Dolina Będkowska.
Dolina Będkowska.
Mimo, że chory jestem, to na zwolnieniu lekarskim mam 2kę, więc mogę chodzić. W niedzielę upał się zapowiadał, ja już przestałem wypluwać płuca, choć czasem jeszcze mnie podusi, katar już też się nie leje, więc na mały spacer do Doliny Będkowskiej się wybraliśmy.
Start.
Większa część forumowiczów pewnie by tu chciała mieszkać
Dolina bardzo ładna:
Ale okazuje się jakiś zjazd wspinaczy, są tłumy:
Nasza rodzinka w komplecie
Zjadamy II śniadanie, nad głowami nad śmigają zjazdowicze z Sokolicy, chwila zabawy na placu zabaw i uciekamy.
aaa, sprocket kupił sobie nowe szkło:
po drodze szumy:
i szybko wracamy w upale do auta, by podjechać na obiad.
link
Start.
Większa część forumowiczów pewnie by tu chciała mieszkać
Dolina bardzo ładna:
Ale okazuje się jakiś zjazd wspinaczy, są tłumy:
Nasza rodzinka w komplecie
Zjadamy II śniadanie, nad głowami nad śmigają zjazdowicze z Sokolicy, chwila zabawy na placu zabaw i uciekamy.
aaa, sprocket kupił sobie nowe szkło:
po drodze szumy:
i szybko wracamy w upale do auta, by podjechać na obiad.
link
- sprocket73
- Posty: 5883
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
L4 marzeń
A niedziela była handlowa...
A tam szkło... całe to "stanowisko do robienia zdjęć" sobie kupiłem i teraz noszę ze sobą w góry. Bardzo praktyczna rzecz.
A niedziela była handlowa...
laynn pisze:aaa, sprocket kupił sobie nowe szkło:
A tam szkło... całe to "stanowisko do robienia zdjęć" sobie kupiłem i teraz noszę ze sobą w góry. Bardzo praktyczna rzecz.
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
Tylko, że tydzień temu w niedzielę miałem jechać w góry...i nie miałem siły na przejście duży pokój-wc . W połowie tygodnia, po kilku dniach leczenia domowego, kaszel zamiast ustać, się wzmagał, szczególnie nocą, dwie prawie nie przepsałem prze niego. A katar...coraz większy syf. Lekarka kategorycznie kazała siedzieć w domu, mimo, że tego nie chciałem...
No a ja się dziwię, skąd Ty takie super zdjęcia robisz, a Tyś pozazdrościł Robertowi wysokości
No a ja się dziwię, skąd Ty takie super zdjęcia robisz, a Tyś pozazdrościł Robertowi wysokości
Niezłe tłumy, takich to tam nie widziałem, ale to chyba wszystko z tych namiotów powychodziło. Bo jak ja tam byłem to tam więcej niż 5 namiotów nigdy nie było.
Ale i tak warto było się przejść i skorzystać z pogody.
Co do choroby, to kiedyś też bardzo źle znosiłem choroby, często miewałem kaszel i ból gardła przeszło 2 a czasem nawet 3 tygodnie. Odkąd zacząłem się leczyć domowymi sposobami, to faktycznie nie było lepiej na początku, a nawet gorzej. Bo organizm nie był przyzwyczajony, ale po kilku latach w końcu się przyzwyczaił i teraz po góra tygodniu mi przechodzi. Wystarczy dobra herbatka z miodem i cytrynką i ewentualnie czosnek z mlekiem i miodem, ale to już jak jest gorzej. Ale ogólnie dochodzę do wniosku, że sam miód i cytryna potrafią zdziałać cuda. I jakbym miał silniejszą wolę i stosował to regularnie na co dzień, to możliwe, że w ogóle bym przestał chorować. Póki co stosuję okresami, ale i tak choruję o wiele mniej niż kiedyś. Kiedyś to minimum 4 razy roku, teraz jeden raz, czasem może dwa miewam lekkie przeziębienie.
To samo w sumie miałem z astmą. Jak byłem dzieckiem, to miałem w ogóle przez dwa lata zakaz ćwiczenia na WF-ie w szkole i uprawiania sportu jakiekolwiek. Co mnie strasznie frustrowało, bo sport uwielbiałem. No i próbowałem grać w piłkę czy biegać, ale się nie dało. Miałem straszne ataki, dusiłem się, czasem zemdlałem i na całym ciele wyskakiwała mi jakaś dziwna wysypka. Dopiero po kilku wziewach jakiegoś specyfiku mi to ustępowało, ale już było po graniu. Potem te leki odstawiłem w cholerę. W sumie nie polecam nikomu, bo to jedynie na własne ryzyko można robić. Ja zrobiłem i nie żałuję. Na początku też było gorzej, bo te omdlenia, duszenia i wysypki jeszcze wzmogły, ale z czasem zaczęły ustępować. Potem w końcu zapisałem się do klubu piłkarskiego i po 3 latach mogłem już normalnie trenować i wszystkie objawy zniknęły. Nawet daleko też doszedłem, bo do juniorów GKS Tychy i nawet jeden mecz rozegrałem w 1 lidze polskiej halowej w Skale Tychy. Jeszcze w międzyczasie 2 razy w tygodniu trenowałem siatkówkę, ale w tym jakiś dobry to nie byłem, bardziej dla samego ruchu i dobrego towarzystwa. No ale potem przez całkiem inne zewnętrzne czynniki to się posypało i zająłem się czym innym. Mniejsza z tym, ale dla mnie to była zbawienna decyzja patrząc z perspektywy czasu. Bo nie wyobrażam sobie w tym stanie z dzieciństwa w ogóle chodzić po górach, czy jeździć tak jak dzisiaj na rowerze, wtedy to nie było w ogóle możliwe, a teraz jakoś daję radę.
Ale i tak warto było się przejść i skorzystać z pogody.
Co do choroby, to kiedyś też bardzo źle znosiłem choroby, często miewałem kaszel i ból gardła przeszło 2 a czasem nawet 3 tygodnie. Odkąd zacząłem się leczyć domowymi sposobami, to faktycznie nie było lepiej na początku, a nawet gorzej. Bo organizm nie był przyzwyczajony, ale po kilku latach w końcu się przyzwyczaił i teraz po góra tygodniu mi przechodzi. Wystarczy dobra herbatka z miodem i cytrynką i ewentualnie czosnek z mlekiem i miodem, ale to już jak jest gorzej. Ale ogólnie dochodzę do wniosku, że sam miód i cytryna potrafią zdziałać cuda. I jakbym miał silniejszą wolę i stosował to regularnie na co dzień, to możliwe, że w ogóle bym przestał chorować. Póki co stosuję okresami, ale i tak choruję o wiele mniej niż kiedyś. Kiedyś to minimum 4 razy roku, teraz jeden raz, czasem może dwa miewam lekkie przeziębienie.
To samo w sumie miałem z astmą. Jak byłem dzieckiem, to miałem w ogóle przez dwa lata zakaz ćwiczenia na WF-ie w szkole i uprawiania sportu jakiekolwiek. Co mnie strasznie frustrowało, bo sport uwielbiałem. No i próbowałem grać w piłkę czy biegać, ale się nie dało. Miałem straszne ataki, dusiłem się, czasem zemdlałem i na całym ciele wyskakiwała mi jakaś dziwna wysypka. Dopiero po kilku wziewach jakiegoś specyfiku mi to ustępowało, ale już było po graniu. Potem te leki odstawiłem w cholerę. W sumie nie polecam nikomu, bo to jedynie na własne ryzyko można robić. Ja zrobiłem i nie żałuję. Na początku też było gorzej, bo te omdlenia, duszenia i wysypki jeszcze wzmogły, ale z czasem zaczęły ustępować. Potem w końcu zapisałem się do klubu piłkarskiego i po 3 latach mogłem już normalnie trenować i wszystkie objawy zniknęły. Nawet daleko też doszedłem, bo do juniorów GKS Tychy i nawet jeden mecz rozegrałem w 1 lidze polskiej halowej w Skale Tychy. Jeszcze w międzyczasie 2 razy w tygodniu trenowałem siatkówkę, ale w tym jakiś dobry to nie byłem, bardziej dla samego ruchu i dobrego towarzystwa. No ale potem przez całkiem inne zewnętrzne czynniki to się posypało i zająłem się czym innym. Mniejsza z tym, ale dla mnie to była zbawienna decyzja patrząc z perspektywy czasu. Bo nie wyobrażam sobie w tym stanie z dzieciństwa w ogóle chodzić po górach, czy jeździć tak jak dzisiaj na rowerze, wtedy to nie było w ogóle możliwe, a teraz jakoś daję radę.
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez Vision, łącznie zmieniany 3 razy.
Ja pamiętaj, że mam cukrzycę, jestem bardziej podatny na choroby. Co ciekawe ponad rok temu byłem u dietetyka i dieta, plus regularne posiłki mi dużo dały. Rok bez chorób. Lekkie przeziębienia, z których szybko wychodziłem.
Co do ostatniego okresu, to odkąd córa poszła do przedszkola to znosi takie rzeczy, że osoby, które nie chorują (moja żona, teściowie) się łapali. Ja nawet czasem ostatni byłem zarażany.
Najgorsze dziadostwo to bratanek żony przywlókł na chrzcie naszej młodej. Córa, żona, teściowa, teść, kuzynka żony (matka chrzestna), jej córka w ciągu tygodnia czasu. Wszyscy ten sam lek mieliśmy, dzieci tylko w innej postaci. Teraz zaś żona musiała coś przynieść z pracy, bo tam trochę osób choruje, ją też złapało, i znajomą z innego urzędu też.
Ja do żony, choć gdzieś pojedziemy, gdzie nie będzie tłumów, o w tych dolinkach nie powinno być...Na miejscu, żona oczywiście szpilę wbiła
Co do ostatniego okresu, to odkąd córa poszła do przedszkola to znosi takie rzeczy, że osoby, które nie chorują (moja żona, teściowie) się łapali. Ja nawet czasem ostatni byłem zarażany.
Najgorsze dziadostwo to bratanek żony przywlókł na chrzcie naszej młodej. Córa, żona, teściowa, teść, kuzynka żony (matka chrzestna), jej córka w ciągu tygodnia czasu. Wszyscy ten sam lek mieliśmy, dzieci tylko w innej postaci. Teraz zaś żona musiała coś przynieść z pracy, bo tam trochę osób choruje, ją też złapało, i znajomą z innego urzędu też.
Vision pisze:Niezłe tłumy, takich to tam nie widziałem
Ja do żony, choć gdzieś pojedziemy, gdzie nie będzie tłumów, o w tych dolinkach nie powinno być...Na miejscu, żona oczywiście szpilę wbiła
Ostatnio zmieniony 2018-05-28, 13:37 przez laynn, łącznie zmieniany 1 raz.
No ja to rozumiem, są różne organizmy. Są ludzie tacy co całe życie mogą na wszystko lać i robić co chcą, ale mają tak odporny organizm, że za bardzo nic ich nie łapie. A są takie dużo słabsze, które muszą się czymś wspomagać, a i tak chorują. Tylko dążę do tego, że nawet te słabsze są w stanie się uodpornić i wyleczyć z wielu chorób przy odpowiedniej diecie i bardziej zdrowym trybie życia. Tzn. taka zapobiegawcza profilaktyka, która potrafi nawet całkowicie wyleczyć z wielu chorób, albo chociaż złagodzić sporo objawów. Tylko, że jest to strasznie trudne. Bo wymaga to wiele poświęcenia i wyrzeczeń i chyba tylko nikły procent ludzi jest w stanie to zrobić. Bo większość i tak tego nie wytrzyma. Tym bardziej, że to nie jest kwestia kilku miesięcy, a raczej kilku dobrych lat. Jak przez tyle lat przyzwyczajaliśmy organizm do czegoś, to potem co najmniej kilka lat trzeba go od tego odzwyczajać, co wcale przyjemne być nie musi, a na efekty trzeba długo czekać, więc się nie dziwię, że mało kto jest w stanie w ogóle się w to bawić. Dla mnie też często nie jest to miłe i co chwilę się poddaje i wracam do starych nawyków, a potem zaczynam od nowa. Mimo wszystko lubię się tak trochę pomęczyć, a po czasie naprawdę o wiele lepiej się czuję i efekty widzę. No i liczę na to, że może kiedyś uda mi się wprowadzić na stałe w życie jak najwięcej tych dobrych nawyków i będę czuł się jeszcze lepiej. Bo też mam tak, że często coś wydaje mi się cierpieniem, żeby np. odmówić sobie jakichś rzeczy, ale z czasem staje się to wręcz przyjemnością i mnie nawet od pewnych rzeczy odrzuca, bez których kiedyś nie mogłem się obejść. Póki co najbardziej się cieszę z tego, że jakimś cudem udało mi się w końcu nie brać żadnych leków z "apteki" na stałe, a nawet na te przejściowe choroby i jakoś żyje. I to o wiele lepiej to znoszę niż kiedyś.
Napisałem apteki w cudzysłowie, bo chodziło mi o to, że jednak coś tam i tak biorę. Bo jak mam jakieś objawy, to szukam naturalnych rozwiązań i witamin w produktach, których, np. na co dzień nie używam. Więc też można powiedzieć, że jakieś tam leki jednak biorę, bo biorę to w celu ustąpienia jakichś tam objawów. I póki co pomaga i oby zawsze pomagało.
Napisałem apteki w cudzysłowie, bo chodziło mi o to, że jednak coś tam i tak biorę. Bo jak mam jakieś objawy, to szukam naturalnych rozwiązań i witamin w produktach, których, np. na co dzień nie używam. Więc też można powiedzieć, że jakieś tam leki jednak biorę, bo biorę to w celu ustąpienia jakichś tam objawów. I póki co pomaga i oby zawsze pomagało.
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez Vision, łącznie zmieniany 1 raz.
O kurwa …
Panowie …
Aż boję się na przyszłość pytać "jak zdrowie" …
Zdrowia życzę !
Panowie …
Aż boję się na przyszłość pytać "jak zdrowie" …
Zdrowia życzę !
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
Moje już całkiem nieźle. Chociaż jeszcze kilka innych chorób posiadałem tzn. pierwsza za najmłodszych lat to było ponoć wodogłowie. Tak stwierdzili, ale to chyba była jakaś pomyłka. Potem było nawet płaskostopie, ale też z czasem okazało się, że jednak nie. Potem mieli mi wycinać migdałki, ale dzięki mojej mamie, która walczyła żeby mi tego nie zrobili, skończyło się tylko na stawianiu baniek. Już nie pamiętam jak dokładnie się ten zabieg nazywał. Potem przez 2 lata chodziłem na ćwiczenia komputerowe 3 razy w tygodniu na poprawę wzroku. Potem była astma i uczulenie na kurz i roztocza. W międzyczasie jeszcze kilkukrotne zapalenie oskrzeli i płuc. Następnie jeszcze była za duża krzepliwość krwi. Potem jeszcze pełno problemów dermatologicznych i antybiotyków z tym związanych. Aż w końcu przestałem chodzić po lekarzach i już chyba nic do dzisiaj nie było. Ale mogłem jeszcze o czymś zapomnieć...
Chociaż czasem się zastanawiam, czy też nie mam cukrzycy, ale aż boję się iść to zbadać.
Chociaż czasem się zastanawiam, czy też nie mam cukrzycy, ale aż boję się iść to zbadać.
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez Vision, łącznie zmieniany 1 raz.
Dobromił pisze:Czyli możesz zostać Ministrem Zdrowia.
Prędzej to chyba jakimś znachorem. Chociaż ziółkami jeszcze się nie leczę i czarów nie używam, raczej tylko produkty z marketów i targów.
sokół pisze:O kuźwa, więcej schorzeń niż te wszystkie babcie w przychodni, co się licytują, którą bardziej napierdziela.
Być może ja żyję od końca, teraz będę już tylko młodszy i zdrowszy.
Ale nigdy nie miałem nic złamanego, ani pękniętego. Więc nie było tak źle.
Ostatnio zmieniony 2018-05-28, 16:18 przez Vision, łącznie zmieniany 1 raz.
Dolinka urokliwa ale to ujęcie z plażą namiotów - no masakra Ale to pewnie kwestia dnia wolnego i ładnej pogody, i pewnie w tygodniu nie jest tam tak oblegane.
Na zdrowie raczej nigdy narzekać nie mogłem, żadnych alergii, dolegliwości, chorób przewlekłych, złamań itp. Kondycja też póki co w porządku . Ze dwa razy w roku trafi mi się karar taki mocniejszy albo ból gardła ale to drobazgi i same przechodzą.
Ostatnio jednak miałem taki krótki okres z wyższym ciśnieniem i to mnie trochę zaniepokoiło. Niby już przeszło ale jednak sprawdzać sobie częściej ciśnienie muszę, dla pewności.
Na zdrowie raczej nigdy narzekać nie mogłem, żadnych alergii, dolegliwości, chorób przewlekłych, złamań itp. Kondycja też póki co w porządku . Ze dwa razy w roku trafi mi się karar taki mocniejszy albo ból gardła ale to drobazgi i same przechodzą.
Ostatnio jednak miałem taki krótki okres z wyższym ciśnieniem i to mnie trochę zaniepokoiło. Niby już przeszło ale jednak sprawdzać sobie częściej ciśnienie muszę, dla pewności.
Ostatnio zmieniony 2018-05-29, 21:52 przez Piotrek, łącznie zmieniany 2 razy.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość