Nowy Rok 2025. Fajnie rozpocząć od wycieczki, ale impreza sylwestrowa skończyła się o 5 nad ranem. Wstaliśmy późno i stwierdziliśmy, że trzeba gdzieś jechać. Lokalnego spaceru ostatnio nikt nie skomentował, to nie ma sensu się męczyć, jak nie ma lajków, nie ma fejmu.
Otwieram mapę i widzę Gzylowe Skałki, gdzie nigdy nie byłem. To myślę, będzie cel na ten rok. No to przystępujemy do reallizacji. Godzinkę później już podchodzimy lasem.

Skałki całkiem fajnie się prezentują, tu od prostszej strony.

A tu od drugiej.

Ukochana poszła w górę bez specjalnych zachęt z mojej strony.

Ale to Tobi doszedł najdalej.

Fajny moment na zejściu, za plecami krzaki i przepaść.

W krzaki i tak trzeba zanurkować.

Po tych emocjach idziemy sobie spokojnie Dolinką Będkowską.

Dawno niewidziana intensywna zieleń.

Lekkie podtopienia na szlaku.

Czarcie Wrota. Byłem w tej okolicy na pewno wiele razy, ale nie przypominam sobie, żebym przez nie przechodził.

Zaczynamy je eksplorować, odkrywamy okno skalne.

A za nim Czarci Korytarz. Ukochaną wystarczyło tylko lekko zachęcić i poszła przodem.

Z daleka wyglądało jakby nachylenie było cały czas jednakowe, jednak lekko wzrastało pod koniec i to był języczek uwagi. Były trudne momenty.

Tak to wygląda od góry. Dużo radości dało nam wyjście tutaj.

W wyższych partiach znowu Tobi się popisywał. Ja bym tą grzędą nie przeszedł.

Tymczasem Ukochana walczyła na zejściu.

Tak oto krótka noworoczna wycieczka dobiegła końca.

Nikt nie zginął
