W sumie to cierpię na chroniczny brak czasu, ale dawno nic nie wrzucałam, więc podzielę się relacją i fotkami (pewnie bardziej fotkami) z fajnej wycieczki mojej klasy w Góry Świętokrzyskie.
Trzy razy pod rząd organizowałam wycieczki w góry. W tym roku szkolnym od września uczniowie moi zarzekali się,że nie chcą gór, a jak przyszło do konkretów to stwierdzili,że jednak chcą, ale Góry Świętokrzyskie i najlepiej,żeby chodzenia po górach było niewiele. Skorzystałam więc z pomocy zaprzyjaźnionego biura turystycznego i wspólnie z właścicielką obmyślałyśmy co i jak.
Początek maja nie zapowiadał się optymistycznie pod względem pogody. Nawet zwykle niewtrącający się w moje sprawy mąż krytykował,że kto to jeździ na wycieczki z początkiem maja.Nie wiem, jakim cudem, ale pogoda udała nam się super. Pierwszego i trzeciego dnia świeciło słoneczko i było całkiem ciepło. Środkowy dzień był gorszy, bo wiało(przecie to kieleckie, więc musi)i było dość zimno, ale deszczu zero.
Pierwszy dzień tak w skrócie.
Najpierw Jaskinia Raj, z której fotek nie mam, bo ich robić nie wolno. Później przechodzimy spacerkiem do Centrum Neandertalczyka. Słuchawki na uszy i każdy zwiedza w swoim tempie. Tam już fotki robić wolno, ale nie za bardzo jest co fotografować.
Kolejnym punktem są ruiny średniowiecznego zamku w Chęcinach.Chłopców najbardziej interesują narzędzia tortur na dziedzińcu, więc każdy obowiązkowo robi fotkę w dybach. Dziewczyny podziwiają krajobraz, ja zresztą podobnie. Z jednej strony ładna panorama gór, z drugiej widok na Chęciny. W punkcie centralnym kościół parafialny.
Po zakończeniu zwiedzania schodzimy w dół i przy kramach jest pierwszy postój na zakup pamiątek.Później wsiadamy w naszego busika i jedziemy do miejscowości Sabat Krajno do Parku Rozrywki i Miniatur. Najpierw dziesięciominutowy seans w kinie 6D. Trzymamy się foteli, które chwieją się i trzęsą. Dziewczyny piszczą, bo wyłażące z ekranu kościotrupy i duchy wyciągają po nie swoje piszczele. Ogólnie sporo fajnych emocji. Później z przewodnikiem idziemy zwiedzać. Jeszcze wcześniej wdajemy się w dyskusję z papugą, która miauczy i szczeka. Jeśli chodzi o sam park, położony jest bardzo ładnie, bo na wysokim pagórku, z widoczkami na góry. Makiety zabytków z całego świata. Zasadnicza różnica między parkiem z Krajna, a tym z Inwałdu jest taka,że tu nie ma makiet polskich budowli.Podobają nam się też altanki, w których można przyjemnie posiedzieć, ale my już nie za bardzo mamy na to czas.
Stamtąd do naszego ośrodka mamy tylko kilka kilometrów. Po obiadokolacji młodzież bierze piłę i idzie na podwórko. Do późnego wieczora grają w siatkówkę. Zostawiam ich pod opieką koleżanek i idę powłóczyć się po okolicy.W zasadzie nic ciekawego tam nie ma, taka zwykła kielecka wieś, nawet domów niewiele w pobliżu.
Dzień drugi. Rano po śniadaniu przyjeżdża do nas przewodnik. Zastanawiamy się trochę nad planem dnia, czy czegoś nie zmienić, bo jest dość zimno i mocno wieje. W dodatku ciemne chmury niczego dobrego nie wróżą, ale jak się okazuje , wszystko udaje się super zrealizować.Najpierw do miejscowości Święta Katarzyna. Idziemy chwilę szlakiem w kiedunku Łysicy, dokładnie do kapliczki i źródełka św. Franciszka.
Wracamy tą samą drogą i idziemy zwiedzać klasztor sióstr bernardynek, a w zasadzie tylko kościół, bo do klasztoru wstępu nie ma nikt.siostry obowiązuje surowa klauzura.
Nieopodal klasztoru znajduje się Muzeum Minerałów, w drodze do którego mijamy stare schronisko PTK.
Zwiedzanie Muzeum Minerałów jest sprawą bardzo fajną, bo oprócz typowego oprowadzania przewodnik pokazuje jak wygląda szlifowanie kamieni szlachetnych.Poza tym w pierwszym pomieszczeniu znajduje się spore stoisko z biżuterią, więc dziewczyny kupują sobie kolczyki, wisiorki i inne drobiazgi, ja oczywiście również ( ładne wyroby, ale dosyć drogie).
Wracamy na parking i wyruszamy do Nowej Słupii, skąd idziemy na Łysą Górę czy jak kto woli na Święty Krzyż.
Zwiedzanie klasztoru trwa krótko i udajemy się na platformę widokową, żeby zobaczyć gołoborze.Kolejka jak przed wyjściem na Trzy Korony, czekamy z pół godziny i wreszcie możemy podziwiać widoki.
Schodzimy niebieską ścieżką dydaktyczną do Huty Szklanej. Tam przy parkingu dłuższy postój i zakup następnych pamiątek.W moim plecaku ląduje świecąca i skrzecząca czarownica, będzie do kompletu z tą , którą kupiłam w tym samym miejscu jakieś 6 lat temu. W karczmie obok zjadamy smaczny obiad i ruszamy do Osady Średniowiecznej, w której uczniowie mają okazję zobaczyć , jak dawniej żyli i pracowali ludzie. Odwiedzamy chatę kowala, garncarza, tkaczki, zielarki... Na koniec degustacja podpłomyków z żurawiną.
Wczesnym wieczorkiem wracamy do ośrodka. Po krótkim odpoczynku mamy ognisko, a w zasadzie całą imprezę z ciastami, racuchami i innymi smakołykami.
Resztę wrzucę w wolnej chwili
Diablęta i wiedźma w Górach Świętokrzyskich
Diablęta i wiedźma w Górach Świętokrzyskich
"Wokół góry, góry i góry
I całe moje życie w górach..."
I całe moje życie w górach..."
Piotrek pisze:W Parku Rozrywki to chyba jeszcze te dwie wieże z NY stoją.
Ciekawe te "miniatury", takie ciut większe się wydają niż zazwyczaj w parkach miniatur
Tak, stoją, ale akurat nie mam fotek z bliska . Miniatury rzeczywiście dość ciekawe, ale najbardziej nam się podobało położenie parku i widoki z górnej jego części.
Ostatnio zmieniony 2019-05-28, 17:30 przez Majka, łącznie zmieniany 1 raz.
"Wokół góry, góry i góry
I całe moje życie w górach..."
I całe moje życie w górach..."
- kristoff73
- Posty: 606
- Rejestracja: 2019-05-15, 20:47
- Lokalizacja: ST SD KGR TK SB
Pięknie Niedawno czytałem relację na blogu Wiecznej Tułaczki o przejściu Szlaku Świętokrzyskiego, teraz Twoja relacja - bardzo zachęcają do spędzenia kilku dni w tym województwie. Śmiem twierdzić, że jego nazwa nie pochodzi od Świętego Krzyża, lecz od Święta Krzysia - zawsze, gdy tam jadę, jest to dla mnie święto
A ja dotąd w ogóle nie doceniałam tych terenów, może głównie dlatego,że byłam tam wcześniej tylko dwa razy . Szczerze mówiąc obawiałam się,że to będzie nudna wycieczka, a okazała się bardzo udana.
Relację z trzeciego dnia wrzucę po weekendzie, bo jutro wybywam w mój Beskid Mały.
Relację z trzeciego dnia wrzucę po weekendzie, bo jutro wybywam w mój Beskid Mały.
"Wokół góry, góry i góry
I całe moje życie w górach..."
I całe moje życie w górach..."
kristof73 pisze:Niedawno czytałem relację na blogu Wiecznej Tułaczki o przejściu Szlaku Świętokrzyskiego, teraz Twoja relacja - bardzo zachęcają do spędzenia kilku dni w tym województwie.
Ja także miałem okazję przeczytać obie, ta przynajmniej nie zawiera lokowania produktu.
Chociaż dla mnie Świętokrzyskie to jakby nie góry... ale mają swój klimat, urok...
Te schody na szlaku z Nowej Słupi na Święty Krzyż są mordercze, gdy niesie się trzylatka, bo go nogi bolą ale jak matka-wariatka chce jak najwięcej chodzić, to ma za swoje
Na Park Miniatur się jakoś nie mogłam zdecydować, choć właściwie miałam 5 minut autem. Ładnie tam.
Na Park Miniatur się jakoś nie mogłam zdecydować, choć właściwie miałam 5 minut autem. Ładnie tam.
"Kiedy świat się od ciebie odwraca, ty też musisz się od niego odwrócić."
Ostatni dzień poświęcamy w pełni na Kielce. Rano pakujemy się, ogarniamy pokoje, a po śniadaniu żegnamy naszych gościnnych gospodarzy i jedziemy w kierunku stolicy Gór Świętokrzyskich. Zaczynamy od Kadzielni, jaskini oraz parku.
Później ruszamy w kierunku centrum miasta aleją, przy której znajdują się popiersia sławnych osób. Znalazłam też pomniczek Niemena.
Na dłużej zatrzymujemy się przy Bazylice Katedralnej i Pałacu Biskupów Krakowskich.W ogrodzie jest chwila na odpoczynek.
Po zjedzeniu smacznego obiadu w fajnej przytulnej restauracji idziemy zwiedzać Muzeum Myśli Patriotycznej urządzone w gmachu dawnego więzienia. Przygnębiające miejsce. Cele śmierci, ściana pod którą Niemcy podczas wojny rozstrzeliwali ludzi. Zwiedzanie trwa około godziny.
Ruszamy w stronę rynku. Młodzież już troszkę znudzona, ale udają ,że słuchają przewodniczki, bo mają obiecaną przerwę na lody i pamiątki, kolejne zresztą.Rynek bardzo sympatyczny i ładny.
Stamtąd wracamy pod Kadzielnię, gdzie na parkingu został nasz busik. W drodze powrotnej zahaczamy jeszcze o Źródełko Miłości znane z powieści"Syzyfowe prace" autorstwa związanego z Ziemią Kielecką Stefana Żeromskiego.
Zaraz po 16-tej udajemy się w drogę powrotną stwierdzając,że wycieczka bardzo udana i w ogóle chętnie jeszcze z dzień czy dwa byśmy zostali.
Umawiamy się jednak, że w następnym roku już z całą pewnością nie będzie żadnych gór.
Później ruszamy w kierunku centrum miasta aleją, przy której znajdują się popiersia sławnych osób. Znalazłam też pomniczek Niemena.
Na dłużej zatrzymujemy się przy Bazylice Katedralnej i Pałacu Biskupów Krakowskich.W ogrodzie jest chwila na odpoczynek.
Po zjedzeniu smacznego obiadu w fajnej przytulnej restauracji idziemy zwiedzać Muzeum Myśli Patriotycznej urządzone w gmachu dawnego więzienia. Przygnębiające miejsce. Cele śmierci, ściana pod którą Niemcy podczas wojny rozstrzeliwali ludzi. Zwiedzanie trwa około godziny.
Ruszamy w stronę rynku. Młodzież już troszkę znudzona, ale udają ,że słuchają przewodniczki, bo mają obiecaną przerwę na lody i pamiątki, kolejne zresztą.Rynek bardzo sympatyczny i ładny.
Stamtąd wracamy pod Kadzielnię, gdzie na parkingu został nasz busik. W drodze powrotnej zahaczamy jeszcze o Źródełko Miłości znane z powieści"Syzyfowe prace" autorstwa związanego z Ziemią Kielecką Stefana Żeromskiego.
Zaraz po 16-tej udajemy się w drogę powrotną stwierdzając,że wycieczka bardzo udana i w ogóle chętnie jeszcze z dzień czy dwa byśmy zostali.
Umawiamy się jednak, że w następnym roku już z całą pewnością nie będzie żadnych gór.
"Wokół góry, góry i góry
I całe moje życie w górach..."
I całe moje życie w górach..."
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości