Beskid Makowski - zlot GoryBezGranic - wersja bubowa
Beskid Makowski - zlot GoryBezGranic - wersja bubowa
Głowny nasz cel na ten wyjazd - Stryszawa. I zlotowe spotkanie z forum GoryBezGranic. W piątkowy poranek tzn. koło południa meldujemy sie na dworcu PKP w Suchej Beskidzkiej.
Pogoda ładna wiec miło by gdzies połazić. Acz bardzo nam zależy aby nie spotkać śniegu, wiec górki muszą byc niewysokie. Tuptamy wiec przez przysiólki, pola, lasy i pagórki utrzymane juz w klimatach prawie całkowicie wiosennych.
Widok na Suchą. Miasteczko wklinowane w doline powoli rozpełza sie i na okoliczne wzgórza.
Przy trasie spotykamy całkiem solidny szałas. W środku dużo szmat, butelek - acz o dziwo nie po alkoholu: woda, soczki, cola. Ciekawe czy robota turystów, lokalnej dzieciarni - czy może ktoś rzeczywiscie tu pomieszkiwał na poważnie?
Po drodze mijamy sporo kapliczek. Są bardzo zaopiekowane, udekorowane kolorowymi kwiatami w ilości dużo, wszystko tez świeżo odmalowane i gdzieniegdzie wręcz jak… wypolerowane. Chyba ktoś tu przychodzi i odkurza je z pyłu czy igliwia?? Las czy pola są jeszcze zimowo szare i głownie te kapliczki dziś biją po oczach nagromadzeniem jaskrawych kolorów!
Mijamy tez jakies (chyba) dawne pole biwakowe.
Albo miłe dla oka pojazdy - obecnie spełniające raczej role komórko - składzików.
Gdzieś na trasie. Wszędzie pełno wiatrołomów. Zapach igliwia i żywicy unosi sie w powietrzu.
Po drodze przerwa na popas, popój i na ognicho oczywiscie. Trzeba sie posilić i jak najszybciej przesiąknąć własciwym zapachem. Uwędzeni nieco w dymie, objedzeni kiełbasą, wyjątkowo pyszną musztardą z Krakowa, ogrzani nalewką - ruszamy w dalszą droge
Raz po raz wyłazimy na bardzo widokowe polany, skąd mozemy wyraźnie dostrzec, że zima nie wszędzie sie juz zakonczyla…
Ekipa w lekko krzywym lusterku
A! I jeszcze opuszczony przysiółek mijaliśmy - ale o tym nastepnej czesci relacji.
Schodzimy do wioski Przysłop… miejsca tak potwornego, ze chyba lepiej by na nie spuścić zasłone milczenia. Ruch jak na autostradzie, konieczność ciągłego uskakiwania do rowu przed autami, których kierowcy widocznie za najwiekszy dyshonor w zyciu poczytują sobie zdjęcie nogi z gazu.. A poza tym cały teren to jeden wielki ryczący plan budowy. Chyba kazdy milimetr ziemi jest tu ogrodzony... Taaaa… Ściągneło sie sporo ludzi, widac po blachach z miast. Pewnie im sie wydawało, ze bedą widziec z okna góry i słuchac śpiewu ptaków? A tak serio to bedą widziec ściane domu sąsiada i słuchac wycia jego kosiarek i wiertarek.. A może własnie to lubią współczesni ludzie - i tego szukają? Bo inaczej “cisza aż strach” i "zaniedbanie"?
Jedno wiem - jeśli piekło istnieje - to wygląda zapewne podobnie jak Przysłop, ktory pragniemy opuścic jak najszybciej…
“Mszenie”?
Czy to znaczy, ze w domu osiedla sie myszy? Czy moze mszyce? Czy stara sie zasadzic na ścianach lub dachu mech? Jeśli to ostatnie - to nam sie udało przeprowadzic “mszenie samochodu”. Przy uszczelkach okien skodusi juz mamy nie tylko porosty, ale rowniez piekny dorodny, zielony mech! Wiec jesli ktos tez jest zainteresowany “mszeniem” - służymy fachową poradą
Kiedyś i było tu fajnie… cicho, spokojnie, wiejsko... Widac tego resztki, tonące w morzu okropnosci…
Gdzieś w dole zostaje upiorny świat wiecznego remontu. Daleko stąd juz na szczescie.. W takiej sytuacji - udanej ucieczki - to nawet snieg cieszy!
Takie małe spotkanie na szlaku
Wąwozy...
Tunele…
I ciepłe kolory układającego sie do snu dnia.. Rozległe widoczki i coraz wiekszy dech zimna ciągnący od tu i ówdzie porozrzucanych łach śniegowych.
Z bielejącym grzbietem Babiej w tle, a później różowo - fioletowych łunach zachodu szykujemy sie do kolejnego ogniska na szczycie Kiczory. Nie jest ono długie bo namacalne zimno sie nasila a zapasy nalewki topnieją w oczach.
Reszte trasy do Stryszawy przemierzamy juz w ciemnosciach i padającym deszczu, ktory akurat skubany sobie udumał uatrakcyjnic nam błotny zjazd z przełęczy Kolędówki…
Tu nocnie podświetlony, stryszawski kościółek.
A zlot i noclegi wypadają w PTSMie w Stryszawie.
cdn
Pogoda ładna wiec miło by gdzies połazić. Acz bardzo nam zależy aby nie spotkać śniegu, wiec górki muszą byc niewysokie. Tuptamy wiec przez przysiólki, pola, lasy i pagórki utrzymane juz w klimatach prawie całkowicie wiosennych.
Widok na Suchą. Miasteczko wklinowane w doline powoli rozpełza sie i na okoliczne wzgórza.
Przy trasie spotykamy całkiem solidny szałas. W środku dużo szmat, butelek - acz o dziwo nie po alkoholu: woda, soczki, cola. Ciekawe czy robota turystów, lokalnej dzieciarni - czy może ktoś rzeczywiscie tu pomieszkiwał na poważnie?
Po drodze mijamy sporo kapliczek. Są bardzo zaopiekowane, udekorowane kolorowymi kwiatami w ilości dużo, wszystko tez świeżo odmalowane i gdzieniegdzie wręcz jak… wypolerowane. Chyba ktoś tu przychodzi i odkurza je z pyłu czy igliwia?? Las czy pola są jeszcze zimowo szare i głownie te kapliczki dziś biją po oczach nagromadzeniem jaskrawych kolorów!
Mijamy tez jakies (chyba) dawne pole biwakowe.
Albo miłe dla oka pojazdy - obecnie spełniające raczej role komórko - składzików.
Gdzieś na trasie. Wszędzie pełno wiatrołomów. Zapach igliwia i żywicy unosi sie w powietrzu.
Po drodze przerwa na popas, popój i na ognicho oczywiscie. Trzeba sie posilić i jak najszybciej przesiąknąć własciwym zapachem. Uwędzeni nieco w dymie, objedzeni kiełbasą, wyjątkowo pyszną musztardą z Krakowa, ogrzani nalewką - ruszamy w dalszą droge
Raz po raz wyłazimy na bardzo widokowe polany, skąd mozemy wyraźnie dostrzec, że zima nie wszędzie sie juz zakonczyla…
Ekipa w lekko krzywym lusterku
A! I jeszcze opuszczony przysiółek mijaliśmy - ale o tym nastepnej czesci relacji.
Schodzimy do wioski Przysłop… miejsca tak potwornego, ze chyba lepiej by na nie spuścić zasłone milczenia. Ruch jak na autostradzie, konieczność ciągłego uskakiwania do rowu przed autami, których kierowcy widocznie za najwiekszy dyshonor w zyciu poczytują sobie zdjęcie nogi z gazu.. A poza tym cały teren to jeden wielki ryczący plan budowy. Chyba kazdy milimetr ziemi jest tu ogrodzony... Taaaa… Ściągneło sie sporo ludzi, widac po blachach z miast. Pewnie im sie wydawało, ze bedą widziec z okna góry i słuchac śpiewu ptaków? A tak serio to bedą widziec ściane domu sąsiada i słuchac wycia jego kosiarek i wiertarek.. A może własnie to lubią współczesni ludzie - i tego szukają? Bo inaczej “cisza aż strach” i "zaniedbanie"?
Jedno wiem - jeśli piekło istnieje - to wygląda zapewne podobnie jak Przysłop, ktory pragniemy opuścic jak najszybciej…
“Mszenie”?
Czy to znaczy, ze w domu osiedla sie myszy? Czy moze mszyce? Czy stara sie zasadzic na ścianach lub dachu mech? Jeśli to ostatnie - to nam sie udało przeprowadzic “mszenie samochodu”. Przy uszczelkach okien skodusi juz mamy nie tylko porosty, ale rowniez piekny dorodny, zielony mech! Wiec jesli ktos tez jest zainteresowany “mszeniem” - służymy fachową poradą
Kiedyś i było tu fajnie… cicho, spokojnie, wiejsko... Widac tego resztki, tonące w morzu okropnosci…
Gdzieś w dole zostaje upiorny świat wiecznego remontu. Daleko stąd juz na szczescie.. W takiej sytuacji - udanej ucieczki - to nawet snieg cieszy!
Takie małe spotkanie na szlaku
Wąwozy...
Tunele…
I ciepłe kolory układającego sie do snu dnia.. Rozległe widoczki i coraz wiekszy dech zimna ciągnący od tu i ówdzie porozrzucanych łach śniegowych.
Z bielejącym grzbietem Babiej w tle, a później różowo - fioletowych łunach zachodu szykujemy sie do kolejnego ogniska na szczycie Kiczory. Nie jest ono długie bo namacalne zimno sie nasila a zapasy nalewki topnieją w oczach.
Reszte trasy do Stryszawy przemierzamy juz w ciemnosciach i padającym deszczu, ktory akurat skubany sobie udumał uatrakcyjnic nam błotny zjazd z przełęczy Kolędówki…
Tu nocnie podświetlony, stryszawski kościółek.
A zlot i noclegi wypadają w PTSMie w Stryszawie.
cdn
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Biedny brat! Juz nawet za skladzik nie robi.... Acz stan reprezentuje bardziej kompletny!
Ostatnio zmieniony 2019-04-02, 20:54 przez buba, łącznie zmieniany 1 raz.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
- sprocket73
- Posty: 5933
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
buba pisze:“Mszenie”?
Na pewno widziałaś w starych domach drewnianych z bali, takie uszczelnienie pomiędzy balami. To o to chodzi.
Miło było wspomnieć okolice Stryszawy. Od zlotu minęły tylko 3 tyg. a mnie się wydaje, że już sporo czasu.
Ostatnio zmieniony 2019-04-02, 21:22 przez sprocket73, łącznie zmieniany 1 raz.
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
buba pisze:Mijamy tez jakies (chyba) dawne pole biwakowe.
Pole biwakowe jest czynne.Maciuś to od imienia syna właściciela,można też wynająć domek.
W środku gość natargał wielkich kamolców i zbudował
kamienną makietę Orlej Perci.Kiedyś jak u niego będę to zrobię fotki.
A Przysłop to po prostu masakra,bym tam nie mieszkał za darmo.
Wychodzi na to, że przeprowadzę się na Przysłop - wykupię z pół przysiółka na początek i zaprowadzę porządki.
Jeśli wielu forumowiczów, w tym nawet buba, nie chcą tam mieszkać, to wystarczająca dla mnie rekomendacja.
To chyba dopiero początek, czy przez następne dni była tylko integracja wewnątrz murów SSM?
Jeśli wielu forumowiczów, w tym nawet buba, nie chcą tam mieszkać, to wystarczająca dla mnie rekomendacja.
To chyba dopiero początek, czy przez następne dni była tylko integracja wewnątrz murów SSM?
Bo kto ma, temu będzie dodane, i nadmiar mieć będzie; kto zaś nie ma, temu zabiorą również to, co ma. /Mt 13,12/
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
laynn pisze:No nie wiem, ma tylko jedno koło
Nasz nie mial zadnego! No chyba ze liczyc to na masce
sprocket73 pisze:Na pewno widziałaś w starych domach drewnianych z bali, takie uszczelnienie pomiędzy balami. To o to chodzi.
Aaaa, takie buty! Czasem mchem a czasem takim warkoczem slomy upychali. Fajna sprawa! Dzieki za uswiadomienie. Jakos o tym nie pomyslalam.
sprocket73 pisze:Miło było wspomnieć okolice Stryszawy. Od zlotu minęły tylko 3 tyg. a mnie się wydaje, że już sporo czasu.
Wiesz ze ja tez mam takie wrazenie jakby to fest dawno bylo?
marekw pisze:Pole biwakowe jest czynne.Maciuś to od imienia syna właściciela,można też wynająć domek.
W środku gość natargał wielkich kamolców i zbudował
kamienną makietę Orlej Perci.Kiedyś jak u niego będę to zrobię fotki.
Ooo, to chyba bardzo mile miejsce musi byc! Bardzo chetnie zobacze zdjecia! I domkow i Orlej Perci super mini!
marekw pisze:A Przysłop to po prostu masakra,bym tam nie mieszkał za darmo.
Dokladnie! Olawa albo Bytom to oaza spokoju, ciszy i pieknych widokow
Wychodzi na to, że przeprowadzę się na Przysłop - wykupię z pół przysiółka na początek i zaprowadzę porządki.
Jeśli wielu forumowiczów, w tym nawet buba, nie chcą tam mieszkać, to wystarczająca dla mnie rekomendacja.
Wiesz - byc moze jakby jedna osoba kupila pol przysiolka, posadzila drzewa i w srodku swej posiadlosci wygrzmocila se nawet palac - to mogloby byc bardzo fajne miejsce do mieszkania. Ale gdy to rozparcelowali na dzialki takiej wielkosci, ze domy sie trykają rynnami i parapetami to robi sie totalny koszmarek...
Wiec Ceper - w tobie nadzieja aby uratowac to miejsce! Wykupuj! Zawsze w razie czego potem latwiej bedzie skolektywizowac jedna osobe a nie tysiac
ceper pisze:To chyba dopiero początek, czy przez następne dni była tylko integracja wewnątrz murów SSM?
Cierpliwosci! Beda jeszcze 2 czesci relacji! tzn. juz sa ale przeklikanie ich na forum troche czasu zajmuje
A tak w ogole to masz slicznego avatara! ostatnio przesladuje mnie wszedzie
Ostatnio zmieniony 2019-04-03, 18:37 przez buba, łącznie zmieniany 1 raz.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
- sprocket73
- Posty: 5933
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
to jest szatański awatar!buba pisze:masz slicznego avatara!
no właśnie... opętuje jak widać dość łatwobuba pisze:przesladuje mnie wszedzie
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
Czasem człowiek wędrujący przez góry nagle zaczyna żałowac, że jest ładna pogoda, że jest środek dnia, że jest umówiony wieczorem ze znajomymi i gdzieś tam w schronisku ma zaklepany nocleg. Nagle zaczyna tęsknić za burzą, mgłą i totalną piździeluchą. Tęsknić za zapadającą ciemnością, w czasie której nic sie nie zgadza na mapie... To było jedno z tych miejsc.. Dlaczego wpadliśmy na nie akurat w ten pogodny marcowy dzionek, zmierzając na dawno zaplanowany zlot? Czemu takie miejsce nie wyrosło przed nami np. w zeszłorocznych Karpatach Pokuckich?? Gdzie wiadra wody lały sie nam bezustannie za kołnierz przez 3 dni!
Ech... Takie spotkanie mogłoby skutkowac niezwykle udanym i niezapomnianym noclegiem... Gdzie skrzypienie dech, szepty zza pieca i dziwne zapachy nocy dostarczają o wiele wiecej wrażen niz jakies pobieżne zwiedzanie w przelocie...
Łagodne, beskidzkie wzgórza, polanka z fajnym widoczkiem. I na niej opuszczony przysiółek. Osada? Nieduże toto. Kilka domków na krzyż, które zarosłymi pajęczyną oknami i gąszczem pnączy w ogródku zapraszają do wstąpienia w swe progi..
Najwiekszy z domów stoi na wysokiej kamiennej podmurówce i jest zbudowany z solidnych bali.
Wnętrza sugerują, ze dawni mieszkańcy lubili kolor niebieski i brązowy.
Piecowe czeluście wyglądają całkiem nienajgorzej... Ciekawe czy by działał jakby odpalić?
Z okolic podsufitowych zerkają na nas poważne oczy świetych obrazów.
Kolekcja butelek.
Kolekcja obuwia.
Samotny młynek. Dosyc mocno zadgryziony juz zębem czasu, który w tym konkretnym przypadku objawił sie pod postacią rdzy.
Przedpokój i klatka schodowa w jednym
Drugi z domków tez jest drewniany, ale sporo mniejszy.
We wnetrzach rzuca sie w oczy wystawka wszelakich artykułow spozywczych i odzieżowych.
Mozna napatoczyc sie równiez na inne skarby np. odkurzacz Czajka… Ciekawe czy działa…
Te świeczniki, nie wiem czemu, ale jakos kojarzą mi sie z cmentarzem, kościołem, z czymś co chwile temu stało przy nieboszczyku… Jakos od tego miejsca powiało chłodem…
Nieopodal stoją tez trzy malutkie zabudowania - przywodzące na myśl altanki działkowe. Ich położenie (zaraz obok wiekszych domów) sugeruje, tak jakby miały być komórkami czy szopami na narzędzia. Ich wyposażenie jednak wskazuje raczej na funkcje mieszkalne. Posiadały np. piece. Czy w nich też mieszkał ktoś na stałe?
Teraz ich stan zachowania jest juz obrazem demolki totalnej - pozapadane, pozrywane i rozrzucone wokół fragmenty dachu. Powyrywane deski/styropiany/blachy ścian. Jakby staneły na drodze jakiegos huraganu.
W srodku szkolne zeszyty, przepisy na ciasta i przetwory, pocztówki z wczasów od znajomych.
I pamiątka z pielgrzymki sprzed 20 lat..
A kuku! Dzielni wędrowcy po dwóch stronach okna.
(zdjęcie zrobione przez Tomka)
cdn
Ech... Takie spotkanie mogłoby skutkowac niezwykle udanym i niezapomnianym noclegiem... Gdzie skrzypienie dech, szepty zza pieca i dziwne zapachy nocy dostarczają o wiele wiecej wrażen niz jakies pobieżne zwiedzanie w przelocie...
Łagodne, beskidzkie wzgórza, polanka z fajnym widoczkiem. I na niej opuszczony przysiółek. Osada? Nieduże toto. Kilka domków na krzyż, które zarosłymi pajęczyną oknami i gąszczem pnączy w ogródku zapraszają do wstąpienia w swe progi..
Najwiekszy z domów stoi na wysokiej kamiennej podmurówce i jest zbudowany z solidnych bali.
Wnętrza sugerują, ze dawni mieszkańcy lubili kolor niebieski i brązowy.
Piecowe czeluście wyglądają całkiem nienajgorzej... Ciekawe czy by działał jakby odpalić?
Z okolic podsufitowych zerkają na nas poważne oczy świetych obrazów.
Kolekcja butelek.
Kolekcja obuwia.
Samotny młynek. Dosyc mocno zadgryziony juz zębem czasu, który w tym konkretnym przypadku objawił sie pod postacią rdzy.
Przedpokój i klatka schodowa w jednym
Drugi z domków tez jest drewniany, ale sporo mniejszy.
We wnetrzach rzuca sie w oczy wystawka wszelakich artykułow spozywczych i odzieżowych.
Mozna napatoczyc sie równiez na inne skarby np. odkurzacz Czajka… Ciekawe czy działa…
Te świeczniki, nie wiem czemu, ale jakos kojarzą mi sie z cmentarzem, kościołem, z czymś co chwile temu stało przy nieboszczyku… Jakos od tego miejsca powiało chłodem…
Nieopodal stoją tez trzy malutkie zabudowania - przywodzące na myśl altanki działkowe. Ich położenie (zaraz obok wiekszych domów) sugeruje, tak jakby miały być komórkami czy szopami na narzędzia. Ich wyposażenie jednak wskazuje raczej na funkcje mieszkalne. Posiadały np. piece. Czy w nich też mieszkał ktoś na stałe?
Teraz ich stan zachowania jest juz obrazem demolki totalnej - pozapadane, pozrywane i rozrzucone wokół fragmenty dachu. Powyrywane deski/styropiany/blachy ścian. Jakby staneły na drodze jakiegos huraganu.
W srodku szkolne zeszyty, przepisy na ciasta i przetwory, pocztówki z wczasów od znajomych.
I pamiątka z pielgrzymki sprzed 20 lat..
A kuku! Dzielni wędrowcy po dwóch stronach okna.
(zdjęcie zrobione przez Tomka)
cdn
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
My tez sie cieszymy ze ją wybralismy. Na poczatku czesc ekipy troche marudzila ze trasa jest za krotka ale jakos i tak zawsze docieralismy do Stryszawy po zmroku wiec chyba tak nie bylo
Mysle ze ciekawa mogla byc tez trasa Pudla z miedzylądowaniem na Lasku ale chyba poki co jeszcze on nie wrzucal relacji.
P.S. Jak taka jest definicja zdziwaczenia to ja mam to od zawsze
Mysle ze ciekawa mogla byc tez trasa Pudla z miedzylądowaniem na Lasku ale chyba poki co jeszcze on nie wrzucal relacji.
P.S. Jak taka jest definicja zdziwaczenia to ja mam to od zawsze
Ostatnio zmieniony 2019-04-04, 21:37 przez buba, łącznie zmieniany 1 raz.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
buba pisze:Mysle ze ciekawa mogla byc tez trasa Pudla z miedzylądowaniem na Lasku ale chyba poki co jeszcze on nie wrzucal relacji.
tam nie było nic odkrywczego
W piątek wlazłem na Lasek, dołączył Karol, była mała biba z ogniskiem. W sobotę chcieliśmy iść przez Jałowiec, ale pogoda się zrąbała, zaczęło nawet padać, więc postanowiliśmy pójść jak najkrótszą trasą do Stryszawy. Ta okazała się bardzo krótka, bo złapaliśmy stopa, który nas podwiózł aż na stryszawskie rogatki . Potem, aby nie być za wcześnie, to narzuciliśmy takie tempo, że 6 kilometrów drogą do schroniska robiliśmy prawie 3 godziny No, ale zakładaliśmy kilka baz postojowych, no i mijaliśmy 3 sklepy
Może w przyszłości coś dorzucę z foto
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Pudelek pisze:buba pisze:Mysle ze ciekawa mogla byc tez trasa Pudla z miedzylądowaniem na Lasku ale chyba poki co jeszcze on nie wrzucal relacji.
tam nie było nic odkrywczego
W piątek wlazłem na Lasek, dołączył Karol, była mała biba z ogniskiem. W sobotę chcieliśmy iść przez Jałowiec, ale pogoda się zrąbała, zaczęło nawet padać, więc postanowiliśmy pójść jak najkrótszą trasą do Stryszawy. Ta okazała się bardzo krótka, bo złapaliśmy stopa, który nas podwiózł aż na stryszawskie rogatki . Potem, aby nie być za wcześnie, to narzuciliśmy takie tempo, że 6 kilometrów drogą do schroniska robiliśmy prawie 3 godziny No, ale zakładaliśmy kilka baz postojowych, no i mijaliśmy 3 sklepy
Może w przyszłości coś dorzucę z foto
Odkrywcze nie odkrywcze, ale zwłaszcza ostatni element wyprawy brzmi na tyle intrygujaco, ze napewno zasłuzyl na dokladna relacje!
P.S. Biorac pod uwage "podlaskie" tradycje to tempo musialo byc zabojcze! Piszesz ze sklepy byly 3 a 3 godziny to nieraz sie spedza pod jednym
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 34 gości