Czerwone w końcu czerwone :) 12.10.2013
Czerwone w końcu czerwone :) 12.10.2013
Na ten wyjazd czekałam od sierpnia, czyli od powrotu z Tatr. Bardzo chciałam zobaczyć prawdziwą jesień w górach. Początkowo planowałam Bieszczady, ale niestety na weekend byłoby mi ciężko się tam dostać bez auta. Zostały więc ukochane Tatry.
Na pierwszy ogień poszły Czerwone Wierchy. Stwierdziłam, że po 24 godzinach bez snu nie będę się przemęczać. Dzień obfitował w spotkania: Much, Żmijek, kozic, Czarnej Owcy i jednego buca (a że go ten wiatr nie zwiał).
Na szlak wyruszyliśmy dość późno, bo było już ok.10.00 (nocna podróż, dojazd na kwaterę, żeby zostawić suszarkę budzenie Doroty, próba dodzwonienia się do jednej ze Żmijek... i kawa w Kuźnicach). Skład szalonej gromadki to oczywiście "Tomasz i jego harem" (Basia, Ania i Iva). Były jeszcze problemy z aparatami fotograficznymi i dojście do schroniska na Kondratowej zajęło nam trochę więcej czasu niż powinno (ale kawa na szlaku w kubkach po piwie była bardzo smaczna). Nie wiem co nas podkusiło, żeby zamiast od razu iść na Kopę, to wymyśliliśmy sobie, że wejdziemy na Przełęcz pod Kopą, bo stwierdziliśmy, że szlak jest dużo łagodniejszy. O my, naiwni!
Zmęczyliśmy się strasznie, a że na dole było jeszcze ciepło musieliśmy się rozbierać. Jednak im wyżej, tym wiatr był bardziej przeszywający. I tak na Przełęczy wyciągnęłam z plecaka nawet rękawiczki I obowiązkowo okulary przeciwsłoneczne. Widoki były zachwycające. Tęsknie spoglądałam w stronę Wysokich, a szczególnie na majestatyczną Świnicę. Na Kopie wiało jeszcze mocniej. Ciężko było utrzymać równowagę. A gdyby nie okulary przeciwsłoneczne łzy płynęłyby mi strumieniami.
Latało też niebieskie śmigło.
Był oczywiście lans na słupku, bo jakżeby inaczej.
Spotkaliśmy też kozice.
W drodze na Małołączniak spotkaliśmy buca. Całe szczęście szybko się oddalił, bo mogłoby dojść do rękoczynów. (Zdjęcia nie zrobiłam.)
Na Małołączniaku ledwo trzymaliśmy się na nogach. Dobrze, że był słupek, bo wiatr na pewno by mnie porwał.
Znaleźliśmy spokojniejsze i cieplejsze miejsce, by się posilić. Ale jak tu się skupić na jedzeniu gdy wokół taaaaaaaaaakie widoki.
Leżąc, jedząc i nieustannie gadając powstało kilka bardzo dziwnych ujęć.
Czekało nas jeszcze podjęcie najważniejszej decyzji czy iść na Krzesanicę i Ciemniak, czy schodzić z Małołączniaka na dół. Wieje, jest zimno, ciemne chmury i mgła nie zachęcają do dalszej wędrówki. Jest godzina 15:00. Zapadła decyzja: schodzimy. Była chociaż okazja do jedynego podczas tego wyjazdu kontaktu z łańcuchami. I jedyne grupowe zdjęcie (którego nie pokażę ).
Dojście do Przysłopu Miętusiego zeszło nam bardzo szybko, może dlatego że z Anią gadałyśmy jak najęte i nie zwracałyśmy uwagi na czas.
To tam odbyła się główna sesja zdjęciowa, podczas której Ania stwierdziła, że powinnam zdjąć koszulkę, na co jeden z siedzących turystów powiedział: "o tak, bardzo dobry pomysł". Koszulki jednak nie zdjęłam.
I tak skończyła się nasza górska przygoda tego dnia. Dojechaliśmy do Zakopanego, zjedliśmy, wypiliśmy po piwie i poszliśmy na kwaterę. Szczerze mówiąc po 38 godzinach bez snu ostatnie 2 godziny były dla mnie bardzo dziwne. Gadałam głupoty, plątał mi się język. Marzyłam tylko o tym, żeby się w końcu położyć, bo w niedzielę czekała na mnie Bystra... ale o tym innym razem.
Na pierwszy ogień poszły Czerwone Wierchy. Stwierdziłam, że po 24 godzinach bez snu nie będę się przemęczać. Dzień obfitował w spotkania: Much, Żmijek, kozic, Czarnej Owcy i jednego buca (a że go ten wiatr nie zwiał).
Na szlak wyruszyliśmy dość późno, bo było już ok.10.00 (nocna podróż, dojazd na kwaterę, żeby zostawić suszarkę budzenie Doroty, próba dodzwonienia się do jednej ze Żmijek... i kawa w Kuźnicach). Skład szalonej gromadki to oczywiście "Tomasz i jego harem" (Basia, Ania i Iva). Były jeszcze problemy z aparatami fotograficznymi i dojście do schroniska na Kondratowej zajęło nam trochę więcej czasu niż powinno (ale kawa na szlaku w kubkach po piwie była bardzo smaczna). Nie wiem co nas podkusiło, żeby zamiast od razu iść na Kopę, to wymyśliliśmy sobie, że wejdziemy na Przełęcz pod Kopą, bo stwierdziliśmy, że szlak jest dużo łagodniejszy. O my, naiwni!
Zmęczyliśmy się strasznie, a że na dole było jeszcze ciepło musieliśmy się rozbierać. Jednak im wyżej, tym wiatr był bardziej przeszywający. I tak na Przełęczy wyciągnęłam z plecaka nawet rękawiczki I obowiązkowo okulary przeciwsłoneczne. Widoki były zachwycające. Tęsknie spoglądałam w stronę Wysokich, a szczególnie na majestatyczną Świnicę. Na Kopie wiało jeszcze mocniej. Ciężko było utrzymać równowagę. A gdyby nie okulary przeciwsłoneczne łzy płynęłyby mi strumieniami.
Latało też niebieskie śmigło.
Był oczywiście lans na słupku, bo jakżeby inaczej.
Spotkaliśmy też kozice.
W drodze na Małołączniak spotkaliśmy buca. Całe szczęście szybko się oddalił, bo mogłoby dojść do rękoczynów. (Zdjęcia nie zrobiłam.)
Na Małołączniaku ledwo trzymaliśmy się na nogach. Dobrze, że był słupek, bo wiatr na pewno by mnie porwał.
Znaleźliśmy spokojniejsze i cieplejsze miejsce, by się posilić. Ale jak tu się skupić na jedzeniu gdy wokół taaaaaaaaaakie widoki.
Leżąc, jedząc i nieustannie gadając powstało kilka bardzo dziwnych ujęć.
Czekało nas jeszcze podjęcie najważniejszej decyzji czy iść na Krzesanicę i Ciemniak, czy schodzić z Małołączniaka na dół. Wieje, jest zimno, ciemne chmury i mgła nie zachęcają do dalszej wędrówki. Jest godzina 15:00. Zapadła decyzja: schodzimy. Była chociaż okazja do jedynego podczas tego wyjazdu kontaktu z łańcuchami. I jedyne grupowe zdjęcie (którego nie pokażę ).
Dojście do Przysłopu Miętusiego zeszło nam bardzo szybko, może dlatego że z Anią gadałyśmy jak najęte i nie zwracałyśmy uwagi na czas.
To tam odbyła się główna sesja zdjęciowa, podczas której Ania stwierdziła, że powinnam zdjąć koszulkę, na co jeden z siedzących turystów powiedział: "o tak, bardzo dobry pomysł". Koszulki jednak nie zdjęłam.
I tak skończyła się nasza górska przygoda tego dnia. Dojechaliśmy do Zakopanego, zjedliśmy, wypiliśmy po piwie i poszliśmy na kwaterę. Szczerze mówiąc po 38 godzinach bez snu ostatnie 2 godziny były dla mnie bardzo dziwne. Gadałam głupoty, plątał mi się język. Marzyłam tylko o tym, żeby się w końcu położyć, bo w niedzielę czekała na mnie Bystra... ale o tym innym razem.
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez Iva, łącznie zmieniany 1 raz.
wszystko fajnie i ładnie...nie łapię natomiast, o co biega z tym ...bucem ??
Może dokładniej...
No i nie wiem czemu tej koszulki nie zdjęłaś
Wiem , wiem ..bo taka fajna
Może dokładniej...
No i nie wiem czemu tej koszulki nie zdjęłaś
Wiem , wiem ..bo taka fajna
Ostatnio zmieniony 2013-10-15, 23:44 przez TNT'omek, łącznie zmieniany 1 raz.
in omnia paratus...
TNT'omek pisze:nie łapię natomiast, o co biega z tym ...bucem ??
A to taki buc, z którym mam na pieńku, ale to osobna historia, bardzo długa i chyba nie nadająca się do opisania na forum.
bton1 pisze:A buc to ten od koszulki?
Jeszcze inny, ale pośrednio też związany z koszulkami (innymi).
TNT'omek pisze:No i nie wiem czemu tej koszulki nie zdjęłaś
Wiem , wiem ..bo taka fajna
Bałam się, że ktoś mi ją zabierze.
bton1 pisze:Poza słit focią z rąsi jest wszystko
Z rąsi nie potrafię jeśli już nie ma mi kto zdjęcia zrobić na szlaku, wykorzystuję do tego samowyzwalacz. Tutaj na szczęście miałam aż 3 fotografów.
"Kiedy świat się od ciebie odwraca, ty też musisz się od niego odwrócić."
No ładna wycieczka... Pogoda wprawdzie była zapowiadana lepsza, ale i tak nie najgorzej. Najważniejsze, że trochę zdjęć zrobiłaś, w dodatku z bardzo ciekawymi pomysłami na nie. Podobają mi się.
Czy Ty tam spotkałaś jakiegoś Michała?
Czy Ty tam spotkałaś jakiegoś Michała?
Ostatnio zmieniony 2013-10-16, 11:23 przez Vision, łącznie zmieniany 2 razy.
TNT'omek pisze:co trzeba zrobić by być nazwanym bucem ?
Koszulkę
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
sokół pisze:A czemu Twoja grupa szturmowa nie jest w całości ściągnieta na forum?
Pracuję nad nimi.
Vision pisze:Najważniejsze, że trochę zdjęć zrobiłaś, w dodatku z bardzo ciekawymi pomysłami na nie. Podobają mi się.
A dziękuję, dziękuję. Lubię eksperymenty.
sokół pisze:Buc powiadasz.... czyżby samozwańczy instruktor taternictwa i fotografii?
Vision pisze:Czy Ty tam spotkałaś jakiegoś Michała?
Tak, na szczęście byłam dobrze zamaskowana i mnie nie poznał.
presto pisze:Gratuluję udanego wypadu. Tylko szkoda, ze się nie spotkaliśmy na szlaku
Na pewno będzie jeszcze okazja.
TNT'omek pisze:co trzeba zrobić by być nazwanym bucem ?
Dobromił pisze:Koszulkę
oooo dokładnie i być zapatrzonym w siebie miszczem foto
"Kiedy świat się od ciebie odwraca, ty też musisz się od niego odwrócić."
Piotrek pisze:to z lokowaniem produktu mi się podoba
Takich z lokowaniem produktu mam sporo Rozrabiaka to wierna towarzyszka moich podróży, zabieram ją ze sobą wszędzie.
Piotrek pisze:jak brak drzew to tej jesienie nie widać tak jak w Pieninach czy Beskidach
Prawda to. W poniedziałek byłam jednak na krótkiej wycieczce na Nosalu i tam już widać jesienne barwy.
"Kiedy świat się od ciebie odwraca, ty też musisz się od niego odwrócić."
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 56 gości