Tatrzański "Dzień Żony"
Tatrzański "Dzień Żony"
Dzień dobry.
Minął urlop w Pieninach, wróciliśmy do domu …
Jeden z planów mówił o tym żeby bezpośrednio z Pienin jechać jeszcze na dwie noce, na nasz ulubiony kemping "Pod Krokwią", niestety nie wypaliło ponieważ młoda szła do pracy zaraz po urlopie, a ja i Iza mieliśmy jeszcze tydzień wolnego
We wtorek miałem jechać z bratem na Rohacze, ale brat jechał z synem na planowaną od dawna wycieczkę w Tatry (odradzałem mu Giewont, nie poszedł, miał być Czarny Staw z Morskiego Oka, ale mój brat kłamał do samego końca i poszedł z młodym na Rysy, kłamał bo wiedział że będę przeciwny takiej wycieczce, no cóż … Na szczęście nic się nie stało i wrócili w chwale i splendorze wszystkich ciotek, matek i innych ludzi bez wyobraźni … )
Brat pojechał w Tatry, a ja leniuchowałem pod pretekstem złej pogody
Ale niema tego złego, namówiłem żonę moją osobistą na wycieczkę w Tatry, umówiliśmy się na piątek
Obiecałem fajną wycieczkę na luzie i zamierzałem dotrzymać słowa !
Już dawno mi nie zostało po selekcji obróbce tyle zdjęć, co z tej wycieczki, ciężko było wybrać, więc jest ich trochę więcej niż zwykle
Z domu wyjeżdżamy o 5.00 i w miarę płynnie ( jeden mały korek, na remontowanym odcinku) dostajemy się do Tatrzańskiej Łomnicy, parkujemy samochód w miejscu gdzie jeszcze przed rokiem było za darmo, dzisiaj to już 10 euro, parkingowy ostrzega nas, żeby dobrze zamknąć samochód bo można dostać mandat 400 euro !? Do dzisiaj nie sprawdziłem czy mówił prawdę czy nie ?
Ale na chłopski rozum, to się nie kleiło kupy, to znaczy że co, policja chodzi i klamkuje samochody na parkingach i który otwarty to mandat
Iza po woli szykuje się do drogi, a ja lecę do kas po bilety na kolejkę …
Ta wycieczka jest aż za bardzo lajtowa, ale obiecałem że będzie milutko
Tak więc wyjeżdżamy najpierw kolejką krzesełkową, Iza z zamkniętymi oczami, bo nie lubi i się boi, była twarda następnie przesiadka do kolejki gondolowej i wyjazd do Skalnego Stawu, cena wyjazdu dwoma kolejkami na ponad 1700 metrów i zaoszczędzenie 3 godzin dymania pod górę, to 24 euro za osobę, czy to dużo, niech każdy sam sobie odpowie
Same wyjazdy kolejkami są już fajną atrakcją, a dalej to już tylko lepiej.
Wysiadamy z kolejki, zimno kurka wodna zimno ! Na dole słońce a u góry mgła, ponuro i zimno !
Szybko ubieramy coś na siebie i ruszamy, robić zdjęcia schodzimy jeszcze pod Skalnej Chaty kupić odznakę, bardzo fajne malutkie schronisko z fajnym klimatem w środku, no i cena odznaki bardzo przystępna 1.5 euro, na dole przy kasach zapłaciłem 6 euro, chyba im wyżej tym taniej, bo w Chacie przy Zielonym Stawie też było taniej niż przy kasach do kolejki
Wracamy z powrotem na zaplanowany szlak …
Mgła walczyła ze słońcem, prześwity i odsłanianie się Łomnicy, na którą powoli sunęła mała czerwona kolejka.
Kawał solidnej góry, w tych niebanalnych warunkach z odrobiną tajemnicy zakrywanej przez mgłę, zrobiła na nas duże wrażenie.
Mgła jest, a za chwilę znika i tak na przemian przez dłuższy czas …
Takie warunki potrafią cieszyć, jak nadchodzący deszcz na Wysokiej
Ruszamy dalej, czerwonym szlakiem w stronę obserwatorium i dalej w stronę Przełęczy pod Świstówką (2023m) Najwyższy punkt dzisiejszego dnia, wysokość roku wyszła całkiem przypadkowo
Droga na przełęcz wiedzie po kamiennych ścieżkach trawersujących zbocza Huncovsky stit (2359).
Po drodze przekraczamy Huncovsky potok, można obmyć twarz zimną wodą.
Wyłania się piękna dolina Huncovska, a nad nią Mały Kieżmarski Szczyt, jeszcze jesteśmy w Skalnej dolinie, ale po przejściu na drugą stronę przełęczy będziemy już w Dolinie Białej Wody.
Idzie się bardzo fajnie, mimo że gubimy ścieżkę i trochę się motamy między sporymi głazami, zadowoleni docieramy na przełęcz, Iza twierdzi że jest moc !
Widok jest przepiękny, moją szczególną uwagę przyciągają trzy szpiczaste szczyty - Hawrań - Płaczliwa - Szalony (tak mi powiedział kolega na Ł. ) Więc chwilę skupiam uwagę tylko na nich …
Po prawej stronie jest Wielka Świstówka, szczyt na który lezie większość ludzi, my nie, my zasiadamy i robimy zasłużoną przerwę.
Wychodzi słońce, wszystko zaczyna mieć ostre barwy i robi się ciepło, ale nie gorąco, jest w sam raz
Przetaczające się chmury robią ciemne plamy na zielonych dywanach doliny, widać już schronisko i staw, nawet z daleka widać że ludzi jest tam sporo …
My cieszymy się widokami i powoli schodzimy w dół, przy miejscu gdzie płynie potok i są łańcuchy robi się mały korek, przyglądam się ludziom którzy schodzą, niektórzy robią to naprawdę nieudolnie i widać że mają stracha, na nadgarstkach zawieszone kijki które ciągle walają się pod nogami i plączą w łańcuchy, strach w oczach, lekka panika bo wokół sporo ludzi, (tak schodzili dwaj młodzi Polacy), ale prawdziwy hardkor rozegrał się tuż za moimi plecami, na pierwszym łańcuchu pod skałą, kiedy matka z małym synkiem (może 8-9 lat) kazała mu iść chwycić się łańcuchów żeby zrobić mu zdjęcie, chłopcu objeżdżają ręce i w ostatniej chwili łapczywie obejmuje dwiema rękami łańcuch, zabrakło ułamka sekundy i poleciałby w dół, kto tam był, to wie jak to tam wygląda, dziecko raczej nie przeżyłoby upadku, mnie momentalnie zrobiło się ciepło w środku, uffff.
Przechodzimy trudny odcinek i kontynuujemy spokojnie zejście.
Przy Czarnym Kieżmarskim Stawie zrobiło się żółto i różowo od kwiatów, a kawałek dalej był już nasz cel, Chata przy Zielonym Stawie.
Ludzi sporo, myślę że połowa to byli Polacy …
Schronisko nad Zielonym Stawem jest przecudnej urody, w towarzystwie Koziego szczytu tworzy piękne trio - woda, chata, skała
Kolejka do bufetu spora, nawet bardzo , a mnie trzeba kupić odznakę ! I gdyby tylko o ten znaczek chodziło to załatwiłbym to inaczej, ale pamiętam że Iza mówiła o pysznych naleśnikach …
No to staję w kolejce i czekam, zeszło się jakoś ze 35 minut kupiłem naleśniki, zupę fasolową, znaczek i oczywiście Kofole, wszystko dla żony, żeby była zadowolona
Po tej długiej przerwie mogliśmy z czystym sumieniem ruszyć dalej.
I kiedy już się nastawiłem, że pewnie nic ciekawego nie będzie, tylko las, to mocno się zdziwiłem, bo trasa Doliną Białej Wody jest bardzo atrakcyjna i podobało mi się aż do samego końca.
Przez sporą część odcinka szlaku żółtego, szliśmy w towarzystwie dwóch starszych panów, sporo starszych, ale kondycję mieli zabójczą, tak sobie szliśmy i gadaliśmy o wszystkim, było bardzo miło, lecz my musieliśmy odbić w prawo, a panowie poszli w dół.
Czekało nas jeszcze lekkie podejście, później już tylko sielanka i spacer w promieniach słońca
Były trawiaste ścieżki, mostki nad potokami i jedno podejście po schodkach .
Doszliśmy do pośredniej stacji kolejki i ruszyliśmy asfaltem w dół, nagle mijają nas trzykołowe rowerki, ale z nas dupy wołowe, też tak mogliśmy gdybyśmy tylko wiedzieli
No cóż, idziemy pieszo, czuć już lekkie zmęczenie, stopy dają o sobie znać, a asfalt nie pomaga w tych ostatnich kilometrach.
Na sam koniec cykam jeszcze pomarańczowe krzesełka kolejki na tle gór i przebijających się promieni słonecznych.
To była udana wycieczka, żona zadowolona, ja również pozostał nam już tylko powrót do domu, co niestety okazało się bardzo trudne, ponieważ zrobił się gigantyczny korek, policja na sygnale eskortowała lawetę, prawdopodobnie na remontowanym odcinku drogi zepsuło się auto, zepsuło w takim miejscu że nasz pas stał ! Stał długo, bo trwało to ponad godzinę, w ten oto sposób wróciliśmy do domu około godziny 23.00.
Na następny dzień miałem wyruszyć na dwu dniowy wypad z hamakami, całe szczęście ruszaliśmy dopiero o 16.00 więc spokojnie się wyspałem
I taka to była wycieczka.
Minął urlop w Pieninach, wróciliśmy do domu …
Jeden z planów mówił o tym żeby bezpośrednio z Pienin jechać jeszcze na dwie noce, na nasz ulubiony kemping "Pod Krokwią", niestety nie wypaliło ponieważ młoda szła do pracy zaraz po urlopie, a ja i Iza mieliśmy jeszcze tydzień wolnego
We wtorek miałem jechać z bratem na Rohacze, ale brat jechał z synem na planowaną od dawna wycieczkę w Tatry (odradzałem mu Giewont, nie poszedł, miał być Czarny Staw z Morskiego Oka, ale mój brat kłamał do samego końca i poszedł z młodym na Rysy, kłamał bo wiedział że będę przeciwny takiej wycieczce, no cóż … Na szczęście nic się nie stało i wrócili w chwale i splendorze wszystkich ciotek, matek i innych ludzi bez wyobraźni … )
Brat pojechał w Tatry, a ja leniuchowałem pod pretekstem złej pogody
Ale niema tego złego, namówiłem żonę moją osobistą na wycieczkę w Tatry, umówiliśmy się na piątek
Obiecałem fajną wycieczkę na luzie i zamierzałem dotrzymać słowa !
Już dawno mi nie zostało po selekcji obróbce tyle zdjęć, co z tej wycieczki, ciężko było wybrać, więc jest ich trochę więcej niż zwykle
Z domu wyjeżdżamy o 5.00 i w miarę płynnie ( jeden mały korek, na remontowanym odcinku) dostajemy się do Tatrzańskiej Łomnicy, parkujemy samochód w miejscu gdzie jeszcze przed rokiem było za darmo, dzisiaj to już 10 euro, parkingowy ostrzega nas, żeby dobrze zamknąć samochód bo można dostać mandat 400 euro !? Do dzisiaj nie sprawdziłem czy mówił prawdę czy nie ?
Ale na chłopski rozum, to się nie kleiło kupy, to znaczy że co, policja chodzi i klamkuje samochody na parkingach i który otwarty to mandat
Iza po woli szykuje się do drogi, a ja lecę do kas po bilety na kolejkę …
Ta wycieczka jest aż za bardzo lajtowa, ale obiecałem że będzie milutko
Tak więc wyjeżdżamy najpierw kolejką krzesełkową, Iza z zamkniętymi oczami, bo nie lubi i się boi, była twarda następnie przesiadka do kolejki gondolowej i wyjazd do Skalnego Stawu, cena wyjazdu dwoma kolejkami na ponad 1700 metrów i zaoszczędzenie 3 godzin dymania pod górę, to 24 euro za osobę, czy to dużo, niech każdy sam sobie odpowie
Same wyjazdy kolejkami są już fajną atrakcją, a dalej to już tylko lepiej.
Wysiadamy z kolejki, zimno kurka wodna zimno ! Na dole słońce a u góry mgła, ponuro i zimno !
Szybko ubieramy coś na siebie i ruszamy, robić zdjęcia schodzimy jeszcze pod Skalnej Chaty kupić odznakę, bardzo fajne malutkie schronisko z fajnym klimatem w środku, no i cena odznaki bardzo przystępna 1.5 euro, na dole przy kasach zapłaciłem 6 euro, chyba im wyżej tym taniej, bo w Chacie przy Zielonym Stawie też było taniej niż przy kasach do kolejki
Wracamy z powrotem na zaplanowany szlak …
Mgła walczyła ze słońcem, prześwity i odsłanianie się Łomnicy, na którą powoli sunęła mała czerwona kolejka.
Kawał solidnej góry, w tych niebanalnych warunkach z odrobiną tajemnicy zakrywanej przez mgłę, zrobiła na nas duże wrażenie.
Mgła jest, a za chwilę znika i tak na przemian przez dłuższy czas …
Takie warunki potrafią cieszyć, jak nadchodzący deszcz na Wysokiej
Ruszamy dalej, czerwonym szlakiem w stronę obserwatorium i dalej w stronę Przełęczy pod Świstówką (2023m) Najwyższy punkt dzisiejszego dnia, wysokość roku wyszła całkiem przypadkowo
Droga na przełęcz wiedzie po kamiennych ścieżkach trawersujących zbocza Huncovsky stit (2359).
Po drodze przekraczamy Huncovsky potok, można obmyć twarz zimną wodą.
Wyłania się piękna dolina Huncovska, a nad nią Mały Kieżmarski Szczyt, jeszcze jesteśmy w Skalnej dolinie, ale po przejściu na drugą stronę przełęczy będziemy już w Dolinie Białej Wody.
Idzie się bardzo fajnie, mimo że gubimy ścieżkę i trochę się motamy między sporymi głazami, zadowoleni docieramy na przełęcz, Iza twierdzi że jest moc !
Widok jest przepiękny, moją szczególną uwagę przyciągają trzy szpiczaste szczyty - Hawrań - Płaczliwa - Szalony (tak mi powiedział kolega na Ł. ) Więc chwilę skupiam uwagę tylko na nich …
Po prawej stronie jest Wielka Świstówka, szczyt na który lezie większość ludzi, my nie, my zasiadamy i robimy zasłużoną przerwę.
Wychodzi słońce, wszystko zaczyna mieć ostre barwy i robi się ciepło, ale nie gorąco, jest w sam raz
Przetaczające się chmury robią ciemne plamy na zielonych dywanach doliny, widać już schronisko i staw, nawet z daleka widać że ludzi jest tam sporo …
My cieszymy się widokami i powoli schodzimy w dół, przy miejscu gdzie płynie potok i są łańcuchy robi się mały korek, przyglądam się ludziom którzy schodzą, niektórzy robią to naprawdę nieudolnie i widać że mają stracha, na nadgarstkach zawieszone kijki które ciągle walają się pod nogami i plączą w łańcuchy, strach w oczach, lekka panika bo wokół sporo ludzi, (tak schodzili dwaj młodzi Polacy), ale prawdziwy hardkor rozegrał się tuż za moimi plecami, na pierwszym łańcuchu pod skałą, kiedy matka z małym synkiem (może 8-9 lat) kazała mu iść chwycić się łańcuchów żeby zrobić mu zdjęcie, chłopcu objeżdżają ręce i w ostatniej chwili łapczywie obejmuje dwiema rękami łańcuch, zabrakło ułamka sekundy i poleciałby w dół, kto tam był, to wie jak to tam wygląda, dziecko raczej nie przeżyłoby upadku, mnie momentalnie zrobiło się ciepło w środku, uffff.
Przechodzimy trudny odcinek i kontynuujemy spokojnie zejście.
Przy Czarnym Kieżmarskim Stawie zrobiło się żółto i różowo od kwiatów, a kawałek dalej był już nasz cel, Chata przy Zielonym Stawie.
Ludzi sporo, myślę że połowa to byli Polacy …
Schronisko nad Zielonym Stawem jest przecudnej urody, w towarzystwie Koziego szczytu tworzy piękne trio - woda, chata, skała
Kolejka do bufetu spora, nawet bardzo , a mnie trzeba kupić odznakę ! I gdyby tylko o ten znaczek chodziło to załatwiłbym to inaczej, ale pamiętam że Iza mówiła o pysznych naleśnikach …
No to staję w kolejce i czekam, zeszło się jakoś ze 35 minut kupiłem naleśniki, zupę fasolową, znaczek i oczywiście Kofole, wszystko dla żony, żeby była zadowolona
Po tej długiej przerwie mogliśmy z czystym sumieniem ruszyć dalej.
I kiedy już się nastawiłem, że pewnie nic ciekawego nie będzie, tylko las, to mocno się zdziwiłem, bo trasa Doliną Białej Wody jest bardzo atrakcyjna i podobało mi się aż do samego końca.
Przez sporą część odcinka szlaku żółtego, szliśmy w towarzystwie dwóch starszych panów, sporo starszych, ale kondycję mieli zabójczą, tak sobie szliśmy i gadaliśmy o wszystkim, było bardzo miło, lecz my musieliśmy odbić w prawo, a panowie poszli w dół.
Czekało nas jeszcze lekkie podejście, później już tylko sielanka i spacer w promieniach słońca
Były trawiaste ścieżki, mostki nad potokami i jedno podejście po schodkach .
Doszliśmy do pośredniej stacji kolejki i ruszyliśmy asfaltem w dół, nagle mijają nas trzykołowe rowerki, ale z nas dupy wołowe, też tak mogliśmy gdybyśmy tylko wiedzieli
No cóż, idziemy pieszo, czuć już lekkie zmęczenie, stopy dają o sobie znać, a asfalt nie pomaga w tych ostatnich kilometrach.
Na sam koniec cykam jeszcze pomarańczowe krzesełka kolejki na tle gór i przebijających się promieni słonecznych.
To była udana wycieczka, żona zadowolona, ja również pozostał nam już tylko powrót do domu, co niestety okazało się bardzo trudne, ponieważ zrobił się gigantyczny korek, policja na sygnale eskortowała lawetę, prawdopodobnie na remontowanym odcinku drogi zepsuło się auto, zepsuło w takim miejscu że nasz pas stał ! Stał długo, bo trwało to ponad godzinę, w ten oto sposób wróciliśmy do domu około godziny 23.00.
Na następny dzień miałem wyruszyć na dwu dniowy wypad z hamakami, całe szczęście ruszaliśmy dopiero o 16.00 więc spokojnie się wyspałem
I taka to była wycieczka.
Ostatnio zmieniony 2023-08-24, 16:31 przez Adrian, łącznie zmieniany 1 raz.
- sprocket73
- Posty: 5774
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Adrian pisze:wszystko dla żony, żeby była zadowolona
Wzorowa postawa!
Widzę upałów nie było, Iza cały dzień w puchówce
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
Adrian pisze:Wyłania się piękna dolina Huncovska, a nad nią Mały Kieżmarski Szczyt, jeszcze jesteśmy w Skalnej dolinie, ale po przejściu na drugą stronę przełęczy będziemy już w Dolinie Białej Wody.
Gdzie, kurwa, będziecie ?
Adrian pisze:Schronisko nad Zielonym Stawem jest przecudnej urody, w towarzystwie Koziego szczytu
W towarzystwie Koziej Turni - piękna wysokość ( 2111 m ) i fascynujące widoki, np na Dolinę Białych Stawów.
Adrian pisze:No to staję w kolejce i czekam, zeszło się jakoś ze 35 minut
Świecka tradycja. Czasami otwierają drugi punkt w przyziemiu schroniska. Ale tylko czasami Byłem tam w tym roku dwa razy i raz było czynne
Adrian pisze:bo trasa Doliną Białej Wody jest bardzo atrakcyjna i podobało mi się aż do samego końca.
Konsekwentny jesteś w błedzie nazewniczym
Adrian pisze:I taka to była wycieczka.
Z górnej półki widokowej, historycznej, towarzyskiej, itd. Mam na ten rok jeszcze jedną pętlę w tej okolicy. Chętni na towarzystwo ?
Izo - pod Łomnicki Staw można dotrzeć na kilka sposobów nogami własnymi, szybciej niż z parkingu w Tatrzańskiej Łomnicy.
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
Hmmm, teraz jak się uważniej przyjrzałem to widzę na Mapy.cz, że Dolina Zielonego stawu ?
Już teraz widzę dokładnie, później jest dolina Kieżmarskiej białej wody.
Jak szliśmy z tymi starszymi ludźmi, to Oni ciągle że biała woda i jakoś tak zakodowałem
A zmyliło mnie to
Nie znam się na topografi Tatr, nazwy biorę z mapy .cz i nie wszystko jest pewnie poprawnie albo właściwie odczytanr bądź napisane
Już teraz widzę dokładnie, później jest dolina Kieżmarskiej białej wody.
Jak szliśmy z tymi starszymi ludźmi, to Oni ciągle że biała woda i jakoś tak zakodowałem
A zmyliło mnie to
Nie znam się na topografi Tatr, nazwy biorę z mapy .cz i nie wszystko jest pewnie poprawnie albo właściwie odczytanr bądź napisane
Ostatnio zmieniony 2023-08-24, 18:50 przez Adrian, łącznie zmieniany 2 razy.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 72 gości