Moje 0,03 zł
Wycieczkę zaczęłam od Tatr komercyjnie. Tak mi się powiązało, że akurat zaproponowano mi do prowadzenia wycieczkę z mojego miejsca zamieszkania, z powrotem przez Obidową i Rdzawkę, gdzie mogłam wysiąść i dojść na Stare Wierchy.
No więc czemu nie skorzystać i połączyć przyjemnego z pożytecznym.
Na wycieczce było 31 osób, z czego w góry wybrało się za moją namową 15, co mnie bardzo ucieszyło.
Pogoda była wspaniała. Trasa wycieczki zaś krótka - tylko Doliną Małej Łąki do Wielkiej Polany i dalej Ścieżką na Reglami do Doliny Kościeliskiej. W sumie 3 godziny łatwego spaceru w pięknych okolicznościach przyrody.
W Tatrach modrzewie są już żółte:
Widoczki z Przysłopu Miętusiego, przyprószone śniegiem Kominiarski Wierch i Czerwone Wierchy:
Około 14 doszliśmy z powrotem do Kir, podjechali do Zakopanego, grupa dostała czas wolny, a poszłam pospacerować miedzy innymi na Pęksów Brzyzek:
I Krupówki:
O 16.15 wyjechaliśmy z Zakopanego, grupa pojechała do domu, zaś ja pożegnałam bardzo miłe Panie (nie wiem czemu ale na wycieczkach zorganizowanych 80 % klienteli stanowią Panie), wysiadłam obok stacji benzynowej na Obidowej, przepakowałam się robiąc z trzech pakunków jeden duuuży i wyruszyłam w drogę.
Widoki cały czas zapierały dech w piersiach:
Zachód słońca:
Królowa z bliska
I po zachodzie słońca:
Tak sobie szłam i szłam nie mogąc się napatrzeć i cały czas przychodził mi do głowy jeden wiersz.
"
Jak potopu świata fale
Zamrożone w swoim biegu,
Stoją nagie Tatry w śniegu,
By graniczny słup zuchwale!"
[Wicenty Pol, "Pieśń o ziemi naszej"]
Ja tam taką specjalną romantyczką nie jestem, ale w takich okolicznościach różne myśli przychodzą do głowy
I ostatnie zdjęcie wieczorne, kiedy usiłowałam sfotografować Łysego, który świecił jak lampa.
Na wieczornej imprezie zdjęć nie robiłam, bo i po co.
Rano wstałam jako jedna z pierwszych, zablokowałam na dłużej męsko-damską łazienkę, umyłam głowę, zjadłam śniadanie i już się czułam dobrze.
Postanowiłam sama zejść do Rabki, bo stamtąd jest łatwiej dojechać do Krakowa.
No to poszłam.
Widoczność była już nieco gorsza niż w dniu poprzednim, ale widoki z Maciejowej nadal ładne:
Schronisko, gdzie zjadłam smaczny żurek:
I widok z tarasu schroniska:
A to widok znad Rabki w drugą stronę na Beskid Wyspowy:
No i tyle.
Jeszcze raz dziękuję za spotkanie i kapitalną imprezę. Nawet nie wiem komu mam dziękować za to "urodzinowe" piwo, z którego korzystałam w dość sporych ilościach