Weekend w Stryszawie w ramach V zlotu forum „Góry Bez Granic”. Prognoza na weekend była słaba, momentami wręcz fatalna, zanosiło się na bardziej towarzyską niż górską imprezę. Jak się okazało po całym weekendzie, było dużo lepiej, momentami nawet bardzo ciekawie.
Sobota - dzień pierwszy
Wybraliśmy się w piątkę: Sokół, Urwis, Maurycy, Rafał i ja na Policę. Zależało mi na wczesnym wyjściu, bo rano miało być całkiem ładnie, więc celowaliśmy tak, by być o dziewiątej pod Mosornym Groniem, zaraz po otwarciu wyciągu. W miarę się udało. Po zaopatrzeniu w niezbędne jadło i trunki w sklepie spożywczym w Stryszawie ruszyliśmy samochodem do Zawoi. Gdzieś po drodze, na wysokości przełęczy Przysłop na drodze Stryszawa – Zawoja, zauważyłem wał fenowych chmur, tak na oko znajdujących się nad Babią Górą. Pomyślałem: „oj, będzie ciekawie”.
Na parkingu pod wyciągiem słonecznie, choć zimno. Wyjeżdżamy kolejką na górę. Narciarzy mało, choć na oko warunki dobre, śnieg twardy, zmrożony.
Z krzesełka wyciągu obserwuję skiturowca podchodzącego na nartach po stoku. Ambitny człek.
Na górze mocno wieje. Łapiemy w aparaty klimaty górskie. Chmury się szybko przesuwają, dzieje się.
Babia Góra
Babia Góra
Mała Babia Góra, Mędralowa i wychylające się Pilsko
Tatry
Ruszamy w trasę na Policę.
Na początku trasy Rafał odpada. Twierdzi, że zapada się w śniegu. Faktycznie śniegu było dużo, temperatura była dodatnia i mógł on stwarzać problemy, choć to nic w stosunku do tego, co działo się później… Niemniej Rafał pasuje i wraca do Stryszawy. Jak się dowiedzieliśmy później, udało mu się złapać dwie „okazje” w drodze do bazy.
My w czwórkę idziemy dalej. Szlak szybko wchodzi w las. Na ścieżce leży mnóstwo powalonych drzew, śnieg pokryty jest opadłym igliwiem. Mijam się kilka razy z wcześniej zauważonym skiturowcem, łatwo nie ma, często musi przechodzić przez zwalone pnie na swoich nartach.
Przedeptany szlak wiedzie „swobodnie” pod górę, Maurycy i Urwis wysforowali się do przodu, my z Sokołem zostaliśmy trochę z tyłu, po drodze zagubiliśmy gdzieś żółte oznakowania szlaku. Na szczęście kierunek marszu mamy właściwy. Wyżej już nie ma opadłego igliwia, wędrujemy po śnieżnobiałym śniegu. Dochodzimy na Cyl Hali Śmietanowej i wow! Jaki widok. Rzucam plecak i kijki w śnieg i z błyskiem w oku lecę podziwiać i robić zdjęcia.
panorama z Cyla Hali Śmietanowej
Na mapach widnieje nazwa „Hala Śmietanowa”, ale w rzeczywistości hali tej już nie ma – zarosła. Został tylko niewielki punkt widokowy na jej „cylu” (czubku).
Tymczasem Sokół medytuje.
Po chwili dochodzą Maurycy i Urwis z zupełnie innej strony. Jak oni szli? Okazuje się, że szlakiem. Robimy pamiątkowe zdjęcia Klubu Chimalajowego.
Jeszcze dwa zbliżenia na "królową".
I teraz nachodzi mnie refleksja, gdzie ja do cholery położyłem plecak? Emocje wzięły górę, hehe. Pytam Sokoła, on na szczęście pamięta i pomaga go odnaleźć (poczciwa dusza). Uff… ruszamy w drogę.
Na Policy wiatrołomy. Jak ktoś ma stare mapy, na których cały wierzchołek jest zalesiony, to uprzejmie donoszę, że są nieaktualne. Ze szczytu widać Tatry (akurat był halny, więc tym razem nie bardzo), Orawę i Babią Górę – cała panorama na południe od szczytu. Trzeba będzie się tu kiedyś wybrać, może na wiosnę?
Tatry w wersji groźnej
pięknie czy nie?
Babia Góra
klimacik na Policy
W okolicy szczytu niemiłosiernie wieje, rzekłbym nawet: piździ. Momentami aż mnie spycha ze ścieżki. Aha – ścieżka. Idziemy tak trochę na wyczucie po grani, bo śladów niewiele. Na razie pogoda zmienna jak w kalejdoskopie i tak będzie aż do wieczora.
Ekipa czeka na mnie w lesie za szczytem, bo na szczycie nie da się. Mnie fotografowanie trochę spowalnia. Schodzimy z Policy w dół, w stronę schroniska na Hali Krupowej. Śnieg robi się coraz bardziej miękki, zdarza się zapaść aż po pas. Na chwilę pogoda się poprawia, widać nawet błękitne niebo.
Dochodzimy na niewielkie wzniesienie Jasnej Góry tuż przed Halą Krupową. Tu widać kończącą się zimę, jakkolwiek błota nie ma. Pod schronisko dochodzimy już w ponurej aurze.
schronisko na Hali Krupowej
Podczas posiłku w schronisku zaczął mocno sypać śnieg. Pierwszy odcinek drogi powrotnej szliśmy w niezłej zadymce.
"widoki" spod schroniska
wracamy
Postanowiliśmy ominąć Policę i wrócić na Mosorny Groń zielonym szlakiem. Nikt nie przypuszczał, jak bardzo brzemienna w skutki była ta decyzja. Na początku było spoko, ale w pewnym momencie doszliśmy do zasypanego śniegiem młodnika i zaczęły się schody. Jak tu iść? Co chwila przeszkadzają gałęzie młodych drzew, albo znajdujące się nad śniegiem albo zasypane białym puchem. Zaczynamy kluczyć. Nie jest łatwo. Ja parę razy robię niezapowiedziany ruch w dół, zapadam się po pas. Dwa razy przy tej okazji łapią mnie skurcze łydek, na szczęście szybko przechodzą po „piłkarskim” prostowaniu. Niemniej zaczynam odczuwać trudy wycieczki. Jakoś się powoli przedzieramy przez młodnik. Jeszcze nigdy nie wspinałem się w śniegu – opierając się kolanami o śnieg rozkładam ciężar ciała i dzięki temu tak łatwo się nie zapadam. W końcu wracamy na „normalną” ścieżkę pośród wysokich drzew. Nie mam zdjęć z tego odcinka, schowałem aparat do plecaka, aby się mu nic nie stało i skupiłem się na drodze. Kurczę, trzy tygodnie temu byłem na Wołowcu w Tatrach i tam była bułka z masłem, a tu warunki nas zmogły. Dobrze, że przestał padać śnieg, bo w śnieżnej zadymce i mgle mogłoby to skończyć się dużo gorzej.
Idziemy. Ścieżka niby łatwa, ale mi dokuczają nogi, każdy krok boli. Jakoś to rozruszałem, ale już do końca wycieczki cała grupa czekała na mnie co kawałek. Przestał padać śnieg.
widok z trawersu Policy
W coraz bardziej miękkim i grząskim śniegu docieramy na Mosorny Groń. Pomimo łatwości ścieżki idzie mi się fatalnie, każdy krok grozi zapadnięciem po kolana, nie bardzo jest nawet jak nadgonić grupę. Powrotna droga zajęła nam 1,5 godziny więcej, niż wynika to z mapy. Planowaliśmy zejście z Mosornego Gronia na piechotę, ale już nam się nie chciało. Zjechaliśmy kolejką. Babia Góra skryła się już w chmurach, za to w drugą stronę mieliśmy całkiem interesujący zachód słońca.
na Mosornym Groniu
Babia Góra
Niedziela – dzień drugi
Odczuwam trudy wczorajszej wycieczki. Spora grupa osób wybiera się na Jałowiec, ja nie dam rady, nie mam już sił na kolejne brnięcie w mokrym śniegu. Wracam po śniadaniu do Krakowa, podrzucam jeszcze Rafała i Dobromiła do Suchej Beskidzkiej i wracam do Stryszawy. Jadę do znajdującego się na Surzynówkach, nad przełęczą Przysłop „Beskidzkiego Raju” – ośrodka wypoczynkowego, na którego terenie znajduje się wieża widokowa, pod którą wygodnie podjeżdżam autem.
widok na "Beskidzki Raj" i wieżę widokową
Babia Góra z drogi do "Beskidzkiego Raju"
Wejście na wieżę jest płatne – 2 zł za osobę.
wieża widokowa w "Beskidzkim Raju"
Z wieży fajne widoki. Chmurki zmienne, nad Beskidem Żywieckim groźno i ponuro, na północy błękitne niebo i białe chmury. Wieje dość mocno.
Polica i Babia Góra
widok na zachód, widać wychylające się Pilsko
północne niebo
niebo nad Magurką
Skrzyczne
w czerni i bieli
niebo nad Beskidem Żywieckim
Na terenie ośrodka znajduje się mini zoo. Na dość dużej przestrzeni żyją lamy, daniele i inne nie znane mi z nazwy stworzonka. Można je oglądać zza ogrodzenia, a napis wiszący przy bramie wejściowej głosi, że:
Nie pozostaje nic innego, jak tam wejść.
Udało się wyjść bez szwanku i wrócić cało do Krakowa.
Polica i Beskidzki Raj
Polica i Beskidzki Raj
Ostatnio zmieniony 2019-03-16, 15:29 przez Sebastian, łącznie zmieniany 1 raz.
- sprocket73
- Posty: 5958
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Pięknie opisane, aż żałuję, że mnie tam nie było...
Bilokacja – wieloznaczne pojęcie dotyczące m.in. zjawisk paranormalnych polegających na możliwości znajdowania się w dwóch miejscach jednocześnie.
Bilokacja jak nic
A tak na poważnie, to fajne, groźne zdjęcia z Policy. Udało Ci się uchwycić te warunki, a to ciężkie przy takich kontrastach. Czarne chmury nad Babią - świetne.
Śnieg był taki jak wykrakałem. Bardzo chciałem uniknąć łażenia w takim czymś. Druiego dnia na Jałowcu mieliśmy małą próbkę tego i bardzo zaplusowałem u Ukochanej, że nie zaciągłem jej na Policę.
Surzynówkę coś słabo zwiedzaliśmy - nie zauważyliśmy tego mini zoo. Ale pewnie i tak nie dałoby się tam wejść z psem.
Sebastian Słota pisze:Maurycy i Sokół wysforowali się do przodu, my z Sokołem zostaliśmy trochę z tyłu,
Bilokacja – wieloznaczne pojęcie dotyczące m.in. zjawisk paranormalnych polegających na możliwości znajdowania się w dwóch miejscach jednocześnie.
Sebastian Słota pisze:Tymczasem Sokół medytuje.
Po chwili dochodzą Maurycy i Sokół z zupełnie innej strony.
Bilokacja jak nic
A tak na poważnie, to fajne, groźne zdjęcia z Policy. Udało Ci się uchwycić te warunki, a to ciężkie przy takich kontrastach. Czarne chmury nad Babią - świetne.
Śnieg był taki jak wykrakałem. Bardzo chciałem uniknąć łażenia w takim czymś. Druiego dnia na Jałowcu mieliśmy małą próbkę tego i bardzo zaplusowałem u Ukochanej, że nie zaciągłem jej na Policę.
Surzynówkę coś słabo zwiedzaliśmy - nie zauważyliśmy tego mini zoo. Ale pewnie i tak nie dałoby się tam wejść z psem.
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
Sebastian Słota pisze:Może dlatego, że obaj mają brody
Litości, Urwis się nie golił pół roku, a ja tydzień!
Ciekawy byłem tej relacji, bo byłem na żywo na tej wycieczce i chciałem się przekonać, jak Seba będzie kombinować ze zdjęciami. No i nie pokombinował za wiele, co znaczy, że jak już gdzieś jedzie to faktycznie ma takie zajebiste warunki, a nie dokleja mgiełek w fotoszopie...
Przy okazji - popatrzyłem na Twoje zdjęcia Mistrzu, obejrzałem swoje... I może to głupie, ale przy Twoich bardzo dobrych moje nie wydają mi się wcale takie straszne. No to się dowartościowałem przy okazji co nieco
Ostatnio zmieniony 2019-03-16, 15:42 przez sokół, łącznie zmieniany 1 raz.
No to fajnie. Coś tam jednak kombinuję ze zdjęciami i wcale się z tym nie kryję. Nie jest to "surowizna z puszki". Na przykład z tych 48 zdjęć, jakie wrzuciłem do relacji, 5 jest robionych w HDR, a to już podpada pod "kombinowanie", ale staram się, żeby końcowy efekt zawsze wyglądał naturalnie.
Sprockecie - ty, o ile pamiętam, mówiłeś coś o błocie, którego na Policy prawie nie było.
Warunki były ciężkie, ale ogólnie jestem zadowolony z trasy i towarzystwa.
Sprockecie - ty, o ile pamiętam, mówiłeś coś o błocie, którego na Policy prawie nie było.
Warunki były ciężkie, ale ogólnie jestem zadowolony z trasy i towarzystwa.
- sprocket73
- Posty: 5958
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Sebastian Słota pisze:mówiłeś coś o błocie
Miałem na myśli mokry topniejący ciężki śnieg. Lubię śnieg, nawet taki po pas, ale jak jest to puch.
Nie kłóćmy się - fajnie było, ważne że wszyscy zadowoleni
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości