Coś mi dzisiaj kazało znów pojechać w pewno miejsce...
Łysa Hora z nadajnikiem.
Babia dziś wyraźnie w lepszym humorze, a co lepsze, z prawej strony widać troszkę Tatry Zachodnie.
To blisko, Skrzyczne z Klimczokiem.
Tatry Zachodnie, jeszcze szału nie ma. Chociaż i tak to w linii prostej Jakieś 130 km.
Już miałem właściwie wracać, ale znów coś mnie tknęło. Poczekałem chwilkę. Nagle coś się pozmieniało w świetle i ujrzałem to:
Po kilku minutach znów się troszkę pogorszyło, więc pojechałem do domu, bo muszę iść do sklepu.
Niemniej ostatnie warunki są kapitalne. Wczoraj też musiało być pięknie wieczorem, ale taka była u mnie burza, że chociaż mobilny byłem do końca
to jednak postanowiłem zostać. No i trochę żałuję...