Już od dłuższego czasu, bo on ponad roku chodzi za mną smak festiwali turystycznych, ale na żaden nie potrafiłam się wybrać. W końcu nadszedł ten czas! VI Wędrowny Przegląd Piosenki Turystycznej "Polana". Ale nie samą muzyką człowiek żyje!
W czwartek dotarliśmy do Janowic. Jako że miałam na plecach plecak z namiotem i całym swoim bagażem, w Janowicach nie miałam szczególnej ochoty podziwiania architektury i krajobrazu, a raczej szybko dojść na miejsce, z którego w następne dni będziemy ciągle schodzić w dół ;-)
Wydawało mi się, że dobrze sprawdziłam lokalizację - okazało się, że nie. W związku z tym zajęło nam chwilę znalezienie miejsca, w którym planowaliśmy spędzić najbliższe wieczory. W końcu jednak się udało!
Po wejściu za tajemniczą stodołę, otworzył nam się widok na drogę, na której stało kilka samochodów, mających dowieźć na górę sprzęt, zapewniający nam nadchodzące atrakcje. Dzięki temu nie mieliśmy wątpliwości, że idziemy w dobrym kierunku.
Z tego miejsca mieliśmy widok m.in. na Sokolik i Krzyżną Górę, a także wyłaniające się zza nich Karkonosze.
Widoczność była średnia, ale pogoda była w miarę stabilna, choć prognozy były naprawdę różne.
Tego dnia postanowiliśmy sobie zrobić krótki spacer do Miedzianki - priorytetem było skosztowanie piwa z tamtejszego browaru, jednak okazało się, że było tam nieco więcej atrakcji niż on sam
Do Miedzianki szliśmy początkowo drogą, ale później już przez pola i łąki, na skróty.
Przez chwilę nawet pokropiło, ale na tyle łagodnie, że nie trzeba było zakładać żadnych przeciwdeszczowców. W końcu dotarliśmy do miejscowości, a tutaj tablice poprowadziły nas w kilka ciekawych miejsc.
Najpierw dotarliśmy na rynek, który już rynkiem nie jest. Mimo że w trakcie wojny Miedzianka ocalała, jednak w wyniku późniejszych działań Rosjan wiele miejsc zostało doszczętnie zniszczonych. Po rynku zostało tylko miejsce, w którym dziś postawiono tablice pamiątkowe.
Prezentują one m.in. dawny wygląd rynku i krótką historię.
Z tego miejsca udaliśmy się w kierunku kościoła. Wcześniej istniały tutaj dwa kościoły - ewangelicki i katolicki. Ten pierwszy został wyburzony poprzez podłożenie ładunków wybuchowych. Drugi ocalał i stoi do dzisiaj.
Niestety kościół był zamknięty, więc zerknęłam do środka jedynie przez okna.
Tuż obok kościoła znajduje się miejsce po dawnym dworze. Tutaj znów jedynie tablica informacyjna daje obraz jego wyglądu.
Tymczasem po dworze zostały jedynie ruiny bramy i kilka starych murów, ukrytych w wysokich chwastach pomiędzy drzewami.
...a na tablicy ciekawostka o jednym z mieszkańców pałacu
Kolejnym miejscem wartym uwagi była dawna Gospoda pod Czarnym Orłem. Dzisiaj napisy są zdrapane i nic nie świadczy o tym, że kiedyś mogło toczyć się w niej życie towarzyskie tejże miejscowości, jednak kiedyś oprócz pokoi gościnnych, można było tutaj przybyć do sali, w której co niedzielę odbywały się tańce.
Jednym z ostatnich punktów naszej wycieczki były ruiny starego browaru w Miedziance.
Zanim jednak wyszliśmy z Miedzianki, skręciliśmy jeszcze w prawo...
...do budynku nowego browaru rzemieślniczego "Miedzianka", który nijak nie przypomina tych starych budynków. Miejsce, do którego można zajrzeć, ale jeżeli chce się zjeść i napić, na pewno to uderzy po kieszeni
My spróbowaliśmy jednego i drugiego, po czym zerknęliśmy jeszcze na widoki z tarasu (znów te kable! ;P)
W Janowicach odwiedziliśmy jeszcze Karczmę Mamarosa, do której w kolejnych dniach wracaliśmy, by zjeść domowe jedzenie i się napić.
...a później złapaliśmy stopa i dojechaliśmy na parking pod Polaną. Pozostało tylko wyjść na górę...
Wieczorem jeszcze nie było koncertów, ale były już gitary, śpiewy i ognisko, więc było bardzo sympatycznie.
W piątek przed ruszeniem w drogę zatrzymywał nas deszcz, uderzający o namiot i nie zachęcający do wyjścia. W końcu jednak się rozpogodziło, a wszystko po to, aby znów pochodzić.
Pogoda zmieniła się o 180 stopni w stosunku do poranka. Było pogodnie, ciepło, a słońce grzało tak, że mój kolor od razu zmieniał się na czerwony
I widoki były przyzwoite!
Nie zdecydowaliśmy się jednak zostać nad Bobrem...
Ruszyliśmy w kierunku ruin zamku Bolczów.
Wiodła do nich bardzo przyjemna droga przez las, zupełnie odmienny od beskidzkiego.
Las oświetlony promieniami słońca był pełen uroku, więc nawet nie było mi żal, że nie ma widoków dookoła
W końcu jednak dotarliśmy do ruin, które również mnie urzekły. Bardzo mi się spodobały! Wprawdzie szkoda, że zamek nie jest zachowany w swoim pierwotnym wyglądzie, ale mimo wszystko w miarę dużo się zachowało, wiec jest po czym pochodzić!
W pewnym momencie jednak pogoda zaczęła się psuć...
Opuściliśmy zamek...
...i udaliśmy się w kierunku Szwajcarki.
Widoków było niewiele, ale raz na jakiś czas wyłaniały się delikatnie Karkonosze.
A później las...
...widok na Sokolik.
I w końcu widok na Szwajcarkę
Schronisko jak schronisko. Podobno jest tam sympatycznie wieczorami, ale jedzenie niespecjalne jak dla mnie Ze Szwajcarki poszliśmy jeszcze na Krzyżną Górę. Niestety słońce zasłoniła jakaś uparta chmura, która nie chciała odejść i oświetlała jedynie to, co znajduje się w oddali.
Z Krzyżnej Góry zeszliśmy jeszcze na platformę widokową, która znajduje się poniżej przy rozwidleniu dróg.
Z niej najwyraźniej widać Sokolik, jednak ze względu na to, że byłam już cała mokra, niespecjalnie chciało mi się na niego podchodzić.
Wróciliśmy pod Szwajcarkę i z tego miejsca ruszyliśmy w kierunku Trzcińska. Chwilami droga wiodła uroczymi łąkami
Ktoś się tam nawet gził na sianie
Na dole, zanim doszliśmy do centrum wsi, złapaliśmy stopa, którym podjechaliśmy aż do Janowic. Tutaj zrobiliśmy zakupy w markecie, a następnie ruszyliśmy w kierunku karczmy.
Z karczmy już przed zmrokiem poszliśmy na Polanę.
Dotarliśmy na koncert Siudmej Góry, więc byłam bardzo zadowolona
Po tym koncercie było jeszcze kilka innych, a następnie ognisko, które ja akurat przespałam, bo gdy weszłam do namiotu i zrobiło mi się przyjemnie ciepło, to nie chciało mi się już wychodzić ;P
Następnego dnia znów ruszyliśmy w dół. Tym razem najpierw wskoczyliśmy pod prysznic w szkole.
...a gdy już byliśmy czyści, podjechaliśmy pociągiem do Wojanowa
Celem na sobotę było zobaczenie kilku pałacyków. Najpierw jednak musieliśmy podejść do centrum miejscowości.
Z drogi mieliśmy widok m.in. na jeden z pałacyków.
...i wieżę kościoła w Wojanowie.
Z drogi wiodącej do pałacu w Łomnicy, widzieliśmy kościół w Dąbrowicy.
Pałac i park przy nim są bardzo ładne i zadbane, głównie dlatego, że w tym miejscu obecnie jest hotel.
Z tego pałacu podeszliśmy pod kolejny, czyli pod pałac w Wojanowie - kolejny hotel, więc również elegancki i zadbany
Następnie ruszyliśmy w dalszą drogę przez Wojanów. Po swojej lewej stronie widzieliśmy Sokolik i Krzyżną Górę.
...budynek starej szkoły.
...i pomnik poległych w I wojnie światowej.
Po naszej prawej stronie znajdował się kościół.
W Wojanowie znajduje się również budynek starej Karczmy Sądowej.
Nie ma jednak miejsca, w którym obecnie można by było coś zjeść... Niestety! Bo głód mnie już powoli dopadał Zanim jednak wróciliśmy do Janowic, podeszliśmy jeszcze do pałacu w Bobrowie, który był niestety w remoncie.
Z tego miejsca poszliśmy jeszcze nad Bóbr pomoczyć nogi w wodzie;)
Następnie wyszliśmy z powrotem na drogę. Zerknęliśmy jeszcze na widoki za naszymi plecami...
...i ruszyliśmy w stronę Trzciańska. Długo nie mogliśmy złapać stopa, ale w końcu się udało. Dojechaliśmy pod most, z którego pędem ruszyliśmy w kierunku dworca PKP, gdyż za kilkanaście minut mieliśmy mieć pociąg do Janowic. Udało się!
W Janowicach udaliśmy się do karczmy, gdzie po pewnym czasie dołączyła na nas inna grupa polanowiczów. Razem z innymi paniami w drewnie znalazłyśmy serce
Po jakimś czasie ruszyliśmy jednak na polanowe koncerty, ostatni raz pokonując drogę w górę na Polanę:D
Tutaj już zgromadzili się ludzie słuchając sobotnich koncertów.
Czekały nas kolejne koncerty i kolejne ognisko - tym razem już na nim zostałam przez jakiś czas ;D
Następnego dnia pod znakiem pędzącej w naszą stronę burzy udaliśmy się na pociąg.
Wyjazd był bardzo fajny. Udało się pochodzić, pozwiedzać, poznać nowych ludzi, pośpiewać i posłuchać dobrej muzyki. I chętnie wybiorę się na kolejną Polanę...
Reszta zdjęć okołopolanowych
28.07-31.07. Wokół Polany, czyli okolice Janowic Wielkich
28.07-31.07. Wokół Polany, czyli okolice Janowic Wielkich
Ostatnio zmieniony 2016-08-01, 22:33 przez nes_ska, łącznie zmieniany 1 raz.
Jestem tu gdzie stoję, ale jeśli się ruszę, to mogę się zgubić.
Prawosławny ? Ewangelicki, to Śląsk.
Szwajcarka, pierogi z paczki i na to zimne coś skwarkopodobnego. Wstydu nie mają.
Szwajcarka, pierogi z paczki i na to zimne coś skwarkopodobnego. Wstydu nie mają.
Ostatnio zmieniony 2016-08-01, 22:33 przez R0BERT, łącznie zmieniany 1 raz.
R0BERT pisze:Prawosławny ? Ewangelicki, to Śląsk.
Dzięki, poprawiłam!
R0BERT pisze:Szwajcarka, pierogi z paczki i na to zimne coś skwarkopodobnego. Wstydu nie mają.
Przy krokietach mają napisane "domowe". Zjadłam, ale żebym się cieszyła z posiłku, nie mogę powiedzieć
Jestem tu gdzie stoję, ale jeśli się ruszę, to mogę się zgubić.
nes_ska pisze:Przy krokietach mają napisane "domowe". Zjadłam, ale żebym się cieszyła z posiłku, nie mogę powiedzieć
Neska jest po prostu bardzo wybredna kulinarnie, nigdy nie sądziłem, że ktoś może bardziej wybrzydzać niż ja Mi krokiety akurat smakowały, barszcz też. Bardziej raziły plastiki na których je podano, ale może ludzie kradli im normalną zastawę? To nie dziwi, skoro ponoć kiedyś pojawili się tam cwaniacy co odbierali cudze zamówienia i je zjadali zamiast tych, co za nie zapłacili
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Fajna relacja. Dla mnie jeden z najprzyjemniejszych fragmentów Polski.
Ruiny zamku w Bobrowie podobno są remontowane, ale słowem kluczem jest słowo podobno, bo wyników remontu od kilku lat stwierdzić nie sposób.
Mogliście przejść się na drugą stronę pasma do Karpnik - tam też pałac po remoncie (też hotel), a ceny jak w sklepie koła fortuny.
Ceny piwa w browarze w Miedziance niskie nie są, ale jedzenie smaczne i niewygórowane cenowo (chyba, że w ciągu ostatnich kilku tygodni coś się zmieniło)
Ruiny zamku w Bobrowie podobno są remontowane, ale słowem kluczem jest słowo podobno, bo wyników remontu od kilku lat stwierdzić nie sposób.
Mogliście przejść się na drugą stronę pasma do Karpnik - tam też pałac po remoncie (też hotel), a ceny jak w sklepie koła fortuny.
Ceny piwa w browarze w Miedziance niskie nie są, ale jedzenie smaczne i niewygórowane cenowo (chyba, że w ciągu ostatnich kilku tygodni coś się zmieniło)
gar pisze: i niewygórowane cenowo (chyba, że w ciągu ostatnich kilku tygodni coś się zmieniło)
mamy inne pojęcie o niewygórowaniu cenowym Poniżej 20 złotych to były właściwie tylko zupy. W sumie dać 12 złotych za pomidorową w której nic nie ma (bo to taki krem) to lekka przesada Zdecydowanie znam wiele bardziej niewygórowanych miejsc
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Pudelek pisze:gar pisze: i niewygórowane cenowo (chyba, że w ciągu ostatnich kilku tygodni coś się zmieniło)
mamy inne pojęcie o niewygórowaniu cenowym Poniżej 20 złotych to były właściwie tylko zupy. W sumie dać 12 złotych za pomidorową w której nic nie ma (bo to taki krem) to lekka przesada Zdecydowanie znam wiele bardziej niewygórowanych miejsc
Ostatnio byłem w czerwcu i gulasz kosztował coś koło 15 zł, zupy po 6 - 8 zł. Wybór był niewielki, ale właściwie nic z tego co mieli nie przekraczało 20 zł. No, ale to było przed sezonem.
gar pisze:Ostatnio byłem w czerwcu i gulasz kosztował coś koło 15 zł, zupy po 6 - 8 zł. Wybór był niewielki, ale właściwie nic z tego co mieli nie przekraczało 20 zł. No, ale to było przed sezonem.
Właśnie akurat piwo za 8 zł mnie nie mierzi, ale zupy za 12 zł, a obiady za sporo ponad 20 w miejscu pośrodku niczego - Ciekawa byłam ile kosztuje nocleg, ale nie zapytałam
Jestem tu gdzie stoję, ale jeśli się ruszę, to mogę się zgubić.
A tylko marudzicie na żarcie i ceny piwa... Taniej wychodzą soki
W ośrodkach ceny są wyższe niż w spelunach. Smażony pstrąg, frytki, surówka /foto poniżej/ = 23 zł, czyli kwadrans pracy
Może to i drogo, bo w restauracji SportHotel*** w Bełchatowie /miejscowych nie widziałem/ przy białych obrusach, kelner pod muszką i za 2-daniowy obiad płaci się 21 zł:
- rosół lub inna zupa (np. pomidorowa, jarzynowa),
- filet drobiowy, ziemniaki, zestaw surówek, woda z miętą i cytryną.
Taniej, więcej i zdrowiej. A jeśli ktoś płaci za browara pół dniówki, to jego sprawa - bogatemu wolno
W ośrodkach ceny są wyższe niż w spelunach. Smażony pstrąg, frytki, surówka /foto poniżej/ = 23 zł, czyli kwadrans pracy
Może to i drogo, bo w restauracji SportHotel*** w Bełchatowie /miejscowych nie widziałem/ przy białych obrusach, kelner pod muszką i za 2-daniowy obiad płaci się 21 zł:
- rosół lub inna zupa (np. pomidorowa, jarzynowa),
- filet drobiowy, ziemniaki, zestaw surówek, woda z miętą i cytryną.
Taniej, więcej i zdrowiej. A jeśli ktoś płaci za browara pół dniówki, to jego sprawa - bogatemu wolno
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 116 gości