Oto efekt tarzania się w krowich plackach:
Jesienne krokusy wel zimowity:
słońce gdzieś już wstało:
zwierz mający na nas ochotę nr 1:
Mając Nikona, trzeba się krzywić, by zdjęcie wyszło:
ten zwierz stał i nas obserwował dłuższą chwilę:
po tym zdarzeniu, Sokół założył zooma i pół wycieczki szedł, z zamiarem złapania w kadrze jelenia i żubra. Dobrze, że tą bestię, złapał ( osoby strasznie uduchowione, proszę o zamknięcie oczu):
Gdy podszedł do zwierzów nr 3, to te zaczęły uciekać:
dziwne, że zagraniczniakowi z Sosnowca się udało je podejść...
potem stwierdziliśmy, że zaczynamy nowy trend w turystyce. Płotkowanie. Weszliśmy na polanę i mając na uwadze, Turów, zaczęliśmy obserwować Czechów:
Granic nie zdobywają.
Ten moment, gdy uświadamiasz sobie, że Pentaxem zrobią lepsze zdjęcia
Ruszyliśmy szlakiem polan i ambon. Oraz bobów jelenich:
Sokół znalazł drogę i mówi 'Jest droga'
Ha, mamy Was wstrętne Pepiki, oto jak nas zatrówacie:
a nie, to nasi...
( a jednak to Czesi truciciele
)
sokół stoi i szykuje trasę. O tam wzdłuż tych płotków pójdziemy:
Fajnie jest rano sobie spacerować. Szkoda tylko, że taki zimny wiatr wiał.
Może nie zgubiliśmy się jak prawdziwi turyści (PT), ale równie ładne łąkozbocze znaleźliśmy:
nagle zwierza nr 4 i 5 wylazły na nas:
patrzały na nas uważnie:
ale nas nie zjadły:
więc zeszliśmy do wsi, a tam bród nas czekał, zwróćcie uwagę, ile skupienia wymagało jego przejście
:
Fajny domek:
a za nim, widać polany, którymi leźliśmy ze szczytu Tuła, i zwierza nr 4:
Za sobą zostawiliśmy zwierza nr 6, ten większy tylko raz szczeknął, więc zrobiliśmy w tył zwrot, mniejszy nam prawie kostki odgryzł szczekaniem. Zwierza nr 7 obserwowaliśmy:
gdy i one postanowiły nas stratować:
dzikie te zwierza mają tutejsi. Polami, mając za plecami:
poszliśmy w stronę celu. Czy to te płotki, nas prowdziły?
W końcu wleźliśmy w las. Niestety, za co strasznie PT przepraszamy, dokonaliśmy TEGO. To znaczy chaszczowania. Na szczęście to tylko kilka minut. Sokół znów znalazł drogę i poraz piętnasty wypowiedział TE słowa. 'Jest droga, jest dobrze'
Jest droga, jest dobrze, ha!
Potem dobrze się skończyło. Zaczęło się ostro:
bo zamiast podejść na przełęcz, to zaczęliśmy włazić, prosto na krechę, jak na Małej Fatrze, na Ostrego:
i to było piękne wejście:
ten jeden moment, gdy Sokół mnie przodem puścił, coś o miśkach wspominając
Ostry i dziki szlak.
Ostro, to dopiero miało być:
Sokół schodził z liną. Ja z czekanem (z tym, który kiedyś kupię). No bo przecież PT ostrzegają, żeby mieć na uwadze zdrowie ratowników. Nadmienię, że po asfalcie szliśmy w rakach.
Na Tułowych polanach:
Jaki bokeh? Z 55-300?
a może 16-50?
Podobno na Tule nie ma jesieni. Więc nie ma co tam jechać, co innego na przełęczy pod Ostrym, tu jesień na całego:
Sokół nawet na niebie szukał jesieni. Proszę doceńcie to!
To nie jesień. To bagno.
Potem w końcu wydostaliśmy się z granicy, na której spotkaliśmy fotopułapke (jakby co, poproszę nasze zdjęcia z niej!) i ruszyliśmy do auta. Piękna ta Toskania Polska!
ale tak wiało, że aż wierzę przewróciło:
Pozostało tylko wrócić obok domu Ludożerców, którzy nawet zjedli swoich sąsiadów i domostwo stoi puste:
Na szczęście, oni polują, tak aby zaspokoić głód, więc minęliśmy ich i nic nam się nie stało.
Na koniec weszliśmy po wia feracie:
nad dziurę:
dziura na 16mm:
i dziura na 10mm:
i w ten oto sposób zakończyliśmy spacer.
Wszelkie skróty, osoby wspomniane, są przypadkowe i nie mające nikogo urazić. No może z chmur na ziemię sprowadzić. I TWA rozwiązać. the end.