,,Wzmacniacze" podczas wycieczki
- Tępy dyszel
- Posty: 2924
- Rejestracja: 2013-07-07, 16:49
- Lokalizacja: Tychy
,,Wzmacniacze" podczas wycieczki
Jak w temacie.
Czy używacie ,,środków wzmacniających” na trasie ?
Tak aby co nieco zmęczenie fizyczne zmniejszyć.
Typu napoje energetyzujące, czekolada, kawa itd…..
Co Waszym zdaniem jest najlepsze i co w Waszym wypadku się sprawdza ?
Osobiście – latem woda mineralna z dodatkiem Isostara w tabletce, kawa jak jest zimniej, ewentualnie jakaś multiwitamina, oczywiście czekolada też.
Słyszałem też o skuteczności czystej kofeiny w tabletkach ale nie używałem. To by już ,,narkomanią” turystyczną zalatywało
Ps. Jedzenia i picia na wycieczkę zabieram bardzo dużo. Ale jakoś dużo zostaje – mogę w górach cały dzień nie jeść a i tak nie jestem głodny. Natomiast pić muszę dużo.
Czy używacie ,,środków wzmacniających” na trasie ?
Tak aby co nieco zmęczenie fizyczne zmniejszyć.
Typu napoje energetyzujące, czekolada, kawa itd…..
Co Waszym zdaniem jest najlepsze i co w Waszym wypadku się sprawdza ?
Osobiście – latem woda mineralna z dodatkiem Isostara w tabletce, kawa jak jest zimniej, ewentualnie jakaś multiwitamina, oczywiście czekolada też.
Słyszałem też o skuteczności czystej kofeiny w tabletkach ale nie używałem. To by już ,,narkomanią” turystyczną zalatywało
Ps. Jedzenia i picia na wycieczkę zabieram bardzo dużo. Ale jakoś dużo zostaje – mogę w górach cały dzień nie jeść a i tak nie jestem głodny. Natomiast pić muszę dużo.
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez Tępy dyszel, łącznie zmieniany 2 razy.
- Tępy dyszel
- Posty: 2924
- Rejestracja: 2013-07-07, 16:49
- Lokalizacja: Tychy
- tatromaniak
- Posty: 323
- Rejestracja: 2013-07-07, 19:55
- Lokalizacja: Podhale
- Malgo Klapković
- Posty: 2482
- Rejestracja: 2013-07-06, 22:45
Tak Wam powiem z doświadczenia, że jak wystawiamy się na długotrwały wysiłek (np. gdy spędzamy kilka dni w tygodniu na siłowni), to warto raz na jakiś czas pić napoje izotoniczne (nie energetyczne), bo dobrze nawadniają i mają jakieś inne tam cuda (ja przy 3x na ćwiczeniach w tygodniu, zawsze raz brałam izotonik, pozostałe to woda).
Najlepszy jest Isostar, ale Powerade i tańszy Oshee też są spoko. Zwracajcie uwagę czy to nie jest napój energetyczny (RedBull, Burn), bo on w górach nic nie da, kofeina tak naprawdę pobudzi na chwilę, ale za moment może się okazać, że wypłukała resztki magnezu i potasu (zwłaszcza przy niezbyt wyszukanej diecie).
Mi w górach mnóstwo sił dodaje coś na gorąco, ale rzadko mi się zdarza uświadczyć jakiegoś dania, bo nie mam kuchenki, jestem skazana na wrzątek w schronisku. Wtedy to nawet te Dania w 5 minut są dla mnie rarytasem.
Najlepszy jest Isostar, ale Powerade i tańszy Oshee też są spoko. Zwracajcie uwagę czy to nie jest napój energetyczny (RedBull, Burn), bo on w górach nic nie da, kofeina tak naprawdę pobudzi na chwilę, ale za moment może się okazać, że wypłukała resztki magnezu i potasu (zwłaszcza przy niezbyt wyszukanej diecie).
Mi w górach mnóstwo sił dodaje coś na gorąco, ale rzadko mi się zdarza uświadczyć jakiegoś dania, bo nie mam kuchenki, jestem skazana na wrzątek w schronisku. Wtedy to nawet te Dania w 5 minut są dla mnie rarytasem.
Ja baaardzo rzadko biorę ze sobą Oshee, zazwyczaj jednak biorę wodę - dużo wody (jeśli jest gorąco). Jeśli jest zimno to praktycznie mogę nie pić i nie jeść.
Zawsze mam też owoce i od mojego pierwszego wyjazdu nie ma żadnego wypadu bez kwaśnych Śmiejżelków:D, mimo że nie zawsze je otwieram
Zawsze mam też owoce i od mojego pierwszego wyjazdu nie ma żadnego wypadu bez kwaśnych Śmiejżelków:D, mimo że nie zawsze je otwieram
Jestem tu gdzie stoję, ale jeśli się ruszę, to mogę się zgubić.
Na wycieczki zawsze zabieram duzo jedzenia i picia. Pikniki i pozeranie roznych smakolykow w ciekawych okolicznosciach przyrody i architektury sa nieodlacznym elementem naszych wyjazdow. Wogole lubie jesc dobrze i duzo a nawet minimalny wysilek powoduje u mnie napady wilczego apatytu. Praktycznie na swiezym powietrzu moge jesc bez przerwy zawsze zabieramy ze soba palnik albo Marusie i zarowno na trasie jak i na noclegu sobie cos pichcimy zeby zjesc cieple danie. Latem zabieram w gory picie w butelkach i puszkach. Jak chlodniej to termos z herbata z cytryna i jednym z zageszczonych sokow robionych przez moja mame (malinowy, czarny bez, aronia itp). Nie pijam zadnych izotonikow, pare razy probowalam od kogos łyka ale to jest przewaznie paskudne w smaku, cos jak butelka po lemoniadzie wyplukana 5 raz.. No i wogole kofeine uwazam za trucizne, bo przynajmniej dla mnie trucizna jest.
Nikt z powyzej sie wypowiadajacych w temacie nie poruszyl bardzo waznego punktu gorskich "wzmacniaczy" Latem czesto tachamy ze soba piwo lub wino aby wypic je na szczycie, na łace, we wiacie. W chlodniejsze czesci roku koniecznie jakas nalewka, najlepiej domowa lub inna herbatka z pradem. Nie tylko dla smaku ale dla rozgrzania. Jestem strasznych zmarzluchem i czesto mocny łyk z butelki jest jedynym wyprobowanym sposobem aby zima zaczac czuc zdretwiale rece i byc np. w stanie zawiazac buty czy obsluzyc aparat.
Tez je lubie! Wogole lubie wszystko co kwasne!
Nikt z powyzej sie wypowiadajacych w temacie nie poruszyl bardzo waznego punktu gorskich "wzmacniaczy" Latem czesto tachamy ze soba piwo lub wino aby wypic je na szczycie, na łace, we wiacie. W chlodniejsze czesci roku koniecznie jakas nalewka, najlepiej domowa lub inna herbatka z pradem. Nie tylko dla smaku ale dla rozgrzania. Jestem strasznych zmarzluchem i czesto mocny łyk z butelki jest jedynym wyprobowanym sposobem aby zima zaczac czuc zdretwiale rece i byc np. w stanie zawiazac buty czy obsluzyc aparat.
nes_ska pisze:Zawsze mam też owoce i od mojego pierwszego wyjazdu nie ma żadnego wypadu bez kwaśnych Śmiejżelków:D
Tez je lubie! Wogole lubie wszystko co kwasne!
Ostatnio zmieniony 2013-10-12, 06:57 przez buba, łącznie zmieniany 1 raz.
Lubię dobrze zjeść. W góry chodzę na jednodniowe wędrówki więc nie mam problemów z jedzonkiem. Rano śniadanie, potem w górach coś na szybko, nie robię kanapek, więc jest to kawałek sera, jak mam proziak to proziak, jak nie mam to drożdżówka plus owoce. Muszę dużo pić, sama woda odpada, mogę pić ale nadal czuję pragnienie. Izotoników mój organizm nie toleruje, źle się po nich czuję, energetyki za to uwielbiam. Kiedyś jak pracowałam po 16 godzin na dobę to byłam non stop na tygrysku, odstawiłam go i spałam przez trzy miesiące po 12 godzin. Mój organizm tak przyzwyczaił się, że wstaję o 4-5 rano, wtedy najlepiej mi się pracuje, kawa capuccino tak z 700 ml na dobry początek dnia.. Prywatnie skoro świt idzie mi się najlepiej po górach. Służbowo tak o 9.00. Jak idę prywatnie to nie przykładam wagi do jedzenia, picia, coś zawsze znajdę w lesie. Służbowo mam wodę mineralną i soki, a na trudne trasy chemiczne świństwo w seledynowym opakowaniu. Bardzo mnie wzmacnia. Ostatnio prywatnie i służbowo odżywiam się bukwą. Uwielbiam ją na surowo. I tu pojawia się problem, uczę dzieciaki zbierać pyszne rzeczy w tym orzeszki bukowe. Problem w tym, że zawierają pewną substancję, która wywołuje sensacje żołądkowe i omamy. Bukwa jest halucynogenna w dużych ilościach, ale zjedzenie garsteczki orzeszków powoduje bardzo dobry humor i dodaje sił. Orzeszki zawierają po równo białka i cukry, mają dużo magnezu i wapnia, czyli tego co nam w górach przy dużym wysiłku jest potrzebne.
Ostatnio zmieniony 2013-10-12, 11:09 przez lucyna, łącznie zmieniany 1 raz.
piwo są takie momenty, że mam dość, a schłodzony procentowy napój potrafi postawić na nogi
jak czuję kawę, to mam ochotę spierd...ć, jej zapach zawsze drażni
a napoje izotoniczne są dla po prostu paskudne w smaku - tego słodkiego świństwa nie da się pić
jak czuję kawę, to mam ochotę spierd...ć, jej zapach zawsze drażni
a napoje izotoniczne są dla po prostu paskudne w smaku - tego słodkiego świństwa nie da się pić
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
1. Woda + Litorsal
2. Woda
3. Czekolada, owoc, drożdżówa
4. Piwo max 2h przed końcem wycieczki, nie wcześniej.
5. Więcej piwa po zejściu
Wszelkie izotoniki i energetyki wywołują we mnie odruch zwrotny, więc odpadają w przedbiegach. Ale wody wypijam zazwyczaj tyle co 2 osoby..
2. Woda
3. Czekolada, owoc, drożdżówa
4. Piwo max 2h przed końcem wycieczki, nie wcześniej.
5. Więcej piwa po zejściu
Wszelkie izotoniki i energetyki wywołują we mnie odruch zwrotny, więc odpadają w przedbiegach. Ale wody wypijam zazwyczaj tyle co 2 osoby..
W mieście możesz kogoś znać dziesięć lat i go nie poznać. W górach znasz go na wylot po paru tygodniach.
Piotrek pisze:Gdzieś sie mi obiło o uszy, że banany są znakomite
Ta, po "Babiej z Gejesami" zeżarłem kilogram na raz i jakoś dojechałem do domu, więc działają.
U mnie dopalaczy nie ma. Co prawda wrzucam ze dwie tabletki magnezu do kranówy i na tym bazuję, ale podstawą siły jest kiełbasa a nie jakieś powerady.
ja nie, żona na hipoglikemię Mentosy - chyba najszybciej dają cukier z wypróbowanych, przed długim powrotem po trasie, coby się pocieszyć na tuptanie po płaskim czasem w schronie piwo, ale tylko w takim przypadku.
Poza tym ok. 11 musimy po prostu solidnie zjeść (tym bardziej, że nie jemy śniadań). Wtedy mamy zawsze po 4 kanapki, herbatę i coś słodkiego
Poza tym ok. 11 musimy po prostu solidnie zjeść (tym bardziej, że nie jemy śniadań). Wtedy mamy zawsze po 4 kanapki, herbatę i coś słodkiego
luknij na moje panoramy i galerie
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 46 gości