Klimatyczne Skrzyczne
Klimatyczne Skrzyczne
Skrzyczne, Malinowska Skała - miejsca bardzo popularne w Beskidzie Śląskim i bardzo często odwiedzane przez turystów, ale dla mnie pomimo wieloletniego chodzenia po górach nieznane. Na Skrzycznem pierwszy raz w życiu byłem w 1984 roku, w zupełnie innych realiach, a potem nastąpiła bardzo długa przerwa.
Dopiero po 38 latach przyszła pora na kolejną wizytę na tej górze. Pomysł wycieczki na Skrzyczne chodził mi po głowie od jakiś dwóch lat, miałem koncepcję udania się tam srogą zimą, gdy drzewa pokryte są śniegiem i szronem. Zima 2020/2021 dzięki „Bestii ze Wschodu" czyli dużemu ochłodzeniu i opadach śniegu, które nadeszły znad Rosji w styczniu 2021, była dla mnie bardzo udana, udało mi się odbyć 8 bardzo udanych wycieczek tej zimy. Niestety w tych wycieczkach nie było Skrzycznego, zawsze się pojawiały jakieś inne propozycje. Rok później jednak w końcu padło wyjazd do Szczyrku.
Umawiamy się z Adrianem na parkingu pod kościołem św. Piotra i Pawła o 7 rano. Dzień wcześniej Adrian pyta się mnie, czy w związku mającymi się pojawić w tamtym rejonie porannymi mgłami nie byłoby dobrze spotkać się trochę później. Dla mnie hasło „poranne mgły" brzmi kusząco, mam wizję gry świateł i chmur zalegających w dolinie o poranku i podtrzymuję pomysł spotkania się o siódmej. Adrian akceptuje.
W Szczyrku zastaje nas w miarę słoneczna pogoda. Zostawiam swoje auto na parkingu i samochodem Adriana jedziemy na Przełęcz Salmopolską. Plan wycieczki jest taki, że stamtąd idziemy przez Malinów na Skrzyczne, z którego schodzimy do Szczyrku, a potem ja podwożę Adriana po jego samochód na przełęczy.
Oczywiście można zrealizować tę trasę z pomocą komunikacji zbiorowej kursującej na trasie Wisła - Szczyrk, ale my korzystamy z okazji posiadania dwóch samochodów, żeby nie trzymały nas godziny kursów.
W Szczyrku wita nas wodno-śnieżna breja na nieodśnieżonych chodnikach i zaspy brudnego śniegu położone wzdłuż drogi. W miarę nabierana wysokości w drodze na Przełęcz Salmopolską robi się coraz bardziej biało, zarówno w sensie ilości śniegu, jak i mgły otulającej okoliczne góry.
Na przełęczy mamy ostrą zimę, dużo śniegu oraz spore zamglenie. Ruszamy w trasę. Czerwony szlak jest wydeptany przez licznych turystów i chyba też narciarzy, ale wystarczy zejść dwa kroki ze ścieżki, by zapaść się w śniegu po kolana.
Na razie idziemy w gęstej mgle z niewielkimi prześwitami nad Salmopolem. Na przełęczy bardzo mocno wiało, na początku szlaku jest dużo spokojniej. Na przełęczach często wieje.
Docieramy na Malinów. W zejściu z tej góry Adrian roztacza przede mną wizje wspaniałych widoków, ale na razie głównie jest klimatycznie. Idziemy do Jaskini Malinowskiej. Nie jestem jakimś wielkim fanem jaskiń, ale ulegam namowom kolegi, by tam zejść.
Wejście do jaskini jest ciasne, osoba z brzuchem może mieć problemy z przeciśnięciem się tam. W jaskini panuje duża wilgoć - momentalnie zaparowuje mi obiektyw, więc zdjęć z niej nie ma. Wracamy na główny szlak, przed nami otwierają się widok na Słowację, widać Velką Lukę, charakterystyczny kształt Klaka czy Stražov na horyzoncie, ale robienie zdjęć jest chwilowo utrudnione z uwagi na wilgotniejące szkła obiektywu. Przed nami zejście na Przełęcz Malinowską.
na horyzoncie Velka Luka, Klak, Stražov
zejście z Malinowa
Za przełęczą rozpoczynamy podejście na Malinowską Skałę. Jest trochę wyżej niż na początku szlaku, klimat jest bardziej zimowy: zmrożone drzewa, chłodny wiatr itp. Od południowego zachodu zaczyna przebijać się słońce, ale nawet w ten pochmurny dzień, może nawet dlatego że nie świeci zbyt mocno, warunki są bajkowe.
na górze Malinowska Skała
Na Malinowskiej Skale mamy niesamowite szczęście do warunków pogodowych, bo dosłownie na kilkanaście minut pojawia się słońce, może nie w postaci błękitnego nudnego nieba, ale prześwitów w ilości wystarczającej do zrobienia klimatu.
Skrzyczne jeszcze za mgłą
już za chwileczkę, już za momencik
Adrian zdobywca
Babia Góra i Pilsko w chmurach
Malinowska Skała
W pogodne letnie dni siedzą tu prawdziwe tłumy turystów, póki co turystyka zimowa nie jest tak popularna jak letnia i chyba nigdy nie będzie, więc rozkoszujemy się spokojem i podmuchami wiatru. Oprócz nas jest tylko kilka osób.
Malinowska Skała i jej okolice kiedyś były porośnięte gęstym lasem, obecnie jest mnóstwo przestrzeni. Tak wyglądała Malinowska Skała i widok z niej kilkanaście lat temu: Żeby poznać pierwotne przyczyny klęski ekologicznej, jaka dopadła te okolice, należy cofnąć się aż do XIX wieku, panujących tu Niemców oraz dokonującej się wtedy rewolucji przemysłowej. Na potrzeby gwałtownie rozwijającego się lokalnego przemysłu (m.in. huta żelaza w Węgierskiej Górce, fabryka papieru w Milówce, huta szkła w Złatnej) zostały wycięte całe połacie lasu, drzew na okolicznych górach było pod dostatkiem.
Przestrzenie po wycięciu przeważających wtedy buków, jaworów i jodeł zaczęły być obsadzane głównie świerkami. Drzewa te dawały dużą wydajność z hektara, oprócz tego świetnie nadawały się do produkcji stempli górniczych i obudowywania chodników w kopalniach, więc wkrótce wyeliminowały one zupełnie inne drzewa. Po kilkudziesięciu latach okazało się, że świerki nie są przystosowane do tego środowiska i nasionki świerka sprowadzane z dolin nie nadają się do sadzenia w górach. Proces wymierania świerków zaczął się w Beskidzie Śląskim już w latach 50 XX wieku: duże zakwaszenie gleby, zanieczyszczenie środowiska na Górnym Śląsku i w rejonie Trzyńca w Czechach, osłabienie korzeni przez opieńki spowodowało osłabienie drzewostanu. Kropką nad i było lato 2006 - bardzo suche i gorące, wg pomiarów meteorologicznych najsuchsze i najgorętsze w okresie po II wojnie światowej.
Świerki dobrze znoszą mróz, upał im mniej służy. W konsekwencji wysokich temperatur umarły setki tysięcy drzew, tylko w Beskidzie Śląskim i Żywieckim zostało wycięte 120 tysięcy drzew. Kiedy świerki zaczęły schnąć, dobrał się do nich kornik, co spowodowało konieczność kolejnej masowej wycinki. W samym nadleśnictwie Węgierska Górka w latach 2008-2010 przy wycince pracowało codziennie około dwa tysiące osób.
Malinowska Skała przed i po spustoszeniu
Medal ma wszakże dwie strony, dawna leśna trasa z Salmopola na Szczyrk stała się piękną widokową trasą, z widokami na Beskid Śląski, Żywiecki, Małą Fatrę oraz Tatry i będzie taką, dopóki las nie odrośnie.
widok z Malinowskiej Skały przed i po spustoszeniu
Co ciekawe, w latach tuż po II wojnie światowej, gdy generalnie Beskidy były o wiele mniej porośnięte lasem niż obecnie, Malinowska Skała też znajdowała się na otwartej przestrzeni.
Malinowska Skała w latach 50 XX wieku
Pogoda cały czas dynamicznie się zmienia. Słońce chowa się za chmurami, gdy my ruszamy w dalszą trasę na Kopę Skrzyczeńską. Ten odcinek przemierzamy w zimowo-bajkowej scenerii, we mgle i zawiei, z rzadka prześwitującym przez chmury słońcem. Warunki są zmienne i niebanalne, choć czasami faktycznie obiektywnie niewiele widać, ale to „niewiele” jest niesamowicie interesujące. Teraz będzie dużo zdjęć, a mało opisów, proszę się wczuć w klimat.
Wielka Czantoria
Kopa Skrzyczeńska
po prawej Wielka i Mała Czantoria
przed nami Małe Skrzyczne i Skrzyczne
Rysianka, Lipowski Wierch, Boraczy Wierch
Barania Góra jeszcze w chmurach, po prawej Kopa Skrzyczeńska
w tle Babia Góra
W takiej aurze dochodzimy pod Małe Skrzyczne, dopiero pod koniec odcinka pomiędzy tą górą a Kopą Malinowską zaczynają się odsłaniać góry, ale chmury cały czas się kotłują po obu stronach szlaku.
Skrzyczne
Barania Góra, Magurka Wiślańska, Zielony Kopiec, Malinowska Skała, w dole Kościelec
Przed Małym Skrzycznem szlak wchodzi pomiędzy drzewa. Mijamy górną stację kolejki na Małe Skrzyczne i kierujemy się pod wieżę przekaźnikową na Skrzyczne. W drugą stronę przejeżdżają dziesiątki narciarzy zjazdowych. Pogoda robi się „żyleta": świeci dużo słońca, jest coraz cieplej. Trzeba się trochę rozebrać.
na Skrzycznem
Pierwsze kroki ze szczytu kierujemy w stronę schroniska położonego nieco poniżej po południowej stronie góry. Po drodze mijaliśmy niewielu turystów, ale w schronisku roi się od posilających się tu narciarzy. Jest duża kolejka do zamówień, rezygnujemy z pomysłu zjedzenia tu obiadu, na szczęście mamy wystarczającą ilość własnego jedzenia, więc poprzestajemy na skorzystaniu ze schroniskowych ław, własnych zapasach i ciepłej herbacie w termosach. Kilka razy podczas jedzenia słyszymy, jak topniejący pod wpływem słońca śnieg z dachu schroniska spada z głuchym uderzeniem na płaski dach przybudówki.
Pilsko
Obok schroniska znajduje się niewielka platforma widokowa. Jej wysokość to kilka metrów, ale pozwala się wznieść ponad otaczające polanę drzewa. Widoczność jest dużo lepsza, ale nie ma już tego elementu magii, jaki był wcześniej.
Trzy Kopce, Magura, Klimczok
Beskid Mały
Kotlina Żywiecka
Babia Góra i Pilsko
Tatry
Ze Skrzycznego schodzimy do Szczyrku. Niebieski szlak wiodący mniej więcej wzdłuż wyciągu jest schowany gdzieś pod śniegiem, postanawiamy zejść szeroką trasą robiącą taki duży zakos, będącą ścieżką rowerową w lecie i trasą narciarską „Ondraszek" w zimie.
Jest coraz cieplej, śnieg robi się coraz bardziej miękki, a na nartostradzie przynajmniej jest on ubity. Oczywiście schodzimy bokiem trasy, by nie nadziać się na zjeżdżających narciarzy, a raczej by to oni nie nadziali się na nas.
wyciąg na Małe Skrzyczne, na horyzoncie Lysa Hora
Skrzyczne
Docieramy na punkt przesiadkowy Jaworzyna. Postanawiamy nie schodzić stąd niebieskim szlakiem, lecz kontynuować zejście wzdłuż wyciągu krzesełkowego, gdzie śnieg jest ubity przez zjeżdżających tędy nielicznych narciarzy. Słońce powoli chowa się za Skrzyczne, gdy dochodzimy do dolnej stacji wyciągu.
Adrian wraca do siebie, odwożę go na Przełęcz Salmopolską, gdzie stoi jego auto. Po drodze mijamy duży korek aut zmierzających w stronę Bielska - Białej, w dużej części to zapewne narciarze wracający ze stoku. Z przełęczy Adrian jedzie do domu, ja jeszcze idę na obiad do restauracji „Biały Krzyż". W środku przyjemnie grzeje kominek a ja nie spieszę się z jedzeniem. Pierwotnie chciałem wracać przez Szczyrk pomimo dużego korka, bo to najkrótsza droga do Krakowa, ale w Szczyrku ląduję nadal w korku, który wg nawigacji jest dość długi, dodatkowo w ciągu kilku minut posuwam się raptem o dwie długości samochodu. To bez sensu, nawracam i jadę dłuższą drogą przez Wisłę i Ustroń. Tam też jest spory ruch, bo w końcu są ferie zimowe, ale nie muszę stać, a po trzech godzinach od opuszczenia Szczyrku jestem już w domu.
Pomysł wycieczki na Skrzyczne okazał się być bardzo dobry, można by stwierdzić, że pogoda nam spłatała małego psikusa, bo prognozy na ten dzień były dużo lepsze, ale z drugiej strony zaliczyliśmy sporą dawkę zimowego, dynamicznie zmieniającego się klimatu, co było znacznie ciekawsze niż nudna, bezchmurna pogoda. Odcinek od Malinowskiej Skały po Małe Skrzyczne to była prawdziwa magia. A jeśli chodzi o dalekie widoki, z których słynie Skrzyczne, to mam powód, by tu wrócić jeszcze raz, ale też koniecznie zimą. Może na wschód słońca?
Na koniec zamieszczam jeszcze kilka panoram z wycieczki, po kliknięciu na zdjęcia otworzą się one na pełnym ekranie :
panorama spod Malinowa
panorama z Malinowskiej Skały
schronisko na Skrzycznem
panorama z platformy widokowej na Skrzycznem
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
Ewidentnie jesteś bardzo zadowolony z tej wycieczki
To fakt, warunki były dynamiczne i niebanalne, nie było nudy jak np. na Babiej, gdzie wszystko było biało niebieskie.
Trafiałem już na Malinowskiej na podobne warunki i zawsze mnie cieszyły
Fajny pomysł z tymi porównaniami z przed lat, dla mnie to jest lekki szok jak widzę te zdjęcia, jaki tam rósł las
Było fajnie, oby więcej takich wycieczek z klimatem !
To fakt, warunki były dynamiczne i niebanalne, nie było nudy jak np. na Babiej, gdzie wszystko było biało niebieskie.
Trafiałem już na Malinowskiej na podobne warunki i zawsze mnie cieszyły
Fajny pomysł z tymi porównaniami z przed lat, dla mnie to jest lekki szok jak widzę te zdjęcia, jaki tam rósł las
Było fajnie, oby więcej takich wycieczek z klimatem !
Ostatnio zmieniony 2022-03-04, 19:28 przez Adrian, łącznie zmieniany 1 raz.
Teraz będzie dużo zdjęć, a mało opisów, proszę się wczuć w klimat.
brakło mi tylko miśka polarnego
Dokładnie taką trasę przeszliśmy rodzinnie w wakacje 2007r. Przy Malinowej Skale było drzewiasto, a ludzi spotkaliśmy dopiero w okolicach schroniska. Zmieniło się mocno...
Podróżnik widzi to, co widzi. Turysta widzi to, co przyszedł zobaczyć. (Gilbert Keith Chesterton).
Lata temu zespół Bielizna nagrał płytę pt "Goryle we mgle".
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 93 gości