Śladem spomeników

Relacje pozagórskie ze świata.
Awatar użytkownika
buba
Posty: 6260
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Re: Śladem spomeników

Postautor: buba » 2024-10-29, 23:14

Smakowało obłędnie, a jeszcze przyplątał się słodki kociak, którego miejscowy karmili surowym mięsem.


Lubie takie knajpy, gdy w czasie czekania na zamówienie można pomiziać kota.

prawosławni wierni, bo liczyli na to, że fragmenty malowidła z newralgicznych części ciała ich uzdrowią.


I co z nimi robili? Nosili jako talizman? Zjadali? Albo się tym nacierali?

- Turysta z zagranicy? - rozpoznał od razu. - Trzeba poprosić proboszcza o zgodę.


A juz myslalam, ze trzeba obślinić mu rękę ;)

Kawałek dalej przedziwny dom w stylu Avatara!


Prywatny zamieszkany dom? Czy to jakas knajpa?

Z kolei przy gmachu urzędu gminy powiewa rosyjska flaga. W innych miejscach także się taka zdarza. O miłości serbsko-rosyjskiej powszechnie wiadomo, lecz żeby aż tak?


Moze swoją powiesili, tylko na odwrót, bo wieszający był wczesniej w klasztorze i go czestowali gruszkowym samogonem? :P Zwłaszcza jak tak pionowo wisi to ciezko się wyznac. Wiele razy np. w Armenii widziałam serbską flagę. Raz nawet na bazie wojskowej ;)

Jedyni zgrzyt, to że nie dostaliśmy rachunku a cena była na oko, ale akceptowalna (2000 dinarów).


A czemu to zgrzyt? Jak żarcie dobre i cena akceptowalna - to po kiego diabła rachunek?
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
Pudelek
Posty: 8473
Rejestracja: 2013-07-08, 15:01
Lokalizacja: Oberschlesien

Re: Śladem spomeników

Postautor: Pudelek » 2024-10-30, 06:59

buba pisze:
I co z nimi robili? Nosili jako talizman? Zjadali? Albo się tym nacierali?

ponoć i zjadali i się nacierali w chore miejsca


Prywatny zamieszkany dom? Czy to jakas knajpa?

kiedyś to chyba była knajpa, ale teraz wyglądało na nieczynne

Moze swoją powiesili, tylko na odwrót, bo wieszający był wczesniej w klasztorze i go czestowali gruszkowym samogonem? :P Zwłaszcza jak tak pionowo wisi to ciezko się wyznac. Wiele razy np. w Armenii widziałam serbską flagę. Raz nawet na bazie wojskowej ;)

serbska flaga państwowa posiada herb i praktycznie zawsze w takiej formie wisi przy budynkach urzędowych. Chyba, że ktoś chciał zaoszczędzić i był pijany ;)


A czemu to zgrzyt? Jak żarcie dobre i cena akceptowalna - to po kiego diabła rachunek?


bo według moich wyliczeń powinno być mniej niż 2000 dinarów :P Jak już nie mam oficjalnego rachunku, to wolę nie przepłacać
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Awatar użytkownika
Pudelek
Posty: 8473
Rejestracja: 2013-07-08, 15:01
Lokalizacja: Oberschlesien

Re: Śladem spomeników

Postautor: Pudelek » 2024-11-13, 22:29

Młoda funkcjonariuszka macedońskiej straży granicznej pyta się, dokąd jedziemy.
- Nad Jezioro Ochrydzkie - odpowiadam.
- Aach, Ochrydzkie - rozmarzyła się. - Tam jest pięknie, udanego pobytu!
Na pewno będzie udany, choć wjeżdżamy do państwa, które niedawno wprowadziło stan wyjątkowy. Powodem są szalejące od pewnego czasu pożary. Pojawiają się one w Macedonii Północnej co roku, ale te w 2024 były wyjątkowo duże i władze nie radziły sobie z gaszeniem ich przy wykorzystaniu standardowych środków. Paradoksalnie temperatury tego lata były nieco niższe niż poprzedniego, lecz być może na taką skalę zniszczeń złożyło się kilka innych czynników: mieszkańcy opowiadali, że wyjątkowo długo trwała susza, od bardzo dawna nie padało. Macedoński rząd bał się, że stan wyjątkowy wystraszy turystów, mimo, że pożary występowały głównie w środkowej i wschodniej części kraju, gdzie obcokrajowcy prawie nie zaglądają. Wystarczy jednak, że taki turysta z Polski przeczyta komunikat polskiego ministerstwa spraw zagranicznych, które z automatu zaczęło ostrzegać przed podróżami do Macedonii, a zacznie zastanawiać się nad odwołaniem wycieczki lub zmianą kierunku.

Kawałek za przejściem dostrzegam, że tablicę wjazdową wymieniono połowicznie: nazwa kraju jest aktualna, lecz kod samochodowy pozostał sprzed zmiany w 2019. Swoją drogą w trzech przypadkach podniesiono limit prędkości, co się praktycznie teraz już nie zdarza!

Obrazek

Dzisiejszy dzień to przede wszystkim dojazd na nocleg, nie zakładałem żadnego dłuższego zwiedzania, tylko naciskanie pedału gazu. A Macedonia to przecież góry. Trudno się dziwić, że w drugim najbardziej górzystym kraju Europy (a siódmym świata) widać je praktycznie wszędzie.

Obrazek
Obrazek

Połowę trasy ciśniemy autostradami, potem zostaje już tylko normalna droga. Spory ruch ciężarówek, ale na przełęcz Straża (Стража, 1212 metrów n.p.m.) wjechało się sprawnie, bo jest dodatkowy pas. Gorzej było ze zjazdem, korek na wiele kilometrów spowodowany przez hamujące tiry. Niektóre sportowe wozy nie wytrzymywały ślimaczego tempa i z lubością wyprzedzały na ciągłej.

Obrazek

Macedończycy od poprzedniej dekady budują przedłużenie autobany A2, która ma dochodzić aż pod Jezioro Ochrydzkie. To jednak trudny górski teren i koszty mostów oraz tuneli są gigantyczne. Nie wiadomo nawet kiedy prace mają być ukończone.

Obrazek

Praktycznie aż od Skopje w krajobrazie dominują nowej daty meczety, bo zachodnia część kraju zamieszkała jest głównie przez Albańczyków i Turków.

Obrazek

Po kilkuset kilometrach przyszła pora zobaczyć pierwszy w tym roku macedoński spomenik. Leży on kawałek za wioską Botun (Ботун), tuż obok drogi, lecz osoby nieświadome jego obecności mogą go nawet nie zobaczyć, gdyż zasłaniają go krzaki i drzewa. Pomnik tworzą dwa betonowe monolity o wysokości czterech-pięciu metrów, pomiędzy którymi umieszczono tablicę z czerwoną gwiazdą.

Obrazek

Pomnik upamiętnia partyzantów, którym w 1943 roku w wyniku tzw. powstania Debarca udało się na terenie miejscowej gminy utworzyć "wolne terytorium". Nie wiadomo kiedy został stworzony, przez kogo, ani co mają symbolizować monolity - może nic? A może narody macedoński i albański? W tej okolicy akurat przeważają Macedończycy. Na pewno konstrukcja jest mocno zaniedbana, choć nie zdewastowana. Raczej po prostu nikt się od dawna o nią nie troszczy. Tablicę pokrywa mech, odpadają płytki, na zarośnięty parking ciężko wjechać. Dodatkowo tuż obok ma znajdować się zjazd z A2, więc nie jest wykluczone, że w ogóle zostanie rozebrany.

Obrazek

O piętnastej docieramy do Strugi (Струга, Strugë), miasta na północnym brzegu Jeziora Ochrydzkiego. Turyści przyjeżdżają tu głównie dla jego plaży, która jest jedną wielką dyskoteką nad wodą. Ale gdy kogoś interesuje tematyka wewnętrzna kraju, to Struga jest dobrym przykładem dla zilustrowania skomplikowanych relacji macedońsko-albańskich i chrześcijańsko-muzułmańskich. W ostatnich spisach powszechnych procent osób deklarujących się jako Macedończycy nieustannie spada, a jako Albańczycy rośnie. Spis z 2021 roku wykazał, że ci pierwsi nie stanowią już nawet połowy mieszkańców (43%), ci drudzy zaś ponad jedną trzecią (33%). Przyczyną nie mogą być migracje za granicę, bo Albańczycy wyjeżdżają nawet częściej, niekoniecznie też muzułmanie mają tu więcej dzieci. Sytuacja etniczno-religijna miesza się tu od lat, przyczyniła się do tego m.in. wojna w Kosowie. Ponad sto tysięcy kosowskich Albańczyków schroniło się w Macedonii, wielu zostało. Na przemycie broni, narkotyków i prostytucji bogacili się Albańczycy z prowincji, stać ich było na nowe domy w większych ośrodkach. Macedończycy biednieli i sprzedawali swoje posiadłości w Strudze Albańczykom z okolicznych wiosek, sami wyprowadzając się w inne miejsca. Żołnierze sił pokojowych przyjeżdżali do Strugi, aby się zabawić, zostawiając kasę rozmaitym szemranym interesom, głównie albańskim. Albańczycy i ich politycy znaleźli pieniądze na przekupywanie biedniejszych chrześcijańskich rodzin, aby ci posyłali dzieci do albańskojęzycznych szkół: efekt jest taki, że o ile rodzice mówią po słowiańsku, to ich dzieci już głównie po albańsku. O wielu takich przypadkach pisze w swojej fascynującej książce (W stronę Ochrydy) Kapka Kassabova, autorka urodzona w Bułgarii, mieszkająca w Nowej Zelandii, ale pochodząca z rodziny znad Ochrydy. To niezwykle interesujący opis tego, jak pojęcie narodowości może się zmieniać pod wpływem brutalnej polityki i innych czynników zewnętrznych. Sami Macedończycy są tego najlepszym przykładem - jak już wielokrotnie pisałem, przed II wojną światową praktycznie jako naród nie istnieli, wymyślili ich komuniści od Tito.

Obrazek

A wracając do Strugi: choć Macedończyków formalnie jest więcej, to w mieście teraz widać głównie akcenty albańskie. Na deptaku sprzedaje się w większości albańskie pamiątki, takie są też zazwyczaj pierwsze napisy na reklamach. Kobiety w chustach bardziej rzucają się w oczy, niż te świecące odsłoniętymi cyckami i tyłkami. Na burmistrza wybiera się Albańczyka (aktualny ma wieczne problemy z wymiarem sprawiedliwości, otrzymał nawet zakaz wjazdu do Stanów Zjednoczonych za korupcję). Są osobne macedońskie i albańskie firmy taksówkarskie z osobnymi postojami (albańskie mają niższe ceny). Na skraju Strugi wybudowano ogromny meczet w stylu arabskim, zapewne zupełnie przypadkowo tuż przy cmentarzu chrześcijańskim i cerkiewce. Ponoć ludzie go nie lubią i nie odwiedzają, stoi pusty, lecz z daleka rzuca się w oczy i o to chodzi. Chrześcijanie nie mają pieniędzy na nową reprezentacyjną świątynię, ale zaznaczają swą obecność w inny sposób: pogrzeby starają się organizować w samo południe, aby żałobne cerkiewne dzwony mogły zagłuszać wezwania do modlitwy z minaretów. Zabawne.

Obrazek
Obrazek

Ale dość o tym, wróćmy do klimatów podróżniczych. Struga posiadała kiedyś sporą ilość zabytków, jednak w czasie komunizmu dosięgły ich wyburzenia. Na starówce zachowało się jeszcze trochę starych domów, lecz są one zasłonięte pstrokatym kiczem dla turystów. Po zawieszeniu parasoli od razu robi się światowo.

Obrazek

Przy okazji odwiedzin Strugi, oprócz czynności typowo praktycznych (wymiana waluty i zakupy), postanowiliśmy zajrzeć do cerkwi św. Jerzego (Св. Георгиј) położonej prawie przy deptaku, ale ukrytej za murem i drzewami.

Obrazek

Cerkiew wybudowano w XIX wieku, nie jest więc bardzo stara, lecz posiada piękny drewniany ikonostas, zaś całość ścian pokrywają wielokolorowe freski zachowane w dobrym stanie.
Ledwie weszliśmy, a przypałętał się cieć.
- Nie wolno robić zdjęć - rzucił surowo i jeszcze kilka razy wracał, aby mnie skontrolować. Zaprawdę powiadam wam, jego ofiara nie poszła na marne.

Obrazek
Obrazek

Przez Strugę płynie Czarny Drin (Црн Дрим, Drini i Zi), rzeka bez źródła, bo zaczynająca swój bieg w Jeziorze Ochrydzkim. Tak można przeczytać w wielu miejscach, w rzeczywistości Czarny Drin ma źródło na południowym brzegu obok klasztoru św. Nauma, choć są też teorie, że w rzeczywistości zaczyna się w jeziorze Prespa, które pod górami przebija się do klasztoru i drugiego jeziora. W każdym razie rzeka jest charakterystycznym krajobrazem Strugi, w centrum wygląda jak kanał obstawiony knajpkami i chodnikami do spacerów.

Obrazek

Na wschodnim brzegu Drinu na placu marszałka Tito wznosi się znany mi już spomenik z 1974 - Pomnik rewolucji. Jakiś czas temu został odnowiony za spore pieniądze.

Obrazek

Jednym z miejscowych zwyczajów są skoki z mostu Nasera Hanigo (nawet w przypadku tej nazwy włącza się polityka etniczna: Naser Hani był działaczem albańskim zastrzelonym przez macedońską policję podczas albańskiej rebelii w 2001 roku). Do Czarnego Drinu skaczą nastoletni chłopcy, a czasem dziewczynki; dla tych pierwszych to jeden z etapów potwierdzania dojrzałości. Przyglądamy się, jak tatusiowie przyprowadzają swoich małych synów i pomagają im się wdrapać na barierki.
Nagle zdarza się tragedia. Niektóre chłopaki oczywiście popisują się i zamiast skakać z balustrady nad samą rzeką, odbijają się z bardziej oddalonej, przelatując jeszcze nad schodami. Jeden z nich traci równowagę i spada na twarz, ale nie do wody, lecz prosto w schody! Słychać głuchy trzask, chłopak odbija się od jednego schodu, drugiego i stacza się w dół. Na sekundę albo dwie zapada cisza, potem wybucha ferment i niesamowita wrzawa, dzieciaki wrzeszczą w panice: Ambulatori, ambulatori! Poszkodowany na szczęście nie stracił przytomności, próbuje się podnieść, ale z nosa tryska mu gruba warstwa krwi, podbiega do niego kobieta i każe się nie ruszać. Co najmniej złamany nos, oby nic gorszego, może jakieś zęby, ale wyglądało to koszmarnie i jeszcze długo miałem przed oczami moment uderzenia w schody i ten dźwięk...

Obrazek

Kocia rodzina. Kupiliśmy maluchom dwie saszetki jedzenia, jadły chętnie, a matka przyglądała się temu z dumną obojętnością. Dopiero później się dowiedziałem, że jesteśmy prymitywnymi barbarzyńcami, bo jedyne humanitarnie i nowoczesne postępowanie wobec takich zwierząt, to eliminacja.

Obrazek
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Awatar użytkownika
buba
Posty: 6260
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Re: Śladem spomeników

Postautor: buba » 2024-11-17, 00:16

Wystarczy jednak, że taki turysta z Polski przeczyta komunikat polskiego ministerstwa spraw zagranicznych, które z automatu zaczęło ostrzegać przed podróżami do Macedonii, a zacznie zastanawiać się nad odwołaniem wycieczki lub zmianą kierunku.


I co mieliscie jakos bardziej pusto z tego powodu?

Chrześcijanie nie mają pieniędzy na nową reprezentacyjną świątynię, ale zaznaczają swą obecność w inny sposób: pogrzeby starają się organizować w samo południe, aby żałobne cerkiewne dzwony mogły zagłuszać wezwania do modlitwy z minaretów. Zabawne.


Mogło być gorzej. Mogliby puszczać msze z głośnika jak w Kryłowie ;)

Jednym z miejscowych zwyczajów są skoki z mostu Nasera Hanigo (nawet w przypadku tej nazwy włącza się polityka etniczna: Naser Hani był działaczem albańskim zastrzelonym przez macedońską policję podczas albańskiej rebelii w 2001 roku). Do Czarnego Drinu skaczą nastoletni chłopcy, a czasem dziewczynki;


Ale nie trzeba im płacić zeby skoczyli - tak jak w Mostarze? ;)

dla tych pierwszych to jeden z etapów potwierdzania dojrzałości. Przyglądamy się, jak tatusiowie przyprowadzają swoich małych synów i pomagają im się wdrapać na barierki.


A jak nie chcą skakać to ojcowska dłoń pomoże i zepchnie? :lol

Nagle zdarza się tragedia. Niektóre chłopaki oczywiście popisują się i zamiast skakać z balustrady nad samą rzeką, odbijają się z bardziej oddalonej, przelatując jeszcze nad schodami. Jeden z nich traci równowagę i spada na twarz, ale nie do wody, lecz prosto w schody! Słychać głuchy trzask, chłopak odbija się od jednego schodu, drugiego i stacza się w dół. Na sekundę albo dwie zapada cisza, potem wybucha ferment i niesamowita wrzawa, dzieciaki wrzeszczą w panice: Ambulatori, ambulatori! Poszkodowany na szczęście nie stracił przytomności, próbuje się podnieść, ale z nosa tryska mu gruba warstwa krwi, podbiega do niego kobieta i każe się nie ruszać. Co najmniej złamany nos, oby nic gorszego, może jakieś zęby, ale wyglądało to koszmarnie i jeszcze długo miałem przed oczami moment uderzenia w schody i ten dźwięk...


Az mi się przypomniał skok z mostu w Piwnicznej do Popradu 30 lat temu. Wprawdzie samego skoku nie widzialam (przyszlismy juz jak łowili 2 częsci chłopaka). Tamten w ramach popisu skoczył tak, że się przepołowił o taki blaszany płotem okalający filar mostu. Mimo ze minelo juz duzo lat mam to caly czas przed oczami...

Dopiero później się dowiedziałem, że jesteśmy prymitywnymi barbarzyńcami, bo jedyne humanitarnie i nowoczesne postępowanie wobec takich zwierząt, to eliminacja.


A kto tak twierdzil?
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"



na wiecznych wagarach od życia..

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 9 gości