Złota czeska jesień i widoki aż do Austrii
Złota czeska jesień i widoki aż do Austrii
Jak mawiał klasyk kabaretu - "Jeśli ktoś ma pecha, to i w dupie palec złamie". Miało być pięknie, wyszło jak zawsze. A nie braliśmy namiotu.
Ruszamy z Bielska do Jaworzynki i nic nie zapowiada, że będziemy dziś oglądać jakieś widoki. NIC k***a!!!
Z ekspresówki na wysokości Zabłocia (podobno to już nie Żywiec) ledwo widać straszną górę Grojec. Piździ, gwiździ a do domu coraz dalej. W końcu Trzycatek. Nic nie zapowiada zmiany na lepsze.
NIC k***a!!!
Dochodzimy na Trójstyk a tam stado Czechów w średnim wieku zachowujące się jak japońska wycieczka do Luwru. No i mam zajęcie na dobre 10 minut. Pińcet aparatów i dziewińcet smartfonów a każdym trzeba im zrobić "fotku".
Szybkie piwko i ruszamy w stronę Hrčavy. Im wyżej wychodzimy wąską asfaltówką przez las tym większe nadzieje na jakiekolwiek widoki. Niestety przez mgłę podziwiamy tylko Most Valy po słowackiej stronie.
Czyli nic się nie zmienia.
NIC!!!
Sama Hrčava taka senna wioseczka z ładną drewnianą zabudową. Chcieliśmy podejść pod drewniany kościółek pw. św Cyryla i Metodego ale akurat pepiki ustawiły sobie tam jakiś tajemniczy, pomarańczowy namiot zasłaniający pół kościoła. Jak pech to pech.
Teraz 4 km asfaltingu do Bukovca na początek zielonego szlaku na Girovą. I w górę ku przysiółkowi Bařiny. Pogoda się ustabilizowała można by rzec. Gówno widać.
Stąd do Girovej już niedaleko jednak końcówka podejścia jest mocno wymagająca. No i pogoda - stabilna.
Przy Chacie siedzi jakaś rozwrzeszczana banda Czechów. Dobrze, że nie chcą aby im robić zdjęcia. Bo normalnie mógłbym dać po ryju. A my se wcinamy racuchy ze śliwkami (polskie, smażone przez vidraru) i popijamy tmavym Kozelem. Poznajemy się też z gąskami schroniskowymi. I tak mija leniwa godzinka.
No ale czas wracać do jakiegoś "normalnego" kraju. Zejście przez Komorovsky Grun jest mega przyjemne. Pomijając aspekt pogody, której przestało się chcieć być stabilną. Zaczyna siępić.
Widoki oszałamiają. Na zdjęciu poniżej podziwiamy wyścigi owczarków podhalańskich. Szkoda, że we mgle.
Dalej to już jakieś rowerówki i dobijamy do upragnionego biało-czerwonego słupka. Pogoda - szkoda gadać. Leje.
Przy okazji. Nie wiem co jebło te drogowskazy już po polskiej stronie ale na pewno nie było małe i nie poruszało się powoli.
No i tyle. Auto i powrót do BB. A pogoda zrobiła się już wyjątkowo stabilna. Lało całą drogę.
P.S. Filmik będzie jutro jak mnie przestaną boleć ręce od trzymania czeskich aparatów i smartfonów na Trójstyku.
Dziękuję za uwagę.
Ruszamy z Bielska do Jaworzynki i nic nie zapowiada, że będziemy dziś oglądać jakieś widoki. NIC k***a!!!
Z ekspresówki na wysokości Zabłocia (podobno to już nie Żywiec) ledwo widać straszną górę Grojec. Piździ, gwiździ a do domu coraz dalej. W końcu Trzycatek. Nic nie zapowiada zmiany na lepsze.
NIC k***a!!!
Dochodzimy na Trójstyk a tam stado Czechów w średnim wieku zachowujące się jak japońska wycieczka do Luwru. No i mam zajęcie na dobre 10 minut. Pińcet aparatów i dziewińcet smartfonów a każdym trzeba im zrobić "fotku".
Szybkie piwko i ruszamy w stronę Hrčavy. Im wyżej wychodzimy wąską asfaltówką przez las tym większe nadzieje na jakiekolwiek widoki. Niestety przez mgłę podziwiamy tylko Most Valy po słowackiej stronie.
Czyli nic się nie zmienia.
NIC!!!
Sama Hrčava taka senna wioseczka z ładną drewnianą zabudową. Chcieliśmy podejść pod drewniany kościółek pw. św Cyryla i Metodego ale akurat pepiki ustawiły sobie tam jakiś tajemniczy, pomarańczowy namiot zasłaniający pół kościoła. Jak pech to pech.
Teraz 4 km asfaltingu do Bukovca na początek zielonego szlaku na Girovą. I w górę ku przysiółkowi Bařiny. Pogoda się ustabilizowała można by rzec. Gówno widać.
Stąd do Girovej już niedaleko jednak końcówka podejścia jest mocno wymagająca. No i pogoda - stabilna.
Przy Chacie siedzi jakaś rozwrzeszczana banda Czechów. Dobrze, że nie chcą aby im robić zdjęcia. Bo normalnie mógłbym dać po ryju. A my se wcinamy racuchy ze śliwkami (polskie, smażone przez vidraru) i popijamy tmavym Kozelem. Poznajemy się też z gąskami schroniskowymi. I tak mija leniwa godzinka.
No ale czas wracać do jakiegoś "normalnego" kraju. Zejście przez Komorovsky Grun jest mega przyjemne. Pomijając aspekt pogody, której przestało się chcieć być stabilną. Zaczyna siępić.
Widoki oszałamiają. Na zdjęciu poniżej podziwiamy wyścigi owczarków podhalańskich. Szkoda, że we mgle.
Dalej to już jakieś rowerówki i dobijamy do upragnionego biało-czerwonego słupka. Pogoda - szkoda gadać. Leje.
Przy okazji. Nie wiem co jebło te drogowskazy już po polskiej stronie ale na pewno nie było małe i nie poruszało się powoli.
No i tyle. Auto i powrót do BB. A pogoda zrobiła się już wyjątkowo stabilna. Lało całą drogę.
P.S. Filmik będzie jutro jak mnie przestaną boleć ręce od trzymania czeskich aparatów i smartfonów na Trójstyku.
Dziękuję za uwagę.
Ostatnio zmieniony 2018-10-21, 11:32 przez darkheush, łącznie zmieniany 1 raz.
darkheush pisze:No i pogoda - stabilna.
Szkoda tej pogody i tej mgły, bo z tej grani na pewno są piękne widoki.
darkheush pisze:Poznajemy się też z gąskami schroniskowymi.
Cholerne trąbki mnie ogulgały aż uszy więdły
laynn pisze:widzę, żeścię byli pierwsi
Widocznie mamy mgło i deszczo-genne racuchy...
Piotrek pisze:nie aż na tyle, żeby kufla nie dojrzeć
Tu nie trzeba pogody, ręka sama jak magnes kufel przyciąga i odwrotnie
Iva pisze:Były też śliczne owce i gęsi
Łowiecki z czarnymi mordami, fajne, gęsi rabanu narobiły przed aparatem, jakbym je mordowała co najmniej
Iva pisze:mgła też ma swój urok
Tak, to prawda. Szkoda tylko, że nam się trafiła akurat w miejscu bardzo widokowych polan, łąk i przysiółków i jeszcze dosrało deszczykiem.
Re: Złota czeska jesień i widoki aż do Austrii
darkheush pisze: Niestety przez mgłę podziwiamy tylko Most Valy
To na zdjęciach to żadna tam mgła... Chłopacy z Krakowa, to kiedyś we mgle cztery wyciągi urobili nad Świnicą...
Ostatnio zmieniony 2018-10-21, 00:18 przez Kaytek, łącznie zmieniany 1 raz.
Ostatnio jak tam byliśmy to też mi dowaliło deszczem.Koło kościółka trza było wstąpić na dobre piwko,które można kupić też na wynos.
Łaziłem pod tymi mostami,robią wrażenie.
Łaziłem pod tymi mostami,robią wrażenie.
Ostatnio zmieniony 2018-10-21, 13:41 przez marekw, łącznie zmieniany 1 raz.
- sprocket73
- Posty: 5935
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Właśnie to samo chciałem napisać - lepszej pogody nikt nie zapowiadał
Widzę, że mostka na Trójstyku dalej nie ma! Dwa lata mineły, a banda urzędasów nie potrafi postawić prostej konstrukcji.
W Hrcavie jest też druga knajpa - w centrum. Taka typowa spelunka, nawet czasem jedzenia tam mają.
Widzę, że mostka na Trójstyku dalej nie ma! Dwa lata mineły, a banda urzędasów nie potrafi postawić prostej konstrukcji.
W Hrcavie jest też druga knajpa - w centrum. Taka typowa spelunka, nawet czasem jedzenia tam mają.
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
sprocket73 pisze:A zapowiadali coś innego?
Przecież ostrzegałem w sobotę rano o godz. 4:53. U mnie nie spadła nawet kropla przez sobotę i niedzielę, więc nawet nie brałem nic przeciwdeszczowego. Nawet kijków i ręcznika nie brałem. Plecak 10l zwie się minimalizmem ceprowym. Żarełko i napitek można nabyć na szlaku.ceper pisze:Podobno na Ślůnsku, w Galicji i za granicą pada.
Bo kto ma, temu będzie dodane, i nadmiar mieć będzie; kto zaś nie ma, temu zabiorą również to, co ma. /Mt 13,12/
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 11 gości