Wieści z gór
W tym czeskim bufecie w chacie pod Czantoriią WC był bezpłatny dla klientów ,trzeba było poprosić o otwarcie lub o klucz,inaczej była toaleta płatna.Na przeciwko po polskiej stronie jest bacówka zwana chyba Ranczo,tam by bezpłatny przybytek dumania w formie toy toy.Jeżeli chodzi o czeską część Beskidów to raczej nie spotkałem w schroniskach toalet płatnych.Dodam tylko że kilka razy w tamtejszych schroniskach spotkałem się z dziwnym sposobem uruchamiania wody w umywalce,raz to był przycisk w podłodze rodem z toalety w pociągu,innym razem wajcha pod umywalka która działała naciśnięta lub popchnięta w lewo lub prawo kolanem,były też przyciski czasowe uruchamiane dłonią jak spust wody przy pisuarze ale to już w tym nie ma nic dziwnego.
Ostatnio zmieniony 2016-05-11, 06:32 przez Mirek, łącznie zmieniany 1 raz.
No głównie o wygląd mi chodzi,fakt że ze 2-3 lata tam nie byłem.Ale gdy będzie już taka mozliwość nawiedzę to miejsce.sokół pisze:Akurat pod Baranią być moze coś się zmieniło, bo zmienili się jakis czas temu dzierżawcy i gdzies tam wyczytałem, że zmieniło sie nie do poznania w tamtym miejsc, co nie zmienia faktu, ze sam wygląd budynku odpychający jest.
- Malgo Klapković
- Posty: 2482
- Rejestracja: 2013-07-06, 22:45
laynn pisze:Jakiś czas po wycieczce na Czerwone Wierchy, oglądając zdjęcia kolegi, zobaczyłem na jednym robionych bodajże z Krzesanicy ( jako główny temat zdjęcia widok w stronę południową), w rogu zdjęcia, panią w pozycji kucanej, jak się spłoszona patrzy na kolegę, dopiero później go uświadomiłem, że podglądał .
Buhaha Sama kiedyś starałam się odejść jak najdalej za potrzebą i już w trakcie, z przykucu, zadarłam głowę do góry i zobaczyłam znak wymalowany na drzewie, chwila paniki, ale na szczęście nikt nie szedł
Mirek pisze:.Na przeciwko po polskiej stronie jest bacówka zwana chyba Ranczo,tam by bezpłatny przybytek dumania w formie toy toy
ona chyba głównie jest zamknięta... choć rzeczywiście jakbym miał do wyboru tojka i las to pójdę do lasu
Mirek pisze:.Jeżeli chodzi o czeską część Beskidów to raczej nie spotkałem w schroniskach toalet płatnych
też sobie nie przypominam...
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Niby wszystko Ok, ale jak byliśmy tam niedawno...
( sniezny-jez-czyli-swieta-na-szlaku-vt2823.htm )
No to żarcie było niezjadliwe. Naleśniki były paskudne, młoda kręciła nosem jak nigdy (dla porównania - na Lipowskiej jej smakowały) a ser smakował jak wywar ze starej skarpety. Zresztą na następny dzień sraka była.
Frytki... Niby dużo, ale część frytek przeszła kurczakiem. Pytanie, dlaczego? Może na jednym oleju wszystko jadą? Może ściepli resztę z innego talerza i podali? Nie wiem.
Nocowałem tam dziesięć lat temu. Było w porządku. Ale to jedzenie ostatnio... duuuuuży minus. I wierz mi, dotychczas nie miałem powodu, żeby napisać o tym miejscu źle. Ale wolę swoje odczucia napisać, żeby kto inny uważał.
To już bym wolał zjeść na Szyndzielni. Może bez rewelacji, ale nigdy się nie sparzyłem.
Na Miziowej jedenaście lat temu kupiłem bigos. O kur@@, co to był za bigos. Nie zdążyłem dojść do szczytu. Wszystkie kolory tęczy mi wyszły na ryju. Od tego czasu mam uraz i tam nie jadam.
Najlepsze żarło dla mnie jest na Lipowskiej. Nieźle karmią na Leskowcu.
Na Przysłopie kiedyś też jadłem. Czekałem godzinę i dostałem taką porcję, ze musiałbym zjeść cztery talerze, żeby się najeść. Schabowy był jak papier do drukarki. W sensie tak gruby.
No ale tak jak pisałem, zmieniło się dowództwo. Ponoć jest nie do poznania. Osobiście nie mialem okazji się przekonać. Jak postawią plac zabaw to pojadę.
( sniezny-jez-czyli-swieta-na-szlaku-vt2823.htm )
No to żarcie było niezjadliwe. Naleśniki były paskudne, młoda kręciła nosem jak nigdy (dla porównania - na Lipowskiej jej smakowały) a ser smakował jak wywar ze starej skarpety. Zresztą na następny dzień sraka była.
Frytki... Niby dużo, ale część frytek przeszła kurczakiem. Pytanie, dlaczego? Może na jednym oleju wszystko jadą? Może ściepli resztę z innego talerza i podali? Nie wiem.
Nocowałem tam dziesięć lat temu. Było w porządku. Ale to jedzenie ostatnio... duuuuuży minus. I wierz mi, dotychczas nie miałem powodu, żeby napisać o tym miejscu źle. Ale wolę swoje odczucia napisać, żeby kto inny uważał.
To już bym wolał zjeść na Szyndzielni. Może bez rewelacji, ale nigdy się nie sparzyłem.
Na Miziowej jedenaście lat temu kupiłem bigos. O kur@@, co to był za bigos. Nie zdążyłem dojść do szczytu. Wszystkie kolory tęczy mi wyszły na ryju. Od tego czasu mam uraz i tam nie jadam.
Najlepsze żarło dla mnie jest na Lipowskiej. Nieźle karmią na Leskowcu.
Na Przysłopie kiedyś też jadłem. Czekałem godzinę i dostałem taką porcję, ze musiałbym zjeść cztery talerze, żeby się najeść. Schabowy był jak papier do drukarki. W sensie tak gruby.
No ale tak jak pisałem, zmieniło się dowództwo. Ponoć jest nie do poznania. Osobiście nie mialem okazji się przekonać. Jak postawią plac zabaw to pojadę.
- _Sokrates_
- Posty: 1610
- Rejestracja: 2015-04-06, 16:35
- Lokalizacja: Białystok
sokół pisze:Tam uważaj.
jakiś czas temu na beskidzkim dostałem PW od obecnych dzierżawców schroniska z prośbą o usunięcie opinii o schroniskowej kuchni: z 10-8 lat temu ktoś narzekał na jego jakość i smak... I ponoć jak się wpisywało w google "Klimczok" to wyskakiwała informacja, że stare mięso mają jak widać - lata mijają, a pewne rzeczy się nie zmieniają
sokół pisze:Nieźle karmią na Leskowcu.
jak mi wsadzili dwie całe kiełbasy do żuru, to myślałem, że nie dam rady zjeść
Smacznie swojego czasu było na Przegibku, dalej jest smacznie na Wierchomli i Cyrli (choć jak już pisałem - nocować już bym tam nie chciał raczej). W czeskich Beskidach właściwie w każdym schronisku mi smakowało, lecz Javorovy bił wszystko!
W Sudetach karmili bardzo dobrze w Jagodnej, Karłowie, Chatce Górzystów (zanim zaczęli robić podział na lepszych i gorszych klientów) oraz w Zygmuntówce za Bogdana, ale to już nie wróci
To jest de facto pomysł na nowy lub osobny temat
Ostatnio zmieniony 2016-05-11, 15:36 przez Pudelek, łącznie zmieniany 1 raz.
- _Sokrates_
- Posty: 1610
- Rejestracja: 2015-04-06, 16:35
- Lokalizacja: Białystok
Pudelek pisze:Smacznie swojego czasu było na Przegibku
Jesienią z kumplem nie daliśmy rady strawić ichnich dań. Może dlatego, że mieliśmy "ciężką noc i poranek" ale wcześniejszych wizyt w tym schronie też jakoś nie kojarzę z wykwintną kuchnią.
Na duży minus również Orle w Izerach. Po pół godziny czekania potrafili dać chłodną zupę.
Za to kiedyś pod Turbaczem żarcie było genialne - duże porcje i pyszne. Nie wiem jak teraz bo dawno już nie byłem w okolicy.
Wiem, że nic nie wiem.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 28 gości