Podsumowanie 2018ego - laynn.
Podsumowanie 2018ego - laynn.
Pogoda na koniec roku fatalna, więc planowaną wycieczkę z 30 grudnia, przekładam na początek stycznia, to czas podsumować swój rok.
Styczeń - brak wyjścia.
Luty, to wycieczka z widokami na Halę Jaworową, Beskid Śląski:
razem z sokołem i kolegą (który nawet jest zalogowany na forum).
Relacja.
Pierwszy raz bawiłem się filtrami:
Marzec to mały wyskok na chaszczowanie niedaleko domu, z kolegą:
Kwiecień, to poznanie nowego pasma, Beskidu Makowskiego, czyli Koskowa Góra:
z kumplami z poza forum. Link do relacji.
Pod koniec również korzystając z ciepłej wiosny rodzinnie spędzamy weekend w Szczawnicy, zdobywamy Wąwóz Homole:
Jeszcze na początku kwietnia mobilizuje się na zachód słońca, z osiedlowej górski, Środulki:
W maju podczas pobytu majówkowego, namawiam żonę na wschód słońca na Muńcule, Beskid Żywiecki:
Link do relacji.
Pod koniec miesiąca plany były na Sudety, niestety choroba mnie rozłożyła i tydzień później jedziemy zobaczyć Dolinę Będkowską :
Link do relacji.
W czerwcu udajmy się na urlop, spędzony nad naszym Bałtykiem:
Tu też się na jeden zachód słońca decyduje:
Pierwszy raz spędzamy dwa tygodnie na wczasach. Mamy 1,5 dnia deszczu, pierwszy tydzień na tyle słoneczny, że z pleców schodzi mi skóra. Pierwszy raz jak mam obecny samochód dostaję mandat, pierwszy raz muszę przez okno uciekać z kibla
Link do krótkiego opisu.
Po powrocie, córę wywozimy na 1,5 miesiąca na wiochę; co weekend do niej dojeżdżamy, poza pierwszym weekendem, podczas, którego odwiedzamy Niski Beskid (lipiec):
Relacja.
W sierpniu badam teren pod zlot , czyli odwiedzam Beskid Mały:
Zwiedzam skały, szukając dziur:
Relacja.
No a we wrześniu znowu Beskid Mały i zlot :
Relacja.
Oraz odwiedzamy rodzinnie Jurę:
I zbieram sporo grzybów, znów na Jurze:
W październiku wybucha bomba kolorów jesiennych, więc nie wytrzymuje i ruszam, w Beskid Makowski:
Relacja.
A w listopadzie, udaje się namówić min sokoła, Visiona i Sebastiana na wschód słońca, w Beskidzie Śląskim, pod Magurą:
Relacja.
I w ten sposób nadchodzi koniec roku. Bo w grudniu miałem pojechać, ale leń mnie dopadł i zakupy prezentów
Odwiedziłem:
3x Jurę,
2x Beskid Śląski,
2x Beskid Makowski,
2x Beskid Mały,
1x Beskid Żywiecki,
1X Beskid Niski.
1x Pieniny.
Z nowych pasm poznałem Beskid Makowski, oraz Niski.
2x byłem na wschodzie słońca w górach.
Nie chce mi się liczyć już dziś kilometrów i metrów, jakie pokonałem pod górę, zresztą coraz częściej cieszy mnie pobyt, a nie dokończenie zaplanowanej trasy. Na duży plus zaliczam zlot, mimo, że niestety najpóźniej dotarłem (praca...).
Na spory minus, to brak odwiedzin w Sudetach.
no to do siego!
edit:
W sumie zapomniałem dodać, że to kolejny rok bez Tatr, pierwszy kiedy to celem były niewysokie góry. Bo zdobyłem tylko 4 szczyty powyżej tysiąca metrów, co ciekawe, wszystkie zdobyte przy okazji sesji wschodów, tj Muńcoł w maju i Magura, Klimczok i Trzy Kopce w listopadzie.
Rok zawodowo też udany, z awansem
Styczeń - brak wyjścia.
Luty, to wycieczka z widokami na Halę Jaworową, Beskid Śląski:
razem z sokołem i kolegą (który nawet jest zalogowany na forum).
Relacja.
Pierwszy raz bawiłem się filtrami:
Marzec to mały wyskok na chaszczowanie niedaleko domu, z kolegą:
Kwiecień, to poznanie nowego pasma, Beskidu Makowskiego, czyli Koskowa Góra:
z kumplami z poza forum. Link do relacji.
Pod koniec również korzystając z ciepłej wiosny rodzinnie spędzamy weekend w Szczawnicy, zdobywamy Wąwóz Homole:
Jeszcze na początku kwietnia mobilizuje się na zachód słońca, z osiedlowej górski, Środulki:
W maju podczas pobytu majówkowego, namawiam żonę na wschód słońca na Muńcule, Beskid Żywiecki:
Link do relacji.
Pod koniec miesiąca plany były na Sudety, niestety choroba mnie rozłożyła i tydzień później jedziemy zobaczyć Dolinę Będkowską :
Link do relacji.
W czerwcu udajmy się na urlop, spędzony nad naszym Bałtykiem:
Tu też się na jeden zachód słońca decyduje:
Pierwszy raz spędzamy dwa tygodnie na wczasach. Mamy 1,5 dnia deszczu, pierwszy tydzień na tyle słoneczny, że z pleców schodzi mi skóra. Pierwszy raz jak mam obecny samochód dostaję mandat, pierwszy raz muszę przez okno uciekać z kibla
Link do krótkiego opisu.
Po powrocie, córę wywozimy na 1,5 miesiąca na wiochę; co weekend do niej dojeżdżamy, poza pierwszym weekendem, podczas, którego odwiedzamy Niski Beskid (lipiec):
Relacja.
W sierpniu badam teren pod zlot , czyli odwiedzam Beskid Mały:
Zwiedzam skały, szukając dziur:
Relacja.
No a we wrześniu znowu Beskid Mały i zlot :
Relacja.
Oraz odwiedzamy rodzinnie Jurę:
I zbieram sporo grzybów, znów na Jurze:
W październiku wybucha bomba kolorów jesiennych, więc nie wytrzymuje i ruszam, w Beskid Makowski:
Relacja.
A w listopadzie, udaje się namówić min sokoła, Visiona i Sebastiana na wschód słońca, w Beskidzie Śląskim, pod Magurą:
Relacja.
I w ten sposób nadchodzi koniec roku. Bo w grudniu miałem pojechać, ale leń mnie dopadł i zakupy prezentów
Odwiedziłem:
3x Jurę,
2x Beskid Śląski,
2x Beskid Makowski,
2x Beskid Mały,
1x Beskid Żywiecki,
1X Beskid Niski.
1x Pieniny.
Z nowych pasm poznałem Beskid Makowski, oraz Niski.
2x byłem na wschodzie słońca w górach.
Nie chce mi się liczyć już dziś kilometrów i metrów, jakie pokonałem pod górę, zresztą coraz częściej cieszy mnie pobyt, a nie dokończenie zaplanowanej trasy. Na duży plus zaliczam zlot, mimo, że niestety najpóźniej dotarłem (praca...).
Na spory minus, to brak odwiedzin w Sudetach.
no to do siego!
edit:
W sumie zapomniałem dodać, że to kolejny rok bez Tatr, pierwszy kiedy to celem były niewysokie góry. Bo zdobyłem tylko 4 szczyty powyżej tysiąca metrów, co ciekawe, wszystkie zdobyte przy okazji sesji wschodów, tj Muńcoł w maju i Magura, Klimczok i Trzy Kopce w listopadzie.
Rok zawodowo też udany, z awansem
Ostatnio zmieniony 2018-12-29, 11:32 przez laynn, łącznie zmieniany 2 razy.
nes_ska pisze:Mój rok był zdecydowanie inny niż wszystkie
No nie gadaj! Zaczelas szydełkowac zamiast chodzic po gorach?
laynn pisze:w grudniu miałem urlop 2tyg
A to ci niespodzianka! W inne miesiace pracuje a jezdzi tu i tam a pol miesiaca wolnego to w chalupie siedzi!
A ktora fota mi sie najbardziej podoba to juz ci kiedys pisalam! Zrobmy tam kiedys zlot!
Ostatnio zmieniony 2018-12-28, 16:02 przez buba, łącznie zmieniany 1 raz.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Buba, raz że to był urlop z października przesunięty, dwa po cięższym okresie w pracy, tj inwentaryzacji gdzie pracowałem po 9-10 godzin, a ja to już dość mocno odczuwam, czyli inaczej mówiąc byłem przemęczony. No i córkę do przedszkola odprowadzałem jeden tydzień, by w drugiem z nią siedzieć, bo chorowała...
Zresztą i chęci nie miałem jechać. Raz pogoda dała dupy, a drugi raz... musiałem zakupy prezentów zrobić
Zresztą i chęci nie miałem jechać. Raz pogoda dała dupy, a drugi raz... musiałem zakupy prezentów zrobić
No sama prawda, ze ten grudzien to jakos nie wzmaga checi na wyjazdy - leje, zimno, ciemno, brrr.. Ja tez grudzien spedzam bardzo niewyjazdowo... Jakos mi sie tez nie chce...
Ostatnio zmieniony 2018-12-28, 22:10 przez buba, łącznie zmieniany 1 raz.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
że mimo wszystko jest Pan zadowolony a oto przecież chodzi w tym chodzeniu. Sudety może w przyszłym roku się udadzą
Ja liczę
Buba ja w listopadzie jakoś ciągłem, zresztą nie był zły, ponury, ale grudzień to mnie już męczy. Byle do świąt. Dopiero po nich zaczynam żyć choć teraz pogoda akurat do wyjścia nie zachęca...
W sumie zapomniałem dodać, że to kolejny rok bez Tatr, pierwszy kiedy to celem były niewysokie góry. Bo zdobyłem tylko 4 szczyty powyżej tysiąca metrów, co ciekawe, wszystkie zdobyte przy okazji sesji wschodów, tj Muńcoł w maju i Magura, Klimczok i Trzy Kopce w listopadzie.
Rok zawodowo też udany, z awansem
Rok zawodowo też udany, z awansem
- sprocket73
- Posty: 5933
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Z Sudetami jest ten problem, że są strasznie daleko. W tej odległości otwiera się tyle możliwości na Słowacji, że ciężko się Sudetom przebić... a korci mnie już od paru lat, bo w Karkonoszach byłem 3x w życiu, co prawda były to tygodniowe wyjazdy, ale mimo wszystko, trzeba sobie przypomnieć jak tam jest,
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
sprocket73 pisze:Z Sudetami jest ten problem, że są strasznie daleko.
O własnie, to. Choć ja bardziej w te wschodnie Sudety chciałbym dotrzeć, ale i Góry Izerskie też ciągną, ale to już ok 5godzin jazdy. Na jeden dzień bez szans
Piotrek pisze:Najważniejsze czuć satysfakcję z całokształtu a takie chyba masz
O tak, jestem zadowolony.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 64 gości