Zielony Kopiec czyli trzy rodzynki w cieście
Zielony Kopiec czyli trzy rodzynki w cieście
Pierwszym rodzynkiem była niewątpliwie inwersja. Już może nie tak spektakularna jak ostatnio na Skrzycznym ale też ładna i cieszyła oczy.
Drugim wychodnie pod Zielonym Kopcem. Z Dobromiłem zbieraliśmy się tam od dłuższego czasu ale jakoś nam schodziło zawsze w inne rejony a że teraz Tomek dał dokładniejszy namiar więc puściłem się by poszukać-i były. Piękny mur skalny, wysoki, z drogi w ogóle nie widoczny. Na pewno do obejrzenia wiosną, bo teraz dość ciężko się tam w śniegu chodziło i miałem w jednym momencie chwilę grozy Ale może zabrałem się do tego od złej strony?. W każdym razie co mogłem to złaziłem.
Trzecim i najsmaczniejszym był ten rodzynek na którego trafiłem przypadkiem. Najsmaczniejszy bo nie znany i nie opisany jak skała pod Zielonym a coś zupełnie nowego. Otóż między drzewami dopatrzyłem w dali stok na którym znajdują się wychodnie. Słabo widoczne bo las zasłaniał i dość daleko były ale są tam i czekają I to w pobliżu miejsc gdzie nie raz szliśmy a to znaczy, że nasz rejon ma jeszcze wiele ukrytych niespodzianek. Tak więc po Nowym Roku rusza oficjalna ekspedycja Klubu Kolumbów ku przygodzie
Natomiast sama wycieczka była bardzo ładna choć męcząca. Śnieg twardy, ubity więc szedłem sobie po śniegu jak Legolas- tyle, że pijany. Ślizgawica taka że mną nosiło na wszystkie strony Ale były też momenty wygodniejsze więc źle tak do końca nie było.
Śliski szlak opuściłem by dostać się na przełaj na "siodeko", obniżenie między Malinowską a Zielonym K. i od razu w dół stromo przez las. W lesie jak w lesie, "w śniegach nocny wilka trop i zaspy po pas" aż dotarłem do stokówki która mnie doprowadziła wygodnie do celu czyli drugiego rodzynka. Tu też nastąpiła penetracja wnęk i zakamarków oraz nie co dłuższy postój po męczącej robocie.
Powrót, jako że nie chciało mi się wracać na "siodło" tak samo, zrobiłem przez Zielony Kopiec. Zaczęło się dość miło choć stromo, śnieg twardy ale nie śliski, widoki piękne jednak...w połowie marszu zaczynam się zapadać co raz częściej i głębiej, po kolana, po pas prawie, fatalnie. Mimo to oczy cieszą się widząc piękne krajobrazy. To chyba taka perwersja górołazów, że z męczarni czerpią przyjemność
Aż w końcu ze szczytu zlazłem na szlak, który niestety okazał się totalnie zawalony ale już jakoś lepiej sie szło, już nie zapadałem się z każdym krokiem. Powrót na "siodło" i jeszcze z półtorej godzinki do przystanku.
Bardzo jestem zadowolony z tej wycieczki, mocno mnie wymęczyła ale była ładna i odkrywcza
Zdjęcia-> http://www.zuziawdrodze-galeria.cba.pl/ ... iec122013/
Drugim wychodnie pod Zielonym Kopcem. Z Dobromiłem zbieraliśmy się tam od dłuższego czasu ale jakoś nam schodziło zawsze w inne rejony a że teraz Tomek dał dokładniejszy namiar więc puściłem się by poszukać-i były. Piękny mur skalny, wysoki, z drogi w ogóle nie widoczny. Na pewno do obejrzenia wiosną, bo teraz dość ciężko się tam w śniegu chodziło i miałem w jednym momencie chwilę grozy Ale może zabrałem się do tego od złej strony?. W każdym razie co mogłem to złaziłem.
Trzecim i najsmaczniejszym był ten rodzynek na którego trafiłem przypadkiem. Najsmaczniejszy bo nie znany i nie opisany jak skała pod Zielonym a coś zupełnie nowego. Otóż między drzewami dopatrzyłem w dali stok na którym znajdują się wychodnie. Słabo widoczne bo las zasłaniał i dość daleko były ale są tam i czekają I to w pobliżu miejsc gdzie nie raz szliśmy a to znaczy, że nasz rejon ma jeszcze wiele ukrytych niespodzianek. Tak więc po Nowym Roku rusza oficjalna ekspedycja Klubu Kolumbów ku przygodzie
Natomiast sama wycieczka była bardzo ładna choć męcząca. Śnieg twardy, ubity więc szedłem sobie po śniegu jak Legolas- tyle, że pijany. Ślizgawica taka że mną nosiło na wszystkie strony Ale były też momenty wygodniejsze więc źle tak do końca nie było.
Śliski szlak opuściłem by dostać się na przełaj na "siodeko", obniżenie między Malinowską a Zielonym K. i od razu w dół stromo przez las. W lesie jak w lesie, "w śniegach nocny wilka trop i zaspy po pas" aż dotarłem do stokówki która mnie doprowadziła wygodnie do celu czyli drugiego rodzynka. Tu też nastąpiła penetracja wnęk i zakamarków oraz nie co dłuższy postój po męczącej robocie.
Powrót, jako że nie chciało mi się wracać na "siodło" tak samo, zrobiłem przez Zielony Kopiec. Zaczęło się dość miło choć stromo, śnieg twardy ale nie śliski, widoki piękne jednak...w połowie marszu zaczynam się zapadać co raz częściej i głębiej, po kolana, po pas prawie, fatalnie. Mimo to oczy cieszą się widząc piękne krajobrazy. To chyba taka perwersja górołazów, że z męczarni czerpią przyjemność
Aż w końcu ze szczytu zlazłem na szlak, który niestety okazał się totalnie zawalony ale już jakoś lepiej sie szło, już nie zapadałem się z każdym krokiem. Powrót na "siodło" i jeszcze z półtorej godzinki do przystanku.
Bardzo jestem zadowolony z tej wycieczki, mocno mnie wymęczyła ale była ładna i odkrywcza
Zdjęcia-> http://www.zuziawdrodze-galeria.cba.pl/ ... iec122013/
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez Piotrek, łącznie zmieniany 1 raz.
Tomasz pisze:No i pięknie, mgły na zdjęciach niszczą. I skały w końcu odnalezione
Bardzo ładne te skały, dzięki jeszcze raz za namiar, oszczędziło mi to sporo błąkania się po okolicy, co w śniegu nie jest lekkie.
BasiaZ pisze:A czy można byłoby prosić o jakiś plan wycieczki w formie kreski na mapie ?
Oczywiście. W sumie dojście bardzo proste- czerwone kropki to trasa którą szedłem, białe to plan pierwotny, na szczęście w porę z niego zrezygnowałem bo bym się zajechał
Ale jak śnieg zejdzie to jak najbardziej.
- TataOjciec
- Posty: 353
- Rejestracja: 2013-09-17, 14:26
- Lokalizacja: Z Blokowiska
sokół pisze:Pradziad jak na dłoni! Niezła daleka obserwacja! Świetna pogoda!
To mówisz, śnieg twardy?
No różnie to jest, jednoznacznie ciężko powiedzieć. Przeważnie twardy jak beton , tyle że często śliski i źle na stromym się idzie. Ale sporo też odcinków, że się bez kłopotu zapada i to głęboki. W każdym razie góra jest zmrożona i od miejsca dużo zależy czy się wpadnie czy przejdzie bez kłopotu- przynajmniej na tej trasie co szedłem. Jutro Dobromił robi powtórkę tej trasy, zobaczymy co powie. Nocą jest na minusie, w dzień Słońce topi i sie skorupa robi.
Pradziad to by była ta góra z masztem na trzecim zdjęciu od góry??? (bo ze mnie topograficzny .uj, jak to Dobromił mówi )
TataOjciec pisze:Też tak mam ostatnio , tyle że ja leze do roboty
Nooo, nie jeden chciałby mieć TAKĄ drogę do roboty jak Ty
Ostatnio zmieniony 2013-12-13, 21:51 przez Piotrek, łącznie zmieniany 1 raz.
Aaa, czyli te wychodnie tym razem od strony Wisły-Malinki.
A co do tej góry na trzecim zdjęciu od góry - ja myślę że z przekaźnikiem to Lysa Hora a na lewo od niej Knehynia (w tym grzbiecie jest też Pustewny i Radhost). Przed nimi Stożek z tym charakterystycznym stromym podejściem.
A co do tej góry na trzecim zdjęciu od góry - ja myślę że z przekaźnikiem to Lysa Hora a na lewo od niej Knehynia (w tym grzbiecie jest też Pustewny i Radhost). Przed nimi Stożek z tym charakterystycznym stromym podejściem.
Ostatnio zmieniony 2013-12-14, 12:08 przez Basia Z., łącznie zmieniany 2 razy.
To jak z tym Pradziadem, widać go gdzieś czy nie?
Było by zdecydowanie bliżej niż z Ostrego i pewnie wygodniej, bo na krótkim odcinku stokówki którym szedłem były ślady nart, więc z Wisły tam pewnie ludzie jeżdżą. Może nawet jakaś trasa narciarska jest choć znaków żadnych nie dostrzegłem.
Ale widokowo extra jest ta droga.
Basia Z. pisze:Aaa, czyli te wychodnie tym razem od strony Wisły-Malinki.
Było by zdecydowanie bliżej niż z Ostrego i pewnie wygodniej, bo na krótkim odcinku stokówki którym szedłem były ślady nart, więc z Wisły tam pewnie ludzie jeżdżą. Może nawet jakaś trasa narciarska jest choć znaków żadnych nie dostrzegłem.
Ale widokowo extra jest ta droga.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości