razem fruwaczka helikopter latał nad nami. A z tyłu bystre oko dojrzy Turbacz.
Wyszliśmy na bajeczne wzgórze z wieżami, pięknie widokowo, ławeczki, kwadrans od zamku. I ani żywej duszy!
Minęliśmy pasmo lasu i weszliśmy w kolejne łąki. I zaczęło grzać słońce. Piękny to był odcinek, naprawdę. Polecam każdemu.
Tak ludzie żyją.... I pewnie narzekają, że do sklepu daleko...
Lubań i Czorsztyn
Ruszamy dalej, zdobyć Cisówkę. 777 metrów. Zapowiada się fajnie.
Za nami coraz to szersze widoki na Pieniny...
Ale i tak królem okolicy jest bez wątpienia Lubań. To on góruje nad resztą i sprawia wrażenie większego od reszty towarzystwa. W sumie jest największy, w najbliższym otoczeniu. Wieża tylko dodaje mu uroku.
Miało być pięknie, ale zaczął się gęsty las, Cisówka padła, ale z ulgą wyszliśmy z tego lasu po ponad godzinie, z powrotem na widokowy grzbiet.
Płosząc przy okazji jastrzębia, którego jakoś udało się złapać w obiektywie.
Bezszlakowo schodzimy nad Jezioro Czorsztyńskie. Pies na plaży zesrał się na rzadko. Dupa cała w gównie. No to ciach, psa do jeziora i trzeba prać. Przecież taki do auta nie wejdzie... No, takie przygody... A nad samym jeziorem, na plaży, pustki. Pogoda odstraszyła. Miało padać.
Obsraniec, już po kąpieli zada.
Czekamy dobre pół godziny, aż pies trochę obeschnie, Julka rzuca sobie kamyczki, fajnie jest. Tym samym zaliczamy kolejny dzień.
Rano, tzn koło południa, pakujemy się na Słowację, do Jezerska, dziś spacer w koronach drzew. Bardziej dla dziewczyn, ja nie idę. Nie chcę. Idziemy szlakiem, nikt tam nie chodzi, więc znów jest zabawa. No ale zamiast ścieżką 30 minut wychodzi 70 minut chaszczami, więc można rzec, że plan się powiódł.
Najpierw jest pięknie.
Ale potem.... masa ludzi, różnych. Koparki, ciężarówki. Ceny w bufecie kosmos. Jemy langosze, ale zimne w środku, a za bagatela 4,50 euro za jednego. Szybko stamtąd spierd... w podskokach, ale najpierw dziewczyny idą na ścieżkę (ponoć nie warto) a ja pilnuję psa, którego połowa tego tłumu chce głaskać (kilka razy odzywam się do ludzi jak do cepra)
W sumie jedynym plusem było to, że w 30 minut zeszliśmy do auta.
A i widokowo rewelacji nie było.
Wieczorem standardowo z sąsiadami z Bełchatowa... grille, piwko, takie tam...
W poniedziałek trzeba było ruszyć dupę. Miała być Kieżmarska, ale w Tatrach zimno się zrobiło, tośmy podjechali do Niedzicy.
Od razu uciekliśmy od tłumów na zamku i weszliśmy na czerwony szlak. Pieniny Spiskie dzisiaj będą.
Dziesięć minut i mamy widoki.
Widać zamek w Czorsztynie, szkoda, ze słońca nie ma, zdjęcia byłyby lepsze...
Tu widok na Niedzicę. Niedzica i Niedzica-Zamek to dwie różne sprawy, jak się okazuje,,,
I znów byliśmy obserwowani. Tym razem fruwaczka helikopter latał nad nami. A z tyłu bystre oko dojrzy Turbacz.
Wyszliśmy na bajeczne wzgórze z wieżami, pięknie widokowo, ławeczki, kwadrans od zamku. I ani żywej duszy!
Minęliśmy pasmo lasu i weszliśmy w kolejne łąki. I zaczęło grzać słońce. Piękny to był odcinek, naprawdę. Polecam każdemu.
Tak ludzie żyją.... I pewnie narzekają, że do sklepu daleko...
Lubań i Czorsztyn
Ruszamy dalej, zdobyć Cisówkę. 777 metrów. Zapowiada się fajnie.
Za nami coraz to szersze widoki na Pieniny...
Ale i tak królem okolicy jest bez wątpienia Lubań. To on góruje nad resztą i sprawia wrażenie większego od reszty towarzystwa. W sumie jest największy, w najbliższym otoczeniu. Wieża tylko dodaje mu uroku.
Miało być pięknie, ale zaczął się gęsty las, Cisówka padła, ale z ulgą wyszliśmy z tego lasu po ponad godzinie, z powrotem na widokowy grzbiet.
Płosząc przy okazji jastrzębia, którego jakoś udało się złapać w obiektywie.
Bezszlakowo schodzimy nad Jezioro Czorsztyńskie. Pies na plaży zesrał się na rzadko. Dupa cała w gównie. No to ciach, psa do jeziora i trzeba prać. Przecież taki do auta nie wejdzie... No, takie przygody... A nad samym jeziorem, na plaży, pustki. Pogoda odstraszyła. Miało padać.
Obsraniec, już po kąpieli zada.
Czekamy dobre pół godziny, aż pies trochę obeschnie, Julka rzuca sobie kamyczki, fajnie jest. Tym samym zaliczamy kolejny dzień.
Rano, tzn koło południa, pakujemy się na Słowację, do Jezerska, dziś spacer w koronach drzew. Bardziej dla dziewczyn, ja nie idę. Nie chcę. Idziemy szlakiem, nikt tam nie chodzi, więc znów jest zabawa. No ale zamiast ścieżką 30 minut wychodzi 70 minut chaszczami, więc można rzec, że plan się powiódł.
Najpierw jest pięknie.
Ale potem.... masa ludzi, różnych. Koparki, ciężarówki. Ceny w bufecie kosmos. Jemy langosze, ale zimne w środku, a za bagatela 4,50 euro za jednego. Szybko stamtąd spierd... w podskokach, ale najpierw dziewczyny idą na ścieżkę (ponoć nie warto) a ja pilnuję psa, którego połowa tego tłumu chce głaskać (kilka razy odzywam się do ludzi jak do cepra)
W sumie jedynym plusem było to, że w 30 minut zeszliśmy do auta.
A i widokowo rewelacji nie było.
Wieczorem standardowo z sąsiadami z Bełchatowa... grille, piwko, takie tam...
W środę to już dziewczynom się nic nie chciało, to sam poszedłem pokręcić się po mieścince.
Głównym celem był największy na Spiszu wodospad. Ponoć siedem metrów. No ale... jest na czyjejś działce i wszystko pozagradzane i płoty wysokie na trzy metry. Dziwna sprawa. udało mi się jedynie trochę podejść i cyknąć z góry, jak to wygląda. Z dołu nie było szans.
A tak wygląda typowa ulica w Kacwinie.
Włóczę się po okolicy, schodzę nad rzekę...
Mijam kościółek i nawet mnie kusi wejść, ale nie, nie wchodzę, wolę iść do kuzynostwa, które ma gniazdo nieopodal.
Potem sobie przypominam, że mam jakieś monety, więc idę do sklepu "miś" i za trzy złote zaczynam życie na nowo. A potem, wracając już, jestem świadkiem, jak się zawija siano w folię...
żegnam koleżanki zza miedzy
A wieczorem mamy pożegnalne ognisko z sąsiadami.
W międzyczasie piękny wieczór się zrobił, chociaż mam co najmniej promila, latam z aparatem.
Ognisko się skończyło, przywiozłem w taczce wodę, dzieciaki się bawiły w straż pożarną. Radości nie było końca.
I ostatnie zdjęcie z wakacji.... Zarazem ostatni dzień ładnej pogody.
Przez dwanaście dni raz delikatnie pokropiło w Kacwinie i raz kilka kropel spadło na Lubaniu. Poza tym idealna pogoda.
W czwartek od rana zlewy, wdupiłem się w korki w Nowym Targu, tracąc tam ponad godzinę... potem w Zatorze chcąc ominąć objazdy w Oświęcimiu wdupiłem się w Jaworzno, a co gorsza, przejechałem też przez Sosnowiec. Dobrze, że paszporty mieliśmy!
I po pięciu godzinach zameldowałem się w domu.
O Kacwinie. Wczasowiczów policzyć szło na palcach jednej ręki. Dwa dobrze zaopatrzone sklepy. Świetna pizzeria. Wszędzie blisko.
Kwatera full wypas. Jednego wieczoru nawet w kominku zapaliliśmy, ogrzewanie podłogowe. Mieliśmy domek sześciosobowy, ale byliśmy w trójkę plus pies.
Cena moim zdaniem bardzo atrakcyjna. Ja płaciłem dwie stówki. To jest cena za cały domek. Za ten większy, dziesięciosobowy, chyba 300. Właściciele bezproblemowi.
Domki pod Sosnami Kacwin. Naprawdę polecam.
Głównym celem był największy na Spiszu wodospad. Ponoć siedem metrów. No ale... jest na czyjejś działce i wszystko pozagradzane i płoty wysokie na trzy metry. Dziwna sprawa. udało mi się jedynie trochę podejść i cyknąć z góry, jak to wygląda. Z dołu nie było szans.
A tak wygląda typowa ulica w Kacwinie.
Włóczę się po okolicy, schodzę nad rzekę...
Mijam kościółek i nawet mnie kusi wejść, ale nie, nie wchodzę, wolę iść do kuzynostwa, które ma gniazdo nieopodal.
Potem sobie przypominam, że mam jakieś monety, więc idę do sklepu "miś" i za trzy złote zaczynam życie na nowo. A potem, wracając już, jestem świadkiem, jak się zawija siano w folię...
żegnam koleżanki zza miedzy
A wieczorem mamy pożegnalne ognisko z sąsiadami.
W międzyczasie piękny wieczór się zrobił, chociaż mam co najmniej promila, latam z aparatem.
Ognisko się skończyło, przywiozłem w taczce wodę, dzieciaki się bawiły w straż pożarną. Radości nie było końca.
I ostatnie zdjęcie z wakacji.... Zarazem ostatni dzień ładnej pogody.
Przez dwanaście dni raz delikatnie pokropiło w Kacwinie i raz kilka kropel spadło na Lubaniu. Poza tym idealna pogoda.
W czwartek od rana zlewy, wdupiłem się w korki w Nowym Targu, tracąc tam ponad godzinę... potem w Zatorze chcąc ominąć objazdy w Oświęcimiu wdupiłem się w Jaworzno, a co gorsza, przejechałem też przez Sosnowiec. Dobrze, że paszporty mieliśmy!
I po pięciu godzinach zameldowałem się w domu.
O Kacwinie. Wczasowiczów policzyć szło na palcach jednej ręki. Dwa dobrze zaopatrzone sklepy. Świetna pizzeria. Wszędzie blisko.
Kwatera full wypas. Jednego wieczoru nawet w kominku zapaliliśmy, ogrzewanie podłogowe. Mieliśmy domek sześciosobowy, ale byliśmy w trójkę plus pies.
Cena moim zdaniem bardzo atrakcyjna. Ja płaciłem dwie stówki. To jest cena za cały domek. Za ten większy, dziesięciosobowy, chyba 300. Właściciele bezproblemowi.
Domki pod Sosnami Kacwin. Naprawdę polecam.
Patrząc na typowe drogi ... Tamtejsze krowy mają chyba sraczke, bo nawalone co 30 cm.
Ostatnio zmieniony 2019-07-12, 20:35 przez Adrian, łącznie zmieniany 1 raz.
- sprocket73
- Posty: 5935
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
jedyne z otworem co tam widzę to umywalka? można i takceper pisze:W cywilizowanych regionach kraju do defekacji służy nam coś białego z dużym otworem (po prawej, dolnej części zdjęcia)
OK, fajnie, że nieporozumienie wyjaśniłeś, na drugi raz nie pisz:
okupujemy to taka kulturalna wersja słowa "obsrywamy"ceper pisze:oraz alkowa, ale tę z żoną okupujemy cały czas
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
Chyba w Galicji, bo w moich kręgach oznacza "zajmować, przebywać".sprocket73 pisze:okupujemy to taka kulturalna wersja słowa "obsrywamy"
Obraz złożony z dwóch zdjęć i w centrum obrazu jest umywalka 2x ta sama, zaś na dole z prawej jest geberit GROHE. Można też na umywalce frontem do lustra, gdyby oba geberity były zajęte lub kogoś poniosła fantazja.sprocket73 pisze:białego z dużym otworem (po prawej, dolnej części zdjęcia)
jedyne z otworem co tam widzę to umywalka? można i tak
Edit: w kulturalnej wersji deska jest opuszczona.
Ostatnio zmieniony 2019-07-12, 22:05 przez ceper, łącznie zmieniany 1 raz.
Bo kto ma, temu będzie dodane, i nadmiar mieć będzie; kto zaś nie ma, temu zabiorą również to, co ma. /Mt 13,12/
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
ies na plaży zesrał się na rzadko. Dupa cała w gównie. No to ciach, psa do jeziora i trzeba prać. Przecież taki do auta nie wejdzie... No, takie przygody...
już wiem po co są te zakazy wstępu z psem
ta ścieżka, moim zdaniem, nie jest warta swojej ceny. Zaraz obok poniżej jest darmowa wieża widokowa przy której kiedyś spaliśmy i stamtąd są całkiem fajne widoki.
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
- sprocket73
- Posty: 5935
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Dla mnie to jest całkowicie nie do pojęcia, czemu tam takie tłumy walą, gotowe zapłacić konkretny pieniądz, za wejście na wieżę widokową. Ja tam mam zasadę, że wchodzę tylko na te darmowePudelek pisze:a ścieżka, moim zdaniem, nie jest warta swojej ceny
Ceper, w Twoich kręgach "obsrywać" to znaczy "przebywać". Czy to ma związek z oznaczaniem terenu? Taki pierwotny instynkt terytorialny?
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
Nie, ma to związek ze znajomością języka polskiego i staram się nie używać słów, których znaczenie jest mi obce.sprocket73 pisze:Ceper, w Twoich kręgach "obsrywać" to znaczy "przebywać". Czy to ma związek z oznaczaniem terenu? Taki pierwotny instynkt terytorialny?
Oto jego definicja i potoczne znaczenie: https://sjp.pwn.pl/sjp/okupowac;2494968.html
Słownik języka polskiego może się mylić, dlatego nie kwestionuję innych znaczeń słowa "okupować", a które są mi obce w dialekcie galicyjsko-ślůnskim, np. okupowanie plaży nie ma nic wspólnego z parawaningiem.
Niby ludzkie, ale jest mi obce. Człowiek uczy się całe życie i ta nauka przychodzi mi coraz trudniej.
Ostatnio zmieniony 2019-07-13, 03:07 przez ceper, łącznie zmieniany 2 razy.
Bo kto ma, temu będzie dodane, i nadmiar mieć będzie; kto zaś nie ma, temu zabiorą również to, co ma. /Mt 13,12/
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
Piękne wakacje, istna sielanka. Baza wypadowa jak dla mnie też genialna, cały domek dla siebie, fajna rzecz.
Chociaż moim zdaniem za bardzo się przestraszyłeś tych psów pasterskich, aż tak straszne to one chyba nie są....
Co do zdjęć spoko. rób jak Ci się podoba. To i tak nie ma znaczenia, tak na prawdę jak wyglądają zdjęcia w rzeczywistości, widać dopiero po wydrukowaniu. Jak dla mnie wszystkie są ok.
Chociaż moim zdaniem za bardzo się przestraszyłeś tych psów pasterskich, aż tak straszne to one chyba nie są....
Co do zdjęć spoko. rób jak Ci się podoba. To i tak nie ma znaczenia, tak na prawdę jak wyglądają zdjęcia w rzeczywistości, widać dopiero po wydrukowaniu. Jak dla mnie wszystkie są ok.
Zanim sokół nie dokona podsumowania jak Pudelek (interesuje mnie także motyw przewodni), a pewnie najlepsze kąski zostawił jeszcze na koniec, to nie mogę się odnieść się do jego relacji. A mógłby przecież napisać wprost:
- gdzie był i co widział - tak po ludzku,
- czy kwatera za starego obejmowała all inclusive czy clean yourself,
- statystyki ekonomiczne oraz spalanie wzorem relacji Roberta J,
- nie byłem na urlopie powyżej 9 dni - czy mu nie było tęskno na szychtę?
- gdzie był i co widział - tak po ludzku,
- czy kwatera za starego obejmowała all inclusive czy clean yourself,
- statystyki ekonomiczne oraz spalanie wzorem relacji Roberta J,
- nie byłem na urlopie powyżej 9 dni - czy mu nie było tęskno na szychtę?
Bo kto ma, temu będzie dodane, i nadmiar mieć będzie; kto zaś nie ma, temu zabiorą również to, co ma. /Mt 13,12/
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości