Dąbrowa Górnicza jest całkiem zielona.
Dobromił pisze:Na początku lat 60 dostali pracę w Żywcu. No i zostali tu.
No to zazdrościć trzeba.
Sam chciałbym mieszkać bliżej gór. Moimi wymarzonymi miastami to Bielsko Biała lub Nowy Sącz.
Mój jeden dziadek, pochodzi z Beskidu Niskiego, reszta (sztuk 3, znaczy 1 dziadek i dwie babki) z Dąbrowy G. i Będzina.
laynn pisze:No to zazdrościć trzeba.
Sam chciałbym mieszkać bliżej gór.
Rodzice w górach byli tak w sumie z 10 razy
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
AniaP pisze:To gdzie obecnie mieszkasz?
Kto? Ja czy Dobromił??
Dobromił pisze:Rodzice w górach byli tak w sumie z 10 razy
Ale tak podobno jest, zresztą nasi rodzice bardziej na pracę, czy mieszkanie patrzeli niż na bliskość przyrody.
No chyba, że jak wujkowie żony pracują/wali w lesie, ale oni też po szlakach nie łażą.
AniaP pisze:W sumie w górach też byłam może z dziesięć razy.
Wszystko przed Tobą. Pamiętam jak zacząłem już samemu wędrować po górach to była ekstytacja tym (jako dziecko z rodzicami też chodziłem) . Wszystko (no prawie) było nowe, tajemnicze.
Do dziś pamiętam pierwsze wyjście w Tatrach, na Giewont, widok ścian Czerwonych...
Czy podróż stopem w Bieszczady i wyjście pozaszlakowe do spalonej już bacówki niedaleko Tarnicy. Ech. Dziś ciężko mi o taką ekstytację, za czym tęsknie...
Czy podróż stopem w Bieszczady i wyjście pozaszlakowe do spalonej już bacówki niedaleko Tarnicy. Ech. Dziś ciężko mi o taką ekstytację, za czym tęsknie...
Nie masz czasu na to czy pewne osobiste niemożności nie pozwalają na to?
P.S. Znam troszkę to. Spałam na dziko w górach, w Chorwacji, pod gołym niebem, ciepło, cicho, ech!
Ostatnio zmieniony 2014-10-10, 12:42 przez AniaP, łącznie zmieniany 1 raz.
Raz z tym czasem ciężko, dwa teraz mam nowe radości, córunie która dopiero zaczyna rosnąć (ma 1,5 miesiąca). Więc narazie z wycieczek nici. W góry. Jak będzie starsza chce ją nauczyć włóczyć się po górach.
Ale to też nie do końca o to chodzi. Jako dziecko siedząc w schronisku na Lipowskiej patrzyłem na innych turystów i marzyłem by kiedyś takie życie prowadzić. Wtedy było to dla mnie coś bardzo tajemniczego. Góry, Beskid Żywiecki, dziki, wielki. Teraz? już w miarę schodzony, góry mniejsze, ogołocone z drzew (nie ważne przez co, ważne, że ich nie ma, tych drzew-ot Barania Góra).
Jako dziecko jeździliśmy jesienią w góry, więc i ludzi na szlakach było mniej. Dziś jak jadę, przeważnie jest ich więcej. I tak dalej i tak dalej...
Ale to też nie do końca o to chodzi. Jako dziecko siedząc w schronisku na Lipowskiej patrzyłem na innych turystów i marzyłem by kiedyś takie życie prowadzić. Wtedy było to dla mnie coś bardzo tajemniczego. Góry, Beskid Żywiecki, dziki, wielki. Teraz? już w miarę schodzony, góry mniejsze, ogołocone z drzew (nie ważne przez co, ważne, że ich nie ma, tych drzew-ot Barania Góra).
Jako dziecko jeździliśmy jesienią w góry, więc i ludzi na szlakach było mniej. Dziś jak jadę, przeważnie jest ich więcej. I tak dalej i tak dalej...
laynn pisze:Ale tak podobno jest, zresztą nasi rodzice bardziej na pracę, czy mieszkanie patrzeli niż na bliskość przyrody.
No chyba, że jak wujkowie żony pracują/wali w lesie, ale oni też po szlakach nie łażą.
Eee, no chyba nie zawsze.
Moi rodzice, już nie żyjący, roczniki 1921 - Tata i 1923 - Mama w latach 60 kupili całej rodzinie 4 rowery i jeździliśmy na rowerowe wycieczki z namiotem, np. Pętlą Bieszczadzką. Byliśmy też w Tatrach, nie za wysoko, bo najwyżej na Szpiglasowej Przełęczy, ale między innymi dlatego się zainteresowałam górami.
Potem jechaliśmy też rowerami np. wzdłuż Dunajca, albo wzdłuż brzegu morza.
Z całego dzieciństwa te wędrowne wakacje wspominam najfajniej.
Zresztą sama podejrzewam, że jestem w wieku Waszych rodziców (przynajmniej niektórych z Was) a po górach w czasie studiów łaziłam dosłownie co tydzień, sama, lub z kimś innym, byle w góry. Potem kiedy założyłam rodzinę z konieczności trochę odpuściliśmy ale większych przerw nie miałam.
Mój mąż miał dokładnie tak samo.
W każdym pokoleniu są ludzie, którzy wolą telewizor a są tacy co wolą góry lub rowery lub inną aktywność.
Ostatnio zmieniony 2014-10-10, 18:29 przez Basia Z., łącznie zmieniany 2 razy.
Basiu mnie nie o to chodziło. Raczej o np górali, którzy w Tatry nie chodzą, tzn o tych osobach co mieszkają w górach a po nich nie chodzą gdy nie muszą.
Moi rodzice jak byłem młodszy też, jeździli na rowerach (właśnie min te rejony co opisuje tj po 20km w jedną stronę) czy też nie raz w góry chodziliśmy, kilka razy pod namiotem spaliśmy.
Moi rodzice jak byłem młodszy też, jeździli na rowerach (właśnie min te rejony co opisuje tj po 20km w jedną stronę) czy też nie raz w góry chodziliśmy, kilka razy pod namiotem spaliśmy.
laynn pisze:Ja całe życie mieszkam w tym województwie , więc z Małopolską nie czuje się związany nic a nic.
tak jak mieszkaniec Lublina czy Krakowa nie czuje najczęściej związków z Małopolską, a mieszka w historycznej Małopolsce tak samo jak mieszkaniec Śląska nie musi czuć związków ze Śląskiem, bo jest potomkiem Kresowiaków czy ludności napływowej i jest to normalne (zwłaszcza na Dolnym Śląsku, gdzie przecież autochtonów po 1945 prawie nie zostało nic).
Największym złem obecnego podziału jest fakt, że zaciera w sztuczny i agresywny sposób historię ziem i później trudno się dziwić, że ktoś się upiera, że nie mieszka na Śląsku lecz np. na Podbeskidziu a np. Podlasie jest podzielone między woj. podlaskie, lubelskie i... mazowieckie
Ostatnio zmieniony 2014-10-11, 20:18 przez Pudelek, łącznie zmieniany 2 razy.
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości