Który odcinek i jakiego szlaku dał Ci najbardziej w dupę?
- tatromaniak
- Posty: 323
- Rejestracja: 2013-07-07, 19:55
- Lokalizacja: Podhale
Który odcinek i jakiego szlaku dał Ci najbardziej w dupę?
Każdy miał taki moment że miał już dość podejścia pod jakiś kopczyk i chętnie by zawrócił ale jakimś nieludzkim wysiłkiem to się przezwyciężyło
Utkwiło to jednak gdzieś głęboko w pamięci i zawsze w trudnych forsownych momentach na szlaku porównuje się to do tamtego podejścia.
Może to być subiektywne odczucie bo inni w tamtym miejscu nie przeżyli nic podobnego.
Ja miałem taki odcinek jakieś 20 lat temu w Małej Fatrze w czasie podejścia od ruin z przełomem Wagu do Chaty pod Suchym.
Załadowany plecak na 3 dni i nie kończące się podejście - istna masakra !!!
Utkwiło to jednak gdzieś głęboko w pamięci i zawsze w trudnych forsownych momentach na szlaku porównuje się to do tamtego podejścia.
Może to być subiektywne odczucie bo inni w tamtym miejscu nie przeżyli nic podobnego.
Ja miałem taki odcinek jakieś 20 lat temu w Małej Fatrze w czasie podejścia od ruin z przełomem Wagu do Chaty pod Suchym.
Załadowany plecak na 3 dni i nie kończące się podejście - istna masakra !!!
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez tatromaniak, łącznie zmieniany 3 razy.
Ja tak wspominam wbieganie na Radziejową. Wbieganie=ucieczka przed stadami much, które chciały nas pożreć żywcem. W efekcie skrócony czas ostatniego etapu o 70%, a na górze w nagrodę.. żadnych widoków
W mieście możesz kogoś znać dziesięć lat i go nie poznać. W górach znasz go na wylot po paru tygodniach.
Pewnie było tego sporo, ale tak na pierwszy moment przypomina mi się zimowe przejście odcinka Murowaniec - Roztoka, to była jakaś masakra. Tzn. wcześniej przeszliśmy odcinek Roztoka - D5SP - Zawrat - Murowaniec, ale to było w sumie lajtowe, ale ten powrót z Murowańca do Roztoki był masakryczny, większość po ciemku i zapadanie się do pasa w śniegu zajęło nam to chyba dobre 4 godziny i nigdy więcej nie słyszałem takiego pięknego słownictwa na szlaku, dosłownie co minutę każdy jechał z ku.... i leżał do pasa w śniegu.
Ostatnio zmieniony 2013-08-12, 18:31 przez Vision, łącznie zmieniany 1 raz.
- Tępy dyszel
- Posty: 2924
- Rejestracja: 2013-07-07, 16:49
- Lokalizacja: Tychy
W Tatrach - próg Doliny Dzikiej oraz jeden z nieznakowanych szczytów w Tatrach Zachodnich.
W Beskidzie Żywieckim - Słowianka - Romanka i Żabnica - Hala Pawlusia (zielony).
W Beskidzie Małym - Bielsko Biała Lipnik - Gaiki,
W Beskidzie Śląskim - Ustroń Polana - polana Stokłosica,
W Małej Fatrze - chata na Groniu - Południowy Groń,
W Wielkiej Fatrze - Koskarovska Louka - Kl'ak,
W Tatrach Niżnych - polana Zliabky - Salatin
Tak, tam mocno poczułem te podejścia. Choć lepiej stromo wchodzić niż schodzić....
W Beskidzie Żywieckim - Słowianka - Romanka i Żabnica - Hala Pawlusia (zielony).
W Beskidzie Małym - Bielsko Biała Lipnik - Gaiki,
W Beskidzie Śląskim - Ustroń Polana - polana Stokłosica,
W Małej Fatrze - chata na Groniu - Południowy Groń,
W Wielkiej Fatrze - Koskarovska Louka - Kl'ak,
W Tatrach Niżnych - polana Zliabky - Salatin
Tak, tam mocno poczułem te podejścia. Choć lepiej stromo wchodzić niż schodzić....
Ostatnio zmieniony 2013-08-12, 18:34 przez Tępy dyszel, łącznie zmieniany 1 raz.
W Małej Fatrze - chata na Groniu - Południowy Groń,
W zejściu to idzie kurvicy dostać
Mnie dobija beton po słowackiej stronie, w Białej Wodzie, jak się na koniec z gór schodzi, oj to tam szybko do morderstwa dojść może.
Ostatnio zmieniony 2013-08-13, 12:42 przez Tomek, łącznie zmieniany 1 raz.
W dupsko daje każde zejście po iluś tam kilometrach, ale są takie odcinki, które wyciskają łzy o każdej porze dnia i nocy, niezależnie od dotychczasowego przebiegu.
Na pewno podejście z Polany ku Stokłosicy.
Romanka od Sopotni Wielkiej (przez Kotarnicę)
Switkowa z Oszusem.
Fajne jest podejście w Małym z Łysej Przełęczy na Rogacz - ale krótkie...
Kulawiec i okolice - nie lubię...
Starorobociański od Siwego Zwornika, bleee, żwirowisko
Jarząbczy od Niskiej Przełęczy - tatrzański standard w sam raz dla desperatów, 300m przewyższenia na odcinku 800m
Stoh, Mała Fatra, z obu stron
Najbardziej dłużyło mi się podejście na Banikovskie Sedlo, ale to była kwestia rozwalonego kolana, nie jakiegoś tam masakrycznego podejścia.
Na pewno podejście z Polany ku Stokłosicy.
Romanka od Sopotni Wielkiej (przez Kotarnicę)
Switkowa z Oszusem.
Fajne jest podejście w Małym z Łysej Przełęczy na Rogacz - ale krótkie...
Kulawiec i okolice - nie lubię...
Starorobociański od Siwego Zwornika, bleee, żwirowisko
Jarząbczy od Niskiej Przełęczy - tatrzański standard w sam raz dla desperatów, 300m przewyższenia na odcinku 800m
Stoh, Mała Fatra, z obu stron
Najbardziej dłużyło mi się podejście na Banikovskie Sedlo, ale to była kwestia rozwalonego kolana, nie jakiegoś tam masakrycznego podejścia.
Jestem bardzo wytrzymały, tym niemniej stosunkowo mało odporny na duchotę, szczególnie w upalny dzień. Tak więc dla mnie najgorsze są te z podejść, które poprowadzone są w bezwietrznych kotlinach - dolna część Dol. Batyżowieckiej, Dol. Głęboka, Jaworzynka, robione w duszny upał.
Poza tym, co może wydawać się dziwne, zawsze niewspółmiernie ciężko do obiektywnych trudności podchodzi mi się po torfowisku w Kobylej Dolince
Najbardziej zmęczony w Tatrach byłem wchodząc zimą na Baranie Rogi po nieprzetartej drodze idąc po zapadającej się skorupie pod którą był puch na lodzie, na drugim miejscu jest w moich wspomnieniach dwugodzinne zejście Litworowym Żlebem, na trzecim miejscu kiedyś podejście na Bystrą (omenomen w upał), gdy literalnie brakowało mi oddechu co 10 metrów
Poza tym, co może wydawać się dziwne, zawsze niewspółmiernie ciężko do obiektywnych trudności podchodzi mi się po torfowisku w Kobylej Dolince
Najbardziej zmęczony w Tatrach byłem wchodząc zimą na Baranie Rogi po nieprzetartej drodze idąc po zapadającej się skorupie pod którą był puch na lodzie, na drugim miejscu jest w moich wspomnieniach dwugodzinne zejście Litworowym Żlebem, na trzecim miejscu kiedyś podejście na Bystrą (omenomen w upał), gdy literalnie brakowało mi oddechu co 10 metrów
luknij na moje panoramy i galerie
Męki Pańskie pamiętam do dziś z podejścia na Lubań gdzieś od strony Czorsztyna. To był któryś z kolei dzień wędrówki, plecory z kumplem mieliśmy ciężkie że hej (jak ktoś pamięta wagę i rozmiar starych namiotów i śpiowrów harcerskich to wie o czym mówię , do tego inny osprzęt czyli n.p. po 4 litry denaturatu do kuchenki i.t.d ).
Upał był i rzeźnia. Do tego jeszcze jakieś Gwiezdne Wojny w brzucha po kwaśnym mleku co nas we wsi baba poczęstowała.
Upał był i rzeźnia. Do tego jeszcze jakieś Gwiezdne Wojny w brzucha po kwaśnym mleku co nas we wsi baba poczęstowała.
Po weekendowej wędrówce czas wpisać nowy szlak do tego zacnego spisu szlaków upierdliwych.
Przełęcz Jałowiecka - Mała Babia Góra.
Szlak w zasadzie fajnie poprowadzony, ale... jego nachylenie powoduje, że... w dół, mimo, iż w zasadzie wypoczęty, straciłem ochotę na cokolwiek, reszta wycieczki przebiegała z myslą, coby kolano wytrzymało, bo nieźle się nadwyręzyło
do góry... nie szedłem, ale współczuję tym, co muszą.
Przełęcz Jałowiecka - Mała Babia Góra.
Szlak w zasadzie fajnie poprowadzony, ale... jego nachylenie powoduje, że... w dół, mimo, iż w zasadzie wypoczęty, straciłem ochotę na cokolwiek, reszta wycieczki przebiegała z myslą, coby kolano wytrzymało, bo nieźle się nadwyręzyło
do góry... nie szedłem, ale współczuję tym, co muszą.
- Tępy dyszel
- Posty: 2924
- Rejestracja: 2013-07-07, 16:49
- Lokalizacja: Tychy
Po kilku odbytych niedawno wycieczkach - drogi zejściowe:
1. Przełęcz pod Osobitą - Polana Puczatina (szlak zielony) - ścieżka co prawda wygodna i ładnie poprowadzona zakosami lecz bardzo stroma. Test dla kolan.
2. Suchy Wierch Ornaczański - przeł. Iwaniacka (szlak zielony) - szlak zielony. Jak wyżej z tym, że droga biegnie ,,system" wysokich schodów.
Moim zdaniem - te odcinki są bardziej znośne w wersji do ,,góry"
1. Przełęcz pod Osobitą - Polana Puczatina (szlak zielony) - ścieżka co prawda wygodna i ładnie poprowadzona zakosami lecz bardzo stroma. Test dla kolan.
2. Suchy Wierch Ornaczański - przeł. Iwaniacka (szlak zielony) - szlak zielony. Jak wyżej z tym, że droga biegnie ,,system" wysokich schodów.
Moim zdaniem - te odcinki są bardziej znośne w wersji do ,,góry"
Ja też mam w pamięci Oszusa , którego nazwałem na wyrypie beskidzkiej ścianą płaczu , a właściwie powinienem go nazwać ścianą błota
p.s Oszus ma dla mnie i dobre strony , nauczył mnie po tylu latach cierpliwego podejścia do góry
p.s Oszus ma dla mnie i dobre strony , nauczył mnie po tylu latach cierpliwego podejścia do góry
"Niekiedy wilkiem się nazywał , lecz wilkiem nie był, gdy wszyscy raźnie śpiewali - wolał zawyć ... "
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość