Albania - smród, brud i ubóstwo?
- sprocket73
- Posty: 5958
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Albania - smród, brud i ubóstwo?
Część I - to już nie jest kraj biednych ludzi
W Albanii byliśmy w 2013 roku. Piękny kraj, pełen kontrastów. Gdyby go scharakteryzować jednym słowem, byłoby to słowo: śmieci. Śmieci były wszędzie w dużych ilościach. Nowy bogaty hotel wywalał śmieci bezpośrednio za ogrodzeniem. Sprzątający kawałek płatnej plaży przewalał śmieci na drugą stronę deptaka. Główne drogi pomiędzy dużymi miastami wewnątrz kraju bywały asfaltowo-szutrowe. Jednym słowem syf był wszędzie. Zwiedziliśmy wtedy cały kraj, najgorzej było na północy, najlepiej na południu przy granicy z Grecją. Pod względem gór i wybrzeża najładniej było w okolicach Dhërmi i tam właśnie postanowiliśmy teraz wrócić na pobyt w jednym miejscu.
9 lat temu Dhërmi było dziurą z pustą szeroką plażą, jednym straganem z owocami i paroma marnymi knajpami. Dlatego to co zobaczyliśmy teraz zaskoczyło nas ogromnie.
Łoża plażowe przyciągają wzrok, ale proszę spojrzeć na góry w tle. Dwie najwyższe mają ponad 2000 metrów. Tą z lewej zdobyliśmy 9 lat temu. Dla tej po prawej przyjechaliśmy teraz. To było moje marzenie.
Ten beach bar szczególnie nam się spodobał.
Wieczorami wszystko robiło jeszcze większe wrażenie.
9 lat temu nie było tego deptaka w ogóle.
Więc Ukochana była zadowolona ze standardów
Jeżeli ktoś lubi puste miejsca, też były lekko z boku.
Zabawa z falami
Albania to podobno muzułmański kraj, ale widzieliśmy dosłownie tylko jedną kobietę w muzułmańskim stroju kąpielowym. Nie zrobiłem jej zdjęcia, ale zrobiłem kilka innych
Na koniec słowo o cenach. 9 lat temu były niskie, teraz są wyższe...
Nocleg 30 euro za apartament (sypialnia, kuchnia, łazienka, weranda, klimatyzacja). Piwo na plaży, kieliszek wina, lodzik: 20 zł. Drinki w nocnych barach 50 zł. A taki mięsny obiad dla 2 osób 150 zł. Jest tam 12 kawałków mięsa, różnych i różnie zrobionych. To nasze ulubione danie na wakacyjnych wyjazdach na Bałkany. Albański Mix Grill był najlepszy jaki kiedykolwiek jedliśmy.
To tyle tytułem wstępu
C.D.N.
W Albanii byliśmy w 2013 roku. Piękny kraj, pełen kontrastów. Gdyby go scharakteryzować jednym słowem, byłoby to słowo: śmieci. Śmieci były wszędzie w dużych ilościach. Nowy bogaty hotel wywalał śmieci bezpośrednio za ogrodzeniem. Sprzątający kawałek płatnej plaży przewalał śmieci na drugą stronę deptaka. Główne drogi pomiędzy dużymi miastami wewnątrz kraju bywały asfaltowo-szutrowe. Jednym słowem syf był wszędzie. Zwiedziliśmy wtedy cały kraj, najgorzej było na północy, najlepiej na południu przy granicy z Grecją. Pod względem gór i wybrzeża najładniej było w okolicach Dhërmi i tam właśnie postanowiliśmy teraz wrócić na pobyt w jednym miejscu.
9 lat temu Dhërmi było dziurą z pustą szeroką plażą, jednym straganem z owocami i paroma marnymi knajpami. Dlatego to co zobaczyliśmy teraz zaskoczyło nas ogromnie.
Łoża plażowe przyciągają wzrok, ale proszę spojrzeć na góry w tle. Dwie najwyższe mają ponad 2000 metrów. Tą z lewej zdobyliśmy 9 lat temu. Dla tej po prawej przyjechaliśmy teraz. To było moje marzenie.
Ten beach bar szczególnie nam się spodobał.
Wieczorami wszystko robiło jeszcze większe wrażenie.
9 lat temu nie było tego deptaka w ogóle.
Więc Ukochana była zadowolona ze standardów
Jeżeli ktoś lubi puste miejsca, też były lekko z boku.
Zabawa z falami
Albania to podobno muzułmański kraj, ale widzieliśmy dosłownie tylko jedną kobietę w muzułmańskim stroju kąpielowym. Nie zrobiłem jej zdjęcia, ale zrobiłem kilka innych
Na koniec słowo o cenach. 9 lat temu były niskie, teraz są wyższe...
Nocleg 30 euro za apartament (sypialnia, kuchnia, łazienka, weranda, klimatyzacja). Piwo na plaży, kieliszek wina, lodzik: 20 zł. Drinki w nocnych barach 50 zł. A taki mięsny obiad dla 2 osób 150 zł. Jest tam 12 kawałków mięsa, różnych i różnie zrobionych. To nasze ulubione danie na wakacyjnych wyjazdach na Bałkany. Albański Mix Grill był najlepszy jaki kiedykolwiek jedliśmy.
To tyle tytułem wstępu
C.D.N.
Ostatnio zmieniony 2022-07-07, 21:23 przez sprocket73, łącznie zmieniany 1 raz.
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
Domyślam się, że to wstęp do głębszej prezentacji, ale Dhermi jako przykład Albanii jest raczej średni To tak jakby pokazywać Moskwę i Petersburg razem ze stwierdzeniem, że Rosja to bogaty kraj Ale faktem jest, że postęp jest gigantyczny.
Albania jest mniej muzułmańska niż Polska katolicka. Tzn. na papierze większość (niewielka) Albańczyków to muzułmanie, ale to bardzo świecka społeczność, za co mogą podziękować Hodży. A akurat w Dhermi i okolicach najwięcej jest prawosławnych
tam, gdzie dominują katolicy. Przypadek?
sporo, nawet jak na albańskie wybrzeże
to z kolei cena bardzo okazyjna!
sprocket73 pisze:Albania to podobno muzułmański kraj,
Albania jest mniej muzułmańska niż Polska katolicka. Tzn. na papierze większość (niewielka) Albańczyków to muzułmanie, ale to bardzo świecka społeczność, za co mogą podziękować Hodży. A akurat w Dhermi i okolicach najwięcej jest prawosławnych
sprocket73 pisze:najgorzej było na północy
tam, gdzie dominują katolicy. Przypadek?
A taki mięsny obiad dla 2 osób 150 zł.
sporo, nawet jak na albańskie wybrzeże
lodzik: 20 zł.
to z kolei cena bardzo okazyjna!
Ostatnio zmieniony 2022-07-08, 08:12 przez Pudelek, łącznie zmieniany 2 razy.
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
- sprocket73
- Posty: 5958
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Pudelek pisze:Dhermi jako przykład Albanii jest raczej średni
Oczywiście. Natomiast Dhermi teraz a Dhermi 9 lat temu to przepaść, która nas bardzo zaskoczyła. Postęp budowy dróg również jest ogromny. U nas kawałek zakopianki budują odkąd pamiętam. Tam przez 9 lat powstała autostrada wzdłuż całego kraju i jest bezpłatna.
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
Najbardziej rozbudowało się wybrzeże. W głebi kraju te zmiany nie są aż tak spektakularne, choć oczywiście widoczne.
A którą autostradę masz na myśli? Jest A1 od granicy z Kosowem i przez krótki kawałek wybrzeża. Jest A3 z Tirany do Elbasanu. No i nowa A2 w okolicach Vlory. To jednak nie jest "wzdłuż całego kraju" . Ale biorąc pod uwagę, że przed 30 laty oni prawie nie mieli asfaltowych dróg, to postęp jest... niezaprzeczalny
A którą autostradę masz na myśli? Jest A1 od granicy z Kosowem i przez krótki kawałek wybrzeża. Jest A3 z Tirany do Elbasanu. No i nowa A2 w okolicach Vlory. To jednak nie jest "wzdłuż całego kraju" . Ale biorąc pod uwagę, że przed 30 laty oni prawie nie mieli asfaltowych dróg, to postęp jest... niezaprzeczalny
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
- sprocket73
- Posty: 5958
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
9 lat temu jechaliśmy wzdłuż wybrzeża z południa na północ. Droga była straszna. Coś jakby w trakcie budowy. Długie odcinki po szutrowych dziurach. Teraz za Szkodrą wjeżdża się na "autostradę" i dojeżdża prawie do przełęczy przed Dhermi. Napisałem autostrada w cudzysłowie, bo częściowo nie jest to nasz standard autostrad, ale wstydem byłoby marudzić. Brakuje jeszcze kilkunastu wiaduktów i autostrada schodzi do jednego pasa z ograniczeniem do 40 km/h i jest normalne skrzyżowanie z drogą podrzędną. Ale są zrobione obwodnice dużych miast. Jechaliśmy już obwodnicą Vlory, choć nie mieliśmy pewności, czy jest oddana do użytku Jest już też zaawansowana budowa tunelu między Vlorą i Dhermi. Jak oddadzą ten tunel, to połączenie będzie dużo lepsze. Pewnie na to liczą inwestorzy w tereny nadmorskie, bo na razie tam jest więcej ludzi pracujących w obsłudze niż samych turystów.
Można się spierać o poziom rozwoju Albanii, czy jest tam już europejska cywilizacja, czy jeszcze nie ma. Ale jedno jest pewne - tempo tego rozwoju jest bardzo duże. A kraj piękny, więc potencjał ogromny.
Można się spierać o poziom rozwoju Albanii, czy jest tam już europejska cywilizacja, czy jeszcze nie ma. Ale jedno jest pewne - tempo tego rozwoju jest bardzo duże. A kraj piękny, więc potencjał ogromny.
Ostatnio zmieniony 2022-07-08, 11:12 przez sprocket73, łącznie zmieniany 1 raz.
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
sprocket73 pisze:9 lat temu jechaliśmy wzdłuż wybrzeża z południa na północ. Droga była straszna. Coś jakby w trakcie budowy. Długie odcinki po szutrowych dziurach.
i to jest interesujące, bo ja jechałem w podobnym okresie i aż tak złych warunków drogowych nie pamiętam Owszem, były remonty, dziury na mostach, ale właściwie od wysokości Durres aż do Ksamilu nawierzchnia była niezła, pomijając Llogarę, gdzie spłynął asfalt po deszczach...
sprocket73 pisze:bo na razie tam jest więcej ludzi pracujących w obsłudze niż samych turystów.
trzeba było przyjechać w 2019 albo w ubiegłym roku w szczycie sezonu Z różnych stron dochodzą mnie wieści, że w tym roku jest na razie pustawo - może stąd masz takie wrażenie. Pustawo z róznych powodów - sądzę, że najważniejszy to drożyzna, zwłaszcza paliwa. Sporo osób zrezygnowało z wyjazdu tak daleko albo odłożyło je na później. Ja to sprawdzę za jakieś dwa tygodnie, choć tradycyjnie w północnej części (i przy okazji chcę ocenić dwie nowe inwestycje drogowe ).
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
- sprocket73
- Posty: 5958
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Część II - przyjechaliśmy tu dla gór!
No właśnie... nie nadmorskie luksusy, ale góry przyciągały mnie w te strony. Na początek rozgrzewka. Podjeżdżamy autem na Przełęcz Llogara. Wyjeżdża się tu długimi stromymi serpentynami, na 1000 metrów jednym podjazdem. Następnie ruszamy na niższy grzbiet, pierwszym celem jest góra z nadajnikami.
Prowadzi na nią szeroka droga. 350 metrów podejścia.
Wita nas albański baranek, który potem sprytnie uciekał przed goniącym go człowiekiem. Widać baranek wybrał wolność
Mijamy niezamieszkałą "bacówkę". Ciężko wyobrazić sobie, że mógł tu ktoś mieszkać.
Następnie idziemy w kierunku nieco wyższej góry Maja Gjipajit (1446). Tu już nie ma ścieżek, przemieszczamy się po prostu po trawie.
Do tego miejsca doszliśmy 9 lat temu.
Widok wstecz na przebytą drogę oraz na wyższy grzbiet po drugiej stronie przełęczy.
Tym razem mamy plan iść dalej. Na widoczny na ostatnim planie najwyższy szczyt tej części grzbietu Maja Shëndëllis (1500). Różnica wysokości nie duża, ale wiadomo jak to jest na grzbiecie - góra, dół, góra, dół.
Ciekawa perspektywa. To niebieskie w dole to morze, a nie niebo.
Przed nami dość głęboka przełęcz.
Napotykamy zamieszkałą "bacówkę". Pilnuje jej młody szczeniak, który nie wie czy ma nas obszczekiwać, czy się przymilać, robi jedno i drugie na zmianę. Po chwili pojawiają się duże psy i muszę użyć mojego autorytetu, aby trzymały się z daleka.
Ciut wyżej wypatrzyliśmy i samego Bacę, jak wraca do domu na mule.
Przed nami kawał podejścia. Upał już doskwiera, łagodzi go dość mocny wiatr.
Podejście wydaje się nie mieć końca, a nachylenie stoku wciąż narasta. Na tym zdjęciu w ogóle tego nie czuć.
Tutaj widać to dokładnie.
Widok w dół w stronę morza.
Zdobywamy pierwszą górkę, do celu jeszcze dwie, ale wydają się niewielkie.
Widoki na bok.
Idziemy i idziemy, a cel jakby się nie przybliżał.
To zdjęcie zrobione w górę, czy w dół? Widać niebo czy morze?
Odp: w górę.
Ukochana dołącza do Tobiego. Jak widać humory dopisują.
Zdobywamy nasz cel po 6 godzinach wędrówki. Widok wstecz.
Dalsza część grzbietu prezentuje się ciekawie, ale już tam nie idziemy.
Wracamy nieco inaczej, omijając wierzchołki. Nawigacyjnie czuję się tutaj pewnie, grzbiet jest prosty.
Na trawersach mniej wieje, upał doskwiera. Ukochana jest ubrana ze względu na ochronę przed słońcem i ostrą roślinnością.
Bardzo ciekawa korona drzewa przed nami.
Jesteśmy już na górze z nadajnikami. Patrzymy na wyższy grzbiet. Na górze z lewej byliśmy (Maja Qorres 2018). Na górze z prawej (Maja Çikës 2044) - nie. Wygląda, że przejście pomiędzy nimi jest proste. Ot kawałek płaskim grzbietem. Jednak 9 lat temu z bliska nie wyglądało to tak łatwo. Czy uda się w tym roku? Na pewno!
Patrzę na ten szczyt łapczywie. Naprawdę przyjechałem tu dla tej jednej góry.
Ale póki co schodzimy do auta.
Widok na drogę, którą przyjechaliśmy na przełęcz.
Wycieczka na rozgrzewkę trwała 10 godzin i zakończyła się pełnym sukcesem. Upał umiarkowany. Trudności również. A góry przepiękne!
Udany początek
C.D.N.
No właśnie... nie nadmorskie luksusy, ale góry przyciągały mnie w te strony. Na początek rozgrzewka. Podjeżdżamy autem na Przełęcz Llogara. Wyjeżdża się tu długimi stromymi serpentynami, na 1000 metrów jednym podjazdem. Następnie ruszamy na niższy grzbiet, pierwszym celem jest góra z nadajnikami.
Prowadzi na nią szeroka droga. 350 metrów podejścia.
Wita nas albański baranek, który potem sprytnie uciekał przed goniącym go człowiekiem. Widać baranek wybrał wolność
Mijamy niezamieszkałą "bacówkę". Ciężko wyobrazić sobie, że mógł tu ktoś mieszkać.
Następnie idziemy w kierunku nieco wyższej góry Maja Gjipajit (1446). Tu już nie ma ścieżek, przemieszczamy się po prostu po trawie.
Do tego miejsca doszliśmy 9 lat temu.
Widok wstecz na przebytą drogę oraz na wyższy grzbiet po drugiej stronie przełęczy.
Tym razem mamy plan iść dalej. Na widoczny na ostatnim planie najwyższy szczyt tej części grzbietu Maja Shëndëllis (1500). Różnica wysokości nie duża, ale wiadomo jak to jest na grzbiecie - góra, dół, góra, dół.
Ciekawa perspektywa. To niebieskie w dole to morze, a nie niebo.
Przed nami dość głęboka przełęcz.
Napotykamy zamieszkałą "bacówkę". Pilnuje jej młody szczeniak, który nie wie czy ma nas obszczekiwać, czy się przymilać, robi jedno i drugie na zmianę. Po chwili pojawiają się duże psy i muszę użyć mojego autorytetu, aby trzymały się z daleka.
Ciut wyżej wypatrzyliśmy i samego Bacę, jak wraca do domu na mule.
Przed nami kawał podejścia. Upał już doskwiera, łagodzi go dość mocny wiatr.
Podejście wydaje się nie mieć końca, a nachylenie stoku wciąż narasta. Na tym zdjęciu w ogóle tego nie czuć.
Tutaj widać to dokładnie.
Widok w dół w stronę morza.
Zdobywamy pierwszą górkę, do celu jeszcze dwie, ale wydają się niewielkie.
Widoki na bok.
Idziemy i idziemy, a cel jakby się nie przybliżał.
To zdjęcie zrobione w górę, czy w dół? Widać niebo czy morze?
Odp: w górę.
Ukochana dołącza do Tobiego. Jak widać humory dopisują.
Zdobywamy nasz cel po 6 godzinach wędrówki. Widok wstecz.
Dalsza część grzbietu prezentuje się ciekawie, ale już tam nie idziemy.
Wracamy nieco inaczej, omijając wierzchołki. Nawigacyjnie czuję się tutaj pewnie, grzbiet jest prosty.
Na trawersach mniej wieje, upał doskwiera. Ukochana jest ubrana ze względu na ochronę przed słońcem i ostrą roślinnością.
Bardzo ciekawa korona drzewa przed nami.
Jesteśmy już na górze z nadajnikami. Patrzymy na wyższy grzbiet. Na górze z lewej byliśmy (Maja Qorres 2018). Na górze z prawej (Maja Çikës 2044) - nie. Wygląda, że przejście pomiędzy nimi jest proste. Ot kawałek płaskim grzbietem. Jednak 9 lat temu z bliska nie wyglądało to tak łatwo. Czy uda się w tym roku? Na pewno!
Patrzę na ten szczyt łapczywie. Naprawdę przyjechałem tu dla tej jednej góry.
Ale póki co schodzimy do auta.
Widok na drogę, którą przyjechaliśmy na przełęcz.
Wycieczka na rozgrzewkę trwała 10 godzin i zakończyła się pełnym sukcesem. Upał umiarkowany. Trudności również. A góry przepiękne!
Udany początek
C.D.N.
Ostatnio zmieniony 2022-07-08, 21:01 przez sprocket73, łącznie zmieniany 3 razy.
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
- sprocket73
- Posty: 5958
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Pudelek pisze:Ile pokazywał termometr?
Kurcze, naprawdę nie wiem. Wydaje mi się, że rano w aucie poniżej 30, a w górach wiał mocny wiatr, który naprawdę wiele zmieniał. Zresztą temperatura stopniowo narastała w trakcie całego urlopu, a to był dopiero początek.
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
- sprocket73
- Posty: 5958
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Wydaje mi się, że wiatr tak je ukształtował. To naprawdę wielkie drzewo - sosna.
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
- sprocket73
- Posty: 5958
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Część III - przerywnik architektoniczny
Na tym urlopie nie było typowego zwiedzania, ale jeden dzień wykorzystaliśmy na obejrzenie pobliskiej okolicy. Nadmorska część Dhërmi jest nowa i luksusowa, natomiast miasteczko właściwe jest zupełnie inne, ale też ma swój urok. Jest położone nieco wyżej, na stromych zboczach doliny.
Odwiedziliśmy Himarë, gdzie znajduje się kawałek starego historycznego miasta. Częściowo jest to ruina, częściowo budynki są zamieszkałe.
Tak jak wspominał Pudel - ta część Albanii jest prawosławna.
Niektóre cerkwie są naprawdę bardzo stare.
Jeszcze coś dla miłośników roślinności.
To robi wrażenie wyglądem.
A to zapachem - oregano, całe łany
Na koniec najbardziej charakterystyczna albańska budowla - bunkier z czasów komunizmu.
Bunkry są wszędzie, dosłownie wszędzie. Małe, jednoosobowe - jakaś chora doktryna obrony państwa z czasów zimnej wojny.
Powoli są likwidowane, ale wciąż można spotkać je na każdym kroku. Wiele jest pomalowanych na wesołe kolory. Ot taka ciekawostka.
C.D.N.
Na tym urlopie nie było typowego zwiedzania, ale jeden dzień wykorzystaliśmy na obejrzenie pobliskiej okolicy. Nadmorska część Dhërmi jest nowa i luksusowa, natomiast miasteczko właściwe jest zupełnie inne, ale też ma swój urok. Jest położone nieco wyżej, na stromych zboczach doliny.
Odwiedziliśmy Himarë, gdzie znajduje się kawałek starego historycznego miasta. Częściowo jest to ruina, częściowo budynki są zamieszkałe.
Tak jak wspominał Pudel - ta część Albanii jest prawosławna.
Niektóre cerkwie są naprawdę bardzo stare.
Jeszcze coś dla miłośników roślinności.
To robi wrażenie wyglądem.
A to zapachem - oregano, całe łany
Na koniec najbardziej charakterystyczna albańska budowla - bunkier z czasów komunizmu.
Bunkry są wszędzie, dosłownie wszędzie. Małe, jednoosobowe - jakaś chora doktryna obrony państwa z czasów zimnej wojny.
Powoli są likwidowane, ale wciąż można spotkać je na każdym kroku. Wiele jest pomalowanych na wesołe kolory. Ot taka ciekawostka.
C.D.N.
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości