sokół pisze:Kiedyś było inaczej. Skończyło się szkołę zawodową albo technikum i się szło do pracy. Mieszkania się dostawało. Ludzie się hajtali w wieku 20-21 lat, to mieli czas, żeby się napracować przy dzieciach. I jeszcze z opowiadań wiem, ze były kondony w kiosku
Sokół , w metryczce masz wpisane 34 lata , a piszesz jakbyś miał maks 24.
Mieszkania się dostawało .... taaa , po 20 latach , jak kto miał szczęście.
Czasy się zmieniły i nic nie będzie jak dawniej . Ludzie naoglądali się luksusów i chcą tak żyć .
Absolutnie nie mam do nikogo o to pretensji , jedynie wtedy gdy swoje wygodnictwo tłumaczą na setki sposobów aby się nie przyznać że wolą wygodnie żyć niż dokonywać jakichkolwiek poświęceń dla własnej rodziny.
A małżeństwo to już jakieś poświęcenie : trzeba zrezygnować z części wolności ,części własnego czasu , niektórych przyjemności i przyjąć część obowiązków tych nie lubianych .I wiążąc się dajemy słowo drugiej osobie i możemy ponieść różne konsekwencje w przypadku rozwodu.
Jeśli małżeństwo decyzję o wychowaniu dziecka (nie każda para może mieć dzieci biologiczne), przekłada na święty nigdy .... no bo mieszkanie , no bo trzeba urządzić , no bo muszę awansować etc , etc ... to często dla takich ludzi żaden czas , żaden moment w życiu nie będzie odpowieni na dziecko...