Zaułkami Bytomia
laynn pisze:Ja wiem, ale w porównaniu do Uaza, to młode auto.
Niekoniecznie...
https://www.otomoto.pl/oferta/uaz-hunte ... yBVH3.html
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
buba pisze:Niekoniecznie...
Pudelek pisze:produkcję zaczęto w 1985,
UAZ 469 – samochód terenowy produkcji radzieckiej produkowany od 1972 do 2007 roku i ponownie od 2010 roku w fabryce
ze strony https://pl.wikipedia.org/wiki/UAZ_469
ps. Buba, sam Ci pisałem dwa albo trzy lata temu, że UAZ jest produkowany.
Ostatnio zmieniony 2019-01-22, 22:49 przez laynn, łącznie zmieniany 1 raz.
laynn pisze:ps. Buba, sam Ci pisałem dwa albo trzy lata temu, że UAZ jest produkowany.
A to moze nawet od ciebie o tym wiem?
Ciekawe czy jest wiecej takich aut, ktorych wyglad sie nie zmienil przez 40 lat! bo wychodzi ze jak patrzysz na uaza to ni cholery nie oszacujesz ile moze miec lat - przynajmniej tak na pierszy rzut oka, bo pewnie specjalista wie gdzie zajrzec...
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
I ostatnia relacja z zeszłorocznych wycieczek po Bytomiu
Polny tramwajek na falistych szynach zmierza na Stroszek lub spowrotem.
Rozsiane po Bytomiu, tu i ówdzie białe, różnokształtne rzeźby - mniej lub bardziej abstrakcyjne.
Tu akurat takowe uwięzione na wyspie
Kamienica na Karbiu. I kazdy poziom okienek nieco w innych klimatach, ale kazde dość nietypowe i wpadające w oko.
Ułatwienia dla oszczędnych kibiców - na tyłach stadionu Polonii.
Krajobraz z dwukołowcem.
Herb miasta z substancji sypkich
Rekreacyjne tereny przy wiadukcie. Słoneczne, lipcowe, sielskie popołudnie. Odpoczywają i bawią sie młodsi i starsi.
Klimaty złomowisk i rdzy wygrzewającej sie w słoncu.
Kanapowe zaułki na Karbiu..
A tu pojazd jakiegos miłośnika psów
Polny tramwajek na falistych szynach zmierza na Stroszek lub spowrotem.
Rozsiane po Bytomiu, tu i ówdzie białe, różnokształtne rzeźby - mniej lub bardziej abstrakcyjne.
Tu akurat takowe uwięzione na wyspie
Kamienica na Karbiu. I kazdy poziom okienek nieco w innych klimatach, ale kazde dość nietypowe i wpadające w oko.
Ułatwienia dla oszczędnych kibiców - na tyłach stadionu Polonii.
Krajobraz z dwukołowcem.
Herb miasta z substancji sypkich
Rekreacyjne tereny przy wiadukcie. Słoneczne, lipcowe, sielskie popołudnie. Odpoczywają i bawią sie młodsi i starsi.
Klimaty złomowisk i rdzy wygrzewającej sie w słoncu.
Kanapowe zaułki na Karbiu..
A tu pojazd jakiegos miłośnika psów
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
gar pisze:Tory rewelacja. Podobne są na odcinku Chebzie - Godula (w Rudzie Śląskiej).
O dobrze wiedziec - moze latem sie wybiore! Jakie numery tam jezdza? Jedzie jakis tramwaj z Bytomia? Jest jakis szczegolnie ciekawy odcinek? W sensie pojechalabym na cala trase ale bym sobie powysiadala porobic jakies zdjecia tam gdzie moze fale sa najfajniejsze?
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
buba pisze:gar pisze:Tory rewelacja. Podobne są na odcinku Chebzie - Godula (w Rudzie Śląskiej).
O dobrze wiedziec - moze latem sie wybiore! Jakie numery tam jezdza? Jedzie jakis tramwaj z Bytomia? Jest jakis szczegolnie ciekawy odcinek? W sensie pojechalabym na cala trase ale bym sobie powysiadala porobic jakies zdjecia tam gdzie moze fale sa najfajniejsze?
Tramwaj nr 9 z Bytomia z Placu Sikorskiego do Chorzowana Rynek. Tylko on i żaden więcej, ale za to prosto z Bytomia. Prawdziwa wycieczka krajoznawcza - całą trasę pokonuje w około 70 minut (o ile mijanki się układają). Między Godulą a Chebziem jest chyba najciekawszy odcinek - i krajobrazowo i torowo
Znacie ten film? Ja dopiero dzis go obejrzalam! I wlasnie tej knajpy na Bobrku szukałam z Belgami w lipcu, wlasnie kurde tej z 3:05.. Ale wszystko wskazuje, ze juz jej nie ma... 16 lat to jednak masa czasu, zwlaszcza dla takich przybytków....
https://www.youtube.com/watch?v=ZOudvNN ... 3F_PkNFhcY
https://www.youtube.com/watch?v=ZOudvNN ... 3F_PkNFhcY
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
A ja mam nowy cel w życiu - odwiedzić wszystkie bytomskie podwórka i bramy. Zajrzeć tam zanim się zawalą albo ktoś je zamknie albo odremontuje... Póki są zawieszone, w takim jak obecnie, malowniczym półtrwaniu. Zdaję sobie sprawę, że ten stan jest niestabilny i muszę się spieszyć... Jedno jest pewne - domofon to mój największy wróg!
Długo się zastanawiałam jak posegregować czy usystematyzować nasze zdjęcia, wspomnienia czy przygody ze szwendania się po tych zaułkach. W końcu doszłam do tego, że się nie da... A nawet jakby się dało - to nie odda to chaotycznego klimatu naszych wędrówek. Bo bardzo często będąc na jakimś podwórku - totalnie nie wiemy gdzie jesteśmy, pod jakim adresem - i gdzie wyjdziemy. Bo wchodząc jedną bramą - niejednokrotnie wychodzimy na główne ulice kilka przecznic dalej. Bo mijamy labirynt wewnętrznych kamienic, których fasady nie wychodzą na ulice, przeskakujemy murki oddzielające kiedyś coś od czegoś, kręcimy się po pustych lub zarośniętych placykach, gdzie niegdyś stały jakieś zabudowania. Często robiąc zdjęcie jakiegoś miejsca - nie umiałabym trafić w nie ponownie. Ot - spacer po miejskim labiryncie Jedno jest pewne - listonosz to ma tu przerąbane!
Włócząc się po podwórkach i bramach spotkaliśmy wiele ludzi, były różne przygody i zabawne sytuacje. W większości przypadków już nie pamiętam, która scenka była na jakim dokładnie podwórku. W relacji są więc one przemieszane i dobrane losowo - bo mogły się zdarzyć wszędzie... Wszelka zbieżność osób i miejsc jest przypadkowa.
Bytomskie podwórka są owiane niekoniecznie dobrą sławą. Tak się rodzą legendy... Wielu ludzi przestrzega przed takimi spacerami, że niebezpiecznie, że żule, że Cyganie, że narkomany. Że lokalsi niekoniecznie są przychylnie nastawieni, nawet do kogoś z drugiej części miasta. Ktoś mi nawet mówił, że "tu są strefy” - cokolwiek by to znaczyło. Że powiedzenie, że jest się z Miechowic - może wyjść na gorzej, niż by się powiedziało, że się pochodzi z Honolulu Ja tam zazwyczaj uważam, że prawdę łatwiej obronić Póki co nie mieliśmy szczególnie niemiłej czy niebezpiecznej sytuacji w czasie naszych podwórkowych wycieczek. Było może kilka takich “na granicy”, ale zawsze udało się jakoś wybronić i rozmowę sprowadzić na właściwe - przyjazne i wesołe tory.
W większości przypadków łazimy po podwórkach chyba w dobrej ekipie - bo ja, moi rodzice i kabaczek (lat 4). I tak jak mam wrażenie, że samotną dziewczynę może ktoś wciągnąć do piwnicy, samotny chłopak może w mordę zebrać, a rodzinę, która wygląda jakby poszła po obiedzie do parku na spacer i nagle ją coś teleportowało w największy zaułek - raczej nikt nie ruszy. To trzeba by już naprawdę trafić na jakiegoś dewianta i osobę skrajnie zdegenerowaną - a takich na szczęście nie ma zbyt wiele. Często więc na twarzach młodzieńców podpierających bramy czy stanowiących ciągłe finansowanie popularnych browarów - widzimy jedynie niedowierzanie i rozterkę: “A ci tu k… co?? Z księżyca spadli? Zabłądzili?”. Kilkakrotnie nas pytali czy nie pomóc, albo czego szukamy. Odpowiedź, że szukamy ulicy X numeru Y tym bardziej wprawiała ich w zakłopotanie (zwłaszcza jak podajemy ulice z drugiego końca miasta
A tak naprawdę - te opowieści o “niebezpieczeństwach” to muszą być całkiem wyssane z palca. Miałam okazję również zapuszczać się w te podwórka z koleżanką - tzn. dwie baby i jeszcze wysiadałyśmy z auta na sosnowieckich blachach Czy w ogóle można mieć gorsze wejście?
Na dzisiejszym spacerze w podwórka wchodzimy z ul.Dworcowej - a wychodzimy nieraz na Powstańców czy Jagielonskiej.
Jedno z podwórek typu “studnia”. Z ciekawymi nieregularnymi balkonikami. Część z nich siedzi w siatce. Albo się osypują albo ktoś tam hoduje kota o przeznaczeniu wyłącznie poduszkowym Na jednym z balkonów rosną już całkiem dorodne drzewka! Chyba samosiejki - bo raczej przypuszczam, że nikt nie hoduje takowych w doniczce.. Choc kto wie?
A tu mix balkonu z zewnętrznymi schodami. Nie wyczailiśmy czy to fragment klatki schodowej czy trasa alternatywna?
Tu kolejne podwóreczko, o ciekawym deseniu powygryzanego betonu.
Acz najbardziej zastanowił nas ten wystający pokoik? Zabudowany balkonik? Kibelek? Malutkie toto, z okienkiem, wyraźnie “wypiętrzone” poza równą ścianę kamienicy. Musieli mieć w tym jakiś cel!
Jedna z wąskich, wewnętrznych uliczek prowadząca wgłąb labiryntu…
Docieramy do muru. Za nim kolejne podwórka, przynależne już innej ulicy. Dziś mur nas zatrzymał. Wracamy tą samą drogą. Na kolejnych wycieczkach nieraz takie mury juz nie będę dla nas przeszkodą w dalszej eksploracji
Cudnie obrośnięta bluszczem ściana! Ciekawe ile lat ma to pnącze?
Albo taka ścienna kępa!
Obła baszta! Jak w prawdziwym zamku! Ciekawe muszą być wewnątrz pokoje!
Lubię zaglądać ludziom na balkony Zwłaszcza w miejscach, gdy nie są one przymusowo ujednolicone, tak jak na osiedlach.. Gdy każdy z nich jest inny i opowiada swoją własną historię.
Wewnętrzne garaże… Chyba już nieużywane do celów standardowych...
Kolejny budynek we władaniu malowniczych pnączy!
Różnobarwne zaułki…
Tu chyba kiedyś był sklepik?
Kolejna wewnętrzna uliczka, o której istnieniu nie mieliśmy pojęcia...
Paprocie pnące? Dzielne są skubańce! Tak bujnie wyrosnąć w tak niedogodnym miejscu! Gdzie to korzonkami się połapało!
Tu chyba jeszcze niedawno było więcej budynków… Coś zniknęło, ale w przestrzeni jeszcze czuć tego obecność… Coś jeszcze nie do końca wymazało się, jeszcze czuć zapach, jeszcze widać zarys…
Zaułek sportowy. Nienawidziłam gry w kosza - to tu bym się chyba skusiła!
Malownicze bramy giganty o łukowatych sklepieniach...
Wewnętrzna kamieniczka o ciekawym kształcie..
Zestaw wypoczynkowy Żanety i Matiego!
A siedząc na innej kanapce można sobie dłubać przy aucie!
Tu był i “club”, i “kebabownia”, i księgarnia. Dziś nie wyglądały już na czynne…
Jedynie ten miły mały zakładzik przetrwał. Szewc chyba?
Bogato rzeźbione fasady gdzieś w rejonie placu Sikorskiego. Stąd też zaglądamy w kolejne bramy.
Cieniste podwóreczko w klimacie zdecydowane ceglanym!
Podniebny zagajnik!
Klatki schodowe o malowniczo wycinanych, rzeźbionych czy żłobionych elementach - schodach i poręczach. Ażurowe koronki i metalowe wywijaski. Teraz to by się raczej nikomu nie chciało wprowadzać takich finezyjnych upiększeń!
Często tu napotykamy lekko kręcone schody…
Jednak i w starym budownictwie niektóre klatki schodowe są dużo prostsze w formie.
A tu bum! Nagle wyrosła przed nami biała ściana… Jak jakaś fatamorgana.. Jak jakiś błąd w krajobrazie, który z niewiadomych przyczyn się “nie wczytał”... Jak specjalnie przygotowany ekran, żeby wyświetlić na nim film... (aż podeszliśmy pomacać czy to miejsce istnieje naprawdę czy tylko wyobraźnia płata nam figla? Jakoś tak namacalnie brakuje na nim okien, drzwi, życia...
Na zakończenie wycieczki wizyta w naszym ulubionym mlecznym barze na Dworcowej! O tej jadłodajni i spektaklach tam zachodzących - można by napisać osobną relacje! Może kiedyś?
cdn
Długo się zastanawiałam jak posegregować czy usystematyzować nasze zdjęcia, wspomnienia czy przygody ze szwendania się po tych zaułkach. W końcu doszłam do tego, że się nie da... A nawet jakby się dało - to nie odda to chaotycznego klimatu naszych wędrówek. Bo bardzo często będąc na jakimś podwórku - totalnie nie wiemy gdzie jesteśmy, pod jakim adresem - i gdzie wyjdziemy. Bo wchodząc jedną bramą - niejednokrotnie wychodzimy na główne ulice kilka przecznic dalej. Bo mijamy labirynt wewnętrznych kamienic, których fasady nie wychodzą na ulice, przeskakujemy murki oddzielające kiedyś coś od czegoś, kręcimy się po pustych lub zarośniętych placykach, gdzie niegdyś stały jakieś zabudowania. Często robiąc zdjęcie jakiegoś miejsca - nie umiałabym trafić w nie ponownie. Ot - spacer po miejskim labiryncie Jedno jest pewne - listonosz to ma tu przerąbane!
Włócząc się po podwórkach i bramach spotkaliśmy wiele ludzi, były różne przygody i zabawne sytuacje. W większości przypadków już nie pamiętam, która scenka była na jakim dokładnie podwórku. W relacji są więc one przemieszane i dobrane losowo - bo mogły się zdarzyć wszędzie... Wszelka zbieżność osób i miejsc jest przypadkowa.
Bytomskie podwórka są owiane niekoniecznie dobrą sławą. Tak się rodzą legendy... Wielu ludzi przestrzega przed takimi spacerami, że niebezpiecznie, że żule, że Cyganie, że narkomany. Że lokalsi niekoniecznie są przychylnie nastawieni, nawet do kogoś z drugiej części miasta. Ktoś mi nawet mówił, że "tu są strefy” - cokolwiek by to znaczyło. Że powiedzenie, że jest się z Miechowic - może wyjść na gorzej, niż by się powiedziało, że się pochodzi z Honolulu Ja tam zazwyczaj uważam, że prawdę łatwiej obronić Póki co nie mieliśmy szczególnie niemiłej czy niebezpiecznej sytuacji w czasie naszych podwórkowych wycieczek. Było może kilka takich “na granicy”, ale zawsze udało się jakoś wybronić i rozmowę sprowadzić na właściwe - przyjazne i wesołe tory.
W większości przypadków łazimy po podwórkach chyba w dobrej ekipie - bo ja, moi rodzice i kabaczek (lat 4). I tak jak mam wrażenie, że samotną dziewczynę może ktoś wciągnąć do piwnicy, samotny chłopak może w mordę zebrać, a rodzinę, która wygląda jakby poszła po obiedzie do parku na spacer i nagle ją coś teleportowało w największy zaułek - raczej nikt nie ruszy. To trzeba by już naprawdę trafić na jakiegoś dewianta i osobę skrajnie zdegenerowaną - a takich na szczęście nie ma zbyt wiele. Często więc na twarzach młodzieńców podpierających bramy czy stanowiących ciągłe finansowanie popularnych browarów - widzimy jedynie niedowierzanie i rozterkę: “A ci tu k… co?? Z księżyca spadli? Zabłądzili?”. Kilkakrotnie nas pytali czy nie pomóc, albo czego szukamy. Odpowiedź, że szukamy ulicy X numeru Y tym bardziej wprawiała ich w zakłopotanie (zwłaszcza jak podajemy ulice z drugiego końca miasta
A tak naprawdę - te opowieści o “niebezpieczeństwach” to muszą być całkiem wyssane z palca. Miałam okazję również zapuszczać się w te podwórka z koleżanką - tzn. dwie baby i jeszcze wysiadałyśmy z auta na sosnowieckich blachach Czy w ogóle można mieć gorsze wejście?
Na dzisiejszym spacerze w podwórka wchodzimy z ul.Dworcowej - a wychodzimy nieraz na Powstańców czy Jagielonskiej.
Jedno z podwórek typu “studnia”. Z ciekawymi nieregularnymi balkonikami. Część z nich siedzi w siatce. Albo się osypują albo ktoś tam hoduje kota o przeznaczeniu wyłącznie poduszkowym Na jednym z balkonów rosną już całkiem dorodne drzewka! Chyba samosiejki - bo raczej przypuszczam, że nikt nie hoduje takowych w doniczce.. Choc kto wie?
A tu mix balkonu z zewnętrznymi schodami. Nie wyczailiśmy czy to fragment klatki schodowej czy trasa alternatywna?
Tu kolejne podwóreczko, o ciekawym deseniu powygryzanego betonu.
Acz najbardziej zastanowił nas ten wystający pokoik? Zabudowany balkonik? Kibelek? Malutkie toto, z okienkiem, wyraźnie “wypiętrzone” poza równą ścianę kamienicy. Musieli mieć w tym jakiś cel!
Jedna z wąskich, wewnętrznych uliczek prowadząca wgłąb labiryntu…
Docieramy do muru. Za nim kolejne podwórka, przynależne już innej ulicy. Dziś mur nas zatrzymał. Wracamy tą samą drogą. Na kolejnych wycieczkach nieraz takie mury juz nie będę dla nas przeszkodą w dalszej eksploracji
Cudnie obrośnięta bluszczem ściana! Ciekawe ile lat ma to pnącze?
Albo taka ścienna kępa!
Obła baszta! Jak w prawdziwym zamku! Ciekawe muszą być wewnątrz pokoje!
Lubię zaglądać ludziom na balkony Zwłaszcza w miejscach, gdy nie są one przymusowo ujednolicone, tak jak na osiedlach.. Gdy każdy z nich jest inny i opowiada swoją własną historię.
Wewnętrzne garaże… Chyba już nieużywane do celów standardowych...
Kolejny budynek we władaniu malowniczych pnączy!
Różnobarwne zaułki…
Tu chyba kiedyś był sklepik?
Kolejna wewnętrzna uliczka, o której istnieniu nie mieliśmy pojęcia...
Paprocie pnące? Dzielne są skubańce! Tak bujnie wyrosnąć w tak niedogodnym miejscu! Gdzie to korzonkami się połapało!
Tu chyba jeszcze niedawno było więcej budynków… Coś zniknęło, ale w przestrzeni jeszcze czuć tego obecność… Coś jeszcze nie do końca wymazało się, jeszcze czuć zapach, jeszcze widać zarys…
Zaułek sportowy. Nienawidziłam gry w kosza - to tu bym się chyba skusiła!
Malownicze bramy giganty o łukowatych sklepieniach...
Wewnętrzna kamieniczka o ciekawym kształcie..
Zestaw wypoczynkowy Żanety i Matiego!
A siedząc na innej kanapce można sobie dłubać przy aucie!
Tu był i “club”, i “kebabownia”, i księgarnia. Dziś nie wyglądały już na czynne…
Jedynie ten miły mały zakładzik przetrwał. Szewc chyba?
Bogato rzeźbione fasady gdzieś w rejonie placu Sikorskiego. Stąd też zaglądamy w kolejne bramy.
Cieniste podwóreczko w klimacie zdecydowane ceglanym!
Podniebny zagajnik!
Klatki schodowe o malowniczo wycinanych, rzeźbionych czy żłobionych elementach - schodach i poręczach. Ażurowe koronki i metalowe wywijaski. Teraz to by się raczej nikomu nie chciało wprowadzać takich finezyjnych upiększeń!
Często tu napotykamy lekko kręcone schody…
Jednak i w starym budownictwie niektóre klatki schodowe są dużo prostsze w formie.
A tu bum! Nagle wyrosła przed nami biała ściana… Jak jakaś fatamorgana.. Jak jakiś błąd w krajobrazie, który z niewiadomych przyczyn się “nie wczytał”... Jak specjalnie przygotowany ekran, żeby wyświetlić na nim film... (aż podeszliśmy pomacać czy to miejsce istnieje naprawdę czy tylko wyobraźnia płata nam figla? Jakoś tak namacalnie brakuje na nim okien, drzwi, życia...
Na zakończenie wycieczki wizyta w naszym ulubionym mlecznym barze na Dworcowej! O tej jadłodajni i spektaklach tam zachodzących - można by napisać osobną relacje! Może kiedyś?
cdn
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
- telefon 110
- Posty: 2046
- Rejestracja: 2014-09-20, 22:32
buba pisze:Bytomskie podwórka są owiane niekoniecznie dobrą sławą. Tak się rodzą legendy...
Mi tam się podoba.
Trochę kojarzy się to z Soweto i transcendentalnym przenikaniem się klimatów panujących na różnych osiedlach górniczych rozsianych po całym świecie.
https://www.youtube.com/watch?v=KYPRg7Uolxk
telefon 110 pisze:buba pisze:Bytomskie podwórka są owiane niekoniecznie dobrą sławą. Tak się rodzą legendy...
Mi tam się podoba.
Trochę kojarzy się to z Soweto i transcendentalnym przenikaniem się klimatów panujących na różnych osiedlach górniczych rozsianych po całym świecie.
https://www.youtube.com/watch?v=KYPRg7Uolxk
Fajne to!
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
sokół pisze:Buba, ciekawy jestem, kiedy mój plac odwiedzisz.... No a w sumie krążysz niedaleko....
Powies jakies gacie na oknie albo zrob kompozycje z butelek po piwie na parapiecie - to bedzie wieksza szansa ze zrobie tam duzo fotek!
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 12 gości