przekonać ją do jazdy samochodem
Nie czytasz uważnie, nie pisałam, ze ją nauczymy tylko przekonamy
Zakładnikiem , powiadasz? Coś w tym jest: z pracy muszę wracać "bez zbędnej zwłoki" do domu, bo ona od 14,15 siedzi pod drzwiami i nic jej nie rusza, nawet otwieranie lodówki Po wygłaskaniu dostaję pozwolenie na zjedzenie obiadu, i nawet wypicie kawy, ale zaraz potem jest pora spaceru. Długiego i najlepiej tam, gdzie są patyki To jest ogromna zmiana w porównaniu do rytuałów powrotnych, gdy mieliśmy Badego: wtedy na spacer musiałam iść z nim od razu. Nieważne, że np. 15 min wcześniej był z innym domownikiem. Ja i tak musiałam z nim iść, choćby wokół bloku
Wszystkie urlopy zepsute, bo organizowane pod psa. Ehh...
Kiedyś planowane były pod dzieci, teraz pod psa. Dobrze, ze za "dzieciowych" czasów ogarnęłam parki narodowe i rozrywkowe , hihihi...