Jeśli chcesz pomóc, wpłać na wsparcie poszkodowanych w wyniku powodzi. Linki poniżej:
SIEPOMAGA.PL - WSPARCIE POSZKODOWANYCH W WYNIKU POWODZI
ZRZUTKA.PL - POMOC POWODZIANOM ZE STRONIA ŚLĄSKIEGO


Głosowanie na zdjęcie sierpnia - trzeba wejść do sekcji "Fotografia górska i nie tylko" - nie ma linka na głównej, mój błąd.

Bieszczady. Wymarzone, słodko-kwaśnie...

Relacje z Beskidów od bieszczadzkich połonin po Beskid Śląsko-Morawski.
Awatar użytkownika
Pudelek
Posty: 8409
Rejestracja: 2013-07-08, 15:01
Lokalizacja: Oberschlesien

Postautor: Pudelek » 2021-10-13, 21:29

sprocket73 pisze:Biedny piesek byłby smutny jakby musiał zostać na dole

prawdopodobnie pies musi wejść sam, bez towarzystwa pana/pani. Tego nie zakazują ;)

Kurde, raz byłem w Bieszczadach jesienią (i to pierwszy mój raz), ale muszę to koniecznie powtórzyć.
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
laynn

Postautor: laynn » 2021-10-14, 11:33

opawski1 pisze:Bardzo ładnie uchwycona złota jesień w Bieszczadach!

Dzięki :)
opawski1 pisze:piszesz że było bardzo zimno

bo było. Wszystko przez wiatr, ten wiał takim ziąbem, dawno tak zimnego wiatru w górach nie spotkałem.
opawski1 pisze:Więc jeden z autokarów (byli zielonym)

Było sporo białych, ale żeby być szczerym, to nie pamiętam za dokładnie, zresztą my parkowaliśmy pod pensjonatem, obok wejścia na szlak i potem tylko przejeżdżaliśmy, a że było ciasno przez i stojące auta i idących ludziów ;) to nie zwracałem na to uwagi, tylko chciałem przejechać bez obcierki.
opawski1 pisze:może za kilka lat plan zrealizuje

Jak Cię znam, to pewnie prędzej :)
Piotrek pisze:warte są nawet tygodnia cichych dni

Nie było ani minuty cichych dni :D zresztą, moja żona już mnie tak nie blokuje jak parę lat temu, dziś to raczej mnie wspiera w moich pomysłach :)
Pudelek pisze:muszę to koniecznie powtórzyć

Rozumiem, że to przez kolory? ;) Inez wspomniała, że w tym roku one przyszły o ok 1,5 tyg szybciej niż lata wstecz. Ale rzeczywiście, na żywo to wyglądało o wiele lepiej niż na zdjęciach :)
Awatar użytkownika
Pudelek
Posty: 8409
Rejestracja: 2013-07-08, 15:01
Lokalizacja: Oberschlesien

Postautor: Pudelek » 2021-10-14, 11:42

No właśnie kolory, tylko, że jeszcze trzeba trafić na ładną pogodę, a u mnie zazwyczaj z tym krucho ;)
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
laynn

Cz 3 - ostatnia. W bieszczadzkim worku.

Postautor: laynn » 2021-10-14, 11:56

Rano w niedzielę znów na niebie gości błękit . Córa czuje się dużo lepiej, więc proponuję przejechać się, na sam skraj worka bieszczadzkiego, odwiedzić torfowisko i dojechać jak najdalej się da autem.
Obrazek

Po śniadaniu chwilę marudzimy, by się jeszcze cieplej na dworze/polu ;) zrobiło. Pakujemy się, robimy herbatę. Ubieramy się też prawie, że zimowo. Pod spodnie zakładamy kalesony...no dokładnie to getry termiczne. Wsiadamy do auta i mijając sznur ludzi ciągnących do kasy biletowej zjeżdżamy do drogi, gdzie skręcamy na wschód. Mijamy miejsce, skąd biegnie oficjalny szlak na wieżę na Jeleniowatym i krętą drogą, o zaskakująco dobrej nawierzchni, do Tarnawy. Mijamy kościółek, mały z pustaków. Dziwnie on wygląda na tle wyglądu dawnych cerkwi, jakie budowane były na tych ziemiach od lat. Mijamy Bazę nad Roztokami, oraz stanicę konia huculskiego, w dawnych budynkach Igloopolu. Za Tarnawą Niżną, droga zakręca z wschodu na południe i wreszcie :D się pogarsza nawierzchnia. Tu też po wschodniej stronie Sanu, jest Ukraina, której to tereny obserwujemy powoli jadąc. Mijamy słupki biało czerwone po naszej stronie rzeki, oraz w tle żółto-niebieskie, ukraińskie. Postanawiam zrobić sobie zdjęcie z nimi w drodze powrotnej, a teraz jedziemy dalej. Po chwili dojeżdżamy do parkingu przy Torfowiskach w Tarnawie Wyżniej i zatrzymujemy się na zwiedzenie torfowiska. Na parkingu stoi kilka aut, jest pan sprzedający bilety wstępu, oraz pamiątki. Do nich na pewno wrócimy, to jest stały punkt programu wszelkich wycieczek z córą :D .
Tarnawa Niżna, którą minęliśmy to wieś nad górnym Sanem, który to jest wschodnią granicą Bieszczad Zachodnich, czyli tych gór, które leżą w naszym kraju, oraz po części na Ukrainie (Bieszczady składają się z dwóch pasm, wspomnianych Zachodnich, leżących wzdłuż granicy ze Słowacją oraz Wschodnich, leżących na Ukreinie). W 1921roku mieszkało w niej prawie 900 osób, dziś ok mieszka ok...40ci. Przed akcją Wisła, były to rejony, gdzie wioski były liczne, zresztą rejon ten był przed II WŚ dość liczebnie zamieszkany.
Torfowisko, leży na terenie dawnej wsi Tarnawa Wyżnia, którą w 1921 roku zamieszkiwało ponad 600 osób, w...110 ciu budynkach. Dziś po nich śladu już prawie nie ma...
Rejon jest tu pofałdowany, pięknie na tle pastwisk, łąk prezentują się szczyty Halicza i Rozsypańca, z lasami porastającymi dolne zbocza. Robię zdjęcia, bo uroku dodają małe chmurki, dosłownie jakby maźnięte niebo nad szczytami:
Obrazek

Obrazek

Zapłacone, więc idziemy:
Obrazek

Torfowisko jest suche, a przynajmniej takie sprawia wrażenie, dodatkowo poprzez jesienne ubarwienie, żółcie to wrażenie jest potęgowane i właśnie tu najpiękniej się prezentują szczyty z połoninami:
Obrazek
I te chmury!
Zakładam dłuższy obiektyw i z bliższa przyglądam się poszczególnym szczytom:
Obrazek
Halicz, wyłaniający się zza Wołowego.

Obrazek
Kopa Bukowska, oraz z prawej grzebień Krzemienia.

Obrazek
Kopa Bukowska, Krzemień i Bukowe Berdo.

Obrazek
Tu z lewej Rozsypaniec i Halicz po prawej.

Obrazek
I jeszcze raz, od lewej Rozsypaniec, Halicz, Kopa Bukowska, Krzemień i Bukowe Berdo.

Cześć północna trasy po torfowisku jest krótka, więc szybko, po zrobieniu sobie wspólnych zdjęć, ruszamy na drugą część. Ta trasa jest dłuższa i najpierw trzeba przejść nad strumieniem (porównując zdjęcia z internetu, widać, jak mało jest wody), by dotrzeć do bagiennych borów sosnowych, porośniętych również przez brzozę brodawkową i świerki.
Obrazek

Obrazek

Idzie się po kładkach, na której leży siatka:
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obok wiedzie droga, którą co jakiś czas przejeżdża samochód, motor. Widzimy też terenówkę Straży Granicznej. My tymczasem przechodzi bagienny bór i możemy popatrzeć na tereny dawnej wsi:
Obrazek

a nawet na zagranicę, oraz ładne kształtem drzewa rosnące nad rzeką:
Obrazek

Wracamy na parking, gdzie obok na ławkach zjadamy małe co nieco. Tuż obok nas parkuje auto z rejestracją z sąsiedniego miasta (my SO, oni SBE) i kierowca się uśmiecha, o Sosnowiec? Czeladź pozdrawia. Miły akcent.
Po zjedzeniu ruszamy dalej, tym razem do samego końca worka bieszczadzkiego, a raczej tak daleko jak wolno dojechać. Po dosłownie chwili, asfalt, kiepski ale jednak z dość stabilnym podłożem, się kończy a zaczyna się szuter. Jedziemy powoli, bo już za wsią, gdy się mijaliśmy z jadącym z naprzeciwka autem, przywaliłem w coś, co huknęło tak, że się mocno przestraszyliśmy, czy czegoś nie urwaliśmy. Więc nie dość, że tu trzęsie, to jeszcze trzeba wyszukiwać takiej nawierzchni by dojechać do domu, bez urwania niczego, co powoduje bardzo powolną jazdę. Oczywiście najwięcej emocji mają pasażerki ;) , ja gdyby nie te grube kamienie...ech :D
Po "pół" godziny dojeżdżamy na parking w Bukowcu 😂.
Bukowiec, wieś lokowana na prawie wołoskim w 1580 roku (info z tablicy mówi, że po roku 1533), oczywiście opustoszała po II WŚ. Pod koniec wojny zamieszkiwało wieś 529 osoby...
Obrazek

Jest budynek, w którym uiszcza się opłatę, obok stoi nowy budynek z wc (nie płatne), z lodowatą wodą w kranie. Córa kupuje koszulkę, oraz cztery pocztówki, które nigdy nie wyślemy nikomu. Przedstawiają one zdjęcia wilka, sarny, zająca i warchlaków. Fajne, więc nie dziwię się, że chce sobie zostawić.
Gdy one robią zakupy, ja wychodzę na polanę i robię zdjęcie, widok szczytów dalej mi się nie znudził:
Obrazek

Obrazek

następnie mijając rozlewisko powstałe dzięki bobrom, mijamy również tablicę informacyjną, na której są zdjęcia min willi Rubinsteinów, wraz z poglądową mapką. My tymczasem ruszamy na mały spacer, wybierając bardziej nasłonecznioną drogę. Nie planujemy dojść nigdzie daleko, bo minęło już południe, więc trzeba będzie wrócić na obiad. Jest dość ciepło, nie ma prawie wiatru, więc zdejmujemy kurtki i maszerujemy.
Obrazek

Pusta droga, kolorowe drzewa wokół, sielanka:
Obrazek

Niestety nie dla zaskrońca, którego ktoś przejechał. Tu jest zakaz ruchu, więc najpewniej to SG patrolująca teren. Po chwili ciszę przerywa głuchy pogłos. To pociąg! Ech chwile go słuchamy, ale poszliśmy drogą, nie tą przy granicy, a prowadzącą bardziej na zachód przez las, więc nie mam co myśleć o zrobieniu zdjęcia - bo to linia kolejowa biegnąca po stronie Ukraińskiej.
Robimy sobie kilka zdjęć, w tym praktycznie całą naszą rodzinę:
Obrazek
Naszego króla, zastępuje zdjęcie zająca ;)
Wracając oglądamy sójki, które przed nami na drodze siadają:
Obrazek

I wracamy do auta. A ono jest super ukurzone :D , postanawiam nie myć auta przez jakiś czas, ale niestety w domu już deszcz spłukuje szybko ten bieszczadzki ślad ;)
Obrazek

Gdy dziewczyny idą do toalety, ja robię jeszcze kilka zdjęć okolicy:
Obrazek

by w końcu ruszyć znów po szutrze na obiad do cywilizacji...
Choć po chwili zatrzymujemy się, by jeszcze zrobić zdjęcia widokom:
Obrazek
w kierunku gór...

Obrazek

Obrazek
oraz w kierunku Ukrainy...
Po drodze jeszcze staję zrobić zdjęcie zabudowaniom widocznym za granicą, ale omijam miejsce ze słupkami...no cóż, jeszcze tu wrócę!
Obrazek

Jedziemy na obiad do restauracji, którą sobie żona upatrzyła, pod nią musimy chwilę stać czekając na wolny stół, by w końcu zjeść min dzika (pyszny). Kupuję też napój z jałowca, podobno jest podobna do smaku oranżady. Tia, jak smak Karmi jest smakiem oranżady, to ja...
Przy obiedzie, żona rzuca pomysł, by może byśmy wszyscy poszli na wieżę na Jeleniowatą? Ja kontruje, a może na Bukowe?
Dojeżdżamy na kwaterę, chwila wahania, czy iść, tzn przekonania córki do pomysłu, bo gdzie to wiemy (wieża) i idziemy. Młoda marudzi, więc dostaje kijki i znów powtarzamy moją piątkową trasę. Opisywał jej nie będę powtórnie, wstawiam kilka zdjęć:
Obrazek

Obrazek
Tu było dosłownie 10 metrów chaszczowania, by dojść do stokówki.

Obrazek

Znów omijamy polanę, na której stała leśniczówka i kierujemy się na zachód i gdy obie dziewczyny mają serdecznie dość...widać wieżę. Córa dostaje speeda, zapomina o zmęczeniu, o marudzeniu, więc z marszu wchodzimy na samą górę. Znów kilka zdjęć wstawię:
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Dziś jest kilka osób na wieży. Jesteśmy trochę później niż ja byłem w piątek więc dość szybko też zaczynamy schodzenie, bo widać, że cienie schodzą w doliny:
Obrazek

Córa się obawia ciemności, dopytuje się czy mamy czołówki, więc ją uspokajam, mamy. Ale tak się szybko schodzi, że po niecałej pół godziny jesteśmy na dole, a tam córa bierze aparat i robi kilka zdjęć, po czy m oświadcza, że muszę jej też kupić aparat. To zdjęcia jej autorstwa:
Obrazek
Mostek za hotelem i nakierowanie na ścieżkę na wieżę.

Obrazek

Obrazek
Księżyc nad pasmem Bukowego...

To koniec wycieczki, oraz zdjęć. Miałem nadzieję na zrobienie jeszcze kilku podczas powrotu, jednak córa po wycieczce znów jest markotna, więc w poniedziałek, wracając jedziemy najszybszą trasą, z przerwą w Rzeszowie na pizzę.
Jak podsumować ten wyjazd?
Słodko-kwaśny, słodko, bo trafiliśmy idealnie z pogodą i kolorami, ale przez przeziębienie córki nie weszliśmy wspólnie (kwaśno) jak było w planach na:
- Małą Rawkę
- Na Bukowe Berdo
- Nie podjechaliśmy na zaporę Solińską, ani na Sine Wiry (w drodze powrotnej).
Nie spotkałem się z Sebastianem, ani z Inez.
Nie ma jednak tego złego, bo wizyta w worku bieszczadzkim, była świetnym zastąpieniem połonin, dwie wizyty na wieży na Jeleniowatym, w tym jedna z moimi dziewczynami, oraz samotne wejście na Szołtynie jednak też sporo dla mnie znaczą.
Choć najwięcej słowa córy, której najbardziej się podobała...wieża :)

Ps no i znów podczas powrotu, nawigacja na gie, prowadzi mnie takimi zadupiami, że aż się mi gęba się śmieje. Bo znowu kolejne miejsca dopisuje do odwiedzenia, ale na to też kiedyś przyjdzie czas, więc zdradzać póki co nic nie będę ;)
A skoro na jesienne Bieszczady czekałem ok 17tu lat...to TAM też w końcu dotrę.

Koniec. :)
laynn

Postautor: laynn » 2021-10-14, 12:07

Pudelek pisze:jeszcze trzeba trafić na ładną pogodę, a u mnie zazwyczaj z tym krucho

Nam się trafiło prawie wszystko. Chyba pierwszy raz w życiu takie szczęście mam :) więc głowa do góry! :)
Awatar użytkownika
Sebastian
Posty: 6094
Rejestracja: 2017-11-09, 17:18
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Postautor: Sebastian » 2021-10-14, 12:56

Pogoda ci pykła, więc nie ma co narzekać. Szkoda tylko tych cichych dni, ale Piotrek słusznie zauważył, warto było :) Swoją drogą to zawsze jest problem w takiej sytuacji, być razem czy się rozdzielić. Rozwiązaniem są wyjazdy bez żony ;)
Szkoda, że się nie udało spotkać z uwagi na chorobę córy.

sprocket73 pisze:Jak to na wieżę nie można z pieskiem???
Beznadziejne te Bieszczady!
Biedny piesek byłby smutny jakby musiał zostać na dole :(

Proponuję całe Bieszczady przenieść do Słowacji, Tobi się ucieszy. Ja w sobotę byłem na Jaśle, tam było sporo turystów z pieskami, ale tam nie ma parku narodowego.

Widoki z wieży na Jeleniowatym bardzo fajne.

Obrazek
O Bukowym Berdzie mówi się, że to najpiękniejsze miejsce w Bieszczadach, jeszcze nie byłem, ale do 23 października będzie okazja się przekonać.

Obrazek
prawie jak Porsche Cayenne

W sobotę Renata biegła w Ultramaratonie Bieszczadzkim dystans 26 km (choć mapy.cz pokazują 24,8 km), i zajęła w kategorii K40 drugie miejsce, a kategorii open siódme na 133 uczestniczki. Jej czas to 3 godzin 11 minut, a trasa: https://en.mapy.cz/s/jugodamaju

Ja byłem wtedy na Jaśle, spotkaliśmy się na Dużym Jaśle, zrobiłem jej pamiątkowe zdjęcie i poleciała dalej. Generalnie z trasy nic nie pamięta, ale to jest sport, a nie zwiedzanie.
Na drugi dzień pojechaliśmy w Niski, do którego jak się okazało, jeszcze nie dojrzała ;)
laynn

Postautor: laynn » 2021-10-14, 13:09

Sebastian pisze:Szkoda tylko tych cichych dni

Jakich? :o-o
Pisałem już, nie było żadnych cichych dni. Żona się zgodziła na moje wyjście :)
Sebastian pisze:do 23 października będzie okazja się przekonać

O długo tam będziesz!
Sebastian pisze:prawie jak Porsche

To prawie robi różnicę :lol szczególnie silnik. Choć dziś bym kupił coś w automacie i właśnie w tym roku była/będzie jedna premiera i odświeżenie jednego auta. Oczywiście to takie trochę bujanie w obłokach, bo auto póki co bardzo fajnie się sprawuje, piszę to w kontekście nowego lifta focusa.
Sebastian pisze:zajęła w kategorii K40 drugie miejsce, a kategorii open siódme

Brawo! Choć ja tam wolę spokojniej iść i podziwiać widoki ;)
Sebastian pisze:którego jak się okazało, jeszcze nie dojrzała

Oo?
Awatar użytkownika
Prezes
Posty: 1983
Rejestracja: 2013-11-11, 10:10

Postautor: Prezes » 2021-10-14, 13:42

laynn pisze: Po dosłownie chwili, asfalt, kiepski ale jednak z dość stabilnym podłożem, się kończy a zaczyna się szuter. Jedziemy powoli, bo już za wsią, gdy się mijaliśmy z jadącym z naprzeciwka autem, przywaliłem w coś, co huknęło tak, że się mocno przestraszyliśmy, czy czegoś nie urwaliśmy. Więc nie dość, że tu trzęsie, to jeszcze trzeba wyszukiwać takiej nawierzchni by dojechać do domu, bez urwania niczego, co powoduje bardzo powolną jazdę.

Jechałem tą drogą kilkukrotnie, za każdym razem po powrocie uważnie oglądając samochód od spodu :lol
Ale worek bieszczadzki jest super, warto było.
Dla pocieszenia - jeszcze nie tak dawno temu (na początku XXI w) podobne emocje przeżywało się jadąc np. do Wołosatego czy Dwernika - ocalenie podwozia wymagało sporej zręczności i skupienia :)
Teraz na asfaltach prawie wszędzie jest luksus.
laynn

Postautor: laynn » 2021-10-14, 16:12

Prezes pisze:Teraz na asfaltach prawie wszędzie jest luksus.

Dokładnie. Mnie to nawet te drogi tam nie przeszkadzały.
Ja osobiście lubię wszelkie drogi, mało uczęszczane, a te często mają kiepską nawierzchnię.

A w worek marzy mi się powrót w wakacje. I tak przejść się tam piechotą, np z Tarnawy. Dojść do końca...tym bardziej gdy doczytałem, że tam kiedyś było schronisko...
Sebastian pisze:Pogoda ci pykła, więc nie ma co narzekać.

Nie narzekam, tytuł jest po piątku, kiedy myślałem, że przesiedzimy w pokoju...a udało się całkiem sporo i szczerze, to np z worka jestem najbardziej zadowolony, może trochę szkoda, że żona z córą nie weszły na połoninę.
włodarz
Posty: 2714
Rejestracja: 2014-05-13, 17:38
Lokalizacja: Góry Sowie

Postautor: włodarz » 2021-10-14, 18:35

Chyba muszę podzielić opinię sprocketa:
sprocket73 pisze:Beznadziejne te Bieszczady!
:)
Awatar użytkownika
Sebastian
Posty: 6094
Rejestracja: 2017-11-09, 17:18
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Postautor: Sebastian » 2021-10-14, 19:17

włodarz pisze:Chyba muszę podzielić opinię sprocketa:
sprocket73 pisze:Beznadziejne te Bieszczady!
:)

Powinno ci się podobać, mało zabudowy.
włodarz
Posty: 2714
Rejestracja: 2014-05-13, 17:38
Lokalizacja: Góry Sowie

Postautor: włodarz » 2021-10-14, 19:56

Przecież sprocket żartował.
laynn

Postautor: laynn » 2021-10-14, 23:04

włodarz, :ok
Awatar użytkownika
Pudelek
Posty: 8409
Rejestracja: 2013-07-08, 15:01
Lokalizacja: Oberschlesien

Postautor: Pudelek » 2021-10-15, 00:26

W czasach covidu poczucie humoru ginie :lol
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Awatar użytkownika
sprocket73
Posty: 5747
Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
Kontakt:

Postautor: sprocket73 » 2021-10-15, 08:24

włodarz pisze:Przecież sprocket żartował.
W życiu! ;)
Swoją drogą często w Polsce spotyka się długie listy zakazów, których kompletnie nie sposób wyegzekwować. Daliby sobie z tym spokój. Jak muszą, to niech będzie tablica, że obiekt niebezpieczny - wejście na własną odpowiedzialność i tyle.

Bieszczady są przepiękne!
Szkoda trochę, że zdrowie próbowało pokrzyżować plany, ale co się dało to z nich wycisnąłeś.

p.s.
Zdjęcie samochodu bardzo ładne :)

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 229 gości