IV OFICJALNY ZLOT FORUM GÓRY BEZ GRANIC
Ja na razie krótko.
Chciałem wszystkim z osobna serdecznie podziękować za przybycie. Ewenementem dla mnie był fakt, że nikt nie wypadł z listy zadeklarowanych, a jeszcze przypatoczył się Pudelek z ekipą i Wiktora też niedźwiedź nie wsunął. No i Dakota też była!
Robert i Opawski - mieliście chyba najdalej, głębokie pokłony i wielkie dzięki.
Ceper to historia na osobne opowiadanie. Co prawda planował zrobić nam kawał i zostawić w jakiejś wsi, ale - Witek już napisał wszystko. Bardzo Ci dziękuję, że przyjechałeś. Chociaż jeden masz minus - jak mówiłem: "Ceper, dam pogana, weź mnie na barana" - nie chciałeś. A wolałeś zaproponować dwa, zebym to ja niósł Ciebie...
Ogólnie było świetnie. Mam troszkę różniastych zdjęć, wrzucę je potem, nie ma się czego wstydzić, bo wieczór był bardzo udany, a przy okazji udało się też całkiem sporo pochodzić, chociaż niedziela była swego rodzaju drogą przez męki.
Mam cichą nadzieję, że powodzenie tego spotkania pozytywnie wpłynie na aktywność pisaną oraz chodzoną tego skromnego forum.
Jak sobie siedzę i myślę, to dochodzę do wniosku, że udało mi się pogadać praktycznie z każdym z Was na żywo, co mnie cholernie cieszy.
Jedyne, czego żałuję to fakt, że nie było mnie przy ognisku, gdy została wykonana piosenka "Czerwone tulipany". No ale może następnym razem uda mi się wysłuchać...
Chciałem wszystkim z osobna serdecznie podziękować za przybycie. Ewenementem dla mnie był fakt, że nikt nie wypadł z listy zadeklarowanych, a jeszcze przypatoczył się Pudelek z ekipą i Wiktora też niedźwiedź nie wsunął. No i Dakota też była!
Robert i Opawski - mieliście chyba najdalej, głębokie pokłony i wielkie dzięki.
Ceper to historia na osobne opowiadanie. Co prawda planował zrobić nam kawał i zostawić w jakiejś wsi, ale - Witek już napisał wszystko. Bardzo Ci dziękuję, że przyjechałeś. Chociaż jeden masz minus - jak mówiłem: "Ceper, dam pogana, weź mnie na barana" - nie chciałeś. A wolałeś zaproponować dwa, zebym to ja niósł Ciebie...
Ogólnie było świetnie. Mam troszkę różniastych zdjęć, wrzucę je potem, nie ma się czego wstydzić, bo wieczór był bardzo udany, a przy okazji udało się też całkiem sporo pochodzić, chociaż niedziela była swego rodzaju drogą przez męki.
Mam cichą nadzieję, że powodzenie tego spotkania pozytywnie wpłynie na aktywność pisaną oraz chodzoną tego skromnego forum.
Jak sobie siedzę i myślę, to dochodzę do wniosku, że udało mi się pogadać praktycznie z każdym z Was na żywo, co mnie cholernie cieszy.
Jedyne, czego żałuję to fakt, że nie było mnie przy ognisku, gdy została wykonana piosenka "Czerwone tulipany". No ale może następnym razem uda mi się wysłuchać...
Ostatnio zmieniony 2018-09-10, 15:44 przez sokół, łącznie zmieniany 2 razy.
Czerwony tulipan to dla mnie zdecydowanie utwór wieczoru, chyba nigdy tego nie zapomnę.
No i również dzięki wszystkim za spotkanie. Ja tam jedyne czego żałuję, to tego, że nie mogłem być w dwóch miejscach jednocześnie. I musiałem coś wybrać, wybrałem ognisko prawie całonocne, bo wolę jednak świeże powietrze i chyba sporo mnie też ominęło. Ale za to wysłuchałem na żywo Czerwonego Tulipana.
No i również dzięki wszystkim za spotkanie. Ja tam jedyne czego żałuję, to tego, że nie mogłem być w dwóch miejscach jednocześnie. I musiałem coś wybrać, wybrałem ognisko prawie całonocne, bo wolę jednak świeże powietrze i chyba sporo mnie też ominęło. Ale za to wysłuchałem na żywo Czerwonego Tulipana.
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez Vision, łącznie zmieniany 1 raz.
No chłopaki z Opawskich to pokazali, szacun.
Mnie też żal, że były dwa miejsca, ja przy ognisku tylko chwilę byłem, Czerwonego Tulipana nie słyszałem...
No i liczę, że kolejny zlot będzie w deklarowanym miejscu
Ma ktoś nagranie?
Mnie też żal, że były dwa miejsca, ja przy ognisku tylko chwilę byłem, Czerwonego Tulipana nie słyszałem...
No i liczę, że kolejny zlot będzie w deklarowanym miejscu
Ma ktoś nagranie?
Ostatnio zmieniony 2018-09-10, 16:01 przez laynn, łącznie zmieniany 1 raz.
Kilka zdjęć ode mnie.
Zaczynamy w punkcie zbiorczym, to już po mszy.
Z początku nie pada, ale widoków też nie ma.
Później pada, ale niewiele i krótko. Jesteśmy przygotowani.
Dość konkretne podejście na Kiczerę.
A to Kiczera, a na niej spotkanie z Rupieciem, 70 lat na karku, pozdrawiamy!
Tu przybywamy punktualnie, ale pauza trwa ponad godzinę i jak się okazuje, nie uda się nam nadrobić opóźnienia.
Przez Cisowe Grapy ku Kocierzowi. Przy zdecydowanie lepszej pogodzie.
Vis kontra Tobi.
Wypłaszczenie czyli coś dla gardła. Nawet Sławek zadowolony!
Kocierska. Jeszcze dobra godzina przed nami.
Potrójna wita nas zachodzącym słońcem. Klimatycznie!
Przybywa Pudelek, zdziwiony, że my nie zmokliśmy. Bo jego zlało konkretnie. Wision najwyraźniej odświeża pachy aparatem, chyba, że to inna czynność...
Na ognisku.
Później siedziałem w środku. Byli też tam pan Król Pogan i pan Czerwony Tulipan.
Byli i inni. Marek, najstarszy z obecnych Forumowiczów, a dałbym mu maks dziesięć mniej, niż ma...
Potem docierają inni. Brygada z Opawskich (ach ten Dawid, ciągle śpiący na zdjęciach) i Ambasador Paszportu Polsatu czyli kolega z zagranicy
Flaga Klubu Chimalajowego prezentowała się rano godnie!
Wracamy, pogoda piękna.
Grupa zachód podzielona. Ceper i TNT ruszyli przodem. Tu środkowa część grupy.
Ja i kolega Vis zabezpieczaliśmy tyły. Sądząc po wyrazie twarzy Roberta, żałował, że trzeba wracać.
Potrójna spod Kocierskiej.
A powoli nadciąga jesień...
Kocierska. Tu uduchowiony Złoniemił. Kilka osób jadło śniadanie w zajeździe. Kilka zajadało się orzeszkami i krówkami. Jedna osoba dogorywała w zaciszu.
Ku Trzonce do góry, byle do kapliczki. Do magicznej wody.
Zejście z Bukowskiego.
Ostatnia prosta, na łeb i szyję w dół.
I jeszcze korzystając z okazji, chciałem podziękować Ceprowi za gadżety. To dzięki Niemu mogłem porozdawać forumowe długopisy, otwieracze, naklejki... Gadżetów jest więcej, ale nie zmieściły się do napakowanego na maksa plecaka.
No to co, do następnego!
ps. Baśka i Dariusz, kawał dobrej roboty z organizacją, ślę Wam pokłony do ziemi! I czekamy na filmiki!
Zaczynamy w punkcie zbiorczym, to już po mszy.
Z początku nie pada, ale widoków też nie ma.
Później pada, ale niewiele i krótko. Jesteśmy przygotowani.
Dość konkretne podejście na Kiczerę.
A to Kiczera, a na niej spotkanie z Rupieciem, 70 lat na karku, pozdrawiamy!
Tu przybywamy punktualnie, ale pauza trwa ponad godzinę i jak się okazuje, nie uda się nam nadrobić opóźnienia.
Przez Cisowe Grapy ku Kocierzowi. Przy zdecydowanie lepszej pogodzie.
Vis kontra Tobi.
Wypłaszczenie czyli coś dla gardła. Nawet Sławek zadowolony!
Kocierska. Jeszcze dobra godzina przed nami.
Potrójna wita nas zachodzącym słońcem. Klimatycznie!
Przybywa Pudelek, zdziwiony, że my nie zmokliśmy. Bo jego zlało konkretnie. Wision najwyraźniej odświeża pachy aparatem, chyba, że to inna czynność...
Na ognisku.
Później siedziałem w środku. Byli też tam pan Król Pogan i pan Czerwony Tulipan.
Byli i inni. Marek, najstarszy z obecnych Forumowiczów, a dałbym mu maks dziesięć mniej, niż ma...
Potem docierają inni. Brygada z Opawskich (ach ten Dawid, ciągle śpiący na zdjęciach) i Ambasador Paszportu Polsatu czyli kolega z zagranicy
Flaga Klubu Chimalajowego prezentowała się rano godnie!
Wracamy, pogoda piękna.
Grupa zachód podzielona. Ceper i TNT ruszyli przodem. Tu środkowa część grupy.
Ja i kolega Vis zabezpieczaliśmy tyły. Sądząc po wyrazie twarzy Roberta, żałował, że trzeba wracać.
Potrójna spod Kocierskiej.
A powoli nadciąga jesień...
Kocierska. Tu uduchowiony Złoniemił. Kilka osób jadło śniadanie w zajeździe. Kilka zajadało się orzeszkami i krówkami. Jedna osoba dogorywała w zaciszu.
Ku Trzonce do góry, byle do kapliczki. Do magicznej wody.
Zejście z Bukowskiego.
Ostatnia prosta, na łeb i szyję w dół.
I jeszcze korzystając z okazji, chciałem podziękować Ceprowi za gadżety. To dzięki Niemu mogłem porozdawać forumowe długopisy, otwieracze, naklejki... Gadżetów jest więcej, ale nie zmieściły się do napakowanego na maksa plecaka.
No to co, do następnego!
ps. Baśka i Dariusz, kawał dobrej roboty z organizacją, ślę Wam pokłony do ziemi! I czekamy na filmiki!
Ostatnio zmieniony 2018-09-10, 17:05 przez sokół, łącznie zmieniany 1 raz.
Kilka zdjęć ode mnie. Dla mnie zlot rozpoczął się już w Bytomiu - udałem się na Wyspę Marzeń oraz Górę Miłości. Zawiodłem się, bo nie dostrzegłem nic z marzeń, a tym bardziej z miłości. W Bytomiu to dziwni radni, bo wystarczy strzelić kilka bramek w IV lidze i nadają na ich cześć nazwę ulicy (jednej z głównych).
W Porąbce najpierw udałem się do kapliczki św. Urbana oraz pobliskiego kościoła, zaś potem na odprawę Grupy Szturmowej Zachód, gdzie oferowano lody po 3 zeta. Nie skorzystałem.
Kilka zdjęć z trasy przez Kiczerę na Potrójną:
Gdy sokół na chwilę opuścił GS Zachód, prawie doszłoby do linczu na mnie. Pamiętam Wasz wzrok.
Zdjęć z Chaty na Potrójnej mam kilka, niewiele też pamiętam. Było kolorowo i koncertowo.
Po śniadaniu życie towarzyskie przeniosło się na taras. Tu sokół i Tobi witają Darka.
Też chciałem przywitać godnie Darka, ale chyba coś poszło nie tak. Dzięki szybkiemu refleksowi vidraru powstrzymała ona Darka - chyba chciał mi coś powiedzieć. Albo i nie. Chyba to była druga próba linczu. Darku - przecież pogodziliśmy się wieczorem... Albo i nie, już nie pamiętam.
Zaraz potem oddaliłem się z chatki (wraz z TNT) i udałem się do pobliskiej kapliczki.
Chociaż nie byłem głodny, to wdepnąłem z TNT na herbatkę na Kocierz i uważam, że sokół wystawił im złą laurkę - śniadanie było większe, tańsze i smaczniejsze niż w wielu schroniskach. Trasa drugiego dnia wydawała mi się lżejsza i ładniejsza, chyba to zasługa słońca.
Zlot zakończył się odprawą pozlotową w miejscu startu, czyli przy kościele w Porąbce
Galeria zdjęć: 2018.09.08-09 Zlot KCh na Potrójnej
P.S. Lubicie grę słów? Oto dzisiejszy wpis, te same słowa, ale bez grafiki i inny wątek.
Pewnie Dobromił zaprzeczy, jakobym go przytulił (chodzi o miedziaki a'la Babia Góra).
W Porąbce najpierw udałem się do kapliczki św. Urbana oraz pobliskiego kościoła, zaś potem na odprawę Grupy Szturmowej Zachód, gdzie oferowano lody po 3 zeta. Nie skorzystałem.
Kilka zdjęć z trasy przez Kiczerę na Potrójną:
Gdy sokół na chwilę opuścił GS Zachód, prawie doszłoby do linczu na mnie. Pamiętam Wasz wzrok.
Zdjęć z Chaty na Potrójnej mam kilka, niewiele też pamiętam. Było kolorowo i koncertowo.
Po śniadaniu życie towarzyskie przeniosło się na taras. Tu sokół i Tobi witają Darka.
Też chciałem przywitać godnie Darka, ale chyba coś poszło nie tak. Dzięki szybkiemu refleksowi vidraru powstrzymała ona Darka - chyba chciał mi coś powiedzieć. Albo i nie. Chyba to była druga próba linczu. Darku - przecież pogodziliśmy się wieczorem... Albo i nie, już nie pamiętam.
Zaraz potem oddaliłem się z chatki (wraz z TNT) i udałem się do pobliskiej kapliczki.
Chociaż nie byłem głodny, to wdepnąłem z TNT na herbatkę na Kocierz i uważam, że sokół wystawił im złą laurkę - śniadanie było większe, tańsze i smaczniejsze niż w wielu schroniskach. Trasa drugiego dnia wydawała mi się lżejsza i ładniejsza, chyba to zasługa słońca.
Zlot zakończył się odprawą pozlotową w miejscu startu, czyli przy kościele w Porąbce
Galeria zdjęć: 2018.09.08-09 Zlot KCh na Potrójnej
P.S. Lubicie grę słów? Oto dzisiejszy wpis, te same słowa, ale bez grafiki i inny wątek.
Pewnie sprocket zaprzeczy, jakoby w dużym plecaku brak było kijów bejsbolowych. To co tam było?ceper pisze:Obawiałem się w dzień zlotu, że na szlaku spotkam kilku łysych z kijami bejsbolowymi...
Jednak mam beztroskie życie, bo sobota zaczęła się od przytulenia kilku pogan z miedziakami.
Pewnie Dobromił zaprzeczy, jakobym go przytulił (chodzi o miedziaki a'la Babia Góra).
Bo kto ma, temu będzie dodane, i nadmiar mieć będzie; kto zaś nie ma, temu zabiorą również to, co ma. /Mt 13,12/
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
Na początek kilka spraw organizacyjnych.
Po pierwsze - który geniusz postawił czajnik elektryczny na kuchence gazowej? Czajnik się zjarał i nie działa. Moja propozycja jest następująca. Może zrobimy na forum ściepę i przelejemy kasę Ani i Rafałowi. Niech każdy się zrzuci po powiedzmy 5 zeta i będzie OK. Nie zamykajmy sobie otwartych szeroko drzwi.
Po drugie - ceper zostawiłeś na chatce pojemnik po pałkach. Zwieźliśmy go z Basią do Bielska. Jakbyś kiedyś był w okolicy to zapraszamy po odbiór.
Po trzecie - do sprocketowych nominacji dorzuciłbym tytuł największa gaduła zlotu. I tutaj bezkonkurencyjnym okazał się laynn. Jak się rozkręci to końca nie widać, a i tak jak na obcokrajowca to dość dobrze mówi po polsku
I to chyba tyle organizacyjnie-pozlotowo.
Było fajnie. Nawet bardziej niż fajnie. Z uwagi na moją kontuzję i brak górskiej aktywności od kwietnia wybraliśmy z vidraru atak na Potrójną przerażającą ścianą od strony Targanic Nowej Wsi. Nie muszę chyba dodawać że wcześniej niezdobytą. Trochę nas pomoczyło jednak około godziny 17 dotarliśmy do szczytowej kapliczki i tu zaskoczyło mnie pytanie gościa wyłaniającego się zza krzoka - "Darek?". Krótko i na temat, nieprawdaż? Okazało się, że to marekw postanowił się na nas zaczaić. Chwila pogawędek i uderzamy na chatkę by przez kolejne 1,5 godziny oczekiwać na Grupę Szturmową Zachód. W międzyczasie dociera dakOta, potem po przyjściu ekipy Zachód wpada Pudelek z Maksem i Lechem a na koniec, już po ćmoku Opawscy i jakiś jeden gość z zagranicy mokry jak szop pracz
Wieczór już z grubsza został opisany, więc może nie będę się rozwodził
Rano klasyczne after-party i okazuje się, że zostajemy jeszcze jedną noc. Wieczorem na werandzie mamy okazję wysłuchać przepięknego rykowiska. I w kimono.
Poranek jest rześki a my postanawiamy jednak przejść przez Jawornicę do Targanic. Pomysł z uwagi na moją kostkę średni. Masakra, rzeź niewiniątek. Na ostatnich nogach docieramy pod kościół za to w reklamówce przybywa maślaków. Potem to już tylko smęt powrotu busami i... coś się skończyło.
Dziękuję wszystkim, absolutnie wszystkim za przybycie, fajnie było zobaczyć Wasze zakazane gęby (niektóre po kilku latach) a i poznać nowe. Do następnego. Oby szybko.
P.S. sokół weź ty się naucz rozróżniać królika od zająca
P.S.2 ceper Twoje pałki były pyszne na śniadanie w poniedziałek.
P.S.3 laynn, Ty pierdoło saska, przywieźliśmy z Basią pałki szt 2. do Bielska. Wysłać Ci to poleconym?
Po pierwsze - który geniusz postawił czajnik elektryczny na kuchence gazowej? Czajnik się zjarał i nie działa. Moja propozycja jest następująca. Może zrobimy na forum ściepę i przelejemy kasę Ani i Rafałowi. Niech każdy się zrzuci po powiedzmy 5 zeta i będzie OK. Nie zamykajmy sobie otwartych szeroko drzwi.
Po drugie - ceper zostawiłeś na chatce pojemnik po pałkach. Zwieźliśmy go z Basią do Bielska. Jakbyś kiedyś był w okolicy to zapraszamy po odbiór.
Po trzecie - do sprocketowych nominacji dorzuciłbym tytuł największa gaduła zlotu. I tutaj bezkonkurencyjnym okazał się laynn. Jak się rozkręci to końca nie widać, a i tak jak na obcokrajowca to dość dobrze mówi po polsku
I to chyba tyle organizacyjnie-pozlotowo.
Było fajnie. Nawet bardziej niż fajnie. Z uwagi na moją kontuzję i brak górskiej aktywności od kwietnia wybraliśmy z vidraru atak na Potrójną przerażającą ścianą od strony Targanic Nowej Wsi. Nie muszę chyba dodawać że wcześniej niezdobytą. Trochę nas pomoczyło jednak około godziny 17 dotarliśmy do szczytowej kapliczki i tu zaskoczyło mnie pytanie gościa wyłaniającego się zza krzoka - "Darek?". Krótko i na temat, nieprawdaż? Okazało się, że to marekw postanowił się na nas zaczaić. Chwila pogawędek i uderzamy na chatkę by przez kolejne 1,5 godziny oczekiwać na Grupę Szturmową Zachód. W międzyczasie dociera dakOta, potem po przyjściu ekipy Zachód wpada Pudelek z Maksem i Lechem a na koniec, już po ćmoku Opawscy i jakiś jeden gość z zagranicy mokry jak szop pracz
Wieczór już z grubsza został opisany, więc może nie będę się rozwodził
Rano klasyczne after-party i okazuje się, że zostajemy jeszcze jedną noc. Wieczorem na werandzie mamy okazję wysłuchać przepięknego rykowiska. I w kimono.
Poranek jest rześki a my postanawiamy jednak przejść przez Jawornicę do Targanic. Pomysł z uwagi na moją kostkę średni. Masakra, rzeź niewiniątek. Na ostatnich nogach docieramy pod kościół za to w reklamówce przybywa maślaków. Potem to już tylko smęt powrotu busami i... coś się skończyło.
Dziękuję wszystkim, absolutnie wszystkim za przybycie, fajnie było zobaczyć Wasze zakazane gęby (niektóre po kilku latach) a i poznać nowe. Do następnego. Oby szybko.
P.S. sokół weź ty się naucz rozróżniać królika od zająca
P.S.2 ceper Twoje pałki były pyszne na śniadanie w poniedziałek.
P.S.3 laynn, Ty pierdoło saska, przywieźliśmy z Basią pałki szt 2. do Bielska. Wysłać Ci to poleconym?
Ad 3. Nie, dzięki
Kiedyś w końcu zjemy wspólną kolację z ognicha. Ale nie z tych pałek
eee, a mnie się wydawało, że siedziałem i słuchałem...
Kiedyś w końcu zjemy wspólną kolację z ognicha. Ale nie z tych pałek
darkheush pisze:do sprocketowych nominacji dorzuciłbym tytuł największa gaduła zlotu. I tutaj bezkonkurencyjnym okazał się laynn. Jak się rozkręci to końca nie widać,
eee, a mnie się wydawało, że siedziałem i słuchałem...
Tego nie wiem, kto postawił go na kuchence gazowej, ale sprawa nie jest już aktualna. Dostrzegając swój częściowy udział rano poinformowałem SMS-em Rafała, że nowy czajnik elektryczny 2l dotrze jutro lub pojutrze Pocztex-em na adres chatki.darkheush pisze:Po pierwsze - który geniusz postawił czajnik elektryczny na kuchence gazowej?
Niech komuś on służy - w piątek był jeszcze fabrycznie nowy, ale komu by się chciało go dźwigać na dół? Mi nie, bo inaczej bym go zabrał. Miałem nadzieję, że może w chatce się przyda. Dobra, masz piwo za zniesienie.darkheush pisze:ceper zostawiłeś na chatce pojemnik po pałkach
Ostatnio zmieniony 2018-09-10, 20:59 przez ceper, łącznie zmieniany 1 raz.
Bo kto ma, temu będzie dodane, i nadmiar mieć będzie; kto zaś nie ma, temu zabiorą również to, co ma. /Mt 13,12/
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
ceper pisze:Chociaż nie byłem głodny, to wdepnąłem z TNT na herbatkę na Kocierz i uważam, że sokół wystawił im złą laurkę - śniadanie było większe, tańsze i smaczniejsze niż w wielu schroniskach.
Ja tam piłem pyszne piwo, którego fundatorem był Ceper
Też nie byłem głodny, ale ...zjadłem pół Ceprowego, dużego i smacznego śniadania
ceper pisze:Zaraz potem oddaliłem się z chatki (wraz z TNT) i udałem się do pobliskiej kapliczki.
Pomodliliśmy się, żeby Sławek szedł szybciej niż wczoraj I zasuwał z góry jak trzeba
in omnia paratus...
ceper pisze:Gdy sokół na chwilę opuścił GS Zachód, prawie doszłoby do linczu na mnie.
Cooo?
darkheush pisze:który geniusz postawił czajnik elektryczny na kuchence gazowej? Czajnik się zjarał i nie działa. Moja propozycja jest następująca. Może zrobimy na forum ściepę i przelejemy kasę Ani i Rafałowi. Niech każdy się zrzuci po powiedzmy 5 zeta i będzie OK
Ponoć jakiś młody chłopak w krótkich spodenkach. No ale Opawski miał długie, a innych młodych nie było, więc nadal będę się upierać, że to nikt od nas.
No i temat ściepy uważam za świetny, no ale ...
ceper pisze:Tego nie wiem, kto postawił go na kuchence gazowej, ale sprawa nie jest już aktualna. Dostrzegając swój częściowy udział rano poinformowałem SMS-em Rafała, że nowy czajnik elektryczny 2l dotrze jutro lub pojutrze Pocztex-em na adres chatki
Masz chłopie gest. Teraz możesz mi bezkarnie dokuczać miesiąc. Znów mnie zaskoczyłeś. Na plus.
O, ktoś nowy! Jolanta! Długopisy zadziałały?
Ostatnio zmieniony 2018-09-10, 21:04 przez sokół, łącznie zmieniany 2 razy.
Kiedy większość zlotowiczów już mokła, lub moczyła gardła, ja w pracy siedziałem. Ale zaraz po niej, zaraz po spakowaniu plecaka, ruszyłem. Na parkingu piwo wypiłem, przez strumień przeszedłem i zacząłem sapać, strasząc miśka (nie napadł mnie), oraz dwie sarny.
Kiedy dotarłem, to było już wesoło:
Kilka innych zdjęć:
https://photos.app.goo.gl/DtYFxUpMowKMCdhw9
Rano zaspałem na wschód, mimo, że obok się darł telefon, bodajże Roberta, a szkoda, bo pewnie był niezły:
Mgiełki w dolinach:
Następnie, po chwili pożegnałem się, choć z niektórymi śpiochami, nie, bo...spali
i ruszyłem w drogę.
Trochę mało widoków, więc męczyłem stałkę:
Choć i widoki też się pojawiały:
Potrójna na przykład, choć tarasu nie widać
Potem zrezygnowałem z Leskowca, bo moje tempo było drastycznie słabe, więc skręciłem na zachwalany przez Baśkę Turoń:
Fajny kawałek trasy bez szlaku, ino mnie strzyżaki napadły. Więc prędkuśko w dół do auta prawie zleciałem. Prawie, bo całe szczęście, że nie poszedłem na skróty:
I tak dość szybko, bo na 14tą dotarłem do domu.
https://www.flickr.com/photos/138543993 ... 720268788/
jeszcze raz, miło było poznać, zagadywać na śmierć, dziękuje za poczęstunek.
Fajnie było poznać nowe twarze, fajnie, za niektóre rozmowy, za wyjaśnienie sobie co nieco.
Jak wspomniałem, liczę na następny zlot!
Kiedy dotarłem, to było już wesoło:
Kilka innych zdjęć:
https://photos.app.goo.gl/DtYFxUpMowKMCdhw9
Rano zaspałem na wschód, mimo, że obok się darł telefon, bodajże Roberta, a szkoda, bo pewnie był niezły:
Mgiełki w dolinach:
Następnie, po chwili pożegnałem się, choć z niektórymi śpiochami, nie, bo...spali
i ruszyłem w drogę.
Trochę mało widoków, więc męczyłem stałkę:
Choć i widoki też się pojawiały:
Potrójna na przykład, choć tarasu nie widać
Potem zrezygnowałem z Leskowca, bo moje tempo było drastycznie słabe, więc skręciłem na zachwalany przez Baśkę Turoń:
Fajny kawałek trasy bez szlaku, ino mnie strzyżaki napadły. Więc prędkuśko w dół do auta prawie zleciałem. Prawie, bo całe szczęście, że nie poszedłem na skróty:
I tak dość szybko, bo na 14tą dotarłem do domu.
https://www.flickr.com/photos/138543993 ... 720268788/
jeszcze raz, miło było poznać, zagadywać na śmierć, dziękuje za poczęstunek.
Fajnie było poznać nowe twarze, fajnie, za niektóre rozmowy, za wyjaśnienie sobie co nieco.
Jak wspomniałem, liczę na następny zlot!
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości