Dobromił pisze:Może kierowca był wilkołakiem ?
Grzybiarze nie są wilkołakami
Balnica - Wola Michowa - Komańcza (na kciuk)
Komańcza Letnisko - Duszatyn - Jeziorka Duszatyńskie - Komańcza (w klapkach)
Rankiem opuszczamy gościnne progi wojtkowej chaty w Balnicy. Jeszcze
kris75 zasięga języka u mieszkających z nami po sąsiedzku leśniczych, czy można zobaczyć bobry. Cytuję: "Można. Ale rok temu poszliśmy na żeremia, zjedliśmy 1,5 kilo wędzonych żeberek, wypiliśmy 1,5 litra gorzały i... nie przyszły"
Fajnie jest. No nic. Trochę torami, trochę szutrówką do Woli Michowej.
Jakieś zdziczałe jabłonki sugerują mi, że tu kiedyś była normalna wioska...
Szutrówka do Woli Michowej. Stopy cierpią. Czuję, że robi się odgniat.
Na asfalcie daje mi do wiwatu. Cierpienie. Postanawiamy nie iść na )( Żebrak, tylko złapać jakiegoś stopa do Komańczy. I tam pomyślimy. Stop się zatrzymuje. Po 20 minutach męczenia kciuka.
Komańcza. Kwatera u Pani Marysi. Tuż obok Klasztoru Sióstr Nazaretanek, gdzie swego czasu był internowany kard. Wyszyński.
No ale co jest późne rano. Więc w klapkach postanawiamy odwiedzić Jeziorka Duszatyńskie. Jakieś 20 km tam i na zad asfaltu. I znów uśmiecha się do nas słoneczko. Do leśniczówki dowozi nas stop.
W klapeczkach chodzi się ciulato. Ale Jeziorka zaliczone
Po powrocie do Duszatyna znów uśmiech losu. Leśniczy zawozi nas do samej Komańczy. Szybkie zakupy w sklepie. Wieczorem "krupnik" (i nie mam na myśli staropolskiej zupy)

, kolacyjka i... Dobranoc.
C.D.N.