Siedziało na przełęczy jakieś dziecko, może z 5 lat miało, siedziało sobie tak same na środku przełęczy. Siadłem sobie koło niego i oczywiście, przez każdego przechodzącego było mi przypisywane, tak więc i tatą zostałem. W dodatku niedobrym, bo wszyscy jak na debila na mnie patrzyli, po co ja te dziecko tam wprowadziłem, tłumaczyłem się więc każdemu, że to nie moje i tak sobie samo siedzi. Tym bardziej nie mogli wyjść z podziwu, co ten chłopiec tam robi sam. Znudziło mi się już tłumaczenie po raz 20-ty w ciągu 15 minut, więc sobie poszedłem. Wcześniej jeszcze widziałem jak zbliżał się prawdziwy tata, tego dziecka, z kolejnym takim dzieckiem. Tzn. wiekowo wyglądało też na jakieś 5 lat albo nawet 4
Niby tak żartobliwie, ale jednak zrobiło to na mnie wrażenie. A dzisiaj pewne zdjęcie z internetu wywarło na mnie jeszcze większe wrażenie... raczej negatywne oczywiście, a tak oto się prezentuje to zdjęcie...
żródło: http://www.facebook.com/photo.php?fbid= ... =1&theater
Co myślcie o takich wycieczkach. Ja w sumie uważam, że z dziećmi które chodzić jeszcze nie mogą, to w niższe góry śmiało można iść, w Tatry jeszcze te Zachodnie to tak w miarę, ale w te Wysokie to już nie rozumiem, po co to dziecko tam brać. Tym bardziej, że wg mnie takie dziecko i tak nic nie rozumie i za wiele z tych widoków nie ma... ani przeżyć jakiś szczególnych. Tzn. mówię to o dzieciach powiedzmy tak do 3 lat, no ale wiadomo, że czasem się nie da inaczej, to trzeba to dziecko wziąć, ale bez przesady nie na Rysy... itp. Co innego jak już chodzi, mówi i coś rozumie, wtedy to inna sprawa, ale tak czy tak, też na Rysy bym go nie wziął w wieku 5 lat. Dlatego tutaj bardzo podoba mi się postawa Kaktusa i Sokoła, z ostatnich relacji, gdzie wg mnie to dziecko właśnie wzięli w góry w najodpowiedniejszym czasie... i to na spokojnie, a nie od razu nie wiadomo gdzie...