Żywieckie wypruwanie żylaków
Żywieckie wypruwanie żylaków
Tym razem wspólna relacja darkheusha i vidraru
Nie wiem jak zacząć. Plany były ambitne, aż za nad to. Zmodyfikował je na wstępie e-podróżnik podając nieaktualny rozkład jazdy busów z Żywca. Choooooooj mu w dooooopę!!!
Po raz pierwszy w góry wybiera się z nami niejaki Gałgan vel. Vungielek szybko okrzyknięty Kierownikiem Wycieczki. Ciekawe dlaczego...
Niezły z niego opój
Blisko 17 lądujemy w Węgierskiej Górce. Dymanie asfaltem. Już wiemy, że do punktu docelowego na dziś dotrzemy po ćmoku. Jednak warto wykorzystać te ostatnie słoneczne podrygi.
Błoto po kostki, i wiatr w oczy, jak zwykle. Ciemność. Odpalamy czołówki i brniemy dalej. Błotniste gówno pod nogami zamienia się w śliskie gówno. Jak tu iść??? Na dodatek wieje. Halny. Łeb z płucami chce wyrwać...
I tak przez dwie godziny po ćmoku.
Światła Abrahamowa są zbawienne. Dzwonek do drzwi. Bufet. Cisza, spokój, prysznic jakikolwiek by on nie był. Nocleg nie wart ceny. Zaniedbane, zimno, średnio przyjemnie i nie ma gdzie ugotować żarełka... no chyba, że...
Za to nasi skoczkowie poprawili nam humory. Aż trzeba było to uczcić
W nocy zaczyna się armagedon. Wieje tak, że wydaje się nam, iż śpimy przy autostradzie.
Dobranoc.
Poranek słoneczny, jednak nadal wieje. 9 rano ruszamy w stronę Rysianki. Cisza, spokój, słoneczko i znów błotnisto-lodowe gówno pod nogami. Tak od poziomicy 1000 zaczyna się rzeź. Niby człowiek idzie po zamarzniętym śniegu, a tu nagle jeb, po samo udo, i weź się wygrzebaj z tej breji. Za to widoki wynagradzają..
Na Hali Wieprzskiej nasz Kierownik Wycieczki zarządza popas... piwostop... odpoczynek, kurwa, krótko mówiąc
Podejście pod )(Pawlusią. W butach wesoło chlupie. Kurwy fruwają na prawo i lewo, bo znów jest zapadanie w tej śnieżnej breji po kolano (co trzeci krok). A na horyzoncie uśmiecha się do nas szyderczo Królowa Beskidów. I Tatry.
Na ostatnich nogach gramolimy się na Ryśkę. Na obiad. Na piwo. Na fajkę. Na rest. Na foto sesjon. A widać dużo dziś. Babia, Pilsko, Tatry, Chocz, Niżne, Fatrę. A niebo nadal złowieszcze. To przez halny.
Gałgan postanawia się wspiąć na szlakowskaz... My nie próbujemy
Ewakuacja na Złatną w nadziei na busa do Żywca. Ostatnie kroki przez białe, rozmiękłe gówno. W około panta rhei. Najmniejszy strumyk grzmi na progach skalnych.
Ustał wiatr. Zimno. W butach chlupie. Zwiedziwszy wszystkie zadupia podbeskidzia dzięki komunikacji publicznej wracamy do chałupy. Ciepłej... i suchej...
Wszystkie foty tutaj
P.S. Gałganowi się spodobało. Już pyta, kiedy kolejny raz
Nie wiem jak zacząć. Plany były ambitne, aż za nad to. Zmodyfikował je na wstępie e-podróżnik podając nieaktualny rozkład jazdy busów z Żywca. Choooooooj mu w dooooopę!!!
Po raz pierwszy w góry wybiera się z nami niejaki Gałgan vel. Vungielek szybko okrzyknięty Kierownikiem Wycieczki. Ciekawe dlaczego...
Niezły z niego opój
Blisko 17 lądujemy w Węgierskiej Górce. Dymanie asfaltem. Już wiemy, że do punktu docelowego na dziś dotrzemy po ćmoku. Jednak warto wykorzystać te ostatnie słoneczne podrygi.
Błoto po kostki, i wiatr w oczy, jak zwykle. Ciemność. Odpalamy czołówki i brniemy dalej. Błotniste gówno pod nogami zamienia się w śliskie gówno. Jak tu iść??? Na dodatek wieje. Halny. Łeb z płucami chce wyrwać...
I tak przez dwie godziny po ćmoku.
Światła Abrahamowa są zbawienne. Dzwonek do drzwi. Bufet. Cisza, spokój, prysznic jakikolwiek by on nie był. Nocleg nie wart ceny. Zaniedbane, zimno, średnio przyjemnie i nie ma gdzie ugotować żarełka... no chyba, że...
Za to nasi skoczkowie poprawili nam humory. Aż trzeba było to uczcić
W nocy zaczyna się armagedon. Wieje tak, że wydaje się nam, iż śpimy przy autostradzie.
Dobranoc.
Poranek słoneczny, jednak nadal wieje. 9 rano ruszamy w stronę Rysianki. Cisza, spokój, słoneczko i znów błotnisto-lodowe gówno pod nogami. Tak od poziomicy 1000 zaczyna się rzeź. Niby człowiek idzie po zamarzniętym śniegu, a tu nagle jeb, po samo udo, i weź się wygrzebaj z tej breji. Za to widoki wynagradzają..
Na Hali Wieprzskiej nasz Kierownik Wycieczki zarządza popas... piwostop... odpoczynek, kurwa, krótko mówiąc
Podejście pod )(Pawlusią. W butach wesoło chlupie. Kurwy fruwają na prawo i lewo, bo znów jest zapadanie w tej śnieżnej breji po kolano (co trzeci krok). A na horyzoncie uśmiecha się do nas szyderczo Królowa Beskidów. I Tatry.
Na ostatnich nogach gramolimy się na Ryśkę. Na obiad. Na piwo. Na fajkę. Na rest. Na foto sesjon. A widać dużo dziś. Babia, Pilsko, Tatry, Chocz, Niżne, Fatrę. A niebo nadal złowieszcze. To przez halny.
Gałgan postanawia się wspiąć na szlakowskaz... My nie próbujemy
Ewakuacja na Złatną w nadziei na busa do Żywca. Ostatnie kroki przez białe, rozmiękłe gówno. W około panta rhei. Najmniejszy strumyk grzmi na progach skalnych.
Ustał wiatr. Zimno. W butach chlupie. Zwiedziwszy wszystkie zadupia podbeskidzia dzięki komunikacji publicznej wracamy do chałupy. Ciepłej... i suchej...
Wszystkie foty tutaj
P.S. Gałganowi się spodobało. Już pyta, kiedy kolejny raz
Widać, że porządny gość. Nie pije, nie pali i myśli za dwoje współtowarzyszy.darkheush pisze:Gałgan vel. Vungielek szybko okrzyknięty Kierownikiem Wycieczki. Ciekawe dlaczego...
Nic nie jest warte swej ceny, bo sprzedawca musi zarobić. Odrobina postu by Ci/Wam/ nie zaszkodziła, a nie od razu zapychać brzuchole. Napisz mi gdzie sypiasz, co pijesz i jadasz, a powiem Ci, kim jesteś.darkheush pisze:Nocleg nie wart ceny. Zaniedbane, zimno, średnio przyjemnie i nie ma gdzie ugotować żarełka...
Jest tam sauna?
Ostatnio zmieniony 2017-03-06, 22:59 przez ceper, łącznie zmieniany 1 raz.
Ładnie trafione z pogodą.
bardzo mi się podobają wieczorne zdjęcia bunkrów.
Ta chata powyżej Słowianki, której zdjęcie masz w galerii... Co tamtędy idę, to zawsze mam pomysł, żeby ją sobie przygarnąć. Jakoś mi przypadła do gustu. Tyle, że corocznie jest w gorszym stanie.
Szłoby tam zlot rąbnąć... z ogniskiem.. kiełbasami, pieczonymi ziemniakami...
No i ... macie troszkę szczęścia, kolejnego dnia napadało nieco białego ciulstwa.
bardzo mi się podobają wieczorne zdjęcia bunkrów.
Ta chata powyżej Słowianki, której zdjęcie masz w galerii... Co tamtędy idę, to zawsze mam pomysł, żeby ją sobie przygarnąć. Jakoś mi przypadła do gustu. Tyle, że corocznie jest w gorszym stanie.
Szłoby tam zlot rąbnąć... z ogniskiem.. kiełbasami, pieczonymi ziemniakami...
No i ... macie troszkę szczęścia, kolejnego dnia napadało nieco białego ciulstwa.
Wiało. W sobotę byłem na Wieczorze Poezji Górskiej w Schronisku na Hali Lipowskiej. W drodze do parę razy poczułem na obliczu wiatr zmian. Droga z, do Rajczy, nigdy się w moim wykonaniu nie powtórzy - 3 i pół godziny drogi w dół to nie dla mnie. Na całej trasie nie było żadnego schroniska albo Domu Kultury.
Szanowny Dariuszu - elegancki typ z tego Gałgana.
Szanowny Dariuszu - elegancki typ z tego Gałgana.
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
Nie mieli dobrego wzorca wychowania w domu rodzinnym ani surowego dyrektora w szkole(podrzucić link do video?), trafili na złe towarzystwo lub towarzystwo na nich i się ono zepsuło. W towarzystwie jest trendy kopcić skręty, dziewuszki lubią takich maczo. Żeby się to skończyło tylko na nikotyniźmie i jednorazowym szpanie, ale ciągnie się to z dziada-pradziada...
Bo kto ma, temu będzie dodane, i nadmiar mieć będzie; kto zaś nie ma, temu zabiorą również to, co ma. /Mt 13,12/
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
Paczki powinny mieć znaki akcyzy, niech ojczyzna ma z Was pożytek.
Darku, Ty wszystko robisz sam? Mnie w wielu sprawach wyręcza żona, dobra kobieta zna się nie tylko na kuchni, ale przede wszystkim w tych ważniejszych kwestiach.
Nie tylko na tych, o których pomyślałeś. Chodzi o dom rodzinny i wzorce wychowania.
Facet powinien utrzymać rodzinę i znać się na męskich pracach (robocie też).
Darku, Ty wszystko robisz sam? Mnie w wielu sprawach wyręcza żona, dobra kobieta zna się nie tylko na kuchni, ale przede wszystkim w tych ważniejszych kwestiach.
Nie tylko na tych, o których pomyślałeś. Chodzi o dom rodzinny i wzorce wychowania.
Facet powinien utrzymać rodzinę i znać się na męskich pracach (robocie też).
Bo kto ma, temu będzie dodane, i nadmiar mieć będzie; kto zaś nie ma, temu zabiorą również to, co ma. /Mt 13,12/
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 10 gości