Pudelek pisze:Zdaje się, że Niemcy wykonują znacznie więcej testów niż Francuzi i to może być prosta odpowiedź. Podobnie jak to, czemu w Polsce jest nadal mniej oficjalnych przypadków niż w Czechach
No i właśnie choćby też z tego powodu, jak tak jest, nie można tych danych brać za całkiem pewne. W Polsce też już może być kilka tysięcy przypadków... Tyle, że jednak są to jakieś dane i w zasadzie jedyne które mamy, więc chcąc nie chcąc się nimi sugeruję.
Pudelek pisze:więc przez jakiś czas będą skokowe ilości... Jak i cały wirus, to chyba w końcu tak działa.
Tylko, to nie są skokowe ilości, tylko efekt kuli śnieżnej, która nie chce się póki co zatrzymać. Co nie znaczy, że tak się nie stanie. Patrząc na niektóre kraje z Azji, jest nadzieja, że tak będzie. Póki co to nie skacze, tylko po prostu rośnie. Z drugiej strony, na razie też jest trochę za krótki okres, żeby to ocenić. Bo w zasadzie to dopiero kilkanaście, a w niektórych krajach ciut więcej dni. Więc ciężko to nawet tygodniami oceniać. Ale jak dalej w takim tempie będzie rosło, to może być bardzo nieciekawie.
gar pisze:W pierwszej połowie marca (czyli od czasu gdy i w Polsce stwierdzono paskudztwo) na zwykłą grypę zachorowało około 300 000 Polaków z czego 14 zmarło. Śmiertelność procentowa zdecydowanie mniejsza, ale całościowo ofiar prawie trzykrotnie więcej.
Ja TV nie oglądam od jakichś 20 lat, ale patrząc w ten sposób, wystarczy wejść na stronę główną, tą samą gdzie podają statystyki z poszczególnych krajów odnośnie koronawirusa i w zasadzie nie ma się czym przejmować:
Na każdą tu wymienioną chorobę zmarło w tym roku na świecie o wiele więcej osób. Na niektóre choroby 10 razy tyle, na niektóre przeszło 100 razy tyle. Na sezonową grypę też przeszło 10 razy więcej.
Ogólny rozrachunek też wygląda dobrze:
Urodziło się w tym roku na świecie przeszło dwa razy więcej osób niż zmarło, więc niby zwyczajnie to wygląda.
Tylko, że różnica polega na tym, że do tych wszystkich chorób ludzie są już przyzwyczajeni i oswojeni. Tutaj mamy coś nowego, co też trudno przewidzieć jak się skończy i jaką faktycznie szkodę wyrządzi. Wszystkie inne choroby już istnieją latami i już idzie wiele przewidzieć, przypadków jakoś drastycznie nie przybywa rok do roku. A tutaj nie wiadomo na jaką skalę się to rozprzestrzeni, bo to dopiero początek. Więc się nie dziwię, że wszędzie o tym gadają i jest jak jest. Jak zacznie to wyhamowywać to pewnie wszyscy się uspokoją. Tylko na razie wygląda to tak:
I to już jednak robi wrażenie. Bo jeszcze dosłownie 10 dni temu, umierało na to około 250 osób dziennie, a teraz już przeszło 1000. Więc w 10 dni ta liczba czterokrotnie wzrosła, jak to dalej pójdzie w takim tempie to za kolejne 10 dni, będziesz miał już 4000 dziennie, za następne 10 dni już 16 000 dziennie. Jak to nie wyhamuje to w ten sposób za miesiąc możesz mieć już 300 000 ofiar. Bardzo wyraźnie odzwierciedla to ta tabelka, jak procentowo przybywa zmarłych.
Na początku marca rosło to o 2 % dziennie, teraz już o 12 %. W ostatnią dobę, która tu jeszcze nie jest uwzględniona, bo w niektórych krajach jeszcze trwa, jest już to 13,6 %, w stosunku do wczoraj... Umieralność jak i same zachorowania na inne znane choroby w takim tempie jednak nie rosną, dlatego się nie dziwię, że obawy są spore...