buba pisze:Jedziesz przez wies 55 km/h i non stop masz na dupie trabiacego tira ktoremu sie spieszy. Ktory nagminnie łamie przepisy.
Ja jeżdżę szybko. Ale na drogach gdzie szansa na wjechanie w przechodnia jest słaba, typu autostrady, drogi ekspresowe czy nawet krajówki jak 94 Dąbrowa-Olkusz. Nigdy nie błyskam na kogoś. Czekam na wolne i najwyżej prawym pasem go wyprzedzam (żeby nie było, w tych miejscach o których piszę, jest to dozwolone). Ale w mieście jeżdżę 50-60. Bo jestem świadom, że ktoś może mi wpaść na maskę (dziecko biegnące za piłką, dziecko na rowerze/hulajnodze), pijaczek itp.
I nie przyszło by mi do głowy, by przez jakiś śpieszących się, myśleć by pozwolić w terenie zabudowanym zwiększenie prędkości.
gar pisze:Co do terenu zabudowanego - niech będzie 50-tka i to przestrzegana z żelazną konsekwencją, ale niech to będzie prawdziwy teren zabudowany a nie tak jak np. w Postominie i wielu innych miejscach w Polsce - jedziecie przez pustkowie, żadnych zabudowań lub najbliższe zabudowania ze 100 - 200 metrów od drogi (wioska zaczyna się 500 m dalej), obok chodnik odzielony od drogi rowem, ale wg znaku teren zabudowany i szlag ma Was trafić, że trzeba jechać 50.
No właśnie, to jest problem. I zamiast tam podnieść dozwoloną prędkość, to najczęściej stoi suszarka. A przy szkole, pewnie dopiero po tragedii.
Vision pisze:Co do małych sklepów to nie wiem jaki to ma związek. Bo po pierwsze nie chwaliłem małych sklepów moich znajomych, bo nie mam znajomych, którzy mają takie sklepy. Jak już to wykazywałem plusy istnienia takich sklepów w całkiem innym kontekście.
Coś mi się tak przypomina, że wspomniałeś, że Twoi znajomi mają sklep. Ale dawno to było, szukać mi się nie chcę, możliwe, że coś pomieszałem.
Vision pisze:Dla mnie ludzie z sami z siebie idiotami nie są i tu się bardziej zgodzę ze sprocketem, że to właśnie od małego sam ten "system" ich tak nauczył i robi z nich tych "idiotów", zamiast bardziej przygotowywać do samodzielnego myślenia czy działania.
No cóż, ja tego nie usprawiedliwiam. Ja nazwałem to po imieniu (w moim przekonaniu) i nie będę tego cofał.
Vision pisze:Dlatego też ja akurat jestem zdania, że to z ludzi robi się najpierw tych "idiotów" o których piszecie, czyli np. oferuje im się jak najlepsze samochody z nie wiadomo jakimi osiągami, a potem ogranicza wszędzie prędkość, ale i tak najlepiej mieć samochód który gwarantuję 300 km/h i 300 KM pod maską
No i po co komu samochód z 300KM? Też miałem swego czasu chęć mieć więcej mocy, ale szczerze, kiedy to można wykorzystać? W okolicy naszej aglomeracji nie da się często osiągnąć prędkości maksymalnej dozwolonej, jadąc na urlop, to można trochę czasem na autostradzie przycisnąć, ale ile? Całą A1 lecieć 180-200km/h? No cóż, ja właśnie zaczynam myśleć o aucie, wygodnym (siedzenia, zawieszenie), jak najbardziej wygodnym (automat) i bezpiecznym.
Nie interesuje mnie już podniesienie mocy. Tak samo ja nie kupuje co rok/dwa/trzy nowego sprzętu tv czy audio. Bo w przeciwieństwie do większości zidioconych ludzi mi to nie jest potrzebne. (oczywiście, znam osobę, która by chciała mocne auto, 300konne i to nie o nim pisze
), ba myślę o aucie, na które większość Polaków nawet nie spojrzy, bo to nie tedeik, nie ma szachownicy, czy kilku kółek na masce.
Vision pisze:jeździć można w wielu miejscach szybciej, a wypadków bywa mniej. Dlatego uważam, że problem po prostu nie tkwi w znakach, tylko w samej edukacji i przyuczenia ludzi do tego jakie coś powoduje zagrożenia. Kolejne znaki i zakazy za wiele nie dadzą i większego sensu nie mają. Właśnie wiele mogło by zniknąć byłoby o wiele przejrzyściej i czytelniej na tych drogach.
W sumie masz rację. Jedynie nie z ilością wypadów, szczególnie tam gdzie można jechać szybciej:
http://www.nowosci.com.pl/motofakty/na- ... ,13055554/
Ale kolejna podróż A1 pokazała, że nasi rodacy nie potrafią jeździć po takich drogach. Jazda na zderzaku, wyprzedzam dwa auta, żeby między nie wjechać musiałbym gwałtownie hamować, a za mną młody idiota (tak świadomie to pisze) mruga mi światłami, bo on musi zapierdalać grubo powyżej dozwolonej. A gdyby trochę zwolnił, zdjął nogę z gazu to by za te 15 sekund mógł z powrotem przyśpieszyć. Nikt nie potrafi korzystać z pasa rozbiegowego. Wymuszenia pierwszeństwa to norma. A jak wspomniałem jeżdżę autostradą prędkością lekko wyższą od dozwolonej. Więc nie jestem zawalidrogą. O lewym zajętym pasie na równej jak stół drodze, nie wspomnę.
To tyle. Czy to, że programy, ludzie w koło nas próbują ogłupić to nie nasza wina?
Hitlerowcy też często się na rozkazy powoływali...