Jeśli chcesz pomóc, wpłać na wsparcie poszkodowanych w wyniku powodzi. Linki poniżej:
SIEPOMAGA.PL - WSPARCIE POSZKODOWANYCH W WYNIKU POWODZI
ZRZUTKA.PL - POMOC POWODZIANOM ZE STRONIA ŚLĄSKIEGO


Głosowanie na zdjęcie sierpnia - trzeba wejść do sekcji "Fotografia górska i nie tylko" - nie ma linka na głównej, mój błąd.

05.01-08.01. weekEND OF THE WORLD, czyli...

Relacje z Beskidów od bieszczadzkich połonin po Beskid Śląsko-Morawski.
Awatar użytkownika
nes_ska
Posty: 2931
Rejestracja: 2013-10-09, 15:58
Lokalizacja: Brzesko

05.01-08.01. weekEND OF THE WORLD, czyli...

Postautor: nes_ska » 2017-01-09, 21:01

Stary Łupków "chodził" za mną już od dawna. Miałam tam wylądować nawet w te wakacje, ale ułożyło się inaczej. Ostatecznie w tamtym roku nie zdążyłam, ale w Sylwestra zaczęłam wspominać, że chętnie bym się tam wybrała. Najchętniej w długi weekend. Zdążyłam już nawet kilka razy oglądać wszystkie e-podróżniki i inne cuda, ale nijak mi nie pasowało dotarcie wprost do Łupkowa, bo nie byłabym w stanie zdążyć. I gdy już prawie zrezygnowałam z tego pomysłu... Pudelek wyszedł mi naprzeciw i stwierdził, że również chętnie by się tam wybrał! A zatem - jedziemy! Kupiliśmy już nawet bilet na nocny NeoBus, który miał nas dowieźć jedynie do Sanoka, a później później próbowalibyśmy jechać czymś dalej. W międzyczasie dodałam sobie powiadomienia na BlaBlaCar i dzień przed teoretycznym wyjazdem pojawiła się oferta wprost do Łupkowa!

Okazało się, że wybieramy się nie tylko na długi weekend, ale także na śpiewanki w wykonaniu Caryny!

Do Łupkowa przyjechaliśmy dosyć późno. Obawialiśmy się trochę o drogę dojazdową, ale samochód naszego kierowcy poradził sobie z warunkami! Dojechaliśmy w związku z tym jak najdalej mogliśmy. Było już rześko! Zaczęły się mrozy! Ucieszyliśmy się zatem, że mamy tylko 15 minut drogi do chaty. Opatuliliśmy się na dziesięć tysięcy sposobów i poszliśmy!

W środku było dosyć rześko. W części sypialnej na górze nawet bardziej niż na dole. Komin od pieca nawet nie był ciepły ;) Ale było bardzo sympatycznie. Na chatce już było ponad 10 osób, więc posiedzieliśmy, pośpiewaliśmy... Zaczęła się zjeżdżać Caryna i przyjaciele. Trochę to trwało. Poszłam spać nie najpóźniej, ale przez całą noc trwało muzykowanie, gdyż ludzie zjeżdżali się o 1.00, 4.00, itd.

W nocy oczywiście spałam w pełnym opakowaniu (choć jeszcze bez czapy), ciepłym śpiworze i przykryta kocykiem ;) Ale widziałam swój oddech, więc nie mogło być ciepło.

Następnego dnia wstaliśmy po 9.00 i dołączyliśmy na dół. Tam wszystko odbywało się nierozerwalnie z gitarą. Śpiewy wciąż trwały, więc śniadanie również było przy muzyce. Popołudniu postanowiliśmy wyjść na spacer, choć dzień nie był przesadnie uroczy. Ubrałam się tak, aby nie zamarznąć na sopel.

Labirynt do wychodka co i rusz się zacierał pod wpływem silnie wiejącego wiatru. Samo wyjście do toalety oznaczało solidne ubranie się i założenie stuptutów, aby nie przemoczyć butów.

Obrazek

Słońce próbowało się przebijać, ale lekko mu nie było!

Obrazek
Obrazek

Ja w zasadzie nie napalałam się na jakieś wielkie i spektakularne przejścia, więc po prostu szłam delikatnie wydeptaną ścieżką przed siebie...

Obrazek
Obrazek

...i mi się podobało!

Obrazek
Obrazek

W zasadzie już mogłabym się wracać, ale jeszcze chwilę.. :D

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Drzewa delikatnie przyprószone śniegiem, ale wiatr intensywnie go przewiewa.

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Minęliśmy cmentarz, ale w piątek na niego nie poszliśmy.

Obrazek
Obrazek

W końcu doszliśmy do asfaltu.

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Ja jednak po jakimś czasie stwierdziłam, że mnie spaceru wystarczy. Nie chce mi się znów wracać po zmroku do chatki. Wzięłam więc zakręt, a Pudelek poszedł dalej oglądać skoki ;]

Obrazek

Inną trasą wrócić się nie da (chyba że na przełaj, ale to nie byłby dobry pomysł na ten dzień), więc szłam tą samą drogą z powrotem.

Obrazek
Obrazek

Powoli szarzało!

Obrazek

Dzień wcześniej ten stwór straszył mnie świecąc w ciemnościach!

Obrazek

Gdzie ja jestem?!?!?!

Obrazek
Obrazek

Wychodki wyróżniały się w tej czerni i bieli ;)

Obrazek

Wróciwszy do chatki zrobiłam sobie obiad, a później znalazłam idealne miejsce przy piecu i postanowiłam się stamtąd twardo nie ruszać! :D Ruszyłam się dopiero do wychodka, kiedy upewniłam się, że będzie miał mi kto pilnować miejsca. Zważywszy jednak na to, że na zewnątrz codziennie wieczorem była zamieć i ponad 20 stopni na minusie, nie należało to do najprzyjemniejszych czynności ;D

Przy stole oczywiście nieustannie była gitara, więc sporo pośpiewaliśmy. Ja jak zwykle ok. 2.00 postanowiłam paść do wyrka. W jadalni 10 stopni na plusie, u góry 5 albo i mniej. Liczba osób wcale nie sprawiła, że było cieplej! Ha! Chcielibyśmy! Tym razem wskoczyłam w dwie pary skarpet, gacie termo i getry, koszulkę termo i polar, czapkę, śpiwór i dwa koce...i pominąwszy stopy było mi ciepło! :D Niestety mam taką okropną przypadłość, że jak mi zmarzną stopy przed snem, to później nie umiem ich ogrzać i marznę! Szukałam nawet maści rozgrzewającej, ale okazało się, że jak na złość wypakowałam ją z plecaka! Około 5:00 zrobiło mi się ciepło i przyjemnie, więc mogłam spokojnie spać... :D

W sobotę znów wstaliśmy ok. 10.00. Ekipa już powoli zbierała się, gdyż Caryna tego dnia miała grać koncert w Ustrzykach. Gdy doszli w miejsce, w którym zaparkowali, okazało się, że niczyj samochód nie chciał odpalić (pomimo że jedna osoba zabezpieczyła się i wzięła akumulator do chatki :D). Skończyło się na kilkugodzinnym odpalaniu, zakupie dwóch akumulatorów, ciągnięciu jednego na lince holowniczej, aby ruszył, ale wszystkim się udało :D

My natomiast poszliśmy na spacer. Tym razem w kierunku Przełęczy Łupkowskiej. Ale również bez szaleństwa i przesady. Pożyczyłam Guru zimową czapkę, więc byłam w cieńszej i czułam, jak marznie mi mózg ;D

Choć sobotni poranek był uroczy...

Obrazek

Chatka prezentowała się bardzo przyjaźnie!

Obrazek

Nawet mimo faktu, że znajduje się na końcu świata!

Obrazek

Moja uwaga skupiała się tego dnia na innej stronie ścieżki niż w piątek. ;)

Obrazek
Obrazek

Wiatr rzeźbił w śniegu przez poprzednią noc ;)

Obrazek
Obrazek

Jeden z czterech Marcinów będących na chatce wracał już z zakupów (m.in. dla nas), gdy my dopiero wyruszaliśmy ;)

Obrazek
Obrazek

Marcin poszedł na cmentarz i cerkwisko, natomiast ja zostałam na ścieżce, bo nie chciało mi się tam przedzierać :P

Obrazek


Widoki nie były spektakularne, bo nie wychodziliśmy nigdzie wysoko, ale mimo wszystko były urocze!

Obrazek
Obrazek

W pobliżu drogi w kierunku przełęczy znajdowało się jeszcze kilka domów.

Obrazek

Między innymi Grzegorzówka z młodą, piękną i sympatyczną gospodynią Alicją, która wcześniejszego wieczoru również była na śpiewankach ;)

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Pani z innego gospodarstwa dawała burę swojemu psu za to, że poleciał gdzieś za obcymi ludźmi! ;)

Obrazek

Droga do dworca była jeszcze przetarta przez pług, jednak wiatr zawiewał bardzo mocno!

Obrazek

Do tego stopnia, że na niektórych odcinkach ją zasypywał.

Obrazek
Obrazek

I tworzył te swoje wietrzne płaskorzeźby ;)...

Obrazek

Dworzec obecnie nie jest czynny, ale w sezonie letnim jest tu bodajże jeden kurs sobotni do Łupkowa i niedzielny z Łupkowa do Rzeszowa.

Obrazek
Obrazek

Od dworca poszliśmy jeszcze dalej, choć nie wierzyliśmy, że droga będzie przetarta dalej niż do ostatnich gospodarstw.

Obrazek

I faktycznie tak było! Metrowa zaspa. Ślady narciarzy, którzy nocowali z nami i zero śladów jakichkolwiek piechurów. Odpuściliśmy. Nie chciało nam się w tym zimnie brnąć w śniegu.

Obrazek

W oddali było widać pięknie zabielone choinki! ;)

Obrazek
Obrazek

Uznaliśmy, że jesteśmy wystarczająco dotlenieni, aby wrócić do chaty :D

Obrazek
Obrazek

Co jakiś czas wiatr powodował śnieżną zadymkę ;)

Obrazek
Obrazek

Idąc mijaliśmy się z pługiem, który ponoć jeździ tu każdego dnia.

Obrazek

Obrazek

Ostatnie samochody chętne do odjazdu zostawiały po sobie jedynie ślad!

Obrazek

My natomiast odbiliśmy z powrotem w stronę chatki.

Obrazek
Obrazek

Jako że w międzyczasie zapytałam Pudelka o wrażenia z cmentarza, postanowiłam się tam udać ;) Słońce ładnie kolorowało śnieg.

Obrazek
Obrazek

Nie podchodziłam do wszystkich nagrobków. Szłam jedynie po śladach Marcina - wygodnicka :dev

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Następnie dołączyłam do niego, aby wrócić do chatki.

Obrazek
Obrazek

Zimno! :D

Obrazek

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Kibelki klasa :D - Podobają mi się, mimo że mi tyłek w nich przymarzał :D

Obrazek

Chatka też niczego sobie...

Obrazek
Obrazek

Po powrocie było cicho, spokojnie, błogo. Spędzaliśmy czas raptem w kilka osób. Wege-Marcin ugotował dla nas pyszną zupę warzywną. Pogadaliśmy, pograliśmy... Wieczorem dotarła grupa utorbionych ludzi, którzy dzień wcześniej nocowali w chatce na Rabem. Tam mieli zimniej niż my, bo musieli sobie sami nagrzać. Udało im się podnieść temperaturę do 8 stopni, ale rano było 0,5. ;)

Pyza podczas naszej nieobecności pracowała nad uszczelnianiem chaty (wreszcie miała taką okazję). Pyza i Marcin chatkują tutaj dopiero od kwietnia, więc do tej pory łupkowskie mrozy jeszcze ich nie dotknęły i nie znali na tyle chaty, aby wiedzieć, co trzeba w niej naprawić. Noc była o niebo cieplejsza! Nie dość, że musiałam ściągnąć mój "pingwinowy" polar, ściągnąć skarpetki i zrzucić koce, to jeszcze spałam w rozsuniętym śpiworze :D

Poszłam spać oczywiście nie najpóźniej i w nocy nagle poczułam jakąś łapę na sobie. Dałam więc do zrozumienia owej istocie, że nie jestem osobą, za którą mnie bierze i ją zrzuciłam, ale sytuacja się powtórzyła. W końcu usłyszałam, że mówi do mnie "Majka", więc ogłosiłam "Nie jestem Majka!", a odzewie otrzymałam przekorne: "Jesteś, jesteś". Gość myślał, że to jakieś erotyczne gierki chyba :P, a ja po prostu chciałam spokojnie spać. Gdy powiedziałam mu srogim tonem, aby obrócił się i poszukał z innej strony, zareagował ii.. z radością przetoczył się z powrotem, aby ogłosić mi "Znalazłem!" :D Byłam dumna jak matka! ;P...

Rano całe towarzystwo się rozłaziło, a my z Marcinem nr 4 byliśmy umówieni na odwózkę do domu dopiero 13.00, więc się zupełnie nie spieszyliśmy. Powoli się spakowaliśmy, pomogliśmy ogarnąć chatkę po dniu wcześniejszym. I.. w drogę!

W niedzielę znów zaczęło sypać!

Obrazek
Obrazek

Miałam początkowo nie zakładać zimowej czapki, ale patrząc na tę aurę, postanowiłam się dobrze opatulić.

Obrazek
Obrazek

Dopiero w niedzielę zwróciłam uwagę, że w jednej z kapliczek jest postać!

Obrazek

Rzuciliśmy ostatni raz okiem na chatkę. Ja mogę zdecydowanie powiedzieć, że z chęcią powrotu! :D

Obrazek

Marcin nr 4 był jeszcze dosyć daleko, więc zmierzaliśmy do Nowego Łupkowa.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Widząc, że jesteśmy stosunkowo blisko, a droga jest średnio ciekawa, zadzwoniłam do niego, aby poczekał na nas tam, zamiast wjeżdżać w kierunku Starego. Wprawdzie dzień wcześniej udało mu się wyjechać, ale szkoda było kusić los, skoro chcieliśmy wrócić do domu!

Obrazek
Obrazek

Dotarliśmy do Łupkowa i akurat podjechał nasz kierowca! ;)

Obrazek

Udało nam się otworzyć i zamknąć bagażnik. Po drodze wskoczyliśmy do knajpy w Dukli, a następnie zostałam odwieziona pod sam dom! ;)

Super! Pomimo temperatur było świetnie, gitarowo, śpiewankowo, śnieżnie. W sam raz. Akurat ;)


Zdjęcia okołołupkowskie
Jestem tu gdzie stoję, ale jeśli się ruszę, to mogę się zgubić.
laynn

Postautor: laynn » 2017-01-09, 21:31

No toście pomarzli :)
zimno wieje ze zdjęć, więc zmykam :)
gar
Posty: 843
Rejestracja: 2016-01-06, 20:46
Lokalizacja: Orzegów

Postautor: gar » 2017-01-09, 21:37

Ładne zdjęcia, ale ja zdecydowanie chatkę i okolice w letniej porze. Mój syn też, bo jako 3-latek był nią zachwycony - w szczególności hamakiem - przy zimowej pogodzie korzystać z niej byłoby ciężko (co nie znaczy, że niemożliwe :) )
Awatar użytkownika
nes_ska
Posty: 2931
Rejestracja: 2013-10-09, 15:58
Lokalizacja: Brzesko

Postautor: nes_ska » 2017-01-09, 21:41

gar pisze:Ładne zdjęcia, ale ja zdecydowanie chatkę i okolice w letniej porze.


W letniej porze chciałabym tam wskoczyć, ale bardziej "w drodze do...", czyli prawdopodobnie na jedną, góra dwie noce ;) Teraz zdecydowanie nie było zapędów ku hamakom i leżankom na zewnątrz (Pardon, jeden pan w emocjach stwierdził do swej lubej, że nie wstaje i zostaje na dworze:P). Ale był jeden przesympatyczny ojciec z siedmioletnim synem (któremu czytałam na dobranoc książkę "Katastrofy XX wieku") :) Było sympatycznie.
Jestem tu gdzie stoję, ale jeśli się ruszę, to mogę się zgubić.
Awatar użytkownika
Piotrek
Posty: 10963
Rejestracja: 2013-07-06, 21:45
Lokalizacja: Żywiec-Sienna
Kontakt:

Postautor: Piotrek » 2017-01-09, 22:10

I tak oto Neska zawędrowała aż na Konie Świata.
Teraz pozostał Ci już tylko Mount Everest i Rów Mariański :)
Awatar użytkownika
Dobromił
Posty: 14537
Rejestracja: 2013-07-09, 08:33

Postautor: Dobromił » 2017-01-10, 09:25

Piotrek pisze:I tak oto Neska zawędrowała aż na Konie Świata.
Teraz pozostał Ci już tylko Mount Everest i Rów Mariański :)


Jeszcze nie była na Manowcach Zabłoczańskich :D

I tak swoją drogą ciekawi mnie co o tym sądzą Konie Świata :D

Co do zdjęć, atmosfery, opisu, itd. - jak zwykle jest niezwykle.
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
Awatar użytkownika
Iva
Posty: 1544
Rejestracja: 2013-09-04, 23:31
Lokalizacja: łódzkie

Postautor: Iva » 2017-01-10, 15:21

Ja też chcę na koniec świata...
"Kiedy świat się od ciebie odwraca, ty też musisz się od niego odwrócić."
Awatar użytkownika
Piotrek
Posty: 10963
Rejestracja: 2013-07-06, 21:45
Lokalizacja: Żywiec-Sienna
Kontakt:

Postautor: Piotrek » 2017-01-10, 17:53

Dobromił pisze:
Piotrek pisze:I tak oto Neska zawędrowała aż na Konie Świata.
Teraz pozostał Ci już tylko Mount Everest i Rów Mariański :)


Jeszcze nie była na Manowcach Zabłoczańskich :D



Na Manowce Zaboczańskie to jedynie ekspedycje wyruszają :) . Pierwszy obóz na KS Soła, drugi w byłej papierni, a po aklimatyzacji atak na Browar. Przez Grojec...albo Grójec?
Awatar użytkownika
Pudelek
Posty: 8409
Rejestracja: 2013-07-08, 15:01
Lokalizacja: Oberschlesien

Postautor: Pudelek » 2017-01-13, 16:30

Skleroza nie boli, więc podsyłam link do mojej galerii:

https://goo.gl/photos/34nrMoA612MaMxXPA
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Awatar użytkownika
Malgo Klapković
Posty: 2482
Rejestracja: 2013-07-06, 22:45

Postautor: Malgo Klapković » 2017-01-18, 19:50

Pudelek, zaspokoiłeś swoimi zdjęciami mą ciekawość co do wnętrza chatki. Czy gospodarze są tam cały rok, czy tylko na gościnnych występach?

PS Neskowe zdjęcia drzewek bardzo ładne, nadawałyby się na szkło (lacobel) nad blatem w kuchni :)
Ostatnio zmieniony 2017-01-18, 19:53 przez Malgo Klapković, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
nes_ska
Posty: 2931
Rejestracja: 2013-10-09, 15:58
Lokalizacja: Brzesko

Postautor: nes_ska » 2017-01-18, 19:52

Gospodarze są cały rok i zaczynają zatykać dziury w chatce, co dało się odczuć już w sobotnią noc ;) Są sympatyczni. Ja polecam, choć zamierzam tam wrócić w wersji bezśnieżnej ;)
Jestem tu gdzie stoję, ale jeśli się ruszę, to mogę się zgubić.
Awatar użytkownika
Malgo Klapković
Posty: 2482
Rejestracja: 2013-07-06, 22:45

Postautor: Malgo Klapković » 2017-01-18, 19:55

Niewiarygodne (patrząc z perspektywy wygodnego życia w mieście), ale z drugiej strony nie muszą się zmagać z innymi sprawami, na pewno żyją sobie wolniej i pełniej.
Awatar użytkownika
nes_ska
Posty: 2931
Rejestracja: 2013-10-09, 15:58
Lokalizacja: Brzesko

Postautor: nes_ska » 2017-01-18, 19:59

Dla nich to nie pierwszyzna, bo do kwietnia byli w Bacówce Jaworzec ;) Żyje im się chyba faktycznie całkiem przyjemnie, choć Pyza wprowadziła zakaz przywożenia ze sobą musztardy, bo już nie mieści im się w szafach ;D
Jestem tu gdzie stoję, ale jeśli się ruszę, to mogę się zgubić.

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 213 gości