Jeśli chodzi o rzeźnię w Beskidach to moim numerem jeden pozostaje bez zmian, tenże szlak:
Zaczyna się niewinnie.

Po chwili nawet jest wypłaszczenie, co tylko zachęca do dalszej drogi.

Ale potem nie ma litości i często wszystko jest w błocie, myśmy nie dali rady iść cały czas ścieżką, musieliśmy iść częsciowo bokiem, chaszczami i podciągać się na pniakach.



Tak więc w moim rankingu pierwsze miejsce dla Świtkowej.
Drugie to Gancarz. Obojętnie, czy od północy, czy od zachodu, idzie umrzeć.


Na trzecim miejscu chyba dałbym Oszusa. Wredny gad.
