Jak wiadomo Tatry składają się z kilku podtatr
Pokój posiadaliśmy czteroosobowy, po 15 i pół euro od twarzy za nocleg. W tej cenie był też żeton pod prysznic - ponad trzy minuty gorącej wody. Pierwszy raz widziałem takie ustrojstwo w Tatrach ( wcześniej spotkałem się z takim w austriackich Alpach ). Warunki ok, bufet też w miarę dobrze zaopatrzony. Ale nie polecamy śniadania. Wg Prezesa i mnie za drogie w stosunku do oferty. Zabrzmiało groźnie
Wyruszamy bardzo wcześnie, w okolicach godziny 12.54. Plan był taki jak pogoda piątkowa - lekko mroczny, niejasny, zależny od warunków fizycznych, pogodowych i duchowych. Pisząc w skrócie - jeden osobnik zbaraniał, a trzem zrobiło się smutno. Należałem do tej trójki. Idziemy, za długo ...
I tak oto wkraczamy na Żarską Przełęcz. Dodam, że wiało lekko straszliwie. Tak wiało, że kolegę pognało na Barańca. Sam sobie wybrał taki los. Pozostała trójka postanowiła nie latać tak za bardzo.
Po walce z wiatrem postanowiliśmy zejść posiedzieć nad Stawkiem pod Żarską Przełęczą.
Mały, fajny, z kamieniami do siedzenia. Oczywiście dopingowaliśmy kolegę, który w tym czasie podążał na Barańca. Dzięki naszemu wstawiennictwu udało mu się to.
I jak tak posiedzieliśmy to natchnęło nas !!!
"Smutno mi Boże*! Dla mnie na zachodzie ..."
* - jakikolwiek
W okolicy bytuje Smutna Przełęcz. Trzeba było tam pójść. W końcu to Tatry Zachodnie. I poszliśmy. Wróciliśmy na rozstaj szlaków, wniknęliśmy na Pośredni Groń. Przed nami pojawiły się Wielkie Zawraty. Kurcze, dużo tych Zawratów w Tatrach. Nic to - nie nasza wina, że istniało lobby promujące nazwę Zawrat. Mogło być gorzej.
Na Smutnej Przełęczy rzeczywiście było smutno. Był też złamany szlakowskaz i kilka osób. Żywych i chodzących.
W trakcie pobytu na przełęczy doszło do interesującej dysputy. Są w Tatrach szczyty: Bobrowiec, Baraniec, Wołowiec, itd. A czy jest Owiec albo Krokodylowiec ?
Schronisko powitało nas chlebem i solą.



































































