Buty
Buty
Temat rzeka, ale rzecz niezbędna, żeby w ogóle chodzić gdziekolwiek, a co dopiero w góry. Zacznę od moich przygód z butami, a potem oczywiście temat niech już będzie uniwersalny, po prostu o butach i wszystkim co z tym związane.
Pierwszy raz w góry poszedłem w jakiś Hi-Tec'ach niby pisało na nich trekking ale one chyba do tego nie były Bo po godzinnym chodzeniu po kamieniach, wręcz mi się podeszwy przetarły
Trzeba więc było kupić coś lepszego, wtedy jeszcze o forach pojęcia nie miałem, pojechałem do M1 i jakiegoś Hi-Mountain i tam nabyłem takie cudo za jedyne 499 zł.
Trezeta Tiwanaku Pro NV
Podobały mi się bardzo, jakąś membranę miały, ale szybko okazały się niewypałem, u góry tam gdzie się je wiążę cisnęły do ostatniego dnia jak je nosiłem po 10 km w tych butach miałem zawsze dość, ale jakoś się przyzwyczaiłem do bólu i musiałem w nich chodzić. Potem zaczęły przeciekać, pękać, wyglądać jakby miały co najmniej 10 lat, w dodatku strasznie z nich śmierdziało... masakra... sznurówki przetarły się po 4 miesiącach... podeszwy starły się też dosyć szybko i nigdy w życiu nie miałem przyjemności chodzić w butach które by się tak ślizgały nawet na suchej skale. Do dzisiaj mam uraz przez nie i często we w miarę łatwym terenie się boję, że zaraz wywinę orła... Z minusów to by było tyle, miały też swoje plusy, ale tylko przez pierwsze 3 miesiące, bo potem już ich się doszukać nie mogłem...
Przyszła zima, w tym się chodzić nie dało, więc czas na coś lepszego i tu wybór padł na:
Salewa Blackbird Insulated GTX
Cena: 999 zł.
Po założeniu ich w sklepie od razu poczułem, że są to buty stworzone dla mnie. W porównaniu do tamtych czułem się jak w kapciach. Pomimo, że są dosyć sztywne, w końcu to buty typowo zimowe. Producent niby pisze, że nadają się na inne pory roku, ale wg mnie to bajki. Ja bym ich poza zimą nie założył. Ale w śniegu sunie się w nich niesamowicie... Przeżyły już dwie bardzo intensywne zimy w górach, w szczególności w Tatrach i wyglądają nadal jakbym je z półki sklepowej ściągnął. Nic się nie rozkleja, ani razu nie przemokły, nigdy ich nie impregnowałem jeszcze... Dla mnie ideał buta, że tak powiem. Solidny gumowy otok, wydaje się niezniszczalny... Chociaż czytając opinie jakiś drobnych mankamentów idzie się doszukać, ale w moim modelu póki co one nie wystąpiły i oby tak pozostało. Nigdy mnie nie obtarły od pierwszego razu. To by było na tyle, minusów póki co nie stwierdziłem... Ciekawym patentem w nich jest też ten kołnierz niby szmaciany z tyłu, ale w ogóle mi przez niego śnieg nie wlatuje w zimie do środka, chociaż fakt faktem, mam jeszcze spodnie zimowe które mają w środku osłony przeciw temu, więc też może dlatego, ale czasem, na zewnątrz tego śnieg jest, a w środku buta nie ma. Stuptutów nie używałem już 2 lata jak je nosze...
Buty na zimę już miałem, tamte Trezety letnie porzuciłem na śmietniku pod blokiem, więc trzeba było coś na lato kupić. Idąc za ciosem kupiłem znów Salewy tym razem takie:
Salewa Rapace GTX
Kupiłem je za 899 zł, ale teraz są tańsze, poza tym jest wersja o 100 zł tańsza, bez tego zaczepu na raki z tyłu, no ale ja mam raki pół-automaty więc dla mnie to było priorytetem wtedy. Z tymi butami już tak do końca kolorowo jak z tymi zimowymi niestety nie jest. Mają wiele plusów, ale mają też 3 minusy. Na pewno zaletą jest to, że jak na takie buty są bardzo lekkie, dosyć miękkie, przewiewne, nie pochłaniają zapachów, przynajmniej na razie mi z nich nie śmierdzi... Zimowe to one nie są, więc w sumie już mi przemokły, ale nie wiem czasem czy to od góry nie nawaliło, bo śniegu do kolan, a stuptutów nie miałem. Tak czy tak na pewno przemakalność w nich jest większa niż w tych zimowych. Druga wada to, to, że otok mi się lekko podklejał a właściwie to tak jakoś pomarszczył i jakby postrzępił w wielu miejscach, nie jest to jakiś wielki problem, póki co go nie kleję i się zastanowię czy sam to zrobić, czy oddać na zimę do producenta żeby się pobawił. Stało się to w sumie na ferratach w Alpach, gdzie spisały się świetnie, no ale otok się o skały trochę poobijał. Trzecia rzecz najważniejsza i ponoć nie tylko w moim modelu tak jest, że obciera prawy but nad piętą, nie wiem czemu tylko prawy, ale tak już mają Musze na to jakiś patent wymyślić... Ogólnie mimo wszystko oceniam je na plus, ale spodziewałem się więcej. Przynajmniej dobrą przyczepność mają...
Teraz zastanawiam się znów nad Salewami Tylko takimi przed kostki, na typowe lato, bo coraz bardziej wkurzają mnie buty za kostkę, w takie upały, raz przeszedłem 40 km w Beskidach w adidasach i czułem się dwa razy lepiej, stopy wypoczęte jak nigdy... się zobaczy jeszcze. Poza tym widzę, że coraz więcej osób do takiego wniosku dochodzi, patrząc na turystów na szlakach...
To na razie tyle jeśli chodzi o buty w góry.
Pierwszy raz w góry poszedłem w jakiś Hi-Tec'ach niby pisało na nich trekking ale one chyba do tego nie były Bo po godzinnym chodzeniu po kamieniach, wręcz mi się podeszwy przetarły
Trzeba więc było kupić coś lepszego, wtedy jeszcze o forach pojęcia nie miałem, pojechałem do M1 i jakiegoś Hi-Mountain i tam nabyłem takie cudo za jedyne 499 zł.
Trezeta Tiwanaku Pro NV
Podobały mi się bardzo, jakąś membranę miały, ale szybko okazały się niewypałem, u góry tam gdzie się je wiążę cisnęły do ostatniego dnia jak je nosiłem po 10 km w tych butach miałem zawsze dość, ale jakoś się przyzwyczaiłem do bólu i musiałem w nich chodzić. Potem zaczęły przeciekać, pękać, wyglądać jakby miały co najmniej 10 lat, w dodatku strasznie z nich śmierdziało... masakra... sznurówki przetarły się po 4 miesiącach... podeszwy starły się też dosyć szybko i nigdy w życiu nie miałem przyjemności chodzić w butach które by się tak ślizgały nawet na suchej skale. Do dzisiaj mam uraz przez nie i często we w miarę łatwym terenie się boję, że zaraz wywinę orła... Z minusów to by było tyle, miały też swoje plusy, ale tylko przez pierwsze 3 miesiące, bo potem już ich się doszukać nie mogłem...
Przyszła zima, w tym się chodzić nie dało, więc czas na coś lepszego i tu wybór padł na:
Salewa Blackbird Insulated GTX
Cena: 999 zł.
Po założeniu ich w sklepie od razu poczułem, że są to buty stworzone dla mnie. W porównaniu do tamtych czułem się jak w kapciach. Pomimo, że są dosyć sztywne, w końcu to buty typowo zimowe. Producent niby pisze, że nadają się na inne pory roku, ale wg mnie to bajki. Ja bym ich poza zimą nie założył. Ale w śniegu sunie się w nich niesamowicie... Przeżyły już dwie bardzo intensywne zimy w górach, w szczególności w Tatrach i wyglądają nadal jakbym je z półki sklepowej ściągnął. Nic się nie rozkleja, ani razu nie przemokły, nigdy ich nie impregnowałem jeszcze... Dla mnie ideał buta, że tak powiem. Solidny gumowy otok, wydaje się niezniszczalny... Chociaż czytając opinie jakiś drobnych mankamentów idzie się doszukać, ale w moim modelu póki co one nie wystąpiły i oby tak pozostało. Nigdy mnie nie obtarły od pierwszego razu. To by było na tyle, minusów póki co nie stwierdziłem... Ciekawym patentem w nich jest też ten kołnierz niby szmaciany z tyłu, ale w ogóle mi przez niego śnieg nie wlatuje w zimie do środka, chociaż fakt faktem, mam jeszcze spodnie zimowe które mają w środku osłony przeciw temu, więc też może dlatego, ale czasem, na zewnątrz tego śnieg jest, a w środku buta nie ma. Stuptutów nie używałem już 2 lata jak je nosze...
Buty na zimę już miałem, tamte Trezety letnie porzuciłem na śmietniku pod blokiem, więc trzeba było coś na lato kupić. Idąc za ciosem kupiłem znów Salewy tym razem takie:
Salewa Rapace GTX
Kupiłem je za 899 zł, ale teraz są tańsze, poza tym jest wersja o 100 zł tańsza, bez tego zaczepu na raki z tyłu, no ale ja mam raki pół-automaty więc dla mnie to było priorytetem wtedy. Z tymi butami już tak do końca kolorowo jak z tymi zimowymi niestety nie jest. Mają wiele plusów, ale mają też 3 minusy. Na pewno zaletą jest to, że jak na takie buty są bardzo lekkie, dosyć miękkie, przewiewne, nie pochłaniają zapachów, przynajmniej na razie mi z nich nie śmierdzi... Zimowe to one nie są, więc w sumie już mi przemokły, ale nie wiem czasem czy to od góry nie nawaliło, bo śniegu do kolan, a stuptutów nie miałem. Tak czy tak na pewno przemakalność w nich jest większa niż w tych zimowych. Druga wada to, to, że otok mi się lekko podklejał a właściwie to tak jakoś pomarszczył i jakby postrzępił w wielu miejscach, nie jest to jakiś wielki problem, póki co go nie kleję i się zastanowię czy sam to zrobić, czy oddać na zimę do producenta żeby się pobawił. Stało się to w sumie na ferratach w Alpach, gdzie spisały się świetnie, no ale otok się o skały trochę poobijał. Trzecia rzecz najważniejsza i ponoć nie tylko w moim modelu tak jest, że obciera prawy but nad piętą, nie wiem czemu tylko prawy, ale tak już mają Musze na to jakiś patent wymyślić... Ogólnie mimo wszystko oceniam je na plus, ale spodziewałem się więcej. Przynajmniej dobrą przyczepność mają...
Teraz zastanawiam się znów nad Salewami Tylko takimi przed kostki, na typowe lato, bo coraz bardziej wkurzają mnie buty za kostkę, w takie upały, raz przeszedłem 40 km w Beskidach w adidasach i czułem się dwa razy lepiej, stopy wypoczęte jak nigdy... się zobaczy jeszcze. Poza tym widzę, że coraz więcej osób do takiego wniosku dochodzi, patrząc na turystów na szlakach...
To na razie tyle jeśli chodzi o buty w góry.
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez Vision, łącznie zmieniany 12 razy.
Od 2010 roku chodzę w takich Buty górskie Meindl Vakuum GTX Lady Meindlach i pewnie nie szybko zamienię je na inne.
Są bardzo wygodne, gdyż mają w środku piankę która dostosowuje się do kształtu nogi efekt - zero odcisków od pierwszego włożenia. Mankamentem jest to, że w warunkach zimowych przy długotrwałym brodzeniu w mokrym śniegu jednak przemakają. Ale to bez impregnacji .
Poza tym są lekko ciężkawe, jak to w pełni skórzane buty.
Jeśli chodzi o krótkie czytalam sporo pochlebnych opinii o five ten'ach i od dłuższego czasu chodzą mi po głowie .
Są bardzo wygodne, gdyż mają w środku piankę która dostosowuje się do kształtu nogi efekt - zero odcisków od pierwszego włożenia. Mankamentem jest to, że w warunkach zimowych przy długotrwałym brodzeniu w mokrym śniegu jednak przemakają. Ale to bez impregnacji .
Poza tym są lekko ciężkawe, jak to w pełni skórzane buty.
Jeśli chodzi o krótkie czytalam sporo pochlebnych opinii o five ten'ach i od dłuższego czasu chodzą mi po głowie .
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez wysoka, łącznie zmieniany 2 razy.
Ja byłem wiernym fanek Scarp. Wiele przeszłą pierwsza para, do dziś po 15 ponad latach jest "na chodzie" mimo iż szewc musiał w końcu trochę pozszywać.
Ale ze dwa lata temu kupiłem nowe i do dziś mam kłopoty (nawet alkohol, za radą Lucyny, jednak nie pomógł), no nie da się łazić dłużej niż 2-3h żeby nie bolały stopy.
Jak się źle trafi to nie ma znaczenia jaka firma.
Ale ze dwa lata temu kupiłem nowe i do dziś mam kłopoty (nawet alkohol, za radą Lucyny, jednak nie pomógł), no nie da się łazić dłużej niż 2-3h żeby nie bolały stopy.
Jak się źle trafi to nie ma znaczenia jaka firma.
- Malgo Klapković
- Posty: 2482
- Rejestracja: 2013-07-06, 22:45
Vision pisze:otok mi się lekko podklejał a właściwie to tak jakoś pomarszczył i jakby postrzępił w wielu miejscach
Mam to samo i ze swoimi salewami (model ten sam tylko dla dam )i zastanawiam się czy to ma jakieś znaczenie dla jakości buta. Póki co, to tak często ich używam, że i tak nie miałabym czasu ich nigdzie odsyłać w ramach reklamacji (a to na pewno trwałoby min. 3 tyg.). Po moich mięciutkich Aku zakup tych butów, to było jak przesiąść się do mercedesa Super trzymają się skały i to jest ich ogromna zaleta.
wysoka, fajne te Meindle, ale o 5.10 to ja słyszałem, że je to się do zdjęć zakłada, a nie w nich chodzi... Tzn. one ponoć są tak piękne, że żal je zakładać... A tak na serio też się już nimi interesowałem...
No i to jest sedno sprawy, czasem się czyta opinia o swoich butach, które masz i nie chce się wierzyć, że ktoś własnie te buty opisuje... ale tak czy tak rozeznanie jakieś zawsze jest.
Też się zastanawiam i w sumie nie wiem, wydaje mi się, że niekoniecznie, bo woda raczej tamtędy i tak się nie przedostanie, by się musiał raczej cały odkleić... ale tak czy tak trzeba by było coś z tym zrobić.
Piotrek pisze:Jak się źle trafi to nie ma znaczenia jaka firma.
No i to jest sedno sprawy, czasem się czyta opinia o swoich butach, które masz i nie chce się wierzyć, że ktoś własnie te buty opisuje... ale tak czy tak rozeznanie jakieś zawsze jest.
Malgo Klapković pisze:i zastanawiam się czy to ma jakieś znaczenie dla jakości buta.
Też się zastanawiam i w sumie nie wiem, wydaje mi się, że niekoniecznie, bo woda raczej tamtędy i tak się nie przedostanie, by się musiał raczej cały odkleić... ale tak czy tak trzeba by było coś z tym zrobić.
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez Vision, łącznie zmieniany 4 razy.
Ja jestem wierny Asolo - polecić mogę śmiało, choć z trwałością szału nie ma.
Odnośnie trwałości, to mam buty Adidasa poniżej kostki, ale z fajną trekkingową podeszwą. Zakupiłem je w 2002 roku jako 16-letni leszcz. Najpierw były "kościółkowe" , potem codzienne, potem napierdzielałem w nich 5 dni w tygodniu w siatkówkę i to nie tylko w hali, bo na betonie też. W końcu jak mi przyszła zajawka na góry to stały się butami górskimi - 3 sezony chodziłem tylko w nich, przed drugim wyjazdem w Tatry kupiłem Asolo.
W każdym razie te Adasie zabieram cały czas i na lżejsze trasy są najlepsze na świecie, bo amortyzacja świetna, przyczepność też, a waga symboliczna. No i co najważniejsze po 11 latach nie ma żadnych pęknięć itp.
Po prostu trafiłem na model "one in a milion".
Odnośnie trwałości, to mam buty Adidasa poniżej kostki, ale z fajną trekkingową podeszwą. Zakupiłem je w 2002 roku jako 16-letni leszcz. Najpierw były "kościółkowe" , potem codzienne, potem napierdzielałem w nich 5 dni w tygodniu w siatkówkę i to nie tylko w hali, bo na betonie też. W końcu jak mi przyszła zajawka na góry to stały się butami górskimi - 3 sezony chodziłem tylko w nich, przed drugim wyjazdem w Tatry kupiłem Asolo.
W każdym razie te Adasie zabieram cały czas i na lżejsze trasy są najlepsze na świecie, bo amortyzacja świetna, przyczepność też, a waga symboliczna. No i co najważniejsze po 11 latach nie ma żadnych pęknięć itp.
Po prostu trafiłem na model "one in a milion".
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez bton1, łącznie zmieniany 1 raz.
W mieście możesz kogoś znać dziesięć lat i go nie poznać. W górach znasz go na wylot po paru tygodniach.
bton1 pisze:Ja jestem wierny Asolo - polecić mogę śmiało, choć z trwałością szału nie ma.
Ano właśnie kumpel, co to w PKLu pracuje i dostaje firmowe ciuchy, dostał też droższy model butów Asolo. Rozlazły się przed końcem sezonu, w dodatku od nowości przemakały jak sandały.
Tak jak mówię, można różnie trafić.
Pełna zgoda. Niestety, świat parszywieje, a najlepszym dowodem na to jest jakość butów górskich. Nie będę wymieniać wszystkich marek z których korzystałam, z prostej przyczyny. Nie pamiętam, zapamiętałam tylko te najlepsze i najgorsze. Najlepsze to beż wątpienia hanwagi alaska, but jeżeli nie doskonały to na pewno bardzo dobry. Uratował mi nogę przed piłą do cięcia drewna, zsunęła się po nim przecinając skórę. Na drugim miejscu buty kupione na przecenie za grosze czyli trezetta top. Tańsze ponad połowę od hanwagów ale równie dobre i wygodne. W tym roku kupiłam sobie: sandały haanah, czy jak tam się nazywa, modelu nie pamiętam, dobre, półbuty regatta great outdoors, dobre, wygodne, przed kostkę i skórzane kayland z gore, jeszcze w nic nie chodziłam. Wszystko za 1/3 ceny. Nauczona doświadczeniem, znane marki drogie i niezbyt dobre, kupuję tylko i wyłączenie na przecenach. I nie zmienię zwyczaju. Znane marki poleciały z jakością na łeb, na szyję, po kiego mi drogi but, który rozwali mi się w po połowie sezonu letniego? Najgorsze to bez wątpienia campuss, chyba firma padła. Nie cierpię ciruca, swego czasu tylko je w Bieszczadach można było kupić, miałam chyba z 5 modeli, wszystkie bardzo szybko mi się zniszczyły.
Co nie którzy widzieli w ujsołach na wyrypie ja ze względu na stawy od dwóch lat chodzę w takich butach
http://www.bieganie.pl/?cat=20&id=2066&show=1
ostatnio w tatrach były wygrane , spisały się rewelacyjie podeszwa jest więcej niż rewelacyjna o wadze nie wspomne
http://www.bieganie.pl/?cat=20&id=2066&show=1
ostatnio w tatrach były wygrane , spisały się rewelacyjie podeszwa jest więcej niż rewelacyjna o wadze nie wspomne
"Niekiedy wilkiem się nazywał , lecz wilkiem nie był, gdy wszyscy raźnie śpiewali - wolał zawyć ... "
- Tatrzański urwis
- Posty: 1405
- Rejestracja: 2013-07-07, 12:17
- Lokalizacja: Małopolska
Ja natomiast chodzę we włoskich butach firmy Olang model Cortina Tex , mam je na razie 2 sezon i muszę powiedzieć że na skale spisują się dobrze , tarcie jest odpowiednie chociaż ostatnio zaczęły mi obcierać kostkę , nie wiem czemu , musiałem je odstawić do szewca. Mają tylko jedną wadę to znaczy choćbym nie wiem jak zaimpregnował to mi przemakają , najgorzej jest w zimie przy mokrym śniegu .
Górskie wycieczki zacząłem w glanach, wysokich i o dziwo sporo w nich przełaziłem i było ok aż mi kiedyś przemokły (no ja wtedy to nawet do gangu wkładałem glaniaki - teraz nie mam ich ).
Potem koleżanka namówiła mnie na zakup trekingów z Lidla za coś ok stówki. Fajne były, lekkie, fajnie się w nich chodziło. Aż ze dwa razy, ten drugi raz na Śnieżkę, spowodował odpadnięcie wkładek co zaś spowodowało, że w pięty powbijała mi się konstrukcja podeszwy (jakaś kratka). Kolejnego roku kupiłem pierwsze treki. Lekkie do kostki. Sporo w nich przeszedłem, nawet zimą ale zaczęły pękać, szwy puściły i na końcu przemakały praktycznie od razu.
Teraz mam takie:
http://bergson-sklep.pl/pl/p/Buty-meski ... -NEW-/149#
chodzi się całkiem, całkiem jednak myślę o czymś lepszym, te kupiłem za połowę tej kwoty ze strony (no prawię połowę) akurat zamykano sklep i były wyprzedaże.
Myślę o czymś lepszym i nie ukrywam, że już coś ze skóry podobne do tego drugiego modelu co to Vision pokazał (jednak z pewnych powodów, patrz aparaty trochę to potrwa, tym bardziej, że te jeszcze całkiem dobrze się prezentują).
Potem koleżanka namówiła mnie na zakup trekingów z Lidla za coś ok stówki. Fajne były, lekkie, fajnie się w nich chodziło. Aż ze dwa razy, ten drugi raz na Śnieżkę, spowodował odpadnięcie wkładek co zaś spowodowało, że w pięty powbijała mi się konstrukcja podeszwy (jakaś kratka). Kolejnego roku kupiłem pierwsze treki. Lekkie do kostki. Sporo w nich przeszedłem, nawet zimą ale zaczęły pękać, szwy puściły i na końcu przemakały praktycznie od razu.
Teraz mam takie:
http://bergson-sklep.pl/pl/p/Buty-meski ... -NEW-/149#
chodzi się całkiem, całkiem jednak myślę o czymś lepszym, te kupiłem za połowę tej kwoty ze strony (no prawię połowę) akurat zamykano sklep i były wyprzedaże.
Myślę o czymś lepszym i nie ukrywam, że już coś ze skóry podobne do tego drugiego modelu co to Vision pokazał (jednak z pewnych powodów, patrz aparaty trochę to potrwa, tym bardziej, że te jeszcze całkiem dobrze się prezentują).
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości