Forum FAQ Szukaj Użytkownicy Rejestracja Statystyki Profil Zaloguj Albumy Kontakt

Poprzedni temat «» Następny temat

Zbójnickiego, hej!!!

Autor Wiadomość
darkheush 
Beerwalker


Wiek: 51
Dołączył: 07 Lip 2013
Posty: 2626
Wysłany: 2014-04-27, 21:32   Zbójnickiego, hej!!!

12 września 2011 - "W pogoni"

Tak się złożyło, że nie mogłem śmignąć rano do Zwardonia. Wybieram wariant alternatywny, czyli Żywiec - Rycerka Kolonia i żółtym na Raczę. Spotkanie z Pająkiem w Żywcu na ulicy. No tego się nie spodziewałem :) Teraz bus do Kolonii. Startuję. Tempo mordercze. Z dwóch godzin wyrabiam do góry 1.40. Po drodze mijam jeszcze jakiegoś kolesia z okrutnym tobołem na plecach. Docelowo się okaże że spędzimy kolejne dwa dni z Arkiem w trasie :) Pogoda się robi, widoki rozpieszczają.



Umordowany jak koń po westernie robię finisz. Jak widzę ten zakręt ze szlakowskazem "W.Racza 5 min" to po prostu drę się w niebogłosy "Kapeeeeeeeeerrrrrrrr ratuj bo nie dojdę!!!". Już widzę schronisko, już witam się z gąską ;)

Jebudu plecakiem!!! Siedzę!!! Dyszę jak ciufcia bieszczadzkiej wąskotorowóki ;) Jakby mnie ktoś ścisnął, to wykręciłby wiadro wody :lol :

Anka i Kaper w ciągu pół godziny zdążyli się już lekko zintegrować z Michałem z Torunia oraz Piotrkiem i Magdą z Poznania. Za chwilę dochodzi Arek (również Toruń) ;) I tak kolejne kilka godzin: to do bufetu, to na szczyt, a widoki co raz piękniejsze...







Idziemy spać, wszak jutro wschód słońca z najlepszej wieży widokowej w Beskidach (no może poza Królową...

13 września 2011 - "Na spotkanie"

Nasza trójca jakimś cudem zrywa się grubo przed wschodem słońca. Michał i Arek postanawiają jednak pokimać dłużej. No to niech żałują. Jest czego...







W końcu wschodzi...





Widoki pod wspólnym tytułem "4 razy Wielki" - Wielki Krywań, Wielki Rozsutec, Wielki Manin i Wielki Chocz ;)



Wracamy na śniadanko, chłopaki w międzyczasie się budzą. Integracja :D Arek z uwagi na ciężar swojego plecaka postanawia wyjść troszkę wcześniej, my zbieramy się do drogi kilka minut po 9.



Kierunek Rycerzowa. A pogoda taka, że szkoda chować aparat. Dreptamy leniwie. Jest cudnie ;)







Jak już pisałem wcześniej Wielki R. będzie nas prześladował widokiem do końca wypadu. Nie inaczej jest dziś :)



Po blisko 3 godzinach docieramy na Przegibek. Będąc w stałym kontakcie z Mirkiem, postanawiamy tutaj na niego poczekać. Decyzja wybitnie słuszna. Nie upływa więcej niż jedno złociste z pianką jak z lasu wyłania się on sam. Radość spotkania. Prawdę powiedziawszy myślałem, że Mirek będzie schodził z Rycerzowej tego samego dnia, jednak okazuje się, że będzie nocował z nami. Zbieramy toboły i ruszamy dalej. Rzut oka za siebie...



... i przed siebie ;)



Tuż przed szczytem Rycerzowej doganiamy Arka, więc szczytowanie odbędzie się w sześcioosobowym składzie. A jest co szczytować. Podejście to po prostu Golgota.



Na szczycie!!! Uff!!! Plecak robi głośne jebudu o glebę :lol : Leżymy :lol : Zostaje tylko do przejścia kawałek przez szczytową polanę i jak się okazuje nie ma na co czekać ;)

Tatry!!!



Królowa Beskidów



Czyż może być piękniej???



W Bacówce spotykamy oczywiście Piotrka i Magdę. Zajmujemy strategiczny stolik na jadalni, oby blisko bufetu :D



Powoli robi się ciemno, a Wielki R. nadal nas prześladuje ;)



Trzeba iść spać. Dobranoc ;)

14 września 2011 - "Trawers by się kurwa przydał"

Oj ciężki ten poranek dziś na Rycerzowej. Słońce za głośno świeci, a pająki to już odpierniczają macarenę w podkutych bucikach. Na dodatek nadchodzi czas pożegnania z Michałem i Mirkiem. Schodzą do Rajczy. Pożegnalne foto.



My na Sedlo Prislop. Ania kryje się w drzewie ;)



Pogoda wyraźnie się kisi :/



Ale najgorsze jeszcze nadejdzie. Na razie co niektórzy leżą w trawie ;)



Zaczynamy podejście na Svitkovą. Masakra, golgota, rzeź niewiniątek. Szlak poprowadzony w linii spadku wierzchołka. Tak jakby nie można zrobić zakosów. Zaczynamy dziękować Słowakom za tą zemstę za zajęcie Spisza w 1938 :mad:

Pod Oszustem Kaper dzwoni do Młodego. Ich rozmowa wygląda mniej więcej tak:
(M)łody - no i jak wam tam
(K)aper - a no jakoś leci
(M) - no u nas zaczyna lać
(K) - e to u nas się tylko chmurzy


I w tym momencie spadają na nas pierwsze krople deszczu. I zaczyna się Armagedon. Przez kilka godzin leje jak w 1997 podczas powodzi. Pieprzona szkoła znakowania szlaków słowackich zaczyna przypominać błotną ślizgawkę. W pewnym momencie Kaper stwierdza, że jeśli byłaby po drodze pionowa skała to Słowacy pociągnęliby szlak środkiem. No i po co łańcuch :/

Mijamy kolejne Golgoty, czyli podejścia pod Oszust i Javorinę. Jest mi zimno, jestem przemoczony do ostatniej nitki w gaciach, na dodatek zaliczam poważną glebę. Po prostu robię sobie jazdę w błocie na odcinku jakiś 4 metrów, więc dodatkowo jestem cały ujebany błotem. Gdzieś za Javoriną przestaje lać i postanawiam się przebrać. O jak miło. Ciepło, sucho...

W końcu jakimś cudem dobijamy do Glinki Ujsolskiej.



Niby stąd tylko 50 minut na Krawców. Ale znów zaczyna się Golgota. Szlak oznaczony fatalnie, kilkusetmetrowe odcinki bez jakiegokolwiek znaku na drzewie, gdyby nie słupki graniczne...

Ania stwierdza:
"Chłopaki, miałam wam postawić piwo za to, że mnie ze sobą wzięliście. Ale po dzisiejszym odcinku zapomnijcie. Ni chuja" ;)

W końcu dochodzimy. Na bacówce starzy znajomi, czyli Magda i Piotrek :D Kąpiele, kolacje, suszenie gratów. W pokoju wali trupem jak w kostnicy, a to przez nasze stęchłe, zapocone, mokre szmaty :lol :

Za to pogoda wynagradza tą dzisiejszą dupówę...





Wieczór to już tylko ognia czar...



W końcu idziemy spać. Dobranoc ;)

15 września 2011 - "Ewakuacja"

Poranek na Krawculi nie przypomina niczym wczorajszego dnia. Śniadanko, dosuszanie mokrych bambetli i powolne pakowanko.



Żegnamy, tym razem definitywnie, Magdę i Piotrka. Zaczynamy przygotowania do wyjścia. I wtedy następuje katastrofa. Jeden telefon i okazuje się, że muszę czym prędzej uciekać w doliny :/ Robi mi się jakoś tak smutno. Koniec??? Tak nagle??? No niestety :/ A Wielki R. przygląda się wszystkiemu niewzruszony.



Żegnam się z Anią i Kaperkiem i zaczynam samotny powrót do Glinki. Jeszcze rzut oka za siebie.



Góry żegnają mnie godnymi widokami.



Szkoda, że widzę je z co raz niższa :/ Ale to nic - jeszcze tu wrócę, choć podczas tego wypadu wielokrotnie obiecywałem sobie, że zacznę chyba znaczki zbierać, albo akwarium sobie kupię :P



Dziękuję wszystkim, z którymi przyszło mi spędzić te 4 dni czyli: Ani, Magdzie, Kaprowi, Mirkowi, Michałowi, Piotrkowi i Arkowi :D Mam nadzieję, że jeszcze niejednokrotnie spotkamy się gdzieś przy ogniu kominka ;)

I to by było chyba na tyle. Komplet zdjęć po kliku w obrazek:

 
 
bton1 


Wiek: 38
Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 3312
Skąd: Kraków
Wysłany: 2014-04-28, 07:15   

Aleś powieszczył Darecki.. Masz ode mnie odznakę beskidzkiego włóczykija - wygląda ona mniej więcej jak kufel z piwem. Przekazanie przy najbliższym spotkaniu ;)
_________________
W mieście możesz kogoś znać dziesięć lat i go nie poznać. W górach znasz go na wylot po paru tygodniach.
 
 
TNT'omek 


Wiek: 54
Dołączył: 14 Sie 2013
Posty: 2517
Skąd: Beskid Mały
Wysłany: 2014-04-28, 09:55   

Fajna relacja. Oszast lubi do dupy dokopać, szczególnie po deszczu :D
Też mi na tej trasie Przegibek-Krawców dolało :( Ale kuchnia udostępniła miejsce przy piecu, do suszenia betów , cobyśmy nie zapleśnieli ;) Też mi się trafiła fajna ekipa, z Bydgoszczy :)
_________________
in omnia paratus...
 
 
sokół


Dołączył: 06 Lip 2013
Posty: 12258
Skąd: Bytom
Wysłany: 2014-04-28, 09:57   

Fajne wspomnienia. Z jednym się zgodzę. Racza gwarantuje bardzo ciekawe wschody i zachody.
Ale najbardziej to mi się podobało różowe niebo na Krawcowie.
Profil Facebook
 
 
Dobromił 


Dołączył: 09 Lip 2013
Posty: 14377
Wysłany: 2014-04-28, 10:17   

Bardzo ładne kwiatki na ostatnim zdjęciu.
_________________
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
 
 
Malgo Klapković 


Wiek: 37
Dołączyła: 06 Lip 2013
Posty: 2477
Wysłany: 2014-04-28, 12:24   

Fantastiko :) Podobne, tzn. może w 30% podobne szlaki chcę przemierzyć 1-3 maja. Ciekawe czy nie przeżyję tego samego ;)
Cytat:
zaliczam poważną glebę. Po prostu robię sobie jazdę w błocie na odcinku jakiś 4 metrów, więc dodatkowo jestem cały ujebany błotem
 
 
darkheush 
Beerwalker


Wiek: 51
Dołączył: 07 Lip 2013
Posty: 2626
Wysłany: 2014-04-28, 22:37   

Malgo Klapković napisał/a:
Ciekawe czy nie przeżyję tego samego

Gosiek, bój się Boga i nie idź granicznym słowackim. Ze mną było tak...

Leje... Leje jak sk... Podchodzimy pod Oszust... Ścieżką płynie potok... Kaper i Anka walą lasem tuż obok ścieżki, a ja odważny centralnie szlakiem. Nagle jeb... padam ryjem w błoto. Huknęło, chlapnęło... Grawitacja misiu... Jakieś 2 metry jadę na brzuchu i zgarniam błoto pod koszulkę. Potem obraca mnie na plecy i zgarniam błoto pod koszulkę ale od dupy strony. Lawinisko się stabilizuje i słyszę tylko z lasu Kaprowe - "Darek!!! Żyjesz??? Hahahaha, aleś jebnął!!!" :D

Na Krawculi wstępnie zeskrobałem błoto z ciuchów. Filtr w pralce zapchałem dwa dni później po powrocie do domu :D
Ostatnio zmieniony przez darkheush 2014-04-28, 22:44, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
maurycy 


Dołączył: 17 Lis 2013
Posty: 901
Skąd: Bielsko okolice
Wysłany: 2014-04-29, 00:04   

Oj darkheush za odgrzewanie takich relacji na konkurencyjnym forum by Ci
się dostało :D .
Ban byłby pewny jak w banku , i na pewno wiesz dlaczego :P
 
 
sokół


Dołączył: 06 Lip 2013
Posty: 12258
Skąd: Bytom
Wysłany: 2014-04-29, 10:27   

darkheush napisał/a:
Gosiek, bój się Boga i nie idź granicznym słowackim.


A niech idzie. Kobiety za błotne maseczki do twarzy płacą grube pieniądze. A tu gratisowo maseczka i jeszcze satysfakcja z przejścia trasy dodatkowo jest.
Profil Facebook
 
 
Malgo Klapković 


Wiek: 37
Dołączyła: 06 Lip 2013
Posty: 2477
Wysłany: 2014-04-29, 10:57   

darkheush napisał/a:
bój się Boga i nie idź granicznym słowackim

Nigdy nie planowałam nim iść, ale może mnie podkorci ;) hahaha
 
 
Tomasz 


Dołączył: 12 Lis 2013
Posty: 560
Wysłany: 2014-04-29, 12:47   

A co biedni WOP-iści mieli powiedzieć jak dzień w dzień dymali tą trasą w czasach radosnego PRL.
 
 
Dobromił 


Dołączył: 09 Lip 2013
Posty: 14377
Wysłany: 2014-04-29, 12:51   

Tomasz napisał/a:
A co biedni WOP-iści mieli powiedzieć jak dzień w dzień dymali tą trasą w czasach radosnego PRL.


- Po jednym ?
 
 
Tomasz 


Dołączył: 12 Lis 2013
Posty: 560
Wysłany: 2014-04-29, 13:03   

Spotkałem takich co częstowali jak schodziłem z Tomanowej, pewnie niektórzy pamiętają taką wiatę po drodze. Najpierw pytali, skąd, po co i gdzie, a później: - To może po jednym, zimno tak... :D
 
 
Dobromił 


Dołączył: 09 Lip 2013
Posty: 14377
Wysłany: 2014-04-29, 13:05   

Nie załapałem się na oficjalny szlak na Tomanową, a poza szlakiem nigdy nie pójdę. Więc wiaty nie kojarzę. No chyba, że ona w Dolinie Tomanowej bytuje.
_________________
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
 
 
Tomasz 


Dołączył: 12 Lis 2013
Posty: 560
Wysłany: 2014-04-29, 13:14   

Stała(stoi) przy rozstaju w kierunku Chudej P. Zacne miejsce.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Copyright © 2013 by Góry bez granic | All rights reserved | Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group - mangi