4 dzień to klasyk zbieraczy Korony Gór Polski, czyli Wysoka.
Ale nie tak klasycznie, przez Wąwóz Homole i później na Durbaszke, Wysoki Wierch i na Palenice, bo choć to piękny szlak i szliśmy nim ze dwa albo i trzy razy, to tym razem korzystamy z kolejnej podpowiedzi kolegi na S
i troszkę niestandardowo poszliśmy szlakiem granicznym …
Dzień wcześniej pogoda nas rozpieszczała, tego dnia miało być z goła inaczej, koło południa miało zacząć padać i w zasadzie mieliśmy małe ciśnienie, bo miał to być już ostatni dzień pogody na tym wyjeździe, więc na szlaku zameldowaliśmy się już o 6 rano.
Mieliśmy zdążyć przed deszczem zejść z Wysokiej …
Jaworki jeszcze smacznie spały, kiedy my wkraczaliśmy na szlak, dookoła cisza.
Ruszamy bez szlaku w stronę szczytu o znajomo brzmiącej nazwie Bereśnik (760m), minęliśmy dolną stację kolejki, którą można wyjechać do Szałasu Bukowinka, będziemy tamtędy wracać …
Tym czasem my zdobywamy kolejne metry wysokości, podchodząc rozległymi polanami Bereśnika.
Pogoda lekko przygnębiająca, szaro i pochmurnie, słońce cały czas próbuje się przebijać , ale z marnym skutkiem, choć na horyzoncie widać piękne niebieskie niebo.
Pod zboczami Bereśnika urzęduje baca ze swoim stadem owiec i czterema psimi towarzyszami, był owczarek, dwa czarne mniejsze i jakiś taki żółty, śmieszne były te pieski, jeden był bez części ogona i miał duże uszy z czego jedno klapnięte, kolejny najmniejszy wyglądał jak zaniedbany pudel, taka wesoła gromadka i mimo że wyglądały sympatycznie, to wzbudzały respekt, kiedy tylko podchodziłem, owczarek od razu ruszał w moją stronę obszczekując żebym się nie zbliżał, a ja tylko chciałem kilka zdjęć, co z resztą strasznie nie podobało się bacy, który zaczął na mnie krzyczeć
Grzecznie kiwnąłem ręką i ruszyłem dalej w dół krętą drogą, która doprowadziła nas do bacówki w Rezerwacie Przyrody Biała Woda.
Z daleka było widać konia, który bacznie się nam przyglądał i wyglądał na lekko zdenerwowanego ?
Kawałek za bacówką stała stara obskurna buda, przy niej na łańcuchu mały zaniedbany piesek, a w budzie gromadka małych czarnych piesków, tylko czarne oczka świeciły ze środka budy
Kupujemy od bacy duży oscypek i ruszamy dalej, odchodząc na moment wyszło słońce, zrobiło się naprawdę pięknie.
Poniżej wkraczamy na żółty szlak, który prowadzi tutaj Rezerwatem Białej Wody z Jaworek.
Przekraczamy jeden mostek i drugi, mijamy dwie bacówki i podchodzimy polanami do trzeciej, całe zatrzęsienie bacówek, tyle jeszcze nigdzie indziej nie widziałem na tak małym obszarze
Podejście dość długie i męczące, ale po pierwsze jest po chmurno więc idzie się bardzo fajnie
po drugie, to podejście jest warte każdego wysiłku, ponieważ widoki z każdym kolejnym pokonanym metrem stają się coraz piękniejsze !
Przy bacówce jeden koń odpoczywa pod wysokim smrekiem, a drugi pasie się trochę wyżej, życie dopiero się budzi, tylko nasza trójka to lekko zakłóca
Czerwone daszki bacówki fajnie się komponują w wszechobecną zieleń i żółć.
Po dojściu na Sedlo Rozdiel, robimy krótką przerwę, pierwszą tego dnia.
Dookoła wysokie żółte trawy, kiedy wychodzi na chwilę słońce robią się złote i błyszczące, jest pięknie.
Słońce w końcu postanowiło wyjść na dłużej, huuuuraaaa
Od teraz pójdziemy szlakiem granicznym (niebieskim) aż do samej Wysokiej.
Idziemy sobie zieloną ścieżką pośród żółtych wysokich traw i pojedynczych drzew, ach gdyby tak od początku tej wycieczki mielibyśmy taką pogodę, byłoby naprawdę obłędnie, aż strach pomyśleć co tam się dzieje jesienią przy ładnej słonecznej pogodzie …
Nie na długo cieszyliśmy się słońcem, dochodząc do Sedla pod Vysokými skalkami jest już całkiem zachmurzone, a chwilę później na trawersie Wysokiej zaczyna padać deszcz, jestem wściekły w pierwszym momencie !
No cóż, nie zawsze jest tak jakbyśmy chcieli, na rozejściu szlaku pod Wyskoką, dziewczyny ruszają w dół na polany, a ja ruszam w górę na Wysoką, przecież nie odpuszczę
Podejście jakie tam jest, każdy wie … a kiedy dostaje wody to robi się naprawdę ciekawie
Wyślizgane skałki pokryte wodą to nic, ale sypka ziemia z wodą robią fajne błotko.
No nic, ja lecę na górę, szybko wlatuję na szczyt i widzę że od strony Trzech Koron zbliża się fala deszczu i w tym momencie jestem między dwoma falami, pstrykam fotki bo czasu mam naprawdę mało ! Kiedy zaczyna kropić postanawiam uciekać na dół.
Zejście jest milutkie, widzę ludzi (matka z córką) która kompletnie sobie nie radzi, ale jakoś kroczek po kroczku się kulają na dół.
Jest syfnie, a do tego ciągle leje, kurtka przeciw deszczowa w końcu mogła zabrać się do roboty
Kiedy schodzę na Polany pod Wysoką właściwie przestaje już padać, a nad lasami i pobliskimi szczytami zaczyna wszystko parować, jednak w niepogodę może być ładnie
Z daleka widzę już dziewczyny które na mnie czekają, zasiadamy pod jednym z wielkich Jaworów i zaczynam jeść, teraz bez pośpiechu i na spokojnie mogę zjeść, bo kiszki już grały mi marsza
Ledwo zbieramy się w drogę i zaczęło znowu lać.
W bazie namiotowej spory ruch, w wysokich trawach biegają jakieś dzieciaki, jak widać w deszczu też da się bawić, a co !
Idziemy zielonym szlakiem w stronę Wąwozu Homole, na rozstaju dróg skręcamy na wspomniany już wcześniej Szałas Bukowinki, leje coraz mocniej, pstrykam ostatnie zdjęcia tego dnia i zmykamy w deszczu do Jaworek.
Przy parkingu na którym zostawiliśmy auto jest knajpka w której można coś zjeść, ale są też pyszne kawy i sernik z jagodami, skusiliśmy się i był pyszny
I tak minął kolejny dzień.
CDN.