Koleżanka , która była z nami na tej pamiętnej Ukrainie w 2008 ,a była wtedy 1 raz w górach na takim wypadzie zmieniła się nie do poznania...
Byłem z nią znowu w 2011 na ferratach i z takiej ciężko przejętej i wystraszonej dziewuszki ewoluowała w żądną przygody i wrażeń łojantkę W międzyczasie zrobiła 2 kusy wspinaczkowe i 2 kursy...paralotniarskie i w pełni korzystała ze zdobytych umiejętności...
To znaczy że się spodobało, a wręcz się zaraziła
Powódź w dolinie Czarnego Czeremoszu
Z "moimi" nie mam kontaktu ze wszystkimi.
Ale 2 osoby były ze mną na kolejnych obozach, a o jednym wiem, że regularnie jeździ na obozy organizowane przez SKPB Warszawa, np. na Bałkany.
Z praktykantów - jedna osoba zdała egzamin wewnętrzny, jedna (wg mnie bardzo pechowo) oblała, ale udzielają się raczej w Krakowie.
Jedna z dziewczyn, córka moich dobrych znajomych, która wtedy miała 17 lat ukończyła studia - genetykę w Edynburgu, a następnie zapisała w się w Hiszpanii do szkoły cyrkowej (jej rodzice są w szoku).
Ale nie było takiej opcji, ze się "zrazili" do gór.
Ale 2 osoby były ze mną na kolejnych obozach, a o jednym wiem, że regularnie jeździ na obozy organizowane przez SKPB Warszawa, np. na Bałkany.
Z praktykantów - jedna osoba zdała egzamin wewnętrzny, jedna (wg mnie bardzo pechowo) oblała, ale udzielają się raczej w Krakowie.
Jedna z dziewczyn, córka moich dobrych znajomych, która wtedy miała 17 lat ukończyła studia - genetykę w Edynburgu, a następnie zapisała w się w Hiszpanii do szkoły cyrkowej (jej rodzice są w szoku).
Ale nie było takiej opcji, ze się "zrazili" do gór.
Ostatnio zmieniony 2014-02-20, 11:04 przez Basia Z., łącznie zmieniany 1 raz.
Pudelek pisze:a przygody masakra - niejednego taki wypad może na długo zniechęcić do gór i wędrówek. Innych wręcz przeciwnie - przeżyli to, przeżyją jeszcze niejedno
mnie by zachecil!
to tam jechaliscie w tej łyzce koparki?
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Basia Z. pisze:Z tego co wiem to Buba tam była rok czy dwa później.
No mysmy przeszli z Krasnika przez Skupowa do Probijniwki a potem przez Babe Ludowa do Szybenego. I potem poszlismy sobie na wycieczke do Burkutu. To byl wrzesien 2011.
Na Czywczyn nie udalo sie poki co dotrzec.
W dolinie Czarnego Czeremoszu bylam wczesniej jeszcze dwukrotnie - w lipcu 2004 trasa Ilci- Dzembronia- Smotrec i nieudana proba dotarcia do Burkutu (z racji beznzyny a raczej jej zabrakniecia w Zełenym) i w maju 2009 Bystrec- Kosaryszcze- Dzembronia.
Ale chyba mialas Basiu na mysli ten wyjazd z 2011 roku? Nie bylo tu poki co na forum tej relacji, to ją wrzuce:
poloniny-hryniawskie-wrzesien-2011-vt1066.htm#24350
W 2010 roku mialam okazje widziec wzburzony Czeremosz (dla odmiany Biały) ktory porwal tartak... Nie powiem- robilo to wrazenie jak w godzine rzeka podniosła sie o metr, huczała niesamowicie niosąc kilkadziesiat wielkich bali drzew! o jakimkolwiek jej przekraczaniu nawet nie bylo mowy (nawet wielkie urale nie ryzykowaly). Widac bylo dokladnie co znaczy czlowiek wzgledem sil przyrody!
Na Czywczyn i zejscie do Czemirnego to sobie troche ostrzylam zęby w tym roku acz nie jestem do konca pewna czy jest to wlasciwy termin na wloczenie sie po terenie gdzie lazenie nie jest do konca legalne
Ostatnio zmieniony 2014-02-20, 22:44 przez buba, łącznie zmieniany 5 razy.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Basiu, w Czarnohorze w 2008 r. byłem przeszło dwa tygodnie po Twoim pobycie (16-29 sierpnia). Naszą bazą była "Chatka u Kuby" w Dzembroni, ale ta "stara chatka", przed jej "przenosinami" na północny stok Kosaryszcza. Wszędzie w dolinach było widać ślady ogromnych zniszczeń. W krajobrazie i psychice ludzi. Te ostatnie zabliźniać się będą znacznie dłużej niż odbudowa dróg, mostów i budynków (byłem tam zresztą rok później i wiele prac związanych z odbudową infrastruktury było już zakończonych lub na ukończeniu). Życia kilku ofiarom katastrofalnych ulew i związanych z nimi obrywów i osunięć gruntów nikt nie przywróci... W Dzembroni zginęła wówczas młoda dziewczyna. Mówiąc o okolicznościach jej śmierci Kuba - twardy chłopak przecież (kto zna, ten wie) - płakał...
Wybrałem kilkanaście zrobionych wówczas fotografii, dokumentujących dokonane przez żywioł zniszczenia.
We wsi Bystrec wpadający od strony północnej (z Kostrzycy) do rzeki Bystrec niewielki potoczek zmienił tak koryto, że nie tylko podciął ogrodzenie łąki...
... ale wyżłobił sobie nowe koryto pod jedną z wioskowych stodółek
A to dolinka Wuszyka, innego potoku spływającego z Kostrzycy do Bystreca. Ścieżka przy potoku zamieniła się w dno tej dolinki, w której dodatkowo pojawiły się nieistniejące wcześniej wodospady
Również i Wuszyk wyżłobił sobie we wsi Bystrec nowe koryto
Kto był wcześniej ten nie pozna. Dolina Dzembroni między wsią Dzembronia a ujściem tej rzeki do Czarnego Czeremoszu - wszędzie gruzy rzeczne, obrywy i osuwiska, odsłaniające nagą skałę
Ten most zdawałoby się wytrzymał napór wezbranych wód Dzembroni...
... ale to tylko iluzja
[img]https://lh4.googleusercontent.com/-zYj9pFPX5ss/VV8fLmu5T_I/AAAAAAAAQI8/uRkGHPI8M5mg]I/w809-h539-no/IMG_7873.JPG[/img]
A przecież to tylko taka sobie rzeczka...
...okazuje się, że w ciągu niespełna doby poszerzyła w niektórych miejscach swoją szerokość przeszło trzykrotnie
Tu była... droga jezdna
A w tym miejscu totalne zdumienie. Betonowe i stalowe mosty zostały zgniecione i połamane jak zapałki, natomiast ta tradycyjna zrębowa konstrukcja mostu zachowała się bez uszczerbku. A przecież to ta sama rzeka
A poniżej znów pobojowisko
W dolinie Czarnego Czeremoszu też musiały dziać się dantejskie sceny
W miejscu zerwanej przez wody Czeremoszu kładki w przysiółku Topilcze pojawiła się taka oto konstrukcja
W wyższych partiach gór aż takich zniszczeń nie było, ale wiele dróg i płajów wyprowadzających w las i na połoniny uległo zniszczeniu
To oczywiście tylko niektóre z moich zdjęć obrazujących zniszczenia. Pozostały ukazują jednak albo miejsca te same, albo bardzo podobne. Miałem wtedy, w sierpniu 2008 r., trochę skrupułów, ze fotografuję coś, co dla miejscowych było niewiarygodnym wprost nieszczęściem. Dlatego starałem się nie robić zdjęć tam, gdzie znajdował się ktoś miejscowy. Dlatego też zniszczeń w centrach huculskich wiosek niestety nie zarejestrowałem na zdjęciach. Wyłącznie w swojej pamięci...
Bardzo lubię czytać Twoje relacje Basiu - przywołują tyle wspomnień. Wielkie dzięki!!!
Wybrałem kilkanaście zrobionych wówczas fotografii, dokumentujących dokonane przez żywioł zniszczenia.
We wsi Bystrec wpadający od strony północnej (z Kostrzycy) do rzeki Bystrec niewielki potoczek zmienił tak koryto, że nie tylko podciął ogrodzenie łąki...
... ale wyżłobił sobie nowe koryto pod jedną z wioskowych stodółek
A to dolinka Wuszyka, innego potoku spływającego z Kostrzycy do Bystreca. Ścieżka przy potoku zamieniła się w dno tej dolinki, w której dodatkowo pojawiły się nieistniejące wcześniej wodospady
Również i Wuszyk wyżłobił sobie we wsi Bystrec nowe koryto
Kto był wcześniej ten nie pozna. Dolina Dzembroni między wsią Dzembronia a ujściem tej rzeki do Czarnego Czeremoszu - wszędzie gruzy rzeczne, obrywy i osuwiska, odsłaniające nagą skałę
Ten most zdawałoby się wytrzymał napór wezbranych wód Dzembroni...
... ale to tylko iluzja
[img]https://lh4.googleusercontent.com/-zYj9pFPX5ss/VV8fLmu5T_I/AAAAAAAAQI8/uRkGHPI8M5mg]I/w809-h539-no/IMG_7873.JPG[/img]
A przecież to tylko taka sobie rzeczka...
...okazuje się, że w ciągu niespełna doby poszerzyła w niektórych miejscach swoją szerokość przeszło trzykrotnie
Tu była... droga jezdna
A w tym miejscu totalne zdumienie. Betonowe i stalowe mosty zostały zgniecione i połamane jak zapałki, natomiast ta tradycyjna zrębowa konstrukcja mostu zachowała się bez uszczerbku. A przecież to ta sama rzeka
A poniżej znów pobojowisko
W dolinie Czarnego Czeremoszu też musiały dziać się dantejskie sceny
W miejscu zerwanej przez wody Czeremoszu kładki w przysiółku Topilcze pojawiła się taka oto konstrukcja
W wyższych partiach gór aż takich zniszczeń nie było, ale wiele dróg i płajów wyprowadzających w las i na połoniny uległo zniszczeniu
To oczywiście tylko niektóre z moich zdjęć obrazujących zniszczenia. Pozostały ukazują jednak albo miejsca te same, albo bardzo podobne. Miałem wtedy, w sierpniu 2008 r., trochę skrupułów, ze fotografuję coś, co dla miejscowych było niewiarygodnym wprost nieszczęściem. Dlatego starałem się nie robić zdjęć tam, gdzie znajdował się ktoś miejscowy. Dlatego też zniszczeń w centrach huculskich wiosek niestety nie zarejestrowałem na zdjęciach. Wyłącznie w swojej pamięci...
Bardzo lubię czytać Twoje relacje Basiu - przywołują tyle wspomnień. Wielkie dzięki!!!
Ostatnio zmieniony 2015-05-22, 16:47 przez Cisy2, łącznie zmieniany 4 razy.
W II połowie sierpnia 2008 też byłam w pobliżu jeszcze raz - konkretnie prowadziłam znowu obóz dla "Wierchów" ale zapisało się tylko 8 osób z czego połowa to byli znajomi.
Obóz nazywał się "Bukowina" gdyż celem było zwiedzanie Bukowiny po obu stronach granicy (po tygodniu) - rumuńskiej i ukraińskiej.
W sumie bardzo udane, tylko ze ja na 3 dzień wstając od ogniska (całkiem trzeźwa byłam !) tak sobie skręciłam nogę w kostce że aż chrupnęło i potem do końca wyjazdu musiałam ją oszczędzać.
W połowie wyjazdu dołączył do nas mój przyjaciel z SKPB Lublin i on mi pomógł prowadzić trasę.
Kończyliśmy na ukraińskiej Bukowinie na przełęczy Nimczicz, gdzie w pobliżu są fantastyczne piaskowcowe skały. W ogóle tamten rejon niesamowicie mi się podobał. Nie są to wysokie góry, takie do 1000 m npm, ale za to całkowicie nie odkryte przez turystów, za wyjątkiem kilku zapaleńców (np. Buby).
Tu zestaw zdjęć:
https://picasaweb.google.com/1037922192 ... kowina2008
Też obserwowaliśmy liczne zniszczenia popowodziowe, zarówno w Rumunii jak i na Ukrainie, szczególnie w rejonie gdzie Czarny Czeremosz łączy się z Białym.
Obóz nazywał się "Bukowina" gdyż celem było zwiedzanie Bukowiny po obu stronach granicy (po tygodniu) - rumuńskiej i ukraińskiej.
W sumie bardzo udane, tylko ze ja na 3 dzień wstając od ogniska (całkiem trzeźwa byłam !) tak sobie skręciłam nogę w kostce że aż chrupnęło i potem do końca wyjazdu musiałam ją oszczędzać.
W połowie wyjazdu dołączył do nas mój przyjaciel z SKPB Lublin i on mi pomógł prowadzić trasę.
Kończyliśmy na ukraińskiej Bukowinie na przełęczy Nimczicz, gdzie w pobliżu są fantastyczne piaskowcowe skały. W ogóle tamten rejon niesamowicie mi się podobał. Nie są to wysokie góry, takie do 1000 m npm, ale za to całkowicie nie odkryte przez turystów, za wyjątkiem kilku zapaleńców (np. Buby).
Tu zestaw zdjęć:
https://picasaweb.google.com/1037922192 ... kowina2008
Też obserwowaliśmy liczne zniszczenia popowodziowe, zarówno w Rumunii jak i na Ukrainie, szczególnie w rejonie gdzie Czarny Czeremosz łączy się z Białym.
Basia Z. pisze:W sumie bardzo udane, tylko ze ja na 3 dzień wstając od ogniska (całkiem trzeźwa byłam !) tak sobie skręciłam nogę w kostce że aż chrupnęło i potem do końca wyjazdu musiałam ją oszczędzać.
jakbys nie byla trzezwa to pewnie by ci sie nic nie stalo
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 16 gości