Zaułkami Bytomia
Czasem sie śmiesznie składa, że szukamy różnych miejsc gdzies w cholere dalekimi światami, a kompletnie nie wiemy, co mamy koło domu. To nic, ze mieszkałam w Miechowicach prawie 20 lat. To nic, ze rowniez w tym roku minełam to miejsce autobusem, rowerem, samochodem - kilka razy. Raz to nawet przejeżdzałam od niego chyba 10 metrów. Tylko gęste krzaki skrywały swą zawartość…
O istnieniu tego miejsca dowiedziałam sie zupełnym przypadkiem - z internetu.
W miechowickiej górce Gryca siedzi dużo żelbetonu. Nalano go tam jeszcze przed II wojną światową. Zbiornik przeznaczony byl na wode. Od środka podparty jest lasem kolumn. Z wierzchu przysypany jest ziemią i porosły obecnie lasem - tak że ni cholery go nie widac od tyłu czy z boku - o ile sie przechodzi przypadkiem a nie węszy po chaszczu celowo.
Gdy podejść bliżej krzaki sie przerzedzają i wyłania sie cosik wyglądającego jak bunkier.
Po wojnie w czeluściach zabetonowanego wzgórza zrobiono magazyny i wybito otwór umozliwiający wjazd do środka autem. Ponizej zdjecie znalezione w internecie (chyba z googlemaps), nie wiem kto jest autorem - znajomy mi podesłał mailem dla porównania)
Teraz wjazd jest zamurowany pustakami, ale jakies dobre dusze wybiły w nich otwór umożliwiający swobodne wlezienie do środka. Jednak otwór jest na tyle mały, ze nikły snop światła dziennego nie oświetla nawet pierwszych kilku metrów pomieszczenia - nie mówiąc o ogromnych połaciach reszty komory - giganta.
W środku panuja wiec totalne ciemności, a światło zwykłej latarki rozprasza sie niesamowicie szybko i jakby zawiesza na mgle z podnoszonego spod nóg kurzu. Jedynie zabrany ze sobą akumulatorowy reflektor - szperacz pozwala w pełni nacieszyc oczy klimatem miejsca - no i porobić kilka zdjęć.
Duchy podziemnych czeluści
Jest tu jedna, niesamowicie wielgachna komora! Wysokości jest ponoc 5 metrów. Kolumnady, rozchodzące sie na wszystkie strony, sprawiają wrażenie jakbyśmy sie znaleźli w jakiejs starej, tajemniczej światyni.
Ktoś kiedyś chyba palił we wnętrzach ognisko, bo wszystko w środku jest solidnie osmolone. Oparłam sie z kabakiem o kolumne (coby sie mniej ruszać w czasie 60 sekund naświetlania) i tydzien żeśmy sie czyściły z dziwnej, tłustej mazi, będącej skrzyżowaniem żywicy, smoły i mokrego popiołu
Na podłodze jest sporo gruzu (nie wiem skąd bo sufit zdaje sie byc solidny i nie widac oznak osypywania sie).
Dzielna ekipa zwiedzaczy podziemi
Kapliczka na szczycie wzgórza.
Klimaty okolicznego parku.
A to pierwsze zdjecie jakie mi zrobił kabaczek! Ładne nie?:D
O istnieniu tego miejsca dowiedziałam sie zupełnym przypadkiem - z internetu.
W miechowickiej górce Gryca siedzi dużo żelbetonu. Nalano go tam jeszcze przed II wojną światową. Zbiornik przeznaczony byl na wode. Od środka podparty jest lasem kolumn. Z wierzchu przysypany jest ziemią i porosły obecnie lasem - tak że ni cholery go nie widac od tyłu czy z boku - o ile sie przechodzi przypadkiem a nie węszy po chaszczu celowo.
Gdy podejść bliżej krzaki sie przerzedzają i wyłania sie cosik wyglądającego jak bunkier.
Po wojnie w czeluściach zabetonowanego wzgórza zrobiono magazyny i wybito otwór umozliwiający wjazd do środka autem. Ponizej zdjecie znalezione w internecie (chyba z googlemaps), nie wiem kto jest autorem - znajomy mi podesłał mailem dla porównania)
Teraz wjazd jest zamurowany pustakami, ale jakies dobre dusze wybiły w nich otwór umożliwiający swobodne wlezienie do środka. Jednak otwór jest na tyle mały, ze nikły snop światła dziennego nie oświetla nawet pierwszych kilku metrów pomieszczenia - nie mówiąc o ogromnych połaciach reszty komory - giganta.
W środku panuja wiec totalne ciemności, a światło zwykłej latarki rozprasza sie niesamowicie szybko i jakby zawiesza na mgle z podnoszonego spod nóg kurzu. Jedynie zabrany ze sobą akumulatorowy reflektor - szperacz pozwala w pełni nacieszyc oczy klimatem miejsca - no i porobić kilka zdjęć.
Duchy podziemnych czeluści
Jest tu jedna, niesamowicie wielgachna komora! Wysokości jest ponoc 5 metrów. Kolumnady, rozchodzące sie na wszystkie strony, sprawiają wrażenie jakbyśmy sie znaleźli w jakiejs starej, tajemniczej światyni.
Ktoś kiedyś chyba palił we wnętrzach ognisko, bo wszystko w środku jest solidnie osmolone. Oparłam sie z kabakiem o kolumne (coby sie mniej ruszać w czasie 60 sekund naświetlania) i tydzien żeśmy sie czyściły z dziwnej, tłustej mazi, będącej skrzyżowaniem żywicy, smoły i mokrego popiołu
Na podłodze jest sporo gruzu (nie wiem skąd bo sufit zdaje sie byc solidny i nie widac oznak osypywania sie).
Dzielna ekipa zwiedzaczy podziemi
Kapliczka na szczycie wzgórza.
Klimaty okolicznego parku.
A to pierwsze zdjecie jakie mi zrobił kabaczek! Ładne nie?:D
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
laynn pisze:Ja swoje córze dałem starego smartfona, bez karty, właśnie jako aparat foto, chodzi i cyka zdjęcia, czasem bardzo fajne!
O to kabak chyba jeszcze za mały! Ja jej wsadzilam aparat w łapki, powiesiłam na szyi, ustawilam w odpowiednia strone i pokazalam gdzie nacisnąc. Czyli taki ciut ulepszony statyw Sama to chyba by zaraz rozwalila. Ale moze faktycznie za rok...
gar pisze:Trochę mi się kojarzy ta komora z cysterną w Stambule.
Ty! Faktycznie! Tylko tam tak kolorowo podwietlone! Choc ta bytomnska chyba ciekawsza- bo dziksza i opuszczona!
Ostatnio zmieniony 2019-01-15, 22:52 przez buba, łącznie zmieniany 1 raz.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Na jedną z wycieczek rowerowych wybieram sie w rejon elektrociepłowni Miechowice. Zakład działa wiec na teren raczej nie wleze, ale może tu i ówdzie da sie zapuścić żurawia.
Ścieżki o zróżnicowanej nawierzchni wiodą w strone kominów.
Przy samym murze okalającym zakład kłebi sie busz krzaków i pnączy.
Mimo że tylko siedze na płocie kilku ochroniarzy coś mi wygraża i pokrzykuje. Co mówią nie wiem, bo właśnie wjechał pociąg i jego zgrzytanie i świstanie skutecznie tłumi inne dźwięki.
Potem jade sobie na tereny gdzie niegdys była nasza miechowicka kopalnia. Zaorali ją bardzo skutecznie, nie zostało juz nic naziemnego. W pionowe szyby i sztolnie niektórzy włażą i szukają tam szczęścia, ale to juz raczej nie moja bajka.
Pozostałością tamtych czasów i klimatów jest wielka czarna hałda, na którą sie wspinam i podziwiam widok wokoło na karłowaty, pożółkły jesiennie las. “Szczyt” hałdy jest bardzo rozległym płaskowyżem, gdzie monotonie krajobrazu ubarwiają jedynie… kałuże
Jedne z wielu miechowickich jeziorek.
O i jeszcze taka “pamiątka” po kopalni wlazła mi w oczy.
Resztki jednego z pawilonów. Kraciaste niebo o rdzawym zabarwieniu. Z tego co wiem zdjecia juz o walorach historycznych…
Chyba dawny kopalniany wagonik. Dziś przykościelny kwietnik.
Miejsce odpoczynku i biesiady - dla pojazdu, kierowcy z kumplami i okolicznego ptactwa
Wyznania i “złote myśli” na murach.
W krainie zwisających kabli.
Przygarażowe okolice jakoś zawsze tchną spokojem i atmosferą spowalniania czasu…
Przy jednych garażach czai sie moj ulubiony sklepik. Szkoda, ze juz nic w nim nie kupie… Mogliby tu zrobic Helikoptera nr 2!
Miechowicki festyn, jakoś przy okazji odpustu w Boże Ciało. Przebierańcy, militaria i fajne stare auta!
A na koniec moje ulubione miejsce, gdzie zwykle zaczynam i kończe swoje rowerowe wycieczki. Popękany, zarosły ziołami asfalt, gdzie mozna sie wyłożyć i pogapić w niebo. Wysoka trawa skrywająca przed oczyma podążających pobliskim chodnikiem czy szosą. Wygrzana chropawa powierzchnia. Widok na niebo, kamienice i zieloność zarośli. Nie wiem czemu, ale to miejsce emanuje spokojem i jakas pozytywną energią. W sam raz na krótką sielanke, na pozbieranie myśli, usnucie dalszych planów. Na kanapke, piwo czy soczek.
Ścieżki o zróżnicowanej nawierzchni wiodą w strone kominów.
Przy samym murze okalającym zakład kłebi sie busz krzaków i pnączy.
Mimo że tylko siedze na płocie kilku ochroniarzy coś mi wygraża i pokrzykuje. Co mówią nie wiem, bo właśnie wjechał pociąg i jego zgrzytanie i świstanie skutecznie tłumi inne dźwięki.
Potem jade sobie na tereny gdzie niegdys była nasza miechowicka kopalnia. Zaorali ją bardzo skutecznie, nie zostało juz nic naziemnego. W pionowe szyby i sztolnie niektórzy włażą i szukają tam szczęścia, ale to juz raczej nie moja bajka.
Pozostałością tamtych czasów i klimatów jest wielka czarna hałda, na którą sie wspinam i podziwiam widok wokoło na karłowaty, pożółkły jesiennie las. “Szczyt” hałdy jest bardzo rozległym płaskowyżem, gdzie monotonie krajobrazu ubarwiają jedynie… kałuże
Jedne z wielu miechowickich jeziorek.
O i jeszcze taka “pamiątka” po kopalni wlazła mi w oczy.
Resztki jednego z pawilonów. Kraciaste niebo o rdzawym zabarwieniu. Z tego co wiem zdjecia juz o walorach historycznych…
Chyba dawny kopalniany wagonik. Dziś przykościelny kwietnik.
Miejsce odpoczynku i biesiady - dla pojazdu, kierowcy z kumplami i okolicznego ptactwa
Wyznania i “złote myśli” na murach.
W krainie zwisających kabli.
Przygarażowe okolice jakoś zawsze tchną spokojem i atmosferą spowalniania czasu…
Przy jednych garażach czai sie moj ulubiony sklepik. Szkoda, ze juz nic w nim nie kupie… Mogliby tu zrobic Helikoptera nr 2!
Miechowicki festyn, jakoś przy okazji odpustu w Boże Ciało. Przebierańcy, militaria i fajne stare auta!
A na koniec moje ulubione miejsce, gdzie zwykle zaczynam i kończe swoje rowerowe wycieczki. Popękany, zarosły ziołami asfalt, gdzie mozna sie wyłożyć i pogapić w niebo. Wysoka trawa skrywająca przed oczyma podążających pobliskim chodnikiem czy szosą. Wygrzana chropawa powierzchnia. Widok na niebo, kamienice i zieloność zarośli. Nie wiem czemu, ale to miejsce emanuje spokojem i jakas pozytywną energią. W sam raz na krótką sielanke, na pozbieranie myśli, usnucie dalszych planów. Na kanapke, piwo czy soczek.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
- telefon 110
- Posty: 2046
- Rejestracja: 2014-09-20, 22:32
laynn pisze:A Hammery to stare auta?
Skoro maja zolte blachy?
Ostatnio zmieniony 2019-01-21, 21:03 przez buba, łącznie zmieniany 1 raz.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Tu akurat byly i uazy i gruzawiki i inne auta. Chyba prawie wszystkie mialy zolte blachy, wiec zaklasyfikowalam je kolektywnie jako "stare auta", niezastanawiajac sie nad rocznikami. Wszystkie w kupie wygladaly dosc milo dla oka. Owe hamery tez mi sie podobaly. Jak cos jest zielone, kanciate, ma duze kola i nie blyszczy sie jak psu jajca to jest spore prawdopodobienstwo ze bede patrzec na to bez odrazy
Ostatnio zmieniony 2019-01-21, 23:47 przez buba, łącznie zmieniany 1 raz.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
laynn pisze:No szok, kapitalistyczne auta Ci się podobają
Jak sa ladne to co ja poradze Calkiem sporo kapitalistycznych aut mi sie podoba, takich np. jak chyba duzo jezdzi w USA, takie ze skrzydłami z tyłu albo ogromne brzuchate ciezarowki! (tylko dżipy mi sie nie podobaja Ale to juz chyba inna przegródka pt. osobiste traumy i manie przesladowcze
Ostatnio zmieniony 2019-01-22, 18:24 przez buba, łącznie zmieniany 2 razy.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 8 gości