Wakacje w Słowenii

Relacje z gór całego świata, niepasujące do pozostałych działów.
Awatar użytkownika
buba
Posty: 6542
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Re: Wakacje w Słowenii

Postautor: buba » 2025-06-07, 13:35

W której części Lubljany znajduje się owa "dzielnica znana jest aktualnie z bogatego życia nocnego i różnych imprez"?
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
Sebastian
Posty: 6752
Rejestracja: 2017-11-09, 17:18
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Wakacje w Słowenii

Postautor: Sebastian » 2025-06-07, 18:22

Blisko centrum, na południe od dworca kolejowego: https://maps.app.goo.gl/oXFYT1whB2FcBXMN6
Awatar użytkownika
Wiolcia
Posty: 3770
Rejestracja: 2013-07-13, 19:14
Kontakt:

Re: Wakacje w Słowenii

Postautor: Wiolcia » 2025-06-10, 12:08

Też nie lubię zwiedzania wielkich metropolii, jak Ty. Zdecydowanie bardziej urokliwe i łatwiejsze do ogarnięcia są takie miejsca jak stolica Słowenii.
Rzeczywiście nie sprawia wrażenia wielkiego miasta, co, oczywiście, na plus. No i nadal, mimo że to miasto, dużo tu zieleni.
Awatar użytkownika
buba
Posty: 6542
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Re: Wakacje w Słowenii

Postautor: buba » 2025-06-10, 19:53

Sebastian pisze:Blisko centrum, na południe od dworca kolejowego: https://maps.app.goo.gl/oXFYT1whB2FcBXMN6


dzieki!
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"



na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
Sebastian
Posty: 6752
Rejestracja: 2017-11-09, 17:18
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Wakacje w Słowenii

Postautor: Sebastian » 2025-06-14, 10:33

część 3 - Velika Planina

Obrazek

To położony w słoweńskich Alpach Kamnickich rozległy płaskowyż wysokości 1500 -1600 metrów z pastwiskami i charakterystycznymi chatami pasterskimi. W sezonie turystycznym miejsce to „tętni życiem", my jedziemy tam w połowie maja, w zasadzie przed sezonem, ciekawe jak tam będzie.

Płaskowyż położony jest ok. 10 km na północ od miejscowości Kamnik, od której wzięło nazwę całe pasmo górskie, oraz o 30 km od Ljubljany, skąd wyruszamy na zwiedzanie. W miarę oddalania się od położonej wśród niskich wzgórz stolicy Słowenii i zbliżania się do wysokich Alp Kamnickich, których najwyższe szczyty są wysokości rzędu 2500 metrów, pogoda się diametralnie zmienia, zamiast przyjemnego słońca i błękitnego nieba pojawia się dużo, bardzo dużo chmur. Na szczęście są one wysokie i sięgają w pobliże szczytów lub ponad ich wierzchołki.
Najprostsza metod dostania się na Veliką Planinę to wyjazd kolejką startującą z głębokiej doliny Kamniškiej Bystricy. Kolejka pokonuje ok. 1100 metrów przewyższenia w dwóch etapach: pierwszy to przejazd kolejką wagonikową z doliny (ok. 550 metrów npm.) pod szczyt Šimnovca (1402 m npm.), drugi etap to przejazd wyciągiem krzesełkowym już po terenie płaskowyżu pod najwyższe miejsce na nim, czyli szczyt Gradišče (1667 m npm.) Na samym płaskowyżu znajduje się kilka innych szczytów, ale ich zdobywanie nie jest główną atrakcją wycieczki, raczej jest nią spacer po pastwiskach i podziwianie krajobrazu.

Obrazek
przy dolnej stacji kolejki

Kabinka kolejki z pierwszego etapu mieści ok. 30 osób i przypomina stary wagonik kolejki na Kasprowy Wierch. Kolejka w zależności od sezonu turystycznego jeździ co pół godziny lub co godzinę, w maju oczywiście kursuje rzadziej.

Obrazek
górna część doliny Kamniškiej Bystricy i Alpy Kamnickie

Zbocza gór na początku wyjazdu są stosunkowo płaskie i Renia zastanawia się, czy nie można by wyjść na Veliką Planinę pieszo. Otóż fakty są takie, że płaskowyż jest otoczony stromymi zboczami, jedyne drogi i znakowane szlaki turystyczne znajdują się po jego południowo-wschodniej stronie, dokładnie naprzeciwko nas. Mapy pokazują jakieś nieznakowane ścieżki od naszej strony, ale biorąc pod uwagę zagęszczenie poziomic na mapie, idąc pieszo łatwo o wpakowanie się w jakąś niespodziankę, abstrahując od sensowności takiego podchodzenia. Wątpliwości Reni nieco rozwiewa dalszy ciąg jazdy, gdzie teren wyraźnie nabiera na stromiźnie. Zbocza, choć porośnięte lasem, przypominają nachyleniem ostatnie metry podjazdu na Kasprowy Wierch. I tyle w temacie samodzielnego podchodzenia.

Obrazek

Przesiadamy się na wyciąg krzesełkowy. Robi się bardziej płasko, zbocza wyglądają na potraktowane „erozją narciarską", tak wyglądają często w lecie intensywnie użytkowane stoki narciarskie. Pewną niespodzianką jest widok wyciągów orczykowych, które w Polsce są już prehistorią. Czyżby informacje o ośrodku narciarskim na Velikiej Pianinie miały też walor historyczny? Nie wiadomo, choć z obserwacji poczynionych podczas słoweńskich wakacji nachodzi mnie taka konstatacja, że w przeciwieństwie do Austrii i Włoch Słowenia nie jest krajem stawiającym mocno na narciarstwo zjazdowe, choć warunki ku temu ma.

Obrazek

Wyciąg krzesełkowy jest dwuetapowy, w połowie znajduje się stacja, gdzie krzesełka zwalniają i można wysiąść, ale my zsiadamy z krzesełek na samej górze. Przed nami piesza pętla po Velikiej Planinie: https://mapy.com/s/dumajuvala

Obrazek

Obrazek
na Gradišcu

Mamy połowę wyjątkowo zimnego maja 2025 roku, dodatkowo wysokość robi swoje, temperatura tak na oko to +10 stopni. Na szczęście nie wieje, a chmury są stosunkowo wysoko. Przydałoby się trochę słońca, zwłaszcza że z góry widzimy oświetlone nim tereny podgórskie.

Obrazek
Alpy Kamnickie

Teren ma tę zaletę, że w zasadzie nie trzeba się trzymać szlaku czy ścieżek, bo jest w miarę płasko, dużo łąk, po których można chodzić na azymut. Trzeba jedynie uważać na licznie pozostawione przez krowy „miny przeciwpiechotne".

Realizując opisane wcześniej „swobodne wędrowanie" schodzimy na chwilę ze znakowanej ścieżki, by wejść na znajdujący się nad nią szczyt Planjava. Moje zainteresowanie budzi fakt, że tam znajduje się idące wzdłuż grzbietu ogrodzenie, za którym prawdopodobnie będzie urwisko. Urwisko faktycznie jest, choć nie wygląda jakoś spektakularnie, za to można zauważyć że nad dolinami nadal świeci słońce, nie to co u nas. Widok na chaty z góry też jest niczego sobie.

Obrazek

W okresie letnim od czerwca do września na płaskowyżu trwa wypas bydła. Pasterze wyrabiają na miejscu wyroby mleczne, które można na miejscu zakupić. Teraz wszystkie chaty są pozamykane, ale widać, że dużo z nich jest przystosowanych do obsługi gastronomii - są w nich małe okienka przeznaczone na bufet, a przed nimi stoją ławy do konsumpcji.

Oprócz chat przeznaczonych dla pasterzy znajdują się na płaskowyżu również chaty przeznaczone na wynajem dla turystów, nawiązujące architektonicznie do architektury chat pasterskich. Gdy wszystkie chaty są pozamykane, to ciężko na pierwszy rzut oka odróżnić, które są które, ponieważ chaty na wynajem mają architekturę nawiązującą do pasterskich - chwała za ten pomysł i konsekwencję w jego realizacji.

Obrazek

W kwietniu płaskowyż stanowi raj dla miłośników krokusów, podobno jest tu ich więcej niż na Polanie Chochołowskiej. Spacerując teraz odnajdujemy jakieś ich resztki oraz stosunkowo niewiele rosnących innych kwiatów. Ja nie jestem jakoś specjalnie „kwiatkowy", ale taką małą próbkę postanawiam wam zaserwować:

Obrazek

Obrazek

Z Planjavy schodzimy swobodnie, korzystając też z sieci ścieżek prowadzących do licznych znajdujących się tu chat. Kierujemy się w stronę położonej na niewielkim wzniesieniu kaplicy Matki Boskiej Śnieżnej.

Obrazek

Tu widać, tak na moje oko, chatę pasterską z przygotowanym bufetem (okienko teraz zamknięte) oraz ławami dla klientów:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Okoliczny krajobraz oraz drewniana bryła niewielkiej kapliczki kojarzy się wizualnie ze Skandynawią.

Obrazek

Za kapliczką podążamy szlakiem pośród pofalowanych wzniesień przypominających mi z kolei polodowcowe moreny Suwalszczyny. Słowenia - Suwalszczyzna - Norwegia, bardzo odległy łańcuch skojarzeń.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Przed nami trzy położone obok siebie schroniska górskie: Domžalski Dom, Črnuški Dom i Jarški Dom oraz nadzieja na ciepły obiad, choć swoje jedzenie przezornie zabraliśmy. Niestety, pierwsze schronisko (Domžalski Dom) jest zamknięte na głucho.

Obrazek

Dochodząc do drugiego widzimy już z daleka otwarte drzwi wejściowe. Sukces, można zjeść coś ciepłego, bo temperatura nie rozpieszcza. Ukochana wędruje w kurtce puchowej. Zamawiam kociołkowe danie a’la gulasz z kiełbasą, jest smaczne, duże i gorące. Na tej Słowenii dobrze karmią - choć menu zwykle jest silnie powiązanie z dziedzictwem kulinarnym Cesarstwa Austro-Węgierskiego, to zawsze jest dużo, smacznie i pożywnie. W schronisku płatność tylko gotówką, co będzie mieć następstwa w dalszej części opowieści.

Obrazek

Jemy na zewnątrz. W międzyczasie pojawiają się nielicznie przebłyski słońca, bo generalnie cały czas jest pochmurno. Niestety tego słońca mamy niewiele teraz i na najbliższym odcinku wędrówki, trudno. Najważniejsze, że chmury są wysoko.

Obrazek

Obrazek

Obrazek
"na cudowne wakacje zabiera mnie mój mąż"

Obrazek

Teraz ponownie zbaczamy ze znakowane] ścieżki, uwagę mą przykuwa ładnie położone osiedle chat pasterskich, które widzieliśmy spod Črnuškiego Domu. To miejsce opisane na mapie jako Mala Planina, nad którym wznosi się niewielki pagórek.

Obrazek
Crnuški Dom

Obrazek

Obrazek
Mala Planina

Mój zmysł eksploracyjny nakazuje mi udać się na niego, co okazuje się znakomitym pomysłem, a dodatkowo w tym samym czasie znowu pojawiają się niewielkie przebłyski słońca. Miejsce jest bardzo fotogeniczne, dodatkowo znajduję tu drogę prowadzącą na płaskowyż, która po spojrzeniu na mapę okazuje się wygodną, wiodącą dużym zakosem w stronę północną drogą dojazdową prowadzącą z parkingu Volovjek.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Idziemy jeszcze z ciekawości zobaczyć trzecie schronisko, czyli Jarški Dom. Również jest nieczynne, siadamy na ławach przed budynkiem, jemy własne jedzenie i pijemy gorącą herbatę z termosu. Przy ławie obok siadają dwie turystki, jak się okazuje - Węgierki. Rozpoczynamy zwyczajową w takiej sytuacji pogawędkę „skąd jesteśmy i gdzie idziemy". Rozmawiamy po angielsku i idzie nam nawet nieźle.

Węgierki robią pętlę w przeciwnym kierunku, co my. Pytają, czy kolejne schroniska są czynne, informuję je, że tak, czynny jest Črnuški Dom i w przebłysku własnego geniuszu dodaję, że można tam płacić tylko gotówką. Bingo, Węgierki mają przy sobie tylko karty płatnicze. Jakkolwiek jestem zwolennikiem płacenia kartą i uważam to za wielką wygodę, to jednak zawsze mam przy sobie awaryjną kwotę w gotówce, a już szczególnie zwracam na to uwagę podczas górskich wycieczek, gdzie często problemy z zasięgiem powodują brak możliwości płacenia kartą, albo w schronisku po prostu nie ma terminala. W Črnuškim Domu rzeczywiście terminala nie widziałem, a na całym płaskowyżu internet działa bardzo słabo lub w ogóle.

Na szczęście mamy karty Revolut i jedna z Węgierek też takową posiada. Posiadając ową kartę można przelewać środki bezpośrednio na inną kartę Revolut, co też proponuję Węgierce w zamian za 20 Euro w gotówce. Zasięgu, pojaw się.... Po kilku próbach się udaje, mam odhaczony dobry uczynek, mam nadzieję, że kiedyś przysługa „wróci do mnie" w innej postaci.

Spod trzeciego schroniska wracamy okrężną drogą zamykając pętlę. Ten odcinek, a zwłaszcza powrót w rejony kaplicy Matki Boskiej Śnieżnej, wydaje się być mniej interesujący, a może po prostu podobny do poprzednich. Prowadzi on przez dwie kolejne planiny, tj. Gojšką Planinę i Planinę Donja Raven. Niemniej moją uwagę przykuwa widziany już wcześniej skalny szczyt Veliki Rogatec ze znajdującym się obok niego niższym, obłym szczytem Lepenatki z polaną wierzchołkową, jako żywo przypominający mi Wielkiego Rozsutca (nawet nazwą) i Osnicę na Małej Fatrze. Gry w skojarzenia ciąg dalszy.

Obrazek
Mala Planina i wzgórze, na którym byliśmy chwilę wcześniej

Obrazek
droga pod Bukovcem

Obrazek
Veliki Rogatec i Lepenatka

Zaczynają się z powrotem pokazywać widziane na początku wycieczki Alpy Kamnickie.

Obrazek

Obrazek

Tu nas ominęły jakieś przyjemności kulinarne:

Obrazek

Nieuchronnie zbliżamy się do końca wycieczki, czyli powrotu na górną stację wyciągu krzesełkowego. Postanawiamy z niego nie korzystać, lecz zejść pieszo ścieżką prowadzącą mniej więcej wzdłuż niego, a następnie zjeżdżamy wagonikiem do doliny Kamniškiej Bystricy.

Obrazek

Obrazek

W dole czeka na nas słońce, którego trochę mi brakowało na górze. Trudno się mówi - i tak wycieczkę uznaję za interesującą, choć jednocześnie ciekaw jestem, jak wygląda „na żywo" Velika Planina w szczycie sezonu - z pasącymi się krowami, otwartymi chatami pasterskimi, możliwością konsumpcji lokalnych wyrobów, czy też czynnymi wszystkimi trzema schroniskami.

c.d.n.
Awatar użytkownika
sprocket73
Posty: 6430
Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
Kontakt:

Re: Wakacje w Słowenii

Postautor: sprocket73 » 2025-06-14, 17:34

Planina z pewnością jest cudnym miejscem... tylko brakowało lepszej pogody. Przebłyski słońca próbują ratować sytuację, ale to za mało. Ja bym się pociął... Wycieczkę należało powtórzyć, a tego dnia zwiedzać np. jaskinię ;)
Awatar użytkownika
Adrian
Posty: 10300
Rejestracja: 2017-11-13, 12:17

Re: Wakacje w Słowenii

Postautor: Adrian » 2025-06-15, 20:25

Tego miejsca bardzo żałuję, że nie zobaczyliśmy :-( Jest pięknie, a do tego ciekawe warunki wam się przytrafiły :)

Jeszcze nas kusi żeby jechać na Słowenie, ale najpierw musimy pieska ułożyć ... :lol
Awatar użytkownika
Sebastian
Posty: 6752
Rejestracja: 2017-11-09, 17:18
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Wakacje w Słowenii

Postautor: Sebastian » 2025-06-16, 08:13

sprocket73 pisze: Ja bym się pociął...

Nie będę dramatyzował, mogło być lepiej, mogło być gorzej, przez kilka dni chmury utrzymywały się nad Alpami mimo dużo lepszej pogody niżej.

Adrian pisze:Tego miejsca bardzo żałuję, że nie zobaczyliśmy :-(


Nie da się zobaczyć wszystkiego w tydzień.
Adrian pisze:Jest pięknie, a do tego ciekawe warunki wam się przytrafiły :)

A Sprocket by się pociął. I kto ma rację?

Adrian pisze:Jeszcze nas kusi żeby jechać na Słowenie, ale najpierw musimy pieska ułożyć ... :lol

Mnie też kusi Słowenia jeszcze raz.
Awatar użytkownika
Adrian
Posty: 10300
Rejestracja: 2017-11-13, 12:17

Re: Wakacje w Słowenii

Postautor: Adrian » 2025-06-16, 09:48

Sprocket by się pociął. I kto ma rację?


On jest inny ;)

Mnie też kusi Słowenia jeszcze raz.


Raz w maju, a drugi raz we wrześniu lub październiku ;)
Awatar użytkownika
Wiolcia
Posty: 3770
Rejestracja: 2013-07-13, 19:14
Kontakt:

Re: Wakacje w Słowenii

Postautor: Wiolcia » 2025-06-17, 07:57

Właśnie miałam zapytać o kwiatki, a Ty zaserwowałeś próbkę. Ciekawe, czy w czerwcu i lipcu jest tam więcej kwiatów, czy jednak to okolice "pastwiskowe".
Ładnie te chatki komponują się z otoczeniem. Rzeczywiście szkoda trochę braku słońca, choćby na chwilę, ale i tak jest ładnie.
Awatar użytkownika
_laynn
Posty: 769
Rejestracja: 2024-08-10, 08:10

Re: Wakacje w Słowenii

Postautor: _laynn » 2025-06-17, 09:17

Fajnie tam, rzeczywiście szkoda braku słońca ale to urok urlopu, trzeba korzystać z tego co daje nam świat ;)
Awatar użytkownika
Coldman
Posty: 1600
Rejestracja: 2020-05-19, 22:34
Lokalizacja: Wysoczyzna Kaliska
Kontakt:

Re: Wakacje w Słowenii

Postautor: Coldman » 2025-06-23, 21:57

Mi tam nie przeszkadza ten brak słońca. Takie są po prostu góry. Zawsze są piękne tylko inaczej. Tereny eleganckie!
Świat gór! Aby go nazwać swoim, trzeba zainwestować znacznie więcej niż krótkotrwałą radość oczu. I może dlatego właśnie człowiek naprawdę kochający góry chce znosić trudy, wyrzeczenia i niebezpieczeństwa na ich skalnych szlakach
Awatar użytkownika
Sebastian
Posty: 6752
Rejestracja: 2017-11-09, 17:18
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Wakacje w Słowenii

Postautor: Sebastian » 2025-06-27, 20:52

część 4 - Jaskinia Postojna, Jaskinie Szkocjańskie i Štanjel

Obrazek

Dwie słynne słoweńskie jaskinie, a na zakończenie dnia małe miasteczko położone na wzgórzu.

JASKINIA POSTOJNA

Jaskinia Postojna to jedna z największych i najczęściej odwiedzanych jaskiń w Europie. Wraz z Jaskiniami Szkocjańskimi leży na terenie słoweńskiego Karstu (Krasu) w południowo-zachodniej Słowenii, w miejscowości Postojna (łatwo znaleźć). System tamtejszych jaskiń liczy 24 km, z czego 5 km jest udostępnione do zwiedzania, częściowo podczas jazdy elektrycznym pociągiem, częściowo pieszo. Najbliższe wyjścia partie jaskini były znane miejscowej ludności od bardzo dawna, ale odkrycia całego systemu jaskiniowego dokonał w 1818 roku Luka Čeč, miejscowy robotnik, który podczas prac przygotowawczych do wizyty cesarza Franciszka I odkrył wejście do głębszych korytarzy jaskini. Podobno powiedział wtedy „Tu jest nowy świat, tu zaczyna się raj". Rok później jaskinia została udostępniona dla turystów, a w 1884 roku zamontowano tu oświetlenie elektryczne.
Zwiedzanie odbywa się tylko w grupach zp rzewodnikiem. Grupy wchodzą co pół godziny, pierwsze wejście odbywa się o 9 rano. Warto kupić wcześniej bilet przez internet - jaskinia jest miejscem obleganym przez turystów, na miejscu może się okazać, że biletów brak albo trzeba długo czekać na wejście. My kupujemy bilety dzień wcześniej na pierwsze wejście o godzinie 9 - po Postojnej mamy jeszcze dalsze plany turystyczne na ten dzień. Zwiedzanie rozpoczynamy od zaparkowania samochodu na płatnym parkingu. Coraz trudniej na świecie o darmowe parkingi, zdarza się, lecz nie tutaj. Przez zielony park idziemy do punktu zbiórki przed wejściem. Po drodze mijamy hotel, restaurację, sklepy z pamiątkami i gadżetami, jak to zwykle bywa w popularnych miejscach turystycznych.

Przy wejściu dostajemy urządzenia z audioprzewodnikiem. Urządzenie ma nagrany komentarz w kilkunastu językach, można odsłuchiwać informacje o kolejnych etapach wycieczki na podstawie numerów rozmieszczonych na trasie zwiedzania. Urządzenie wyposażone jest w mały głośniczek oraz wejście słuchawkowe. Dobrze jest mieć swoje słuchawki, by mieć wolne ręce podczas zwiedzania, zwłaszcza jak ktoś ma zamiar robić zdjęcia. Wypożyczenie audioprzewodnika jest dodatkowo płatne przy zakupie biletów, ale pani wydająca urządzenia tego w ogóle nie sprawdza (przynajmniej tak było w naszym przypadku).

W jaskini panuje stała temperatura 8-10 stopni, do tego jest tam duża wilgotność powietrza potęgująca uczucie chłodu, które może dać się we znaki zwłaszcza podczas jazdy kolejką. Warto mieć coś cieplejszego do ubrania, zwłaszcza w okresie jesienno-wiosennym. Przydadzą się też buty z dobrą, antypoślizgową podeszwą, bo betonowy chodnik często jest wilgotny.

Zwiedzanie rozpoczynamy od przejażdżki elektryczną kolejką, który wraz z trasą powrotną przemierza dystans około 3,7 km. Wagoniki kolejki są odkryte, przewodnik uczula, by się nie wychylać ani nie trzymać żadnych przedmiotów poza obrysem wagonika. Uwaga jest słuszna, bo często korytarz w skale jest wycięty jakby „na wymiar" wagonika i nierozważny turysta może zahaczyć o skałę swoim ciałem lub jakimś przedmiotem. Osoby bardzo wysokie (takie dwumetrowe) też niech się lepiej pochylą. Ja z moim wzrostem 186 cm miałem dwa-trzy razy wrażenie, że za chwilę uderzę głową w skałę. Przejażdżka przez tunele i korytarze pełne szaty naciekowej robi duże wrażenie.

Obrazek

Kolejka dociera na końcową stację, rozpoczynamy zwiedzanie pieszo. Możemy usłyszeć standardową opowieść o kapiącej wodzie, stalaktytach i stalagmitach, którą powtarza chyba każdy przewodnik w jaskini. Ale nie opowieść jest tu najważniejsza, lecz to, co widzimy wokół siebie. Jaskinia imponuje swoim rozmachem, wielkością, bogactwem form naciekowych, słusznie jest uznawana za jedną z najpiękniejszych jaskiń w Europie.

Obrazek

Obrazek

Trasa zwiedzania się zapętla, w pewnym momencie przechodzimy mostem, pod którym będziemy później przechodzić. Jest tu trochę podchodzenia i schodzenia.

Obrazek

Obrazek

Gdy po powrocie do Polski opowiadam Adrianowi o swoich zachwytach nad Jaskinią Postojną, on mi ripostuje „Ale przecież ty Sebastian nie lubisz zwiedzania jaskiń". Tak, nie lubię, ale takie jaskinie to jednak inna liga niż te na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej lub w Beskidach.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Przed nami Brylant, jedna z bardziej znanych "rzeźb" naciekowych w Jaskini Postojnej.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Pod koniec trasy znajduje się pogrążone w ciemności akwarium z endemicznym zwierzęciem -odmieńcem jaskiniowym (łac. Proteus Anguinus). To płaz żyjący tylko i wyłącznie w krasowych jaskiniach Gór Dynarskich na Słowenii. Jest to stworzenie przypominające długą na 20-30 cm jaszczurkę. Żyje całkowicie w wodnym środowisku, nie ma rozwiniętych oczu i brak mu zauważalnej pigmentacji skóry. Jest bardzo jasny, lekko przezroczysty i przez rozwinięty węch i słuch przystosowany do życia w całkowitej ciemności.
Zwierzęciu w akwarium nie wolno robić zdjęć, nawet bez flesza, odmieniec jest bardzo wrażliwy na jakiekolwiek błyski świetlne.

Obrazek
odmieniec jaskiniowy, źródło: Wikipedia

Tak wygląda akwarium z dużego oddalenia:

Obrazek

Wycieczka piesza kończy się w dużej grocie zwanej Salą Koncertową, ponieważ w przeszłości odbywały się tu koncerty muzyki klasycznej. Z boku sali jest mały sklepik, gdzie można kupić pamiątki związane z jaskinią. Jest też kibelek.

Obrazek

Po kilkuminutowym czasie przeznaczonym na zasilenie sklepiku kasą przewodnik zaprasza nas do kolejki, za pomocą której inną trasą jedziemy do wyjścia, które znajduje się obok kolejnej dużej groty.

Obrazek

Obrazek

Przed nami pół godziny jazdy samochodem do Jaskiń Szkocjańskich.

JASKINIE SZKOCJAŃSKIE

Pierwsze co zauważam po dotarciu na miejsce, to darmowy parking (coraz większa rzadkość) oraz ogólny brak tłumów. Bilety można kupić bez problemu na miejscu. Widać, że jaskinie te cieszą się mniejszą popularnością niż Postojna. Mamy chwilę czasu do wejścia (wejście z przewodnikiem co godzinę) więc idziemy na punkt widokowy obejrzeć fragment jaskiń z góry.

Obrazek

Jaskinie Szkocjańskie mają inną strukturę niż Postojna - część z nich to klasyczne jaskiniowe korytarze i groty, ale część ma charakter otwarty i półotwarty, powstały w wyniku zawalenia w zamierzchłych geologicznie czasach części stropu jaskiń. Po powrocie z punktu widokowego udajemy się z przewodnikiem do wejścia do jaskiń - znajduje się ono w odległości ok 1 km od parkingu i punktu sprzedaży biletów. Przed wejściem przewodnik opowiada po angielsku o stalaktytach i stalagmitach (to jaskiniowy standard przewodnicki), ale również o genezie powstania i strukturze Jaskiń Szkocjańskich. Pierwszy etap wycieczki to ta część stricte podziemna zakończona podziemnym kanionem rzeki Reka i odbywa się wyłącznie w grupie z przewodnikiem. Po wyjściu z części podziemnej turyści mają do wyboru trzy różnej długości trasy powrotne do samodzielnego przejścia, już bez przewodnika.

Obrazek


Początkowy etap jest dość rozczarowujący, zwłaszcza że mamy świeżo w pamięci przepiękne formy naciekowe widziane tego samego dnia w Jaskini Postojnej. W jaskini panuje półmrok, jest dużo słabiej oświetlona niż Postojna i nawet gdyby ktoś chciał robić zdjęcia podczas wycieczki, to byłoby to bardzo trudne.

Później jednak robi się dużo ciekawiej, kilka grot dużej wielkości oraz sporo interesujących i dużych form naciekowych, jest co oglądać.

Dochodzimy do kluczowego miejsca zwiedzania (przynajmniej wg mnie). Z daleka dochodzi do nas szum płynącej wody, z każdym metrem zbliżania się coraz głośniejszy. Przed nami podziemny kanion rzeki Reka. Już go widać. Przypominam, że nie wolno robić zdjęć.
Kanion jest monstrualny, jego szerokość i wysokość wynosi ponad 100 metrów, a długość to około pół kilometra. Skrajem kanionu biegnie wąska wykuta w skale, oświetlona ścieżka, na początku kanionu prowadząca przez wąski most znajdujący się kilkadziesiąt metrów nad wodą. Mam wrażenie jakbym wszedł do Morii. Ci, co znają „Władcę Pierścieni" to mogą sobie teraz wyobrazić, jaki to widok. Balroga tylko brakuje.

Tak by wyglądały zdjęcia z kanionu, gbybym je zrobił:

Obrazek

Obrazek

Po opuszczeniu kanionu wędrujemy licznymi schodami w górę, by na otwartym terenie pożegnać się z przewodnikiem. Jako drogę powrotną wybieramy tę najdłuższą, oznaczoną numerem 3. Wiedzie ona pośród wysokich skał, olbrzymich grot, bujnej roślinności, licznych wodospadów i progów wodnych Velikiej i Malej Doliny stworzonych przez rzekę Reka. Tu już można zupełnie legalnie robić zdjęcia.

Obrazek
droga powrotna - Velika Dolina

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Mala Dolina

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
wyjście z Malej Doliny

Obie jaskinie są fenomenalne. Na pewno trzeba je zaliczyć do jednych z atrakcyjniejszych miejsc do zwiedzania w Słowenii (a konkurencję mają dużą). Różnią się nieco od siebie: w Jaskini Postojnej główną atrakcją są przepiękne formy naciekowe na ścianach jaskini, w Jaskiniach Szkocjańskich punkt ciężkości przesuwa się na kanion Reki, zarówno ten podziemny, prawdziwy sztos, jak i ten półotwarty. Na pewno warto zwiedzić obie, właśnie dla tych różnic, wskutek których ciężko o ustawienie jakiejś hierarchii ich atrakcyjności. Jak widać po nas, można to zrobić w jeden dzień, a zostaje jeszcze sporo czasu, który my poświęcamy na zwiedzanie miasteczka Štanjel.

ŠTANJEL

Następne pół godziny jazdy samochodem i już parkujemy pod miasteczkiem. Jego stara część znajduje się na niewielkim wzgórzu Turn, ciasna zabudowa wznoszących się ku górze domów może się kojarzyć z włoskimi miasteczkami. Historia miasta sięga średniowiecza, pierwsze pisemne wzmianki o nim pochodzą z XV wieku, a okres największego rozwoju miasteczka przypada na XVI i XVII wiek. Do czasu II wojny światowej domy miasteczka były w posiadaniu zamożnych rodów, więc miasto było zadbane, niestety zostało mocno zniszczone w czasie tej wojny.

Obrazek

Wąskimi uliczkami wspinamy się w górę wzgórza. Mijamy kościół św. Daniela, oglądamy domy znajdujące się w różnym stanie: część z nich wykorzystywana jest jako apartamenty do wynajęcia, w części mieszkają tu lokalsi, co można wnioskować o wywieszonym na balkonach praniu, nie sprawiającym wrażenia „turystycznego". Te domy są ładne i zadbane, ale często w ich bezpośrednim sąsiedztwie znajdują się domy opuszczone i popadające w ruinę. Zaglądamy do jednego z nich przez futryny pozbawione okien - wnętrze domu jest dosłownie wypatroszone z wszystkiego.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Oglądamy też restaurację znajdującą się w Grad Štanjel. Jest tu pusto, ale rozwieszone na dziedzińcu lampy nad stolikami pozwalają się domyślać, że wieczorami jest tu więcej klientów.

Obrazek

Obrazek

W miasteczku znajduje się też winiarnia, gdzie można nabyć lokalne wino na kieliszki.

Obrazek

Ogólnie miasteczko sprawia wrażenie sennego owego popołudnia, na co może mieć wpływ pora roku - połowa maja, przed sezonem, a może po prostu takie ono jest: ciche, spokojne, wolne od masowego ruchu turystycznego. Dobrze, że jeszcze są takie miejsca i dobrze, że potrafię je znaleźć.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Jak wspomniałem wcześniej, stara część miasteczka położona jest na wzgórzu Turn, którego wierzchołek jest wolny od zabudowy. Jest szansa na widoki na okolicę, idziemy sprawdzić. Ze szczytu widać położone na północy i wschodzie Góry Dynarskie, a po drugiej stronie wieżę kościoła św. Daniela oraz krajobraz słoweńskiej wsi. W zbliżeniu widzę „zawieszone" na wzgórzu miasteczko ze zwartą zabudową, również jako żywo przypominające stare włoskie miasteczka, tak często budowane na wzniesieniach. To Šmarje.

Obrazek
masyw górski Nanos

Obrazek
Góry Dynarskie

Obrazek
Šmarje

[img]https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczOfG8Rke6fyUYtRHnZE_lt0g0BacnBS6JW8nmooiUeJ8wqinzv9VXFa9yq-othpsXcmLo2SPDEbPLwcif6_yrbO8FMqnXXE6SqFaMf7VcgTevZ8eDeVOObzZjKG01MAmBkEGLGGb7YZ3o88P4G7nsqz6A=w930-h620-s-no-gm?authuser=0[/
img]
sielska Słowenia

Obrazek

Obrazek

Na koniec wycieczki idziemy do Ogrodu Ferrari (Ferrarijev Vrt) - powstałego na początku XX wieku przylegającego do Willi Ferrari zaprojektowanej przez Max Fabianiego, znanego słoweńskiego architekta, położony na skraju wzgórza Turn. Jego centralny punkt stanowi owalny basen z fotogenicznym mostkiem, jest sporo kwiatów, a z ogrodu rozciąga się widok na Dolinę Vipavy oraz masyw Nanos z jego najwyższym szczytem - górą Pleša (1262 metrów npm.), znajdującą się po prawej stronie masywu.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Na tym się kończy nasz dzień wycieczkowy na słoweńskim Krasie, godzina jazdy samochodem i jesteśmy z powrotem w Ljubljanie. Štanjel, choć miejsce do zwiedzania mało oczywiste, okazało się bardzo interesujące. Mogę przypuszczać, że Słowenia kryje w sobie wiele takich mało znanych „perełek", które pozostają do odkrycia w trakcie uważnego studiowana map.

c.d.n.
Awatar użytkownika
sprocket73
Posty: 6430
Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
Kontakt:

Re: Wakacje w Słowenii

Postautor: sprocket73 » 2025-06-30, 10:34

Po wizycie w Postojnej uznałem, że żadna jaskinia już tego nie przebije. Wielkie bydlę.
A zwierzątko jest smutne, że nikt nie robi mu zdjęć...

Obrazek

Innych jaskiń i kanionu nie odwiedzaliśmy, a widzę również są nieziemskie. Piękna ta Słowenia. Może kiedyś na starość się wybiorę jeszcze.
Awatar użytkownika
Dobromił
Posty: 15003
Rejestracja: 2013-07-09, 08:33

Re: Wakacje w Słowenii

Postautor: Dobromił » 2025-06-30, 20:04

Dzień dobry. Coraz piękniej. Z dnia na dzień. Od miast do podziemi. Piękny kraj - od czasów Rzymian do I i II światowej. Czekam na kolejne odcinki.

I się bardzo cieszę, że kolejne osobniki z forum i okolic zwiedziły ten kraj. Ja mam od dwóch lat pecha do Słowenii - w tamtym roku odwołaliśmy wyjazd ( z powodu tragicznego wydarzenia ) na 30 godzin przed startem. W tym roku też nie wyszło.
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 18 gości