buba pisze:Acz osobiscie nie znam zbyt wielu osob ktore by sie deklarowaly jako wierzace a ze zorganizowana religia walczyly z piana na ustach i obledem w oczach, zwykle tacy walcza na rowni ze wszelakimi przejawami kultu, nawet takim na poziomie jednostki bez struktur organizacyjnych.
ja osobiście nie znam osób które by walczyły z religią z pianą na ustach i obłędem w oczach, więc tu się nie wypowiem, natomiast znam wielu, którzy, jak to sama napisałaś, w Boga wierzą po swojemu, natomiast z instytucji kościoła odeszli i nie chcą mieć z nim nic wspólnego... często byli to zresztą ludzie bardzo zaangażowani w różnego rodzaju kluby, oazy, maryjki, towarzystwa biblijne, a na pielgrzymkach chodzili w pierwszym szeregu itp. Najwyraźniej im bardziej w tym tkwili, tym otrzeźwienie było mocniejsze...
buba pisze:a religie maja w dupie, ani ich ziebi ani grzeje.
spróbuj mieć religię w dupie i nie ochrzcić dziecka albo nie posyłać go na religię w podstawówce, bo takie masz przekonania. Najpierw pół rodziny się obrazi, potem sąsiedzi zaczną pokazywać palcami, a inne dzieciaki w szkole dręczyć... Wielu moich znajomych ochrzciło dziecko i wysłało na katechezę dla "świętego spokoju"... to chyba nie tak to ma wyglądać z wiarą, nieprawdaż?