Wielkanoc - Spisz i Podhale

Relacje pozagórskie z Polski.
Awatar użytkownika
vidraru
Posty: 2504
Rejestracja: 2017-01-27, 18:44
Lokalizacja: Kęty
Kontakt:

Wielkanoc - Spisz i Podhale

Postautor: vidraru » 2019-04-22, 21:21

Nie w naszym stylu przedświąteczna korba zakupowo-porządkowa. Nie w naszym stylu siedzenie za suto zastawionym stołem podczas świąt i marudzenie, że nic ciekawego w telewizorni a na fejsbuku same wierszyki ze sztucznymi życzeniami. Zamiast koszyczka do święcenia mamy zapakowany bagażnik w aucie, plecaki i sprzęt do dokumentowania. I Gałgana oczywiście.
Sobota rano. Wyruszamy z Bielska. Kierunek – Pieniny, a raczej Spiskie Zamagurze. Słońce razi w oczy i jest rześko. Na ekspresówce w kierunku Żywca pustki, można siec ile wlezie, Pomarańcza przeżywa drugą młodość. Na papierosku w Koconiu Pod Dębami stwierdzamy z żalem, że nie ma już sklepu pod barem… Jest za to dalej, w Kukowie, gdzie trzeba dokonać zakupu chleba. W kolejce stoi pani, która najwyraźniej jest zaopatrzeniowcem dla połowy okolicy. Ma kilka pokaźnych toreb, kilka list zakupowych, do każdej osobne pieniądze i osobny rachunek. Papierosy dla Krysi, pieniążki, reszta, paragon. Chleb dla Stasi, pieniążki, reszta, paragon. I jeszcze ta reszta pod ladę się skulała. A to nie jej woda, to kogo innego… Po kilku chwilach jest nareszcie po wszystkim i pani obładowana jak wielbłąd
wychodzi dziarsko ze sklepu wypełnionego już sporą klientelą.
Lecimy na Stryszawę, w kierunku Przysłopu. Moglibyśmy wprawdzie Zakopianką, ale biorąc pod uwagę, jak jest rozryta, nie chcemy ryzykować, więc aż do Zawoi mamy praktycznie pustą drogę. Z Przysłopu uśmiecha się do nas z daleka przykryta lśniącą czapą śniegu Babia Góra. Tutaj widok z Zawoi Podryzowanego:

Obrazek

Dalej przez Przeł. Lipnicką, Zubrzycę i Jabłonkę, szybko i sprawnie, z widokiem na zaśnieżone Tatry i szerokie połacie orawskich łąk, pól i lasów. Pierwszy punkt trasy osiągamy około 11:00, zaliczając kilka postojów.
Łopuszna. Tutaj zaczynamy. Na niebie żyleta, słońce przygrzewa, rześki wiaterek biega wśród pączkujących drzew. Na pierwszy ogień zwiedzania idzie zespół dworski, który na przełomie XVIII i XIXw. wybudował Romuald Lisicki, syn właściciela Łopusznej. Od roku 1824 właścicielem dworu i wsi był Leon Tetmajer, który ożenił się z córką Lisickiego, od tego czasu jest nazywany Dworkiem Tetmajerów. Obecnie działa tu Muzeum Kultury Szlacheckiej, które jest filią zakopiańskiego Muzeum Tatrzańskiego. W skład zespołu dworskiego wchodzą budynki: oficyny, obora, spichlerz, stajnia, wozownia i chałupa Stanisława Klamerusa z Łopusznej z 1887 r.. Wewnątrz urządzono ekspozycję pokazującą wnętrze domu chłopskiego z okresu międzywojennego.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

A na tyłach dworu pasą się konie, niektóre przyjazne, z parciem na szkło.

Obrazek

Idziemy w stronę drewnianego kościoła pw. Świętej Trójcy i św. Antoniego Opata. Właśnie skończyła się msza i wychodzą zeń górale w swoich strojach regionalnych, całe rodziny począwszy od niemowlaków w wózkach przebrane po góralsku, z koszyczkami i kwiatami w garściach. Nad wszystkim czuwa z wysoka pan bocian przycupnięty w gnieździe na słupie.

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Obrazek

Niedaleko Łopusznej we wsi Harklowa również znajduje się drewniany kościół pw. Narodzenia Najświętszej Marii Panny z 1500 roku. Bardzo dobrze zachowała się jego gotycka bryła, elementy architektoniczne, i częściowo autentyczne polichromie z 1500 roku. Nie wykonujemy dużo zdjęć ani filmów, ponieważ trwa różaniec dla dzieci, więc nie wypada.


Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Kierujemy się zatem dalej, bo następny na trasie jest kościół pw. św. Michała Archanioła z 1490 r. wpisany w 2003 roku na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego i Naturalnego UNESCO w Dębnie. Tu też okazuje się, że okolica to prawdziwa bocianolandia – pełno ich wszędzie i dzięki nim człowiek czuje się swojsko i polsko. Do tego malownicze łany i łąki ciągnące się po bezkres hektarami, przydrożne kapliczki bielejące z daleka i ten niepowtarzalny zapach starego, zbutwiałego drewna i kurzu, gdy przekracza się próg wiekowej świątyni.

Obrazek

Obrazek

W Dębnie nie wolno wykonywać zdjęć w środku. Pewnie byśmy bezbożnie ten zakaz złamali, gdyby nie przyglądali nam się strażnicy grobu pańskiego. Cóż, ściany kościoła od wewnątrz zdobią unikatowe malowidła - polichromia z XV-XVI w., zawierająca motywy geometryczne i roślinne w układzie pasmowym. Wewnątrz kościoła zobaczyć można m.in. późnogotycki tryptyk w ołtarzu głównym z pocz. XVI w., zabytkowy krzyż z 1380 r., unikatowe cymbałki z XV w. oraz tabernakulum z pocz. XIV w. Tajemnic kościoła strzegą oczywiście dwa bociany a w tle Gorce z Lubaniem na pierwszym planie.

Obrazek

Ruszamy dalej na wschód, na Półwysep Stylchyn. Przed zalaniem w 1994 roku terenu wsi Czorsztyn, Kluszkowiec i części Maniów na potrzeby utworzenia Jeziora Czorsztyńskiego część starych zabudowań, cenniejszych zabytków drewnianych obu wsi dostało drugie życie. Powstała tutaj Osada Turystyczna Czorsztyn. W skład osady wchodzi 9 zabytkowych drewnianych pensjonatów i willi, 11 wiejskich chałup i budynków gospodarskich oraz 11 kamiennych piwniczek z drewnianym lamusami nad nimi. Wszystkie obiekty pochodzą z XIX i początku XX wieku. Kompleks składa się z 2 części: skansenu etnograficznego i części willowej – uzdrowiskowej, gdzie w XIX i XX-wiecznych willach znamienitych w okolicy osobistości można sobie za niemały pieniądz wynająć apartament.

Zagroda Jana Królczyka:
Obrazek

Piwniczki z drewnianymi lamusami XIX i XX wiek:
Obrazek

Dwór Drohojowskich z Czorsztyna 1880r.
Obrazek

Willa Józefa Galoty:
Obrazek

Willa Leopolda Szperlinga 1847r.
Obrazek

Willa Basia II (dawniej "Pieniny") lekarza Bogusława Okuliara, lata 30. XX w.
Obrazek

Willa Teofila Sanoka, nauczyciela i pszczelarza, 1922r.
Obrazek

Basia II - willa dr Kulczyckiego, lata 30. XX w.
Obrazek

Aleja piwniczek z XIX i XX w.
Obrazek

Jest i Kilimandżaro...
Obrazek

Takie widoczki...
Obrazek

Obrazek

Wdżar i Lubań:
Obrazek

Osobiście dla mnie to ciekawy pomysł, jednak mam mieszane uczucia. Ciekawie i dostojnie prezentują się te przepiękne wille, zwłaszcza była „Restauracja Pieniny” Leopolda Szperlinga, kontrastują z pewnością ze skromnymi zagrodami chłopskimi. Wszystko jednak na razie wygląda tak, jakby dopiero ktoś postawił tu te domy, dodał dźwig, rozgrzebany plac budowy i niech się dzieje wola nieba. Położone to wszystko jest niezwykle malowniczo, nad samym brzegiem jeziora, niedaleko przystani, funkcjonuje tu również pensjonacik z restauracją, ale trzeba też było to piękne założenie architektoniczne zepsuć jakimś nowoczesnym apartamentowcem wielkości Hiltona zasłaniającym pół widoku. Na szczęście jest tu na tyle pięknie, że gdziekolwiek by się człowiek nie obrócił, tam wpadnie w zachwyt. Są święta, więc nie ma tu żywego ducha, pewnie już w majówkę się tu zaroi od ludzi. Ja tylko w duchu trzymam kciuki, by udało się tu zachować mimo wszystko choć trochę atmosfery minionych lat a nie zepsuć wszystkiego komercją i pogonią za pieniądzem. Na początek niech postawią jakieś ławki i zbudują chodniki :P
CDN
Ostatnio zmieniony 2019-04-22, 21:23 przez vidraru, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
darkheush
Posty: 2628
Rejestracja: 2013-07-07, 16:39

Postautor: darkheush » 2019-04-23, 21:32

[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=sTNxPnKvgjc[/youtube]
Awatar użytkownika
vidraru
Posty: 2504
Rejestracja: 2017-01-27, 18:44
Lokalizacja: Kęty
Kontakt:

Postautor: vidraru » 2019-04-23, 22:16

Z Osady kierujemy się na Czorsztyn, mając nadzieję, że w Wielką Sobotę zamek może być otwarty. I jest to dobre posunięcie. Dotychczas nie udało mi się go zwiedzić, raz odbiłam się od bramy, potem wiecznie trwał remont albo było nie po drodze. Obecnie remont już dawno ukończony i budowla zachowana jako trwała ruina prezentuje się wyśmienicie.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Niegdyś zwany Wroninem, zamek Czorsztyn wzniesiony jest na Zamkowej Górze (588 m) zbudowanej z czerwonego wapienia, prawie 100 metrów ponad taflą Jeziora Czorsztyńskiego (wcześniej rzeki Dunajec), wcześniej prawdopodobnie był tutaj drewniany gród. Zamek murowany powstał w XIV w. za czasów Kazimierza Wielkiego, który przejeżdżał tedy jadąc do Węgier i prawdopodobnie gościł na zamku w 1335r. Od XVIII wieku zamek stopniowo niszczał, był plądrowany, w końcu jego część spłonęła od uderzenia pioruna. Obecnie zamek, z częściowo odbudowanym zamkiem górnym i średnim, można zwiedzać indywidualnie (bilet 6 zł). I moja subiektywna ocena: dobrze to zrobili. Nie bije w oczy kontrast między nadbudową a starym zakonserwowanym murem. Są co prawda sztuczne umocnienia, kotwy i dobudówki, jednak w całości budowla prezentuje się bardzo dobrze. A widoki z murów górnego zamku są – można powiedzieć – oszałamiające.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Teraz obieramy kierunek na Jaworki. Z prostych przyczyn. Stoi tam dawna łemkowska cerkiew greckokatolicka św. Jana Chryzostoma, zbudowana w 1798r. na miejscu dawnej cerkwi z XVII wieku. Sklepienie i ściany świątyni pokrywa polichromia wykonana w roku 1926 roku, najcenniejszym elementem wystroju kościoła jest ikonostas pochodzący z końca XVIII wieku. Stanowi on przegrodę, oddzielającą od wiernych część świątyni z ołtarzem, w której mogli przebywać tylko duchowni. Uwagę zwraca ikona chramowa (patronacka), na której znajduje się św. Jan Chryzostom oraz jeszcze –o dziwo – dwóch gości. Są to św. Bazyli i Grzegorz z Nazjanzu, czyli trzej Wielcy Doktorzy Kościoła Na Wschodzie. Na przełomie lat 1946/1947 w ramach akcji „Wisła”, miejscową ludność – uznaną za sprzymierzeńców nacjonalistów ukraińskich z UPA – wysiedlono na te¬reny zachodniej Polski. Od 1946 roku cerkiew objął kościół rzymskokatolicki i powstała parafia w Szlachtowej z kościołem filialnym w Jaworkach pod wezwaniem św. Jana Chrzciciela.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Szlachtowa była najdalej na zachód wysuniętą enklawą łemkowską w Polsce. Sama miejscowość jest pozostałością po wsi rusińskiej, co odzwierciedla również sama bryła dawnej cerkwi, która pełni teraz funkcję kościoła katolickiego pod wezwaniem Matki Boskiej Pośredniczki Łask. Kościół ten zbudowany został na przełomie XIX i XX wieku, na planie krzyża greckiego, w miejscu pozostałości po poprzedniej cerkwi. Wewnątrz zachowała się polichromia figuralna z ok. 1919 roku (dzieło malarzy z Szkoły Lwowskiej) prezentująca sceny z Nowego Testamentu. Warto także zwrócić uwagę na ikonostas, który wykonano na płótnie, a nie jak zaleca tradycja, na deskach. Ponadto przedstawione na ikonach postacie są ubrane w typowo polskie stroje, co jest rzadko spotykane na tego typu obrazach. W ołtarzu ukrytym w głębi sacrum znajduje się kopia obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej z Jasnej Góry.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek



Obrazek
Przebicie się przez Szczawnicę obstawioną z obu stron ulicy autami to nie lada wyzwanie. Na szczęście skupisko turystyczne omijamy i lecimy z powrotem w kierunku Czorsztyna, a właściwie Niedzicy, gdzie planujemy wstępnie nocleg i rozglądamy się za dogodnym miejscem na rozstawienie kratki grillowej, bo pora mocno obiadowa. Jeszcze zatem jeden obiekt po drodze do odwiedzenia…
Mianowicie kościół św. Marcina w Grywałdzie –drewniany kościół parafialny pw. św. Marcina, wzniesiony w II połowie XV wieku, który zachował do dziś swój pierwotny, gotycki charakter. Jest to świątynia orientowana, trójdzielna, obita i pokryta gontem. Niestety nie udało się wejść do środka, ponieważ jest zamknięty a pora popołudniowa na wiosce w Wielką Sobotę to raczej czas pieczenia ciasta i przyrządzania sałatki warzywnej niż oprowadzanie turystów po kościółku. Zatem piękną i malowniczą drogą wśród pienińskich wzgórz, z widokiem na Tatry i połowę świata zmierzamy powrotem do Niedzicy.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Głód zwycięża nad zwiedzaniem, uprzedzę fakty i oznajmię, że na zamku w Niedzicy z przyczyn trywialnych po prostu nie byliśmy tym razem. Z murów Czorsztyna wypatrzyliśmy sobie natomiast miejscówkę na obiad na cyplu Rezerwatu Zielone Skałki. Miejsce i na biwak szlachetne, jedna ekipa się tu już rozbiła, zajeżdżamy nad taflę Jeziora Czorsztyńskiego, na plażę, z widokiem na okoliczne wzgórza i oba zamki –Czorsztyn i „Dunajec” w Niedzicy. Nawet Gałgan jest szczęśliwy i postanowił się poopalać

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wielkopostne udka z kurczaka z grilla i pomału szukamy noclegu dla naszej zielonej zdezelowanej i deszczogennej (tym razem przymrozkogennej) budki. Niedzica odpadła w przedbiegach, Zielone Skałki zajęte, trafiamy na kemping „Łęg” za Frydmanem, urocze i zaciszne miejsce nad Białką, ale niestety jeszcze nieczynne. Próbujemy namówić właściciela na odstępstwo od reguły, ale w kulturalny sposób nam odmawia, jednak daje namiary na pewniaka na bicie śledzia na dziko – na nieczynnym kempingu przy jeziorze i wykorzystujemy to oczywiście.
Pusto, cicho, jakiś facet tylko z pontonem, kilka dzieciaków na randce i połacie ciszy, pustki i malowniczego spokoju nad samym brzegiem jeziora pod Frydmanem. Rozwalamy się w otoczeniu krzaków zieleniejącej wikliny. Wieczór jest ciepły, cichutki, spokojny, DJ Gałgan zapuszcza klasyki rocka z mp3, słońce niży w dół i kładzie malownicze ciepłe cienie na wody jeziora, na plażę i Pieniny w oddali… Kiełbaska z ogniska i Bob Dylan nad Lubaniem, zabawy wieczorne ze światłem i czas złożyć łby ku zimnej pościeli…

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

CDN
Ostatnio zmieniony 2019-04-24, 17:35 przez vidraru, łącznie zmieniany 3 razy.
Awatar użytkownika
sokół
Posty: 12375
Rejestracja: 2013-07-06, 09:41
Lokalizacja: Bytom

Postautor: sokół » 2019-04-24, 19:34

No... rano zdjęć mi nie załadowało... Teraz widzę. To postawiliście na taką bardziej obwoźną wycieczkę, jak widzę.
Co do zamku... Czorsztyn jest świetny, Niedzica jakoś mi nie przypadła do gustu w ogóle... Może właśnie przez te widoki? Z Niedzicy to marnie to wygląda. I samo otoczenie zamków...

Fajne rejony ogólnie, już się cieszę na wakacje na Spiszu.
Awatar użytkownika
vidraru
Posty: 2504
Rejestracja: 2017-01-27, 18:44
Lokalizacja: Kęty
Kontakt:

Postautor: vidraru » 2019-04-24, 20:01

sokół pisze:taką bardziej obwoźną wycieczkę

Chcieliśmy odwiedzić te miejsca, które wiecznie były nie po drodze albo czasu nie było, by je odwiedzić, bo człowiek uwiązany do autobusów i autostopów. Niedzica - byliśmy tam już kiedyś oboje, tym razem nie było nawet gdzie zaparkować. Spisz jest bardzo urokliwy. Słowacki również. Pewnie kiedyś i tam się wybierzemy.
Awatar użytkownika
telefon 110
Posty: 2046
Rejestracja: 2014-09-20, 22:32

Postautor: telefon 110 » 2019-04-24, 21:30

Czorsztyn jest bajerancki.
Sam widziałem jak go wznosili.
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Fajne kwiecie porasta zamek.

Rojniki...

Obrazek

....i smagliczki
Obrazek
Awatar użytkownika
vidraru
Posty: 2504
Rejestracja: 2017-01-27, 18:44
Lokalizacja: Kęty
Kontakt:

Postautor: vidraru » 2019-04-25, 18:00

telefon 110 pisze:Fajne kwiecie porasta zamek.

To prawda. Przyroda zawsze znajdzie wyjście :)
Awatar użytkownika
vidraru
Posty: 2504
Rejestracja: 2017-01-27, 18:44
Lokalizacja: Kęty
Kontakt:

Postautor: vidraru » 2019-04-25, 22:08

Noc była złowieszcza. O trzeciej obudził nas przenikliwy ziąb, piździło tak okrutnie, że trzeba było ubierać czapkę i polar a zęby dzwoniły jak na mszę wielkanocną. Jakimś cudem udało mi się zmrużyć oczy, obudził mnie dopiero jazgot ptaków w wiklinach za namiotem. Wypełzam na świat, Darek jeszcze dosypia. Oczy zmęczone niewyspaniem i wczorajszym ostrym słońcem, widzę jak przez mgłę. Jest jeszcze chłodno, ale im słońce wyżej się wznosi, tym robi się cieplej. Zapowiada się kolejny piękny dzień.
Dookoła cisza jak makiem zasiał i żywego ducha. Dopiero gorąca kawa stawia na nogi. Wyjeżdżając z pola namiotowego zauważam w ostatniej chwili takiego oto niedzielnego spacerowicza:

Obrazek

Zaglądamy do Frydmana, wsi o miasteczkowym układzie przestrzennym, z otoczonym domostwami placem pośrodku. Zachowało się trochę zabytków dawnego budownictwa, w tym mnóstwo drewnianych stodół (niemal każdy dom ma ich kilka w zagrodzie).

Obrazek

Obrazek

W przepięknym kościele spiskim Św. Stanisława Biskupa, najstarszym zabytku architektury sakralnej na północnym Podtatrzu, z przełomu XIII/XIV w. rozpoczyna się właśnie nabożeństwo, dlatego nie wchodzimy do środka.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Po przeciwnej stronie ryneczku stoi Kasztel budowany w l.1589-90 przez Györgyego Horvátha, dawniej okazała rezydencja renesansowa. Dziś w rękach prywatnych bez możliwości zwiedzania.

Obrazek

Za kasztelem stoją ponoć dwa wielkie spichlerze, połączone tunelami ze słynnymi piwniczkami frydmańskimi, w których przechowywano wino sprowadzane z Węgier. Na jednym z domów jest nawet informacja i numer telefonu do właściciela piwniczek – aby móc się umówić na zwiedzanie, ale w Wielkanoc nie będziemy człowieka nękać – następnym razem.
Przez malownicze i zielone wzgórza z Tatrami na widnokręgu i taflą jeziora u stóp, wijemy się serpentynami drogi znów przez Niedzicę, Łapsze Niżne i Wyżne do Trybsza. Złudzeń nie zostawił – kościółek pw.św. Elżbiety Węgierskiej zamknięty na siedem spustów a gawiedź modli się w nowym, brzydkim molochu wystawionym tuż obok malutkiego, powstałego zapewne w 1567 r. zabytku. Wewnątrz na ścianach i stropach znajduje się późnobarokowa polichromia z 1647 r. przedstawiająca wyobrażenia świętych. Na uwagę zasługuje scena Wniebowzięcia i Koronacji Matki Boskiej na stropie prezbiterium, namalowana na tle Panoramy Tatr. Posłużę się tu zdjęciami z 2007 roku, z poprzedniej wizyty w kościółku.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Teraz trochę urozmaicenia, żeby nie było tylko po kościółkowemu. Niedaleko Trybsza znajduje się Rezerwat „Przełom Białki”. Obejmuje krótki przełom rzeki Białki, pomiędzy skałkami Kramnicy na prawym brzegu i Obłazową na lewym. Prócz tych dwóch większych skał występują jeszcze dwie. Formalnie rzecz biorąc rezerwat należy do dwóch mezoregionów geograficznych: Kramica znajduje się w Pieninach Spiskich, Obłazowa w Kotlinie Orawsko-Nowotarskiej. Granicą między tymi mezoregionami jest Białka. Faktycznie jednak obydwie te skały są tego samego pochodzenia i stanowiły kiedyś jeden masyw, zostały rozcięte przez Białkę, która utworzyła w nich przełom o szerokości 100 m. Jej koryto wyścielone jest przyniesionymi z Tatr i obrobionymi podczas tego transportu otoczakami granitowymi.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Występują tu 3 jaskinie: Jaskinia Obłazowa, Schronisko w Obłazowej I i Schronisko w Obłazowej II. Podczas badań archeologicznych w latach 1985-92 w Jaskini Obłazowej odkryto ślady człowieka z różnych epok: od środkowego i górnego paleolitu po średniowiecze – pochodzą sprzed 40 tys. lat. W latach 1989-1995 w jaskini znaleziono m.in. dobrze zachowany, pochodzący sprzed 30 tys. lat bumerang z ciosu mamuta, jest to najstarszy bumerang na świecie. Znaleziono także szczątki zwierząt z owego okresu, m.in: nosorożca włochatego, lwa jaskiniowego, hieny jaskiniowej. Wejście do jaskini jest zamknięte. Ponadto na ścianach Obłazowej widoczne są skamieniałości, głównie amonity jurajskie. Jest tu około 30 dróg wspinaczkowych o różnym stopniu trudności. Pod skałką znajduje się niewielki parking z miejscem odpoczynkowym a pomiędzy Białką a drogą całkiem sympatyczne, zaciszne miejsce, gdzie można rozbić namioty.

Obrazek

No to teraz rzut beretem na Podhale. Kilkanaście minut samochodem i jesteśmy w Białce Tatrzańskiej. Niezły kontrast po tych wszystkich niewielkich wioskach zatopionych gdzieś w Pienińsko – Zamagurskich łąkach i bezkresnych przestrzeniach. A tu moloch na molochu, luksusowe hotele, w każdym niemal ogrodzie wyciąg narciarski czy wypożyczalnia sprzętu, nie widać gór zza tego wszystkiego. Kościółek na szczęście jeszcze widać.
Zabytkowy, drewniany kościół pw. Świętych Apostołów Szymona i Judy Tadeusza
pochodzi z XVII w. Zbudowany został przez miejscowych cieśli: Jędrzeja Topora i Jana Chlipalskiego, na miejscu strawionego przez pożar kościółka z roku 1636. Na ścianach świątyni resztki polichromii z XIX w. Niestety także zamknięty.

Obrazek

Obrazek

Z mszy w nowym kościele z 1921r. wychodzą górale i mówią między sobą – będzie lało w nocy, idzie dysc… Faktycznie, przez nieboskłon przewalają się coraz gęstsze kłęby chmur i gdy tylko zajdzie za nie słońce, jest po prostu zimno. Do tego wieje średnio przyjemny wietrzyk. Zapada zatem decyzja: wracamy na noc do domu, skoro ma być pogorszenie pogody, niech namiot znów nie okaże się deszczogenny.
Krętymi, wąskimi i stromymi drogami wspinamy się na osiedle Potok Grocholów w pobliskich Rzepiskach. Zbudowany jest nad cmentarzem i rozciąga się z jego poziomu przepiękny widok na panoramę Tatr.

Obrazek

Obrazek

Początkowo na tymże cmentarzu zbudowana została mała kostnica pełniąca również funkcję kaplicy. W latach 1948-52 kaplica została rozbudowana i poświęcona, jednak mieszkańcy przysiółka w dalszym ciągu gromadzili materiał z myślą o wzniesieniu kościoła. Do jego budowy przystąpiono w 1955 roku, a już 9 lipca 1957 r. miało miejsce jego poświęcenie.

Obrazek

Kierujemy się na Bukowinę Tatrzańską, najpierw jednak zaglądamy do Jurgowa, gdzie stoi kościół pw. Św. Sebastiana i Matki Boskiej Różańcowej wybudowany w 1675 roku, a rozbudowany na początku XIX wieku. Fundatorami kościoła byli ówcześni mieszkańcy Jurgowa – sołtys Jakub Kesz oraz młynarz o imieniu Mikołaj. Kościół jest typowym przykładem podhalańskiego budownictwa sakralnego, odmiany tzw. „spiskiego rokoko”. Jest w całości drewniany, dach i ściany ma pokryte gontowym dachem z drewna jodłowego. Kościół znajduje się w otoczeniu starych drzew, nagrobków i kapliczek.
Szkoda, że również zamknięty. Obok kościółka murowana dzwonnica z 1881r.

Obrazek

Obrazek

Głód zajrzał do dupki. Rozważamy, gdzie urządzić mesę, pada „gdzieś nad Białką”… No to może jeszcze tylko kościółek w Bukowinie, ponieważ wiąże się z nim bardzo ciekawa sprawa. Poniższy tekst zaczerpnięty z portalu http://www.bukowinatatrzanska.pl najlepiej zobrazuje całą historię.

W Bukowinie Tatrzańskiej obok siebie stoją dwa kościoły. Pierwszy z nich jest unikalnym zabytkiem architektury podhalańskiej i determinacji jednego zaledwie człowieka. Był nim góral z krwi i kości, pełen wiary i pokory wobec Boga - Jędrzej Kramarz. To co zrobił przed niespełna dwustu laty, wydaje się rzeczą niemożliwą, nawet w oczach współczesnych ludzi. Postanowił sobie, że mieszkańcy niewielkiej wówczas Bukowiny powinni mieć własną parafię. Osobiście sporządził plany budowy kościoła i zajął się akceptacją projektu u kościelnych władz. Napotkawszy opór jednego z księży z sąsiedniej parafii ,,wymusił” jednak zgodę diecezji na rozpoczęcie budowy licznymi petycjami i wizytami bukowian. Zgoda okupiona jednak była obowiązkiem zebrania astronomicznej na ówczesne czasy kwoty pieniędzy, niezbędnych do funkcjonowania odległej parafii. Pieniądze zebrane zostały wielkim wysiłkiem i przy wsparciu włodarzy terenu Bukowiny.
To był początek jego wieloletniej gehenny. Jędrzej będący cieślą, architektem, kowalem, murarzem, snycerzem i budowniczym w jednej osobie, nie posiadał żadnego wykształcenia w obu zawodach. Był typowym, góralskim samoukiem. Zgodnie z narysowanym przez siebie projektem sam wyrabiał cegły, obrabiał drewno, strugał gonty na dach i stawiał więźbę. Po kilkunastu latach budowy sam wreszcie wykonał ołtarze i wyrzeźbił ludowe wersje świętych figur. Kościół został oddany do użytku parafian w roku 1887 nie bez kłopotów. Jędrzejowi zarzucono brak odpowiedniego doświadczenia i przeprowadzenie budowy obiektu niezgodnie ze sztuką budowlaną. Upór i tak silna determinacja dzielnego Jędrzeja Kramarza nie pozostały jednak bez wpływu na ostateczną decyzję. Kościół w Bukowinie Tatrzańskiej został poświęcony. Dzisiaj nie odbywają się w nim msze. Można go jednak odwiedzić, podziwiając przy okazji Jędrzejowe figury umieszczone przed wejściem do zabytkowego już kościoła.


Obrazek

Obrazek

Obrazek

Tak więc zmierzamy do miejsca „gdzieś nad Białką”. Czyli w centrum wsi przy rondzie schodzimy pod most i odpalamy kuchenkę (nasza jest chyba wiatrogenna). Miejscówa jak znalazł. Na szybki obiad idą flaczki ze słoika zagryzane chlebkiem i o tym siermiężnym obiedzie świątecznym ruszamy w dalszą trasę, właściwie od tej pory już na spontanie wymyślonym tu na miejscu. Bo przecież bez sensu wracać tą samą drogą, skoro jest się właśnie tutaj…
No właśnie. Bez komentarza, myślę – Tatry z Głodówki…

Hawrań i Nowy Wierch
Obrazek

Lodowy i Jaworowy Mur
Obrazek

Wołoszyn, Koszysta, Żółta Turnia
Obrazek

Rysy, Wysoka, Ganek, Rumanowy itede
Obrazek

Obrazek

Podążając dalej Drogą Oswalda Balzera,nie sposób nie zatrzymać się przy Kaplicy Najświętszego Serca Jezusa na Jaszczurówce, zaprojektowaną przez Stanisława Witkiewicza. Rozpoczęto ją budować w roku 1904, a poświęcono w 1907. Jest typowym przykładem stylu zakopiańskiego. Drewniany ołtarz główny przypomina góralską chatę. Wnętrze zdobią witraże projektowane przez S. Witkiewicza przedstawiające M.B. Częstochowską i Ostrobramską oraz herby Polski i Litwy. Ołtarze boczne, również wykonane z drewna pochodzą z lat 50. XX wieku.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Samo zwiedzanie Zakopanego pod kątem architektonicznym zajęłoby niejeden dzień, jest już trochę zmęczenia w organizmie i teraz już tylko droga do domu. Miał być jeszcze kościółek w Witowie, ale złośliwy GPS wywalił nas na Butorowy Wierch. Przepiękne tu z niego widoki, jednak popołudnie świąteczne i przepiękna pogoda sprawiły, że stonka odkleiła się od stołów biesiadnych, wsiadła w auta i pojechała na Butorowy, tak że nawet nie ma gdzie się zatrzymać, by popatrzeć na Tatry. Trudno… W nagrodę po północnej stronie wierchu dostajemy małe fioletowe…

Obrazek

Obrazek

Wyrzuciło nas na Dzianisz. I tu ostatni punkt na naszej trasie. Urokliwy drewniany Kościółek pw. Matki Boskiej Częstochowskiej stoi przy głównej ulicy Dzianisza. Został wybudowany w latach 1932 – 1937. Wcześniej, od 1927 roku w tym miejscu istniała drewniana kaplica.
Jego styl nawiązuje do tradycyjnego podhalańskiego stylu drewnianych kościołów gotyckich. Ciekawostką są XVII-wieczne organy, pochodzące z kościoła pw. św. św. Małgorzaty i Katarzyny w Kętach, umieszczone w tym kościele w połowie XX wieku. To rzeczywiście ciekawostka, zwłaszcza dla mnie, ponieważ pochodzę z Kęt.

Obrazek

Obrazek

Czas wracać. Drogi nadal prawie puste. Żegnamy powoli Podhale, z biegiem kilometrów ponownie wita nas Kilimandżaro… Krótki postój na kawę na Podryzowanem i powrót przez Przełęcz Przysłop. No i jeszcze nas poniosło. Postanowiliśmy odwiedzić nowy przybytek ludzkich uciech dla duszy i ciała na Surzynówce, mianowicie „Beskidzki Raj” z wieżą widokową. Ku uciesze gawiedzi wystawiono takie coś.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Żeby nie było – ja tam nie krytykuję. Jedynie mogę powiedzieć, że mają beznadziejną drogę dojazdową. Jest i mini-zoo, gdzie można zostać napadniętym przez wszystkożerne kozy, pogłaskać baranka, albo zostać oflekanym przez lamę (serio, na co komu lama???!) No i tak się tu toczy życie leniwe z dzieciarnią, pieskami, babciami, ciociami, z Babią Górą i Policą w tle.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

I takie mieliśmy święta. Rano ponuro i deszczowo za oknem. Górale z Białki dobrze wieszczyli. Do następnego!
Ostatnio zmieniony 2019-04-25, 22:14 przez vidraru, łącznie zmieniany 2 razy.
laynn

Postautor: laynn » 2019-04-28, 21:28

A jednak, namiot wyciągli i deszcz nadszedł. Dobrze, że fajne rejony objechaliście.
Awatar użytkownika
darkheush
Posty: 2628
Rejestracja: 2013-07-07, 16:39

Postautor: darkheush » 2019-04-28, 22:29

W uzupełnieniu tematu:

[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=gXq8IYAcrzA[/youtube]

[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=GlTln5tFnV4[/youtube]

[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=F4SyPgQ_ozM[/youtube]

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości