Krótka foto relacja z wycieczki, zaczynam w Jabłonce.Jest to moja ulubiona trasa,którą muszę powtórzyć choć raz w roku.Szlak ten przemierzałem najczęściej z buta,czasem rowerem,za łebka na nartach śladowych później turowych.Startuję z przystanku autobusowego,przekraczam Czarną Orawę
i wśród swojskich klimatów idę przez wieś.
Niestety nadchodzi zmiana pogody,Tatry cały dzień schowane w chmurach a w kotlinie smog.
Ostatnio z okolicy kapliczki Łukasz zapodał zdjęcia w kierunku Babiej,więc ja pstrykam ku Magurze Orawskiej.
Całą drogę moją towarzyszką będzie Babia
oraz przestrzeń.
Wyczesane.
Na łąkach pełno sarenek
oraz śpiew skowronków,które szaleją nad głową.Dominata

.
Przy krzyżu
śniadanko
i z widoczkiem na
opuszczam szlak,przede mną Kiczory.
Ponad wsią spotykam dziadka,
który idzie doglądnąć uli,
a ja będę szukał Orawskich krokusów.Wstecz.
Były z B.Małego,również podbabiogorskie.Pora na Orawskie.
Pomiędzy nowymi domami Lipnicy Małej trafi się czasem taka perełka,domy od południowej strony maja okna,wejście oraz ściany z pełnego bala
a od północy dobudowana jest ściana, dodatkowo deskowana za którą jest składowane siano dla zwierząt dające dodatkowe ocieplenie.
Śniegu jeszcze na bogato.
Chaułpinka w osiedlu.
Uprzedzę Witka,krokusiki są w ilościach zadowalających. Do słonka maja się wyśmienicie.
Mijam obwoźny sklepik,
jestem obcy,sprzedawca boi się albo nie ma sprzedać mi piwo.Jest bardzo ciepło,z chęcią bym wypił a zakręciłem się w Jabłonce i zapomniałem sobie kupić.Kwiotki
domki.
Docieram do H.Śmietanowej.
Teraz muszę dostać się na Krowiarki.Jak sobie pomyślę,że trza mi targać w tym rozmiękłym śniegu ponad godzinę szlakiem ,którego nienawidzę to aż mi słabo.Słyszę auto,mach i mam okazję.Druga zawozi mnie do Zawoi skąd busem do domku.