Jeśli chcesz pomóc, wpłać na wsparcie poszkodowanych w wyniku powodzi. Linki poniżej:
SIEPOMAGA.PL - WSPARCIE POSZKODOWANYCH W WYNIKU POWODZI
ZRZUTKA.PL - POMOC POWODZIANOM ZE STRONIA ŚLĄSKIEGO
Głosowanie na zdjęcie sierpnia - trzeba wejść do sekcji "Fotografia górska i nie tylko" - nie ma linka na głównej, mój błąd.
SIEPOMAGA.PL - WSPARCIE POSZKODOWANYCH W WYNIKU POWODZI
ZRZUTKA.PL - POMOC POWODZIANOM ZE STRONIA ŚLĄSKIEGO
Głosowanie na zdjęcie sierpnia - trzeba wejść do sekcji "Fotografia górska i nie tylko" - nie ma linka na głównej, mój błąd.
Zima na Skrzycznem ma się dobrze ...
Zima na Skrzycznem ma się dobrze ...
Dobry.
Czychając na kolejne okienko pogodowe, trafią się możliwość wspólnego wyjścia z Sebą, taki admin/twa/sks mini zlot 🤣
Sebastian Beskid Śląski liznął tylko po brzegach, a wiadomo że tort jest najsmaczniejszy w środku, dla tego ruszamy w sam "środek" tortu, znaczy się Beskidu 😉
Zjeżdżamy się o 7.00 w Szczyrku.
Posiadając dwa pojazdy, jeden zostawiamy w Szczyrku przy kościele Piotra i Pawła, a drugim wyjeżdżamy na Salmopol, na dzień dobry zostajemy poproszeni o przestawienie auta na inny parking, żeby przyjeżdżający narciarze mieli miejsce ...
Z Przełęczy ruszamy czerwonym szlakiem w stronę Malinowskiej Skały.
Początkowo mgła robi swoje, czyli chowa wszystko co fajne w bieli 😔 dochodzimy do odejścia w stronę jaskini, brak widoków ? No trudno, idziemy do jaskini, dojście mocno zasypane, ale widać wejście, z jaskini bije ciepłe powietrze, skutecznie utrudniając zrobienie jakiegokolwiek zdjęcia w zasięgu wylotu i środku.
Zaglądamy do środka i szybko wychodzimy na górę.
Mgła jakby trochę odpuszczała, żaby po chwili znowu wszystko przykryć bielą.
I tak na przemian, lekkie przebłyski i mgła, przebłyski i mgła ...
Docieramy na Malinowską Skałą, pustki wokoło, jedynie pod Skałą chowała się czwórka fanów jazdy na jabłuszkach 😉
Znalezione w telefonie, to dokładam
My to jednak mamy farta na pogodę, wychodząc na grzbiet, pogoda robi się jak na zawołanie, przewalają się chmury i mgły, robiąc spektakl specjalnie dla nas 😁
Trwa to może z 10 minut i kończy tak samo szybko, jak zaczęło.
Siadamy pod Skałą, robiąc krótką przerwę na posiłek i coś ciepłego do picia, podziwiamy panoramę, pokazuje Sebastianowi słynny Kościelec i jego balkon, grzbiet Magurki z najfajniejszą Skałą po środku i oczywiście Górę pełną tragedii ludzkich - Grojec.
Okolice w zimowej aurze według mnie nie oferują tego, co jest latem, czy w innych porach roku, nie widać ścieżki wyjącej się wśród choinek, raz w górę, raz w dół, nie ma skałek wystających ze zboczy i soczystej zieleni, która bije po oczach, jak to Seba trafnie zauważył, klimat taki bardziej Sudecki 😜
Idziemy obracając się co chwila za siebie, licząc że wiatr urządzi kolejny spektakl, ale na próżno zaglądać, mgła nie odpuszczała do samego końca.
Trochę lepiej było w stronę Żywieckiego - Rysianka, Romanka i Babia prezentowały się całkiem ładnie przy tej pogodzie 😉
Słonko na chwilkę zajrzało
Raz zawierucha i mgła, a za chwilę słoneczko
Co artysta miał na myśli ?
Poświęcenie podczas robienia zdjęć!
Mówiłem że idzie wiosna !
Dochodząc do Małego Skrzycznego, wróciliśmy do żywych, tam ruch zdecydowanie większy, chociaż tylko przy wyciągu i dalej dopiero przy następnym, więc piesze wędrówki mają się dobrze 😀
Od drugiego wyciągu, tego przy szałasie, który graniczy z płotem trasy narciarskiej jest już zdecydowanie gęściej, pieszy czuję się obco między ludźmi na deskach, co nam nie przeszkadza w ogóle w robieniu zdjęć i podziwianiu widoków.
Podchodzimy na szczyt Skrzycznego, żeby nie było, że nie zaliczone 😉 i ruszamy do schroniska z nadzieją na coś do jedzenia, niestety kolejka taka, że nie wiadomo gdzie początek, a gdzie koniec, więc sobie darujemy.
Seba załatwia miejscówkę przy stole i możemy na chwilę odsapnąć i dać odpocząć nogą.
Chociaż harmider jest taki, że trudno zrozumieć, co kto mówi 😉
Poszliśmy jeszcze nie balkon widokowy, Seba szedł w raczkach, jest odpowiedzialny, mnie chyba ukradli ? A może nie chciało mi się ich wyciągać, nie ważne 😜
Trzeba zacząć schodzić, nie kombinujemy tylko od razu wbijamy na nartostradę i tak już sobie prawie do samego końca idziemy wśród szusujących narciarzy.
W złym stanie technicznym są nartostrady, w ogóle nie przygotowane pod turystów pieszych, ciągle się zapadaliśmy i nogi się rozjeżdżały co chwilę, ja nie wiem, tak byc nie może, coś z tym trzeba zrobić ... 😝
W całej tej historii, jest jeszcze wątek pospieszający, bo w trakcie wycieczki wyszło, że mam wizytę u lekarza na 16.45, więc jakieś małe ciśnienie było.
Gość prawdopodobnie jarał blanta
Uczcie się odpowiedzialności !
Wszystko udało się na styk, zeszliśmy do Szczyrku, zdążyłem tyko kupić kawałek kiełbasy i bułkę, którą zjadłem w samochodzie w drodze powrotnej. Sebastian rzucił mnie na Salmopol, a ja czym prędzej jechałem do Cieszyna.
Wpadłem do domu, przebrałem się, wziąłem wyniki i na styk wpadłem do przychodni, udało się.
Seba w tym czasie zajadał się pysznościami w knajpie
Wycieczka udana, pogoda dopisała, Seba zadowolony, ja zadowolony, i tak ma być 😀
I taka to była wycieczka.
Czychając na kolejne okienko pogodowe, trafią się możliwość wspólnego wyjścia z Sebą, taki admin/twa/sks mini zlot 🤣
Sebastian Beskid Śląski liznął tylko po brzegach, a wiadomo że tort jest najsmaczniejszy w środku, dla tego ruszamy w sam "środek" tortu, znaczy się Beskidu 😉
Zjeżdżamy się o 7.00 w Szczyrku.
Posiadając dwa pojazdy, jeden zostawiamy w Szczyrku przy kościele Piotra i Pawła, a drugim wyjeżdżamy na Salmopol, na dzień dobry zostajemy poproszeni o przestawienie auta na inny parking, żeby przyjeżdżający narciarze mieli miejsce ...
Z Przełęczy ruszamy czerwonym szlakiem w stronę Malinowskiej Skały.
Początkowo mgła robi swoje, czyli chowa wszystko co fajne w bieli 😔 dochodzimy do odejścia w stronę jaskini, brak widoków ? No trudno, idziemy do jaskini, dojście mocno zasypane, ale widać wejście, z jaskini bije ciepłe powietrze, skutecznie utrudniając zrobienie jakiegokolwiek zdjęcia w zasięgu wylotu i środku.
Zaglądamy do środka i szybko wychodzimy na górę.
Mgła jakby trochę odpuszczała, żaby po chwili znowu wszystko przykryć bielą.
I tak na przemian, lekkie przebłyski i mgła, przebłyski i mgła ...
Docieramy na Malinowską Skałą, pustki wokoło, jedynie pod Skałą chowała się czwórka fanów jazdy na jabłuszkach 😉
Znalezione w telefonie, to dokładam
My to jednak mamy farta na pogodę, wychodząc na grzbiet, pogoda robi się jak na zawołanie, przewalają się chmury i mgły, robiąc spektakl specjalnie dla nas 😁
Trwa to może z 10 minut i kończy tak samo szybko, jak zaczęło.
Siadamy pod Skałą, robiąc krótką przerwę na posiłek i coś ciepłego do picia, podziwiamy panoramę, pokazuje Sebastianowi słynny Kościelec i jego balkon, grzbiet Magurki z najfajniejszą Skałą po środku i oczywiście Górę pełną tragedii ludzkich - Grojec.
Okolice w zimowej aurze według mnie nie oferują tego, co jest latem, czy w innych porach roku, nie widać ścieżki wyjącej się wśród choinek, raz w górę, raz w dół, nie ma skałek wystających ze zboczy i soczystej zieleni, która bije po oczach, jak to Seba trafnie zauważył, klimat taki bardziej Sudecki 😜
Idziemy obracając się co chwila za siebie, licząc że wiatr urządzi kolejny spektakl, ale na próżno zaglądać, mgła nie odpuszczała do samego końca.
Trochę lepiej było w stronę Żywieckiego - Rysianka, Romanka i Babia prezentowały się całkiem ładnie przy tej pogodzie 😉
Słonko na chwilkę zajrzało
Raz zawierucha i mgła, a za chwilę słoneczko
Co artysta miał na myśli ?
Poświęcenie podczas robienia zdjęć!
Mówiłem że idzie wiosna !
Dochodząc do Małego Skrzycznego, wróciliśmy do żywych, tam ruch zdecydowanie większy, chociaż tylko przy wyciągu i dalej dopiero przy następnym, więc piesze wędrówki mają się dobrze 😀
Od drugiego wyciągu, tego przy szałasie, który graniczy z płotem trasy narciarskiej jest już zdecydowanie gęściej, pieszy czuję się obco między ludźmi na deskach, co nam nie przeszkadza w ogóle w robieniu zdjęć i podziwianiu widoków.
Podchodzimy na szczyt Skrzycznego, żeby nie było, że nie zaliczone 😉 i ruszamy do schroniska z nadzieją na coś do jedzenia, niestety kolejka taka, że nie wiadomo gdzie początek, a gdzie koniec, więc sobie darujemy.
Seba załatwia miejscówkę przy stole i możemy na chwilę odsapnąć i dać odpocząć nogą.
Chociaż harmider jest taki, że trudno zrozumieć, co kto mówi 😉
Poszliśmy jeszcze nie balkon widokowy, Seba szedł w raczkach, jest odpowiedzialny, mnie chyba ukradli ? A może nie chciało mi się ich wyciągać, nie ważne 😜
Trzeba zacząć schodzić, nie kombinujemy tylko od razu wbijamy na nartostradę i tak już sobie prawie do samego końca idziemy wśród szusujących narciarzy.
W złym stanie technicznym są nartostrady, w ogóle nie przygotowane pod turystów pieszych, ciągle się zapadaliśmy i nogi się rozjeżdżały co chwilę, ja nie wiem, tak byc nie może, coś z tym trzeba zrobić ... 😝
W całej tej historii, jest jeszcze wątek pospieszający, bo w trakcie wycieczki wyszło, że mam wizytę u lekarza na 16.45, więc jakieś małe ciśnienie było.
Gość prawdopodobnie jarał blanta
Uczcie się odpowiedzialności !
Wszystko udało się na styk, zeszliśmy do Szczyrku, zdążyłem tyko kupić kawałek kiełbasy i bułkę, którą zjadłem w samochodzie w drodze powrotnej. Sebastian rzucił mnie na Salmopol, a ja czym prędzej jechałem do Cieszyna.
Wpadłem do domu, przebrałem się, wziąłem wyniki i na styk wpadłem do przychodni, udało się.
Seba w tym czasie zajadał się pysznościami w knajpie
Wycieczka udana, pogoda dopisała, Seba zadowolony, ja zadowolony, i tak ma być 😀
I taka to była wycieczka.
Ostatnio zmieniony 2022-02-14, 14:47 przez Adrian, łącznie zmieniany 2 razy.
Moja relacja będzie trochę później, ale podsumuję w kilku zdaniach:
Beskid Śląski faktycznie znam pobieżnie, na Skrzycznem byłem ostatnio w 1984 roku, więc ta wycieczka to dla mnie spore odświeżenie tematu. Ale wycieczka i okolice mi się podobały, choć czasami faktycznie było niewiele widać. Pewnie tam jeszcze wrócę. Odcinek między Malinowską Skałą a Małym Skrzycznem bardzo przypominał mi Karkonosze, podobny zimowy potencjał krajobrazowy, jak właśnie tam.
Warunki pogodowe były dynamiczne, działo się.
Kościelec z góry bardzo niepozorny, z dołu chyba jest groźniejszy, zwłaszcza przy chaszczowaniu bez szlaku.
Po obiedzie w karczmie na Salmopolu wdupiłem się w megakorek w Szczyrku, po pięciu minutach stania w zasadzie w miejscu zawróciłem i pojechałem przez Wisłę.
Beskid Śląski faktycznie znam pobieżnie, na Skrzycznem byłem ostatnio w 1984 roku, więc ta wycieczka to dla mnie spore odświeżenie tematu. Ale wycieczka i okolice mi się podobały, choć czasami faktycznie było niewiele widać. Pewnie tam jeszcze wrócę. Odcinek między Malinowską Skałą a Małym Skrzycznem bardzo przypominał mi Karkonosze, podobny zimowy potencjał krajobrazowy, jak właśnie tam.
Warunki pogodowe były dynamiczne, działo się.
Kościelec z góry bardzo niepozorny, z dołu chyba jest groźniejszy, zwłaszcza przy chaszczowaniu bez szlaku.
Po obiedzie w karczmie na Salmopolu wdupiłem się w megakorek w Szczyrku, po pięciu minutach stania w zasadzie w miejscu zawróciłem i pojechałem przez Wisłę.
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
- sprocket73
- Posty: 5747
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Szok i niedowierzanie - śnieg!!!
Tego chyba nikt się nie spodziewał.
Na jutro mam przygotowane 'letnie' spodnie.
Tego chyba nikt się nie spodziewał.
Na jutro mam przygotowane 'letnie' spodnie.
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
sprocket73 pisze:Na jutro mam przygotowane 'letnie' spodnie.
różowe?
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
- sprocket73
- Posty: 5747
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
No to jakie decyzje teraz zapadną na forum? zawsze spotkanie adminów na szlaku oznacza bana.
No dobrze, jaja se robie, żarty stroję.
Uważam, że ten kawałek zimą, się obecnie najsłabiej prezentuje, w porównaniu do innych pór roku. Sam mam porównanie (poznałem wtedy sokoła - jedna rękawiczka), vs moje wrześniowe rodzinne wędrowanie jesienią, plus też kiedyś o Malinowską jesienią zahaczałem. Dużo lepiej się ten teren w zieleni, bądź kolorach jesieni prezentuje.
No dobrze, jaja se robie, żarty stroję.
Uważam, że ten kawałek zimą, się obecnie najsłabiej prezentuje, w porównaniu do innych pór roku. Sam mam porównanie (poznałem wtedy sokoła - jedna rękawiczka), vs moje wrześniowe rodzinne wędrowanie jesienią, plus też kiedyś o Malinowską jesienią zahaczałem. Dużo lepiej się ten teren w zieleni, bądź kolorach jesieni prezentuje.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 135 gości