Góry Wysp Szczęśliwych
Góry Wysp Szczęśliwych
Azory
Madera
Wyspy Selvagens
Wyspy Kanaryjskie
Wyspy Zielonego Przylądka
Spis treści:
Rozdział I: Wyspy Kanaryjskie 9-23.02.2014
- część pierwsza: Teneryfa - Góry Anaga i La Caldera - strona 1
- część druga: Teneryfa - Pico Viejo i Pico del Teide - strona 1
- część trzecia: Teneryfa - Góry Teno - Los Gigantes - strona 2
- część czwarta: La Gomera - strona 2
- część piąta: El Hierro - strona 2
- część ostatnia: Gran Canaria – Dunas de Maspalomas - strona 2
Ostatnio zmieniony 2015-03-26, 21:58 przez Vlado, łącznie zmieniany 6 razy.
Wyspy Kanaryjskie 9-23.02.2014
Część Pierwsza: Masyw Anaga i La Caldera
9 lutego
Nie tracąc czasu na koczowanie na berlińskim lotnisku, postanowiliśmy zwiedzić kawałek Berlina, w którym nigdy jeszcze nie byliśmy;)
Kilka fotek jest tutaj:
niekoczujac-na-lotnisku-vt2145.htm#46903
Dość szybko zwijamy się na lotnisko, norwegianem jeszcze nie lecieliśmy a na stronie internetowej, mimo iż jest okienko „odprawa on-line“ odprawy on-line zrobić się nie dało (obecnie funkcja jest już aktywna).
U niektórych tanich przewoźników odprawa na lotnisku słono kosztuje, więc woleliśmy upewnić się zawczasu na czym stoimy, by poszukać ewentualnie jakiejś kawiarenki internetowej.
Jeszcze szybka wizyta w markecie, no tak... niemieckie markety w niedziele są zamknięte;)))
Prawie każdy samolot Norwegiana przypisany jest do słynnej norweskiej postaci.
Północ... Lądujemy na Aeropuerto de Tenerife Sur Reina Sofía, auto już na nas czeka.
Zamiast C3 dostajemy ciut większą Fiestę w tej samej cenie, dla nas to bez różnicy a z pięcioma drzwiami będzie zawsze wygodniej;)
http://www.autoreisen.es/
W zależności od okresu, w AutoReisen za małe auto zapłacimy około 20-30 € za dobę i 80-120 € za tydzień.
Inną popularną firmą na wyspach jest CICAR
http://www.cicar.com/
Na miejscu można znaleźć i tańsze firmy, ale należy bardzo dokładnie wczytać się w warunki ubezpieczenia.
Kompletne AC to podstawa, by byle głupota nie wyczyściła Wam portfela a wakacje nie stały się dramatem;)
Jedziemy prosto przed siebie bez celu autostradą, nasze upatrzone pole namiotowe zostało gdzieś z tyłu, czym dalej na północ tym bliżej na jutro, hotelu też nie chce nam się szukać.
Około drugiej zasypiamy na parkingu w Santa Cruz de Tenerife.
10 lutego
Parking, widok o poranku, pierwsze spotkanie z oceanem.
Z samego rana odwiedzamy biura Freda Olsena i Naviera Armas, by upewnić się czy z naszymi biletami kupionymi przez internet jeszcze w Polsce jest wszystko w porządku
i dowiedzieć się o szczegóły odprawy.
http://www.fredolsen.es/es
http://www.navieraarmas.com/
W porcie trafiamy na wypływający żaglowiec pod niemiecką banderą, niekończące pozdrowienia syrenami wywołują ciarki na plecach,
taki rejs przez Atlantyk, to musi być niezapomniana przygoda:)
Krótkie zwiedzanie Santa Cruz de Tenerife.
Szybkie obiadośniadanie pod fasolowym drzewem (glediczja) w postaci bułki z jogurtem,
bo nasze oczy wciąż uciekają na północ:
Jeszcze chwila przy operze i w drogę.
Masyw Anaga z okna samochodu. Góry Anaga to jedna z najstarszych części wyspy, pamiętają czasy gdy nie było jeszcze Teide.
Nie są wysokie, ale tutaj wszystko należy liczyć od 0 m n.p.m.
Dojeżdżamy asfaltem najdalej jak się da, po drodze mijając najwyższy szczyt masywu Anaga - Cruz de Taborno o wysokości 1024m n.p.m.
Kręte, wąskie, choć z nawierzchnią w bardzo dobrym stanie drogi, zakręt przechodzący w kolejny zakręt, serpentyny 180 stopni.
Non stop dwie ręce na kierownicy, dawno nie czułem takiej przyjemności z jazdy:)
Jesteśmy na miejscu, trasa na dziś: Chamorga - Montana Tafada 606 m n.p.m. – Faro (latarnia) de Anaga - Chamorga
Na rozstajach dróg w ten sposób oznaczone są ścieżki, którymi nie biegnie szlak;)
Przesmaczne opuncje;)
Aeonium canariense.
Rogue de Dentro o wysokości ponad 100m n.p.m. i Rogue de Fuera.
Faro de Anaga a na prawo malutka osada Rogue Bermejo, do której można dostać tylko się łodzią lub z buta.
Zawracamy trochę powyżej latarni, na dzisiaj wystarczy. A Anaga? Anaga… my tutaj wrócimy, ale nie na dzień… czuję się oszołomiony pięknem tych gór.
Na noc lądujemy w Albergue Montes de Anaga, bardzo przyjemna miejscówka , cena noclegu 15 €.
Mieliśmy spać zupełnie w innym miejscu. Potrzeba wygodnego łóżka i ciepłej wody po dwóch nocach spędzonych w środkach komunikacji wzięła górę.
Widok z okna.
11 lutego
San Cristóbal de La Laguna to piękne historyczne miasto, z pewnością zwiedzimy je przy innej okazji, dzisiaj skoczyliśmy tylko po gaz do Decathlonu;)
Pierwsze spojrzenie na Pico del Teide
A wczoraj spać mieliśmy tutaj:
Kemping La Caldera.
Jest to jeden z wielu bezpłatnych kempingów na Wyspach Kanaryjskich, ciężko znaleźć o nich informacje w topowych przewodnikach,
bo dedykowane są głównie dla miejscowych turystów, ale one naprawdę istnieją;)
Strony o bezpłatnych kempingach:
http://www.tenerife.es/acampadas/site%2 ... mpadas.htm
http://www.tenerifehiking.com/camping-in-tenerife/
Widok z parkingu - na horyzoncie La Palma.
Na kempingu nie ma mediów, ale obok znajduje się plac piknikowy (barbacoa el area, zona recreativa) czynny w dzień,
znajdziemy na nim wodę, łazienki i plenerowe grille – tylko w nich można rozpalać ogień.
Na Wyspach Kanaryjskich place piknikowe znajdziemy wszędzie, nie tylko tak wielkie jak La Caldera, ale również takie kameralne:
Z kempingu wybraliśmy się na krótki spacer.
Trasa na dziś: La Caldera – Choza (Wiata) Chimoche (1450m n.p.m.) – La Caldera
W planach mieliśmy Barranco de los Arcos de Chimoche, no zabrałem ze sobą kawałek liny;)
Barranco oznacza wszystko czym płynie lub płynęła woda. Może to być wąski wąwóz jak i wielka dolina;)
Kilka słów o Barranco de los Arcos de Chimoche:
http://pl.wikiloc.com/wikiloc/view.do?id=4185530
http://www.barranquismo.net/paginas/bar ... imoche.htm
Na miejscu jednak stwierdziliśmy, że zbyt lekceważąco podeszliśmy do tematu i postanowiliśmy zostawić wąwóz na następny raz.
Nad wejściem do kopalni znajduje się ostatni zjazd.
Popołudnie spędziliśmy w Loro Parque.
http://www.loroparque.com/
Raczej omijam zoo z założenia, ale słyszałem o tym miejscu sporo dobrego.
Zwierzęta faktycznie mają tutaj godziwe warunki jak na zoo, mają sporo miejsca, są dobrze odizolowane od zwiedzających,
no i zobaczyłem w końcu na żywo moje ulubione surykatki.
Fundacja działająca przy zoo wydaje rocznie około 1mln€ na ochronę zwierząt, głównie wielorybów i papug.
ZOO
Uchatki
Delfiny
Orki
Pingwiny
Objazdówka Teneryfy zakończona. Auto odstawiamy na lotnisku, już nam nie będzie potrzebne.
Tak przy okazji na pocieszenie powiem że ;-) litr paliwa na Teneryfie kosztuje poniżej 1 €
Naszą bazą przez najbliższe kilka dni będzie Camping Nauta, oczywiście z basenem
choć na zadupiu wśród plantacji bananów;)
http://www.campingnauta.com/
Dobrym źródłem informacji na temat tym razem płatnych kempingów jest strona ta:
http://canaricamper.de/en/blog/category ... ion-islas/
ciąg dalszy nastąpi;)
Część Pierwsza: Masyw Anaga i La Caldera
9 lutego
Nie tracąc czasu na koczowanie na berlińskim lotnisku, postanowiliśmy zwiedzić kawałek Berlina, w którym nigdy jeszcze nie byliśmy;)
Kilka fotek jest tutaj:
niekoczujac-na-lotnisku-vt2145.htm#46903
Dość szybko zwijamy się na lotnisko, norwegianem jeszcze nie lecieliśmy a na stronie internetowej, mimo iż jest okienko „odprawa on-line“ odprawy on-line zrobić się nie dało (obecnie funkcja jest już aktywna).
U niektórych tanich przewoźników odprawa na lotnisku słono kosztuje, więc woleliśmy upewnić się zawczasu na czym stoimy, by poszukać ewentualnie jakiejś kawiarenki internetowej.
Jeszcze szybka wizyta w markecie, no tak... niemieckie markety w niedziele są zamknięte;)))
Prawie każdy samolot Norwegiana przypisany jest do słynnej norweskiej postaci.
Północ... Lądujemy na Aeropuerto de Tenerife Sur Reina Sofía, auto już na nas czeka.
Zamiast C3 dostajemy ciut większą Fiestę w tej samej cenie, dla nas to bez różnicy a z pięcioma drzwiami będzie zawsze wygodniej;)
http://www.autoreisen.es/
W zależności od okresu, w AutoReisen za małe auto zapłacimy około 20-30 € za dobę i 80-120 € za tydzień.
Inną popularną firmą na wyspach jest CICAR
http://www.cicar.com/
Na miejscu można znaleźć i tańsze firmy, ale należy bardzo dokładnie wczytać się w warunki ubezpieczenia.
Kompletne AC to podstawa, by byle głupota nie wyczyściła Wam portfela a wakacje nie stały się dramatem;)
Jedziemy prosto przed siebie bez celu autostradą, nasze upatrzone pole namiotowe zostało gdzieś z tyłu, czym dalej na północ tym bliżej na jutro, hotelu też nie chce nam się szukać.
Około drugiej zasypiamy na parkingu w Santa Cruz de Tenerife.
10 lutego
Parking, widok o poranku, pierwsze spotkanie z oceanem.
Z samego rana odwiedzamy biura Freda Olsena i Naviera Armas, by upewnić się czy z naszymi biletami kupionymi przez internet jeszcze w Polsce jest wszystko w porządku
i dowiedzieć się o szczegóły odprawy.
http://www.fredolsen.es/es
http://www.navieraarmas.com/
W porcie trafiamy na wypływający żaglowiec pod niemiecką banderą, niekończące pozdrowienia syrenami wywołują ciarki na plecach,
taki rejs przez Atlantyk, to musi być niezapomniana przygoda:)
Krótkie zwiedzanie Santa Cruz de Tenerife.
Szybkie obiadośniadanie pod fasolowym drzewem (glediczja) w postaci bułki z jogurtem,
bo nasze oczy wciąż uciekają na północ:
Jeszcze chwila przy operze i w drogę.
Masyw Anaga z okna samochodu. Góry Anaga to jedna z najstarszych części wyspy, pamiętają czasy gdy nie było jeszcze Teide.
Nie są wysokie, ale tutaj wszystko należy liczyć od 0 m n.p.m.
Dojeżdżamy asfaltem najdalej jak się da, po drodze mijając najwyższy szczyt masywu Anaga - Cruz de Taborno o wysokości 1024m n.p.m.
Kręte, wąskie, choć z nawierzchnią w bardzo dobrym stanie drogi, zakręt przechodzący w kolejny zakręt, serpentyny 180 stopni.
Non stop dwie ręce na kierownicy, dawno nie czułem takiej przyjemności z jazdy:)
Jesteśmy na miejscu, trasa na dziś: Chamorga - Montana Tafada 606 m n.p.m. – Faro (latarnia) de Anaga - Chamorga
Na rozstajach dróg w ten sposób oznaczone są ścieżki, którymi nie biegnie szlak;)
Przesmaczne opuncje;)
Aeonium canariense.
Rogue de Dentro o wysokości ponad 100m n.p.m. i Rogue de Fuera.
Faro de Anaga a na prawo malutka osada Rogue Bermejo, do której można dostać tylko się łodzią lub z buta.
Zawracamy trochę powyżej latarni, na dzisiaj wystarczy. A Anaga? Anaga… my tutaj wrócimy, ale nie na dzień… czuję się oszołomiony pięknem tych gór.
Na noc lądujemy w Albergue Montes de Anaga, bardzo przyjemna miejscówka , cena noclegu 15 €.
Mieliśmy spać zupełnie w innym miejscu. Potrzeba wygodnego łóżka i ciepłej wody po dwóch nocach spędzonych w środkach komunikacji wzięła górę.
Widok z okna.
11 lutego
San Cristóbal de La Laguna to piękne historyczne miasto, z pewnością zwiedzimy je przy innej okazji, dzisiaj skoczyliśmy tylko po gaz do Decathlonu;)
Pierwsze spojrzenie na Pico del Teide
A wczoraj spać mieliśmy tutaj:
Kemping La Caldera.
Jest to jeden z wielu bezpłatnych kempingów na Wyspach Kanaryjskich, ciężko znaleźć o nich informacje w topowych przewodnikach,
bo dedykowane są głównie dla miejscowych turystów, ale one naprawdę istnieją;)
Strony o bezpłatnych kempingach:
http://www.tenerife.es/acampadas/site%2 ... mpadas.htm
http://www.tenerifehiking.com/camping-in-tenerife/
Widok z parkingu - na horyzoncie La Palma.
Na kempingu nie ma mediów, ale obok znajduje się plac piknikowy (barbacoa el area, zona recreativa) czynny w dzień,
znajdziemy na nim wodę, łazienki i plenerowe grille – tylko w nich można rozpalać ogień.
Na Wyspach Kanaryjskich place piknikowe znajdziemy wszędzie, nie tylko tak wielkie jak La Caldera, ale również takie kameralne:
Z kempingu wybraliśmy się na krótki spacer.
Trasa na dziś: La Caldera – Choza (Wiata) Chimoche (1450m n.p.m.) – La Caldera
W planach mieliśmy Barranco de los Arcos de Chimoche, no zabrałem ze sobą kawałek liny;)
Barranco oznacza wszystko czym płynie lub płynęła woda. Może to być wąski wąwóz jak i wielka dolina;)
Kilka słów o Barranco de los Arcos de Chimoche:
http://pl.wikiloc.com/wikiloc/view.do?id=4185530
http://www.barranquismo.net/paginas/bar ... imoche.htm
Na miejscu jednak stwierdziliśmy, że zbyt lekceważąco podeszliśmy do tematu i postanowiliśmy zostawić wąwóz na następny raz.
Nad wejściem do kopalni znajduje się ostatni zjazd.
Popołudnie spędziliśmy w Loro Parque.
http://www.loroparque.com/
Raczej omijam zoo z założenia, ale słyszałem o tym miejscu sporo dobrego.
Zwierzęta faktycznie mają tutaj godziwe warunki jak na zoo, mają sporo miejsca, są dobrze odizolowane od zwiedzających,
no i zobaczyłem w końcu na żywo moje ulubione surykatki.
Fundacja działająca przy zoo wydaje rocznie około 1mln€ na ochronę zwierząt, głównie wielorybów i papug.
ZOO
Uchatki
Delfiny
Orki
Pingwiny
Objazdówka Teneryfy zakończona. Auto odstawiamy na lotnisku, już nam nie będzie potrzebne.
Tak przy okazji na pocieszenie powiem że ;-) litr paliwa na Teneryfie kosztuje poniżej 1 €
Naszą bazą przez najbliższe kilka dni będzie Camping Nauta, oczywiście z basenem
choć na zadupiu wśród plantacji bananów;)
http://www.campingnauta.com/
Dobrym źródłem informacji na temat tym razem płatnych kempingów jest strona ta:
http://canaricamper.de/en/blog/category ... ion-islas/
ciąg dalszy nastąpi;)
Część druga: Pico Viejo i Pico del Teide
12 lutego
Ledwo zdążyliśmy na autobus do Vilaflor.
A to za sprawą turystki z Polski, która chciała być miła;) Gdy prawie wysiadaliśmy z autobusu w Los Cristianos na przesiadkę na przystanku, który wydawał się być głównym,
Pani przysłuchująca się naszej rozmowie powstrzymała nas przed wysiadką stwierdzając, że do dworca głównego jest jeszcze kilka przystanków.
Po dłuższej rozmowie ze zdziwieniem stwierdziłem, że to Los Cristianos jest potwornie duże,
na co usłyszałem, że dworzec przecież nie znajduje się w Los Cristianos, tylko w Playa de las Americas.
„No to jesteśmy w dupie” – pomyślałem
W informacji na pętli otrzymaliśmy świetny rozkład jazdy, choć usłyszeliśmy, ze mamy małe szanse, żeby zdążyć na nasz kurs. Następny autobus mielibyśmy dopiero za 6 godzin.
Wskoczyliśmy do pośpiesznego 111, kierowca miałem wrażenie, robił wszystko żebyśmy zdążyli. Na właściwym przystanku byliśmy niecałe 2 minuty przed odjazdem naszego 482;)
Strona komunikacji publicznej na Teneryfie:
http://www.titsa.com/index.php
Autobusy nie grzeszą punktualnością, ale na wakacjach człowiek nie powinien patrzeć na zegarek;)
Bardzo opłaca się kupić kartę Bono Via za 15 lub 25 €, bilety tańsze nawet o 50%.
A najważniejsze, że w przypadku przesiadki płacimy, jak byśmy jechali jednym środkiem transportu, bez karty musielibyśmy kupić dwa oddzielne bilety (na zdjęciu kursy łączone to te z gwiazdką)
Z jednej karty może korzystać kilka osób.
Karta nie obowiązuje na niektórych liniach, na przykład w linii turystycznej pod Teide, ale my tą linią nie jechaliśmy;)
Trasę planowaliśmy zacząć z Vilaflor (około 1400m n.p.m.), trochę dla żartu, trochę w ramach testu jak tu zadziała, zaczęliśmy łapać stopa.
Daliśmy sobie 15 minut i się zwijamy. Po 5 minutach siedzieliśmy w aucie z niemiecką turystą, z którą dojechaliśmy do Boca Tauce
(2055m n.p.m. według mojej mapy, 1980m n.p.m. według tabliczki przy drodze ;-))
Wyżej autem, od tej strony, się już wjechać nie da;)
Boca Tauce znajduje się na skraju kaldery Circo de Las Canadas, która jest swoistym płaskowyżem powstałym na skutek zapadnięcia się szczytu starego wulkanu Las Canadas.
Erupcja tego wulkanu połączyła trzy mniejsze wyspy Anaga, Teno i Adeje w jedną wielką Teneryfę.
Trasa na dziś: Boca Tauce – Pico Viejo (3135m n.p.m.) – La Rambleta (3555m n.p.m.)
Szlak jest dość dobrze oznaczony a ścieżka widoczna. W górnych partiach zanika, ale nie należy się tym zbytnio przejmować, wcześniej czy później z powrotem ją dostrzeżemy.
Nasze cele;) Pico Viejo i Pico del Teide
Najgorsze są pola drobnego pyłu – te czarne miejsca na zdjęciu – idzie się po tym jak po wydmie, byle podmuch wiatru i pył zaklejał nam nozdrza a oczy bombardowało setki ostrych igieł.
Pola lawy.
Czyje to bobki?;)
Jajo Teide – bomba wulkaniczna.
Zamiast kosodrzewiny.
Narices del Teide – Nozdrza Teide.
To najmłodszy z kraterów w partiach szczytowych Masywu Teide, jego erupcja miała miejsce w 1798r i trwała trzy miesiące.
Krater ten jest niezłą zmyłką dla osób, które przed wyjazdem nie miały okazji zapoznać się z topografią terenu.
Czytałem relacje osób, które idąc na Pico Viejo, doszły tylko do Narices del Teide, sądząc że są na szczycie.
La Gomera i El Hierro
La Palma
I wszystkie trzy razem.
Okoliczne szczyty, przepraszam jeszcze nie potrafię bezbłędnie ich nazwać, może przy kolejnej wizycie;)
I oto On! Potężny krater Pico Viejo (3135m n.p.m.)
Czytałem, że jest ogromny i że warto go odwiedzić.
Dla mnie jest fenomenalny, bardzo się cieszę, że nie poszliśmy na spotkanie tylko z tym najwyższym;)
Ponoć Parque Nacional del Teide jest najczęściej odwiedzanym parkiem narodowym w UE.
My na szlaku nie spotkaliśmy nikogo, dwójkę turystów widzieliśmy gdzieś w oddali.
Owszem na dole na parkingach tłum, fotka z Teide i do domu, ale szlak tylko dla nas;)
Jeszcze raz Teide. Jego odwiedzimy już jutro.
Śnieg który sprawił nam mnóstwo radości;)
Zabraliśmy 4,5 litra wody na dwa dni, w normalnych warunkach wystarczyłoby bez problemu, ale w palącym słońcu, bez odrobiny cienia, w pyle wysuszającym usta,
trzeba było mocno się kontrolować, żeby cokolwiek zostało na następny dzień.
Gdy dotarliśmy do śniegu, puściły nam wszelkie hamulce, piliśmy do woli i zabraliśmy ze sobą, do wszystkiego co się do tego nadawało, ze dwa kilo tego białego złota;)
Zachód słońca ze zboczy Pico Viejo.
Spaliśmy na wysokości 3555m n.p.m., musicie mi wybaczyć, ale gdzie dokładniej, to powinno zostać naszą tajemnicą;)
Horyzont trochę krzywy, mam nadzieję, że Wasz zmysł estetyki to wytrzyma ;-)
13 lutego
Wschód słońca nad Gran Canarią.
Trasa na dziś: La Rambleta – Pico del Teide (3718m n.p.m.) – Refugio de Altavista – parking „Montana Blanca”
Ruszamy skoro świt, po drodze rozwiązujemy zagadkę intensywnego zapachu, który wczoraj momentami nas otaczał.
To fumarole.
Na szczycie nie jesteśmy już sami, jak to miało miejsce poprzedniego dnia.
Spotykamy kilkunastu turystów śpiących w pobliskim schronisku, magia najwyższego jak zwykle robi swoje.
I okazało się, że w budynku kolejki również można skorzystać z toalety i nabrać wody;)
Pico del Teide – Piekielna Góra – Tide – Echeide - 3718 m n.p.m.
Wybitność – 3718 metrów.
Najwyższy szczyt Hiszpanii.
Najwyższy szczyt UE znajdujący się poza Alpami.
Drugi na liście najwybitniejszych szczytów UE.
Pico del Teide wciąż żywy;)
Montana el Cabezon – Observatorio del Teide (2396m n.p.m.)
Jeszcze raz Gran Canaria.
Udając się na Pico del Teide należy pamiętać o pozwoleniu, możemy uzyskać je bezpłatnie tutaj:
http://www.reservasparquesnacionales.es ... 2&act=%201
Jeśli dobrze zrozumiałem, pozwolenia sprawdzane są dopiero od godziny 9:00, wraz ze startem kolejki.
Wchodząc o godzinie 7:00, na przykład startując ze schroniska, możemy wejść bez pozwolenia.
Refugio de Altavista.
http://www.telefericoteide.com/altavista
Nam nie udało się wejść, bo ktoś z obsługi akurat chyba sprzątał i pozamykał wszystkie drzwi.
W nocy na pewno było otwarte, bo spali w nim chociażby Czesi, z którymi rozmawialiśmy na szczycie.
Montana Blanca (2820m n.p.m.)
Obserwatorium wciąż przyciągało wzrok.
Na szlaku.
Ostatnie spojrzenia na Teide.
Parking „Montana Blanca”.
Po kilkunastu minutach znowu siedzimy w aucie. Tym razem nie złapaliśmy stopa. To stop złapał nas;)
Przemiły Francuz, który zatrzymał się na parkingu żeby zrobić kilka zdjęć, sam do nas podszedł z pytaniem dokąd chcemy jechać;)
Na początku szczęśliwi myśleliśmy, że dojedziemy do Vilaflor. Nie do końca potrafił nam wytłumaczyć gdzie jedzie, ale cały czas jechał w naszą stronę.
Ostatecznie wysiadamy w Playa de las Americas, czyli w zasadzie jesteśmy na miejscu:)))
cdn;)
12 lutego
Ledwo zdążyliśmy na autobus do Vilaflor.
A to za sprawą turystki z Polski, która chciała być miła;) Gdy prawie wysiadaliśmy z autobusu w Los Cristianos na przesiadkę na przystanku, który wydawał się być głównym,
Pani przysłuchująca się naszej rozmowie powstrzymała nas przed wysiadką stwierdzając, że do dworca głównego jest jeszcze kilka przystanków.
Po dłuższej rozmowie ze zdziwieniem stwierdziłem, że to Los Cristianos jest potwornie duże,
na co usłyszałem, że dworzec przecież nie znajduje się w Los Cristianos, tylko w Playa de las Americas.
„No to jesteśmy w dupie” – pomyślałem
W informacji na pętli otrzymaliśmy świetny rozkład jazdy, choć usłyszeliśmy, ze mamy małe szanse, żeby zdążyć na nasz kurs. Następny autobus mielibyśmy dopiero za 6 godzin.
Wskoczyliśmy do pośpiesznego 111, kierowca miałem wrażenie, robił wszystko żebyśmy zdążyli. Na właściwym przystanku byliśmy niecałe 2 minuty przed odjazdem naszego 482;)
Strona komunikacji publicznej na Teneryfie:
http://www.titsa.com/index.php
Autobusy nie grzeszą punktualnością, ale na wakacjach człowiek nie powinien patrzeć na zegarek;)
Bardzo opłaca się kupić kartę Bono Via za 15 lub 25 €, bilety tańsze nawet o 50%.
A najważniejsze, że w przypadku przesiadki płacimy, jak byśmy jechali jednym środkiem transportu, bez karty musielibyśmy kupić dwa oddzielne bilety (na zdjęciu kursy łączone to te z gwiazdką)
Z jednej karty może korzystać kilka osób.
Karta nie obowiązuje na niektórych liniach, na przykład w linii turystycznej pod Teide, ale my tą linią nie jechaliśmy;)
Trasę planowaliśmy zacząć z Vilaflor (około 1400m n.p.m.), trochę dla żartu, trochę w ramach testu jak tu zadziała, zaczęliśmy łapać stopa.
Daliśmy sobie 15 minut i się zwijamy. Po 5 minutach siedzieliśmy w aucie z niemiecką turystą, z którą dojechaliśmy do Boca Tauce
(2055m n.p.m. według mojej mapy, 1980m n.p.m. według tabliczki przy drodze ;-))
Wyżej autem, od tej strony, się już wjechać nie da;)
Boca Tauce znajduje się na skraju kaldery Circo de Las Canadas, która jest swoistym płaskowyżem powstałym na skutek zapadnięcia się szczytu starego wulkanu Las Canadas.
Erupcja tego wulkanu połączyła trzy mniejsze wyspy Anaga, Teno i Adeje w jedną wielką Teneryfę.
Trasa na dziś: Boca Tauce – Pico Viejo (3135m n.p.m.) – La Rambleta (3555m n.p.m.)
Szlak jest dość dobrze oznaczony a ścieżka widoczna. W górnych partiach zanika, ale nie należy się tym zbytnio przejmować, wcześniej czy później z powrotem ją dostrzeżemy.
Nasze cele;) Pico Viejo i Pico del Teide
Najgorsze są pola drobnego pyłu – te czarne miejsca na zdjęciu – idzie się po tym jak po wydmie, byle podmuch wiatru i pył zaklejał nam nozdrza a oczy bombardowało setki ostrych igieł.
Pola lawy.
Czyje to bobki?;)
Jajo Teide – bomba wulkaniczna.
Zamiast kosodrzewiny.
Narices del Teide – Nozdrza Teide.
To najmłodszy z kraterów w partiach szczytowych Masywu Teide, jego erupcja miała miejsce w 1798r i trwała trzy miesiące.
Krater ten jest niezłą zmyłką dla osób, które przed wyjazdem nie miały okazji zapoznać się z topografią terenu.
Czytałem relacje osób, które idąc na Pico Viejo, doszły tylko do Narices del Teide, sądząc że są na szczycie.
La Gomera i El Hierro
La Palma
I wszystkie trzy razem.
Okoliczne szczyty, przepraszam jeszcze nie potrafię bezbłędnie ich nazwać, może przy kolejnej wizycie;)
I oto On! Potężny krater Pico Viejo (3135m n.p.m.)
Czytałem, że jest ogromny i że warto go odwiedzić.
Dla mnie jest fenomenalny, bardzo się cieszę, że nie poszliśmy na spotkanie tylko z tym najwyższym;)
Ponoć Parque Nacional del Teide jest najczęściej odwiedzanym parkiem narodowym w UE.
My na szlaku nie spotkaliśmy nikogo, dwójkę turystów widzieliśmy gdzieś w oddali.
Owszem na dole na parkingach tłum, fotka z Teide i do domu, ale szlak tylko dla nas;)
Jeszcze raz Teide. Jego odwiedzimy już jutro.
Śnieg który sprawił nam mnóstwo radości;)
Zabraliśmy 4,5 litra wody na dwa dni, w normalnych warunkach wystarczyłoby bez problemu, ale w palącym słońcu, bez odrobiny cienia, w pyle wysuszającym usta,
trzeba było mocno się kontrolować, żeby cokolwiek zostało na następny dzień.
Gdy dotarliśmy do śniegu, puściły nam wszelkie hamulce, piliśmy do woli i zabraliśmy ze sobą, do wszystkiego co się do tego nadawało, ze dwa kilo tego białego złota;)
Zachód słońca ze zboczy Pico Viejo.
Spaliśmy na wysokości 3555m n.p.m., musicie mi wybaczyć, ale gdzie dokładniej, to powinno zostać naszą tajemnicą;)
Horyzont trochę krzywy, mam nadzieję, że Wasz zmysł estetyki to wytrzyma ;-)
13 lutego
Wschód słońca nad Gran Canarią.
Trasa na dziś: La Rambleta – Pico del Teide (3718m n.p.m.) – Refugio de Altavista – parking „Montana Blanca”
Ruszamy skoro świt, po drodze rozwiązujemy zagadkę intensywnego zapachu, który wczoraj momentami nas otaczał.
To fumarole.
Na szczycie nie jesteśmy już sami, jak to miało miejsce poprzedniego dnia.
Spotykamy kilkunastu turystów śpiących w pobliskim schronisku, magia najwyższego jak zwykle robi swoje.
I okazało się, że w budynku kolejki również można skorzystać z toalety i nabrać wody;)
Pico del Teide – Piekielna Góra – Tide – Echeide - 3718 m n.p.m.
Wybitność – 3718 metrów.
Najwyższy szczyt Hiszpanii.
Najwyższy szczyt UE znajdujący się poza Alpami.
Drugi na liście najwybitniejszych szczytów UE.
Pico del Teide wciąż żywy;)
Montana el Cabezon – Observatorio del Teide (2396m n.p.m.)
Jeszcze raz Gran Canaria.
Udając się na Pico del Teide należy pamiętać o pozwoleniu, możemy uzyskać je bezpłatnie tutaj:
http://www.reservasparquesnacionales.es ... 2&act=%201
Jeśli dobrze zrozumiałem, pozwolenia sprawdzane są dopiero od godziny 9:00, wraz ze startem kolejki.
Wchodząc o godzinie 7:00, na przykład startując ze schroniska, możemy wejść bez pozwolenia.
Refugio de Altavista.
http://www.telefericoteide.com/altavista
Nam nie udało się wejść, bo ktoś z obsługi akurat chyba sprzątał i pozamykał wszystkie drzwi.
W nocy na pewno było otwarte, bo spali w nim chociażby Czesi, z którymi rozmawialiśmy na szczycie.
Montana Blanca (2820m n.p.m.)
Obserwatorium wciąż przyciągało wzrok.
Na szlaku.
Ostatnie spojrzenia na Teide.
Parking „Montana Blanca”.
Po kilkunastu minutach znowu siedzimy w aucie. Tym razem nie złapaliśmy stopa. To stop złapał nas;)
Przemiły Francuz, który zatrzymał się na parkingu żeby zrobić kilka zdjęć, sam do nas podszedł z pytaniem dokąd chcemy jechać;)
Na początku szczęśliwi myśleliśmy, że dojedziemy do Vilaflor. Nie do końca potrafił nam wytłumaczyć gdzie jedzie, ale cały czas jechał w naszą stronę.
Ostatecznie wysiadamy w Playa de las Americas, czyli w zasadzie jesteśmy na miejscu:)))
cdn;)
Ostatnio zmieniony 2015-03-23, 20:14 przez Vlado, łącznie zmieniany 2 razy.
mazeno pisze:mnie by w zyciu do glowy nie przyszlo fotografowac kible.
mazeno- naprawde?? toz to jest bardzo ciekawy temat!!
gorskie-kibelki-vt654.htm
ja to sobie tak samo nie wyobrazam bedac gdzies nie sfotografowac miejsca biwaku jak i orginalnego kibla!
Ostatnio zmieniony 2015-03-23, 20:37 przez buba, łącznie zmieniany 2 razy.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Vlado pisze:Zamiast kosodrzewiny.
.
Wiesz moze co to za roslina? to samo chyba rosnie w kamieniolomie kolo Jeleniej Gory- wydawalo mi sie wlasnie jakies takie suchoroslowe i egzotyczne
Vlado pisze:Zabraliśmy 4,5 litra wody na dwa dni, w normalnych warunkach wystarczyłoby bez problemu, ale w palącym słońcu, bez odrobiny cienia, w pyle wysuszającym usta,
trzeba było mocno się kontrolować, żeby cokolwiek zostało na następny dzień.
Nie mow ze to jeszcze zapas na dwie osoby???
Ja na Krymie w takich warunkach wchodzac na Demerdzy to na jeden dzien nioslam dla siebie 8 litrow wody i ledwo mi starczylo
Vlado pisze:Gdy dotarliśmy do śniegu, puściły nam wszelkie hamulce, piliśmy do woli i zabraliśmy ze sobą, do wszystkiego co się do tego nadawało, ze dwa kilo tego białego złota;)
Przekonales mnie ze snieg moze jednak czasem, w odpowiedniej czasoprzestrzeni, byc fajny i pozyteczny. Zawsze nazywalam go wylacznie bialym gownem, a tu prosze- sama bym sie z niego cieszyla!
Jak to bylo w powiedzeniu? "tylko krowa nie zmienia pogladow" czy jakos tak?
Ostatnio zmieniony 2015-03-23, 20:50 przez buba, łącznie zmieniany 2 razy.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
buba pisze:ja to sobie tak samo nie wyobrazam bedac gdzies nie sfotografowac miejsca biwaku jak i orginalnego kibla!
nawet nie musi być oryginalny, ja z pasją fotografuję zarówno kible normalne jak i nienormalne, tak samo jak każdy inny element krajobrazu. Zarówno dla własnej pamięci jak i może się przydać komuś innemu do informacji
A te pozwolenia to w jakim są celu wydawane? Żeby zbyt dużo osób nie łaziło? Toż to idealny projekt na odludnienie Taterek
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
mazeno pisze:w kazdym domu.
Ja mojemu tez kiedys zrobie fote i wrzuce do forumowego tematu "kible", tylko musze go dokonczyc ozdabiac, a to jest bardzo pracochlonne a czasu ni ma.. W bloku tez mozna zapodac ciekawy kibel Acz slawojce nad chmurami nigdy sie on rownac nie bedzie...
mazeno pisze:no, niemal - bo u mnie jest inny. niektorzy mowia, ze slynny, ale nie bede go fotografowal.
w kazdym razie, kazdy kto pierwszy raz widzi, to leje. w przenosni i doslownie - bo w koncu od tego jest kibel
no szkoda ze foty nie bedzie bo bardzo rozbudziles moja ciekawosc! a na PW?
Sorki za offtop, ja po prostu lubie tematy kibelkowe wiec nie moglam sie powstrzymac
Ostatnio zmieniony 2015-03-23, 21:15 przez buba, łącznie zmieniany 1 raz.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Anaga rzeczywiście robi wrażenie. Połączenie gór i morza nie jest dla nas codziennością, dlatego przyciąga wzrok.
A w ogóle - skąd takie zainteresowania? Wybrałeś niezbyt popularny górsko kierunek i na wyspach typowo wypoczynkowo-plażowych poszukałeś gór. Lubisz nieoczywiste kierunki, czy ktoś Ci polecał tamte rejony? No chyba że w szerzej rozumianej "okolicy" już połaziłeś, po czym chciałeś i wybierasz teraz coś dalszego i mniej jednoznacznego?
A w ogóle - skąd takie zainteresowania? Wybrałeś niezbyt popularny górsko kierunek i na wyspach typowo wypoczynkowo-plażowych poszukałeś gór. Lubisz nieoczywiste kierunki, czy ktoś Ci polecał tamte rejony? No chyba że w szerzej rozumianej "okolicy" już połaziłeś, po czym chciałeś i wybierasz teraz coś dalszego i mniej jednoznacznego?
Może ten drugi to bidetBasia Z. pisze:Nawet w Polsce napotkałam takie "bliźniacze" tzn. dwa kible w jednym pomieszczeniu bez ścianki.
Stosunkowo tanio można wybrać się ze szwendaczkiem w maju i zdobyć najwyższy szczyt Hiszpanii.
Ostatnio zmieniony 2015-03-23, 23:30 przez ceper, łącznie zmieniany 1 raz.
Bo kto ma, temu będzie dodane, i nadmiar mieć będzie; kto zaś nie ma, temu zabiorą również to, co ma. /Mt 13,12/
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
ceper pisze:Stosunkowo tanio można wybrać się ze szwendaczkiem w maju
1950 zł za osobę za niecały tydzień... hmm, czy to tanio za konieczność łażenie w grupie? Bilety idzie upolować za kilkaset złotych za odpowiednim wyprzedzeniem i szczęściem, lecieć we dwie, trzy osoby i pewno koszty wyjdą porównywalnie, jeśli nie mniejsze, choć może bez "apartamentu"...
Ostatnio zmieniony 2015-03-24, 00:48 przez Pudelek, łącznie zmieniany 1 raz.
ceper pisze:Może ten drugi to bidetBasia Z. pisze:Nawet w Polsce napotkałam takie "bliźniacze" tzn. dwa kible w jednym pomieszczeniu bez ścianki.
Stosunkowo tanio można wybrać się ze szwendaczkiem w maju i zdobyć najwyższy szczyt Hiszpanii.
Może Cię Ceprze rozczaruję ale odróżniam kibel od bidetu.
A te "podwójne" kible były w PTSM w Lutowiskach.
Co do tanich lotów miałam na myśli bilety w cenie około 400-500 zł tam i z powrotem, bo takie się zdarzają.
Mój Młody, który jest mistrzem w wyszukiwaniu tanich przelotów (np. leciał za 600 zł Paryż - Lima - Londyn, za 1200 zł tam i z powrotem na Filipiny, lub za 820 zł Pardubice - Moskwa - Bangkok - Moskwa - Pardubice) na pewno kiedyś takie kupi
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 38 gości