buba pisze:czy w fabryce wytwarzajacej tablice juz lecieli rowno cala gmine bez pomyslunku
oj nie, gmina nie może sobie ustawiać tablic jak chce. Musi przeprowadzić konsultacje, podjąć oficjalną uchwałę, wysłać to do ministerstwa wraz z nazwami w drugim języku a ministerstwo musi zaakceptować. Czasem to się ciągnie latami, bo Warszawa nie zgadza się na taką nazwę (muszą to być nazwy sprzed okresu III Rzeszy) i każe nadać inną, mimo, że ta zgłoszona jest prawidłowa. W gminie Prószków (tam gdzie leżą Chrzowice) kilka lat czekano, gdyż MSWiA nie zgadzało się na jedną, jedyną nazwę wsi - Przysieczy. Początkowo nazywała się Przyschetz (ilu Niemców potrafiło to wymówić?), natomiast w 1932 lub 1931 zmieniono na Lichtenwalde. Uczyniono to jeszcze przed Hitlerem, a więc taką też nazwę zgłosiła gmina do ministerstwa. Tamto stanęło okoniem, że nie może być i koniec - mimo, że rację miała gmina, to w końcu odpuściła i wtedy tablice stanęły dość szybko. Miejscowi i koła DFK i tak używają nazwy Lichtenwalde...
Inna ciekawostka to ta, że na tablicach zdarzają się błędy - w ustawie jest inny zapis niż ten, który stoi przy drodze Gminy mają jednak to w dupie, podobnie jak mazanie tych tablic przez prawdziwych patriotów - one traktują je głównie jako listek figowy, aby pokazać, że troszczą się o mniejszość, ale w rzeczywistości urzędasom kompletnie to zwisa...